12 maja 2013

Podatek śmieciowy czyli jak pomylono usługi komunalne z komunizmem


Tajna ekspertyza za milion złotych

O co chodzi w nowym porządku śmieciowym? Tego próbowali się dowiedzieć Radni Śródmieścia na zwołanej z wniosku PiS nadzwyczajnej Sesji Rady poświęconej bublowi prawnemu, czyli uchwale Rady Miasta regulującej gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz skutkującej znacznie wyższymi opłatami za wywóz warszawskich nieczystości. Podobne sesje odbyły się tego samego dnia również na Ochocie i Mokotowie.
Dzięki temu wyszło na jaw, że miejscy urzędnicy Biura Gospodarowania Odpadami Komunalnymi, odpowiedzialni za przygotowanie i wdrożenie w Warszawie „podatku śmieciowego”, zostali zobowiązani osobiście przez prezydent Gronkiewicz-Waltz do utrzymania w tajemnicy dokumentu, który sprawił przyjęcie tak skandalicznych rozwiązań. To, że jest jakaś tajna ekspertyza sprzed roku, za którą miasto zapłaciło milion złotych, potwierdziła Jolanta Krzywiec wicedyrektor Biura Gospodarowania Odpadami Komunalnymi m.st. Warszawy na sesji Rady Dzielnicy Ochota. Z założeń tego utajnionego przez prezydent Warszawy dokumentu, rysuje się z góry przyjęty „łupieżczy” zamysł władz miasta. Dane wyjściowe przyjęte zostały z sufitu, np. dzienny koszt osobowy jednej śmieciarki wyliczono na 2,5 tysiąca złotych (czyli tyle zarobi kierowca w ciągu dnia pracy), koszt wywozu śmieci podniesiono o 30%, uznano, że dom jednorodzinny produkuje o wiele więcej śmieci niż mieszkanie w budynku wielorodzinnym. Są też i inne przyjęte bez żadnej realnej podstawy ceny, stawki, jak i zwykłe błędy arytmetyczne. – Te złe założenia mają wpływ na zawyżenie ceny wywozu śmieci. Gdyby poprawić błędy systemowe w tym dokumencie, koszt wywozu śmieci w Warszawie nie powinien przekroczyć 12 złotych – padło na sesji Rady Ochoty. –
Te stawki to rozbój w biały dzień – powodują nawet 4,5-krotny wzrost opłat za śmieci.

Bezwzględność stołecznego Ratusza
Zadziwia fakt, że pomimo wątpliwości co do zapisów ustawy władze stolicy przygotowały kolejny bubel prawny – uchwałę Rady Miasta st. Warszawy w sprawie wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, ustalenia stawki takiej opłaty oraz ustalenia stawki opłaty za pojemnik o określonej pojemności. Wszystko wskazuje na to, że uchwała opiera się na wadliwych i zaskarżonych przepisach.
Jakie opłaty zapisano w nowej uchwale, praktycznie bez konsultacji z mieszkańcami?
Dla gospodarstw domowych w nieruchomościach budynkowych, wielolokalowych, tj. blokach i kamienicach, ustalono następujące stawki: 
- gospodarstwo jednoosobowe - 19,50 zł (12,50 więcej niż dotychczas)
- gospodarstwo dwuosobowe - 37,00 zł (23,50 więcej niż dotychczas)
- gospodarstwo trzyosobowe - 48,00 zł (27 zł więcej niż dotychczas)
- czteroosobowe i więcej - 56,00 zł (28 zł więcej niż dotychczas).

W domach jednorodzinnych opłata będzie naliczana bez względu na wielkość gospodarstwa domowego i  liczby zamieszkujących osób i wyniesie 89 zł.
Powyższe stawki dotyczą odpadów komunalnych posegregowanych i odbieranych selektywnie, natomiast w przypadku, gdy odpady nie będą sortowane, wysokość opłaty zwiększa się o 40 % i wynosi odpowiednio od 27,30 zł do 78,40 zł w domach wielorodzinnych i 124,60 zł od gospodarstwa domowego w domu jednorodzinnym.
Trzeci sposób naliczania opłaty dotyczy stawki dla niezamieszkałych nieruchomości, na których usytuowane są obiekty handlowe, biurowce, urzędy i przedsiębiorstwa różnej wielkości i będzie ona uzależniona od odbioru liczby pojemników (przy czym opróżnienie pojedynczego pojemnika 120 l będzie kosztowało 19 zł). W tym wypadku stawkę uzależniono od ilości wyprodukowanych śmieci.
Mamy więc trzy różne przypadki i trzy różne sposoby naliczenia opłaty. A  co z zasadą równości obywateli wobec prawa? Najłagodniej zostali potraktowani ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Co ciekawe biznesmeni mogą zapłacić mniej za wywóz nieczystości, niż samotna starsza osoba zamieszkująca w domu jednorodzinnym.
Z przyjętych rozwiązań jasno wynika, że gminie nie opłaca się oddawać do skupu odzyskanych surowców wtórnych i z uzyskanych w ten sposób potencjalnych środków pokryć część opłat za wywóz nieczystości. Jak wyjaśnił Piotr Karczewski dyrektor Biura Gospodarowania Odpadami Komunalnymi skupowane są surowce ściśle określone dyrektywami unijnymi. Większość naszych odpadów komunalnych nie kwalifikuje się do skupu. Nie rozumiem więc, jak to się opłaca tym, którzy całymi dniami, a nawet nocami wyciągają puszki po piwie, butelki czy kartony z osiedlowych śmietników? Tymczasem systemowo takie odliczenie jest możliwe, ponieważ Biuro Gospodarowania Odpadami Komunalnymi sporządza „roczne sprawozdania dotyczące rodzaju i ilości odpadów opakowaniowych zebranych przez m.st. Warszawa lub przez podmioty działające w imieniu m.st. Warszawy i przekazanych do odzysku lub recyklingu oraz wydatkach poniesionych na te działania”.
Zgodnie z przepisami w momencie wystawienia kosza  za drzwi gmina staje się właścicielem naszych śmieci. Tak więc ci, którzy wyciągają surowce wtórne, kradną własność gminy. Jednak przedstawiciel miasta zapewnił, że nie przewidziano żadnych konsekwencji i restrykcji dla zbieraczy. Urzędnik nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć czy nowa uchwała zabezpieczy nas przed podrzucaniem np. nieposegregowanych śmieci z sąsiedztwa lub wywożeniem odpadów do lasu.

Sprawy komunalne to nie komunizm
Na potrzeby uchwały śmieciowej Rada Warszawy posłużyła się definicją gospodarstwa domowego zapisaną w ustawie o ewidencji ludności i dowodach osobistych, a wypełnienie odpowiedniego formularza (załącznika do uchwały RM) przypomina zeznanie podatkowe, które może posłużyć do naliczenia wielu innych opłat. Zapewne posłuży do zebrania dodatkowych informacji o poszczególnych obywatelach. Dane z OPS, ZGN, Urzędu Dzielnicy, Policji już mogą tworzyć wspólną bazę wiedzy o przysłowiowym Kowalskim. Dodatkowe informacje zawarte w formularzach dotyczących śmieci będą uzupełnieniem już istniejących danych. Powstaje pytanie czy nowa uchwała ma dać uprawnienia władzom miasta do inwigilacji mieszkańców? Nowe przepisy regulujące gospodarkę odpadami komunalnymi są powiązane z przepisami karno-skarbowymi, ponieważ do kar pieniężnych stosuje się przepisy działu III ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa, z tym że uprawnienia organów podatkowych przysługują wójtowi, burmistrzowi, prezydentowi miasta oraz wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska. Zatem dlaczego nie nazywamy tego nowym podatkiem śmieciowym? Może dlatego, że władza obawia się skutków obłożenia obywateli kolejnym podatkiem. Bezpieczniej (czyli mniej drastycznie) brzmi nazwa „opłata za wywóz nieczystości”, do której mieszkańcy Warszawy są od lat przyzwyczajeni.
Kolejna nieścisłość uchwały Rady Miasta dotyczy podmiotu faktycznie zobowiązanego do odprowadzania opłat. Zgodnie z Ustawą o utrzymaniu czystości i  porządku w gminach oraz z informacjami znajdującymi się na stronie  Ministerstwa Środowiska, do wypełnienia deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi zobowiązani są wyłącznie właściciele, którzy muszą złożyć ją u wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. W przypadku Wspólnot Mieszkaniowych, Zarządy Wspólnot bądź Zarządcy, zgodnie z Ustawą o własności lokali, obligatoryjnie odpowiadają jedynie za utrzymanie części nieruchomości wspólnej. W takim przypadku ww. podmioty nie tylko nie muszą, ale przede wszystkim nie mogą, bez stosownego pełnomocnictwa, składać w imieniu poszczególnych właścicieli, deklaracji dotyczących sposobu naliczania opłaty o charakterze podatkowym. Wspólnota Mieszkaniowa może co najwyżej, jako właściciel ewentualnych części wspólnych nieruchomości, złożyć deklarację w tylko swoim imieniu.  Aktualna, odmienna sytuacja, w której spora część Wspólnot Mieszkaniowych, bądź Zarządców działających w ich imieniu, ma zawarte umowy na zbiorczy odbiór odpadów  komunalnych, wynika jedynie z wewnętrznych ustaleń i jest przede wszystkim  dobrowolna. W przypadku braku możliwości wpływania przez te podmioty na cenę wywozu (ustaloną przez gminę), jakość, sposób i częstotliwość usługi, przy jednoczesnym zagrożeniu systemem kar w momencie braku płatności, trudno sądzić aby Zarządy Wspólnot Mieszkaniowych w dalszym ciągu były zainteresowane, nieodpłatnym świadczeniem pośrednictwa w tym zakresie, w dodatku wyłącznie na korzyść miasta. Ogromna odpowiedzialność, w tym finansowa, spocznie na tych, którzy nieopatrznie wypełnią deklarację w imieniu innych użytkowników danej nieruchomości, ponieważ za niepłacących za swoje śmieci i tak zapłaci ten kto wypełnił deklarację w imieniu wszystkich właścicieli, z fizycznym pociągnięciem do odpowiedzialności na mocy przepisów karno-skarbowych zakończonym zajęciem komorniczym. Drastycznym przykładem może być np. lokal użytkowy znajdujący się np. w budynku Wspólnoty Mieszkaniowej wynajmowany dużej firmie czy sklepom sieciowym (np. Careffour, Żabka, Biedronka) – w tym przypadku to nie właściciele sklepu zapłacą za wywóz nieczystości, a Wspólnota Mieszkaniowa.  

300 milionów dla urzędników czy na janosikowe?
Omawiane regulacje prawne po wejściu w życie niewątpliwie przyniosą dodatkowe ogromne dochody do budżetu Warszawy, od których miasto będzie musiało odprowadzić daninę tzw. „janosikowe”. Nietrudno przewidzieć, że przysporzy to kolejnych kłopotów i tak mocno nadwyrężonemu warszawskiemu budżetowi. Przewidywany dochód z tytułu wywozu nieczystości może pozostać jedynie pustym zapisem, a daninę i tak trzeba będzie odprowadzić. Powstaje zatem pytanie i wątpliwość czy chodzi o publiczne dobro i interes mieszkańców? Dyrektor Piotr Karczewski kierujący Biurem Gospodarki Odpadami Komunalnymi na sesji  Rady Dzielnicy Śródmieście uspokajał: – Rozwiązanie samo się zbilansuje, nadwyżka nie wystąpi. Czy w praktyce oznacza to, że „urzędnicy przyznają sobie wysokie nagrody”, aby uniknąć nadzwyczajnych zysków na koniec roku? To faktycznie – zbilansuje się. Czyli, mieszkańcy zapłacą za kolejne nagrody dla urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz i opłatami za śmieci załatają dziurę budżetową.
Czy może na sprawę śmieci trzeba spojrzeć inaczej poprzez pryzmat 100% pewnych zysków dla zainteresowanych osób i firm? Od lat powszechnie wiadomo, że śmieci to dobry interes. Zastanawiające jest to, że z tak dużym przekonaniem miasto informuje Radnych i mieszkańców o słuszności i nieuchronności wprowadzenia tak kontrowersyjnych zapisów, które w żaden sposób się nie bronią. Jak to jest  możliwe, że segregacja śmieci i odzysk surowców wtórnych się nie opłaca, kiedy inni zarabiają na tym krocie? Dlaczego powstało tyle firm oczyszczania, które walczą o warszawski rynek? Jak wytłumaczyć fakt, że Miejskiemu Przedsiębiorstwu Oczyszczania opłaca się obecnie z niewielkiego budynku wielorodzinnego Wspólnoty Mieszkaniowej wywozić śmieci za 6 złotych od osoby, a po 1 lipca, kiedy będzie to robiła gmina Warszawa, a więc klient nieporównywalnie większy od małej Wspólnoty Mieszkaniowej (wszak „duży może więcej”, a tym samym już z tego powodu powinno być taniej) ich rachunek za wywóz nieczystości w rozbiciu na gospodarstwa domowe wzrośnie ponad 5-krotnie? W ten sposób wyraźnie widać, że na rzecz Miasta powstaje nieuzasadniony narzut (nawet 300 milionów w skali roku w Warszawie) za pośrednictwo.
Pikanterii dodaje fakt, że kolejny szczęściarz stanie się producentem tysięcy nowych pojemników, określonych nowym miejskim standardem, a ich zakup stanie się koniecznością. Nie jest jasne kto ma zakupić nowe pojemniki. Miasto czy użytkownicy ?   Dlaczego  w takich okolicznościach niewiele się o tym mówi, a propozycje miasta sprowadzają się do obciążania mieszkańców kolejnymi wysokimi opłatami?    
Nowa uchwała daje przywilej w postaci monopolu tym firmom, które wygrają miejski przetarg. Co ciekawe przetarg został ogłoszony po podaniu do publicznej wiadomości ustalonych stawek opłat, usankcjonowanych lokalnym prawem. Co się stanie z firmami, które nie wygrają przetargu. Czy tak jak w przypadku budowy krajowych dróg polskie firmy staną się podwykonawcami usług za wątpliwym wynagrodzeniem?

A śmieci i tak do lasu
Czy po 1 lipca rzeczywiście będzie czysto? Czy na pewno nie będziemy wyrzucali śmieci do lasów? – bo,  zdaniem jednego z posłów głosujących „za ustawą”, przed tym właśnie procederem miała chronić Ustawa o utrzymaniu porządku. – Gdybym wiedział, że w praktyce tak nie będzie, pewnie uznałbym, że nie należy tej ustawy wprowadzać – powiedział w prywatnej rozmowie były prezydent m.st. Warszawy. Uprzejmie informuję posłów i wszystkich zainteresowanych, że tak nie będzie. Na przykład na stronach internetowych Gdańska 18 marca pojawiła się informacja „Czego miasto nie odbierze?”. A nie odbierze –„odpadów budowlanych i rozbiórkowych (np. z remontu łazienki: kafle, gruz, muszle, umywalki, brodziki, wanny, baterie itp.), w tym przypadku sami musimy sobie zorganizować odbiorcę”.  Z lektury Merkuriusza miasta Tarnobrzeg okazuje się, że gmina w ramach uiszczonej opłaty w przeliczeniu na 1 mieszkańca wywiezie wybrane śmieci w narzuconym limicie miesięcznym lub rocznym: np. odpady komunalne ulegające biodegradacji – 20 litrów/miesiąc, chemikalia 3 kg/rok, meble i inne odpady wielkogabarytowe 40 kg/rok, odpady budowlane i rozbiórkowe – 200 kg lub 0,50 m3/rok, zużyte opony – 4szt./rok. Czyli – do lasu!
Jakie odpady wywiezie gmina? Cenne. Np. odpady mokre (kompostowane do produkcji biogazów), surowce wtórne (które to my niewolniczo posortujemy, żeby uniknąć zapłaty 40% domiaru), a więc szkło, papier, plastik, na których odzysku i sprzedaży zarabia się prawdziwe pieniądze. Przykładowo: za 1 kg nakrętek plastikowych detaliczny sprzedawca w punkcie skupu dostaje 50 groszy, ale już odbiorca płaci za nie punktowi skupu minimum 1 złotówkę za kilogram. Przyjmuje się, że na 1 tonie plastiku zarobek jest między 1000 a 1200 złotych.
Warszawa to duża aglomeracja, która pod karą 40% zwyżki opłaty za śmieci nieposegregowane, przymusza mieszkańców, do świadczenia darmowej pracy „sortowacza”. W innych stolicach Europy (np. Wiedniu), pod rządami tej samej dyrektywy unijnej, śmieci posortowane są odbierane za darmo. Władze Warszawy doskonale zdają sobie sprawę, że przymuszeni 40% domiarem z mrówczą pracowitością będziemy odkręcać kapsle butelek (żeby odbiorca plastiku nie musiał mieć zwiększonych kosztów osobowych – pracownik kosztuje, a zakręcony plastikowy pet, jak balon wypełniony powietrzem, nie nadaje się do zgniecenia), myć szklane słoiki (przecież sprawdzający tzw. śmiećmajster, jak tylko zauważy ślady po śledziu z cebulką, od razu uzna śmieci za nieposortowane), oczywiście zużywając na ten cel drogą warszawską wodę (tu też plus: zwiększy się zużycie i zarobi MPWiK), pracowicie oddzielając nalepkę z niezwrotnej butelki po piwie, bo jest papierowa lub plastikowa i nie może znaleźć się w worku ze szkłem).
Zrozumiałbym to, gdyby za ten wkład pracy, zużytą wodę, środki czystości, materiały, narzędzia, miasto było wdzięczne i odebrało posegregowane odpady za darmo, jak w innych miastach Europy. Bo na śmieciach, a zwłaszcza wytwarzanych w takiej ilości zarabia się. I to wielkie pieniądze.

Śmiecie jak kokosy
„Warszawa wytwarza rocznie około 700 tysięcy ton odpadów. W tej masie odpadów znajduje się około 250 tys. ton odpadów o walorach paliwowych, to znaczy takich, które nadają się do spalenia, generując ciepło zamieniane na energię elektryczną. Jednak część odpadów to odpady zanieczyszczone, nie nadające się do odzysku i recyklingu. Dlatego będziemy działać na rzecz ograniczania ilości generowanych odpadów, wdrażanie nowych technologii wykorzystujących materiały biodegradowalne oraz nadające się do wtórnego wykorzystania”. Mądre słowa. Przez kogo wypowiedziane. I tu się państwo zdziwicie – to słowa prezydent Gronkiwiecz-Waltz z programu wyborczego 2006-2010, rozdział Odpady – problem do rozwiązania. I dalej czytamy: Będziemy dążyć do tego, by do roku 2013 w systemie gospodarki odpadami około połowa odpadów komunalnym podlegała spaleniu, 20% recyklingowi, 10% kompostowaniu, jedynie reszta, nie nadająca się do w/w procesów – składowana. Ten ambitny program kosztować będzie aż 1,5 mld zł, ale problem utylizacji odpadów nie może dłużej czekać. Ponad połowę pieniędzy mamy nadzieję otrzymać z UE, resztę stanowić będą pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, wkłady własne gmin aglomeracji warszawskiej oraz udział kapitału prywatnego na zasadzie partnerstwa prywatno-publicznego. Ktoś powie: program programem, albo: ot takie babskie gadanie. Nic bardziej błędnego – po pierwsze obietnice wyborcze są po to żeby ich dotrzymywać, po drugie okazuje się, że już kilka lat temu Gronkiewicz-Waltz wiedziała, jak na warszawskich śmieciach zarobić. Kiedy ten plan zarabiania na śmieciach wytwarzanych przez mieszkańców stolicy przekształcił się w plan przeciwko warszawiakom? Może wtedy, kiedy okazało się, że śmieci, ale te posortowane, to gigantyczny biznes. W wiadomości prasowej z 2010 roku zatytułowanej „Petrolinvest chciałby teraz wejść w przetwarzanie odpadów” (Parkiet ,18.10.2010 ) czytamy, że spółka Ryszarda Krauze Petrolinvest po stratach jakie poniosła w Kazachstanie na wydobyciu ropy, chce uzyskiwać syntetyczną ropę z przetworzonych odpadów poliolefinowych i sprzedawać ją rafinerii (technologię przetestowano w Tajlandii na odkrywkowym wydobyciu ze składowiska plastikowych śmieci). „Petrolinvest zainwestował w Kazachstanie około 1 mld zł, ale wciąż nie wydobywa ropy na komercyjną skalę. Możliwe, że paliwo mógłby produkować w kraju – z odpadów. Instalacja, która może wyprodukować 3,5 tys. ton paliwa rocznie, kosztuje 30 mln zł (czytamy w artykule). Nic więc dziwnego, że Ryszard Krauze, założyciel i największy akcjonariusz spółki, szuka dla niej intratnego pola do rozwoju. Wszystko na bazie zgodnej z wymogami UE technologii recyklingu Zbigniewa Tokarza i przy użyciu urządzeń wytwarzających prąd i ciepło z odpadów plastikowych, których, jak wynika z przeliczeń, powstaje w Polsce 1 mln ton rocznie. Czy za dwa, trzy lata płacząc i płacąc wysoką daninę śmieciową nie dowiemy się, że oto skredytowaliśmy jakąś prywatną inwestycję, dającą zyski z nowoczesnego wykorzystania surowców wtórnych? Kolejna odsłona przyszłych lukratywnych zysków to budowa spalarni śmieci. Wystarczy wspomnieć, że spalarnie mogą stać się również lokalnymi ciepłowniami i alternatywą dla sprywatyzowanego niedawno SPEC-u. Już dziś w wielu państwach Europy śmieci są cennym źródłem surowców wtórnych, paliw płynnych, służą do wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej do ogrzewania budynków. 

Artykuł za http://warszawskipis.pl/entry/podatek-smieciowy-czyli-jak-pomylono-uslugi-komunalne-z-komunizmem/ . DOŁĄCZ DO PROTESTU STOWARZYSZEŃ INTERESU SPOŁECZNEGO "NSZZ WYZWOLENIE" I "WIECZYSTE". ZŁÓŻ WEZWANIE DO RADY WARSZAWY O UCHYLENIE UCHWAŁ ŚMIECIOWYCH ORAZ ZŁÓŻ WNIOSEK WS. OKREŚLENIA I UMORZENIA OPŁATY ŚMIECIOWEJ.

WZORY PISM:

WEZWANIE:

WNIOSEK: 
https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=sites&srcid=ZGVmYXVsdGRvbWFpbnxzZXJ3aXMyMXxneDo2MWYzMmI2MjFkN2QxODQy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz