Jak
się okazuje politycy nagminnie korzystali z możliwości bezpłatnych przelotów,
przejazdów w kraju, oczywiście zawsze motywowali wykonywaniem funkcji posła i
senatora. Przykładowo pani poseł Ewa Kopacz latała do Gdańska, która tam
mieszkała i studiowała, prezydent Warszawy Hanna
Gronkiewicz-Waltz jeździ służbowym samochodem na wykłady na uczelni
(według informacji burmistrza Bemowa Krzysztofa Zygrzaka), marszałek senatu
Bogdan Borusewicz od 2007 roku do stycznia
2013 r. aż 713 razy latał na
trasie Warszawa-Gdańsk, a jego podróże rejsowymi samolotami kosztowały
podatników prawie 400 tys. zł.
Dziennikarze wyliczyli też, że marszałek Senatu na pokładzie samolotu gościł
średnio co trzy dni. Jak donosi Super Expres, nie wszystkie wyjazdy
wiązały się z wykonywaniem mandatu parlamentarzysty np. Zdarzało się, że marszałek leciał w trakcie
posiedzenia Senatu do Gdańska, by... wyprowadzić psa na spacer. Bo akurat nie
miał kto tego zrobić. Latał też, żeby po prostu zajrzeć do domu.
Politycy zawsze będą nadużywali pieniędzy publicznych do swoich
prywatnych celów. Jedyny sposób by zahamować ten niekontrolowany wyciek
pieniędzy – to ograniczenie liczby instytucji, osób w nich urzędujących i
pieniędzy jakimi mają do dyspozycji. Nie wyeliminuje się patologii, ale
przynajmniej ograniczy się skalę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz