W ramach akcji Szpitale bez aborterów przeprowadziliśmy wymianę listów z Ministerstwem Zdrowia, chcąc poznać szczegóły dotyczące sposobów wykonywania aborcji. Informacje, które otrzymaliśmy, są szokujące.
Ministerstwo potwierdziło, że w przypadku podejrzenia choroby nienarodzonego dziecka, nie istnieje żadne ograniczenie czasowe do wykonania aborcji. Wystarczy oparte na przypuszczeniu stwierdzenie lekarza, że dziecko nie będzie zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki. Nikt nie bada trafności postawionej przez niego „diagnozy”.
Czy wie Pan co to w praktyce oznacza? Możliwość mordowania całkowicie zdrowych dzieci nawet w 9 miesiącu ciąży!
Zapytaliśmy również o przypadki dzieci urodzonych w wyniku aborcji, do których dochodzi w naszym kraju. Ministerstwo ma świadomość, że w wyniku aborcji eugenicznych rodzą się żywe dzieci. Urzędnicy nie są jednak zainteresowani tym, jak często występują takie przypadki i nie podejmują żadnych działań aby takie sytuacje wyeliminować!
Z tego wynika, że Ministerstwo Zdrowia nie ma żadnej kontroli nad tym, co dzieje się w szpitalach. Co więcej, w ogóle nie interesuje się losem dzieci przeznaczonych do aborcji oraz urodzonymi żywo w trakcie tego procederu.
Skoro lekarzy-aborterów nikt nie kontroluje, do jakich czynów mogą być zdolni?
Gdy się nad tym zastanawiam, przypomina mi się mrożąca krew w żyłach historia amerykańskiego abortera-zabójcy Kermita Gosnella. Sąd w USA uznał go winnym morderstwa pierwszego stopnia, gdyż po żywych narodzinach dzieci przecinał ich kręgosłup nożyczkami. Świadkowie zeznawali, że Gosnell trzymał w lodówce ucięte stópki dzieci jako „trofea”; dowcipkował zabijając dziecko, że jest tak duże, że mogłoby „odprowadzić go na przystanek autobusowy”; że abortował dzieci, które mierzyły nawet 61 centymetrów…. Taki psychopata mógłby doskonale funkcjonować w polskim szpitalu, a urzędnicy nie zwróciliby na to uwagi.
Osoby, które ponoszą odpowiedzialność za ten stan rzeczy i cierpienie tysięcy dzieci, muszą ponieść konsekwencje.
Jedną z takich osób jest Stanisław Radowicki, Konsultant Krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa, który pełni swoją funkcję nieprzerwanie od 2002 roku, z nominacji postkomunistycznego ministra Mariusza Łapińskiego.
W 2016 r., komentując żywe urodzenie małego Wiktora w wyniku aborcji i pozostawienie go na śmierć przez personel w szpitalu Świętej Rodziny, Radowicki stwierdził, że wszystko zostało wykonane zgodnie z obowiązującymi procedurami. Dziecko kwiliło przez około godzinę, wzywając pomocy, której nikt mu nie udzieli. Łączna liczba ofiar aborcji za kadencji Radowickiego wynosi co najmniej 7270 dzieci.
Stanisław Radowicki jest w znacznej mierze odpowiedzialny za obecną, skandaliczną sytuację. Dlatego stworzyliśmy petycję o jego natychmiastowe odwołanie. Bardzo Pana proszę o jej poparcie:
Kinga Małecka-Prybyło, Fundacja Pro Prawo do Życia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz