Prezydent Hanna Gronkiewicz Waltz zarzuciła PISowi odpowiedzialność za wycinkę 10 drzew przy ul. Nowogrodzkiej, a to ze względu na brak ustawy reprywatyzacyjnej i na nowelizację ustawę o ochronie przyrody, obowiązującej od początku tego roku.
Jednakże wycinka drzew - i to na masową skalę trwa w Warszawie od dawna, o czym przypomina portal wawalove.pl. W 2015 roku, ekolog Joanna Mazgajska zdobyła od urzędów dane dotycząc wycinki drzewostanu w Warszawie. Wynikało z nich, że w ostatnich sześciu latach (2009-2015) w Warszawie wycięto 157 523 drzewa. Jak obliczono, to w sumie aż 17 Parków Łazienkowskich. Liczba ta była tak naprawdę jeszcze większa, bowiem np. usuwania drzew owocowych nikt nigdy w stolicy nie liczył i wciąż nie liczy.
Portal przypomina przy tym przykłady masowych wycinek - Opisywaliśmy tarchomiński przypadek, gdzie pod budowę linii tramwajowej wycinane były całe szpalery drzew. Do wycinki przeznaczono wówczas nawet przepiękny, 200-letni dąb rosnący przy ulicy Stefanika (dopiero po interwencji mieszkańców urzędnicy postanowili, że dąb zostanie przeniesiony).
Bardzo głośna była też sprawa wycinki ponad 300 drzew w Ogrodzie Krasińskich. Nagłaśnialiśmy też sprawę Pragi Południe, którą w ciągu kilku lat pozbawiono 7 tys. drzew... Miasto uspokajało wówczas, że w miejsca wyciętych drzew sadzone są nowe. Z danych, które zebrała Mazgajska wynikało jednak coś innego: Ratusz wydał w tym czasie decyzje o nasadzeniu jedynie ok. 50 tys. drzew. To o ponad 100 tys. mniej, niż zostało wyciętych według danych jakie zebrali ekolodzy.
Z danych Biura Ochrony Środowiska wynika, że do 47 tys. drzew posadzonych przez inwestorów (! - red.) trzeba doliczyć ok. 60 tys. drzew posadzonych przez miasto - wyjaśniała wówczas WawaLove.pl Agnieszka Kłąb, rzeczniczka Ratusza. To daje liczbę 107 tys. drzew. - Wyciętych też było mniej - przekonywała Kłąb. Według danych z Biura Ochrony Środowiska wycięto "zaledwie" 96 700 drzew. Nawet gdyby przyjąć dane Ratusza, to zapomina że nowe drzewo potrzebuje lat zanim wyrośnie.
Problemem jest stopniowa likwidacja terenów zielonych w Warszawie, i brak powstawania nowych w związku z rozbudową miasta - stwierdza dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE. Są tereny zielone, porośnięte drzewami, objęte w decyzjach lub w planie zagospodarowania możliwością zabudowy, a równocześnie znam przypadek terenu zabudowanego, na którym plan zagospodarowania zakazuje zabudowy. Czy to nie absurdalne?
Problemem zatem nie jest 10 drzew ściętych na ulicy Nowogrodzkiej, ale polityka przestrzenna miasta, która od lat nie uwzględniała potrzeby tworzenia zielonych terenów w stolicy. Ponadto sprawy ww. drzew by nie było, gdyby odpowiednio uchwalono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, w którym ww. teren uznano by jako teren zielony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz