Przywódcy Unii Europejskiej wybrali na szefa Rady Unii - Donalda Tuska. Mainstreamowe media już "kanonizują" szefa polskiego rządu, już ogłaszają wielki sukces. Tymczasem wybór Tuska nic nie znaczy, może poza tym iż jest świadectwem bezradności Unii wobec Rosji.
Przewodniczący Rady Europy to co prawda prestiżowe, ale mało istotne stanowisko. Kadencja 2,5-letnia, jego główna funkcja to przewodniczyć posiedzeniom Rady Europy. Nie ma żadnej decyzyjności. Braki te możnaby częściowo nadrobić np. charyzmą, umiejętnością narzucania poglądów. Z tych też powodów unijny przywódcy raczej preferują na to stanowisko osoby niecharyzmatyczne, bez własnych poglądów, bez charakteru. Taki był Herman Van Rompuy i takim też jest Donald Tusk. Ponadto premier Polski nie zna języków (angielskim duka, francuskiego nie zna - a to są dwa języki robocze Unii). Co prawda Tusk obiecał naukę języka angielskiego, ale wiadomo iż w tym wieku być może nauczy się języka, ale nie w takim stopniu by rzeczywiście móc w dyskusji narzucić pogląd. A zatem nie będzie mógł realnie wpłynąć na bieg wydarzeń. Dla Polski nic też to nie zmieni, Donald Tusk nic nie uczyni dla kraju, ba nawet nie ma takiej możliwości.
Wybór Tuska ma jeszcze jeden walor dla przywódców zachodniej Europy. W warunkach gdy Unia nie chce podjąć żadnych realnych działań przeciw Rosji w związku z sytuacją na Ukrainie, ten wybór można przedstawić jako ważny, mocny sygnał dla Władimira Putina. W To oczywiście pozór, jest to raczej wyraz bezradności Unii wobec Rosji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz