Według krążących informacji po Warszawie,
Muzeum M.St. Warszawy miało zwolnić i zatrudnić 130-200 osób, a podstawą
zatrudnienia miała być rekomendacja Platformy Obywatelskiej. Stowarzyszenie
Interesu Społecznego (NSZZ WYZWOLENIE) postanowiło zweryfikować krążące wieści
i 26 lipca zwróciło się do Muzeum Historycznego M.St. Warszawy o informację w
sprawie.
W odpowiedzi kierownictwo Muzeum
poinformowało, że od 1 stycznia 2013 r. rozwiązano stosunek pracy z 33 osobami
(w tym 13 osób na emeryturę), a zatrudniono 23 osoby. Co do sposobu rekrutacji
wskazano 2 tryby zewnętrzne (na podstawie ogłoszeń o naborze w biuletynie
informacji publicznej) i wewnętrzne (na podstawie nadesłanych CV). Jak widać z
powyższych wskazana w krążących nieoficjalnych informacjach po Warszawie liczba
osób zwalnianych/zatrudnionych mogła dotyczyć zatem okresu kilku lat, ale
należy podkreślić iż przytoczone liczby nie wydają się niczym nadzwyczajnym.
Natomiast informacje Muzeum
dot. sposobu rekrutacji budzą wątpliwości. Zajrzeliśmy (30 lipca) na stronę BIP
Muzeum, żadnego ogłoszenia o naborze nie było, a jedyna informacja na stronie
dotyczyła zakończenia procedury naboru na stanowisko konserwatora papieru.
Tymczasem statystycznie skoro w ciągu 7 miesięcy zatrudniono 23 osoby, oznacza
to że miesięcznie zatrudnia się 3 osoby, zatem można było oczekiwać
uwzględniając ogłoszenie i termin naboru (w trybie publicznym łącznie ok.
miesiąc), iż na stronie BIP powinna figurować ogłoszenie przynajmniej na 1
wolne stanowisko. Tymczasem żadnego ogłoszenia o naborze nie było. Naszą uwagę
zwrócił także fakt tzw. rekrutacji wewnętrznej, która umożliwia zatrudnienie z
pominięciem procedury publicznej. Ponadto kierownictwo Muzeum nie potwierdziło
ale i nie zaprzeczyło, iż podstawą zatrudnienia była m.in. rekomendacja PO.
W tygodniku "Sieci" (nowy numer już w kioskach) polecamy artykuł pt. "Odnowa, czyli nowe posady dla PO". Maja Narbutt opisuje, co dzieje się w Muzeum Historycznym Warszawy. A dzieje się wiele. Jest - jak czytamy - "śmieszniej niż w skeczach Monty Pythona i filmach Barei". Dodajmy - chodzi o największe miejskie muzeum w stolicy.
OdpowiedzUsuńCo ujawnia Maja Narbutt? Oto fragmenty artykułu:
Trudno w nominacji Nekandy-Trepki nie doszukać się nagrody za wsparcie PO w politycznej batalii wokół budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Stanowisko ówczesnej Stołecznej Konserwator Zabytków było kategoryczne – pomnik stanowiłby niedopuszczalną ingerencję w historyczną zabudowę Krakowskiego Przedmieścia. Właśnie ten argument triumfalnie podchwyciła Hanna Gronkiewicz-Waltz, odrzucając pomysł budowy monumentu. (...)
– Tak naprawdę jednak nie ona rządzi w muzeum. Jest fasadą. Albo, jak kto woli, paprotką. Dostała swoją nagrodę, czyli stanowisko dyrektora, ale w rzeczywistości tylko firmuje decyzje
podejmowane z tylnego siedzenia – wyznaje jeden z pracowników.
Radna PO Dorota Zbińkowska pojawiła się w Muzeum Historycznym jako pierwszy desant Platformy, jeszcze za czasów poprzedniej dyrekcji. Była dyrektor Joanna Bojarska wspomina, że radna na wstępie oświadczyła, iż obiecano jej pobory w wysokości 11 tys. zł.
– Byłam zdumiona. Tak wysokich pensji po prostu w muzeum nie było – mówi Bojarska. Okazało się jednak, że zasady się zmieniły. Dla radnej Platformy utworzono nie tylko nowe stanowisko (specjalista ds. rozwoju), ale rzeczywiście przewidziano też niemal ministerialne wynagrodzenie. Jak można wyczytać z jej oświadczenia majątkowego, roczne zarobki radnej w muzeum wynoszą ponad 126 tys. zł. (...)
Politycznie infiltrowano również sprawującą nadzór nad placówką Radę Muzeum – do tej pory zasiadali w niej ludzie związani z kulturą. Za rządów HGW dokooptowano do niej aż pięciu polityków samorządowych i urzędników związanych z PO. (...)
Jakie kwalifikacje ma student II roku kierunku brzmiącego jak z dowcipów o młodych (niezbyt) wykształconych z wielkich miast, by zajmować się strategicznymi projektami? Czy osoba bez wyższego wykształcenia może zajmować stanowisko związane ze sprawami finansowymi? Dlaczego cudzoziemiec kontroluje przepływy finansowe, jeśli musi prosić o wytłumaczenie niuansów językowych na fakturach? – W muzeum dzieją się rzeczy śmieszniejsze niż w skeczach Monty Pythona. Tak określiła to osoba, która rzuciła pracę po kilku tygodniach – opowiada pracownik merytoryczny muzeum. – Do tej pory działała w kręgach biznesu i była przyzwyczajona do pewnej logiki w działaniu.
Zdumiewającym zjawiskiem jest gwałtowny rozrost administracji. Dział ten mnoży swych pracowników jak przez pączkowanie. Osób zajmujących się sprawami finansowymi i księgowością jest już 11.
Zatrudnienie aż trzech prawników nie oznacza jednak, że nie zamawiano kosztownych ekspertyz prawnych w firmach zewnętrznych.
Co więcej - czytamy - "powstaje wrażenie, iż w działalności muzealnej wszystko to, co kojarzy się z pielęgnowaniem wartości patriotycznych, jest traktowane z niechęcią. No i jest wręcz alergia na wątki martyrologiczne – mówi były pracownik muzeum.
(źródło: wpolityce.pl)
30 lipca zawarto ugodę przed sądem przywracając pracownika do pracy.
OdpowiedzUsuń