30 listopada 2023

Legislacyjny Skandal: Projekt wywłaszczenia osób prywatnych pod pretekstem realizacji wiatraków?

28 listopada 2023 r. grupa posłów KO i Polska2050-TD, reprezentowana przez posła KO Krzysztofa Gadowskiego wniosła do Marszałka Sejmu poselski projekt ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw.

 Zgodnie z opisem na stronie Sejmu projekt ten dotyczy zminimalizowania podwyżek wpływu cen energii i gazu dla odbiorców indywidualnych, podmiotów użyteczności publicznej oraz jednostek samorządu terytorialnego, a także wprowadzenia rozwiązań zmierzających w stronę stopniowego przywracania mechanizmów rynkowych kształtowania cen na tych rynkach bez ingerencji państwa.


Tymczasem jak informuje Fundacja Basta (Barta Staszewskiego), która przecież sprzyjała przed wyborami opozycji i nie sposób jej przypisać propisowskie lub proprawicowe poglądy:

...to tylko część przepisów zawartych w projekcie, ponieważ druga część ustawy to ukryta zmiana szeregu ustaw i przepisów regulujących proces inwestycyjny dla elektrowni wiatrowych. Projekt przewiduje zmiany w 15 innych ustawach. Projekt wprowadza zupełnie nowe zasady lokalizowania farm wiatrowych, w tym możliwość lokalizowania farm wiatrowych na podstawie „uchwały wiatrakowej” (przepisy podobne jak w niesławnej ustawie „lex deweloper”), a więc wbrew zapisom obowiązujących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Zmniejsza też istotnie wymagane odległości do zabudowy mieszkaniowej (wiatraki od 300 m w przypadku zabudowy wielorodzinnej i od 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej), a także od parków narodowych i rezerwatów przyrody (projekt zakłada możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych od tych obszarów w odległości 300 m, choć na str. 20 uzasadnienia mowa jest o 500 m). 

Wywłaszczenia na życzenie inwestorów

Co więcej projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli. 

Konsekwencją uznania inwestycji OZE za inwestycje celu publicznego będzie także zwolnienie ich z wszelkich zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu – tym samym m.in. farmy wiatrowe i farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na tych obszarach a organy ochrony przyrody nie będą mogły takich inwestycji powstrzymać.

Mimo tak poważnej zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami w uzasadnieniu projektu w żaden sposób tego uzasadniono i nie omówiono konsekwencji dla obywateli i dla przyrody. Czy posłowie, którzy się podpisali pod tym projektem wiedzą w ogóle, co podpisali? Wiedzą, co proponują?

Dodatkowo projekt przewiduje zmiany w ustawie z lipca br. nowelizującej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która wprowadziła nowe instrumenty planowania, w tym zastąpiła studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego planami ogólnymi. Nowelizacja z lipca br. utrzymała w mocy istniejące studia uwarunkowań do 31 grudnia 2025 r. – projekt poselski wydłuża ich obowiązywanie o kolejne 2 lata, do 31 grudnia 2027 r., tym samym de facto wydłuża o 2 lata skutki lipcowej reformy planowania przestrzennego.

Projekt przewiduje także szereg zmian dotyczących rynku energii, kwestii podatkowych, które nie podlegały naszej analizie i ocenie, natomiast skala tego projektu i stopień skomplikowania wskazują, że projekt ten nie powinien być procedowany jako projekt poselski a projekt rządowy. Jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego tak ważne zmiany są ukryte w projekcie, który dotyczy zupełnie innej materii. 

Na czyje zlecenie powstał projekt?

Rodzi się też pytanie, kto pracował nad tym projektem i kto jest rzeczywistym autorem tych propozycji, bo z całą pewnością taki projekt nie mógłby powstać siłami samych posłów, zwłaszcza w tak krótkim terminie.

W naszej ocenie złożenie takiego projektu na samym początku nowej kadencji Sejmu RP jest skandaliczne i niestety nie wróży nic dobrego w kwestii stanowienia prawa w Polsce. 

Poniżej podstawowe zmiany w zakresie procesu inwestycyjnego (bez zmian dotyczących innych kwestii):

1. Zmiany w ustawie wiatrakowej:

  1. możliwość lokalizowania farm wiatrowych na podstawie „uchwały wiatrakowej” (przepisy podobne jak w ustawie niesłynnej lex deweloper, w tym m.in. zgoda na lokalizację elektrowni wiatrowych wbrew zapisom planów miejscowych);
  2. uchwała wiatrakowa – zastępuje plan miejscowy, będzie przyjmowana na wniosek inwestora w terminie 90 dni (ewentualnie możliwość wydłużenia o 60 dni);
  3. zmniejszenie odległości względem zabudowy mieszkaniowej – możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowej już od 300 m w przypadku zabudowy wielorodzinnej i od 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej;
  4. zmniejszenie odległości względem parków narodowych i rezerwatów przyrody – obecnie w odniesieniu do parków narodowych obowiązuje zasada 10H, tj. dziesięciokrotność wysokości wiatraka a w odniesieniu do rezerwatów przyrody odległość 500 m, projekt zakłada możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych w odległości 300 m (na str. 20 uzasadnienia mowa jest o 500 m);
  5. zmiana zasad liczenia odległości – obecnie: od terenu farmy wiatrowej, a wg projektu: od wiatraka;
  6. możliwość „modernizacji” istniejących farm bez uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach – ewentualne uzgodnienie z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska w zakresie akustyki w terminie 30 dni (brak stanowiska RDOŚ = milcząca zgoda).

2. Zmiany w ustawie o gospodarce nieruchomościami:

Budowa OZE i inwestycji towarzyszących będzie celem publicznym – konsekwencje:

– możliwość wywłaszczenia osób prywatnych na cel budowy np. farmy wiatrowej

– brak zakazów w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu – wszystkie inwestycje OZE będą mogły bez żadnych przeszkód być lokalizowane w tych obszarach chronionych

3. Zmiany w zakresie planowania przestrzennego:

Nowelizacja z lipca 2023 r. utrzymała w mocy istniejące gminne studia uwarunkowań do 31 grudnia 2025 – projekt wydłuża ich obowiązywanie o kolejne 2 lata, do 31 grudnia 2027 r.

W przepisach przejściowych (art. 21 projektu) – wydłużenie bezterminowe studiów i MZPP oraz wyłączenie wymogów tych obowiązujących MPZP, jeśli są bardziej rygorystyczne niż nowe wymogi określone w ustawie.

4. Zmiany w ustawie o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko:

Wyłączenie badania zgodności inwestycji wiatrakowych z MPZP.

5. Zmiany w Prawie budowlanym:

Pozwolenie na budowę dla elektrowni wiatrowej będzie wydawał starosta a nie wojewoda jak obecnie.


Chciałoby się rzec Fundacji - macie co chcieliśmy. Ale nie czas na docinki.

To perfidne zagranie – komentuje projekt ustawy, dr Daniel Alain Korona, pełnomocnik Związku Zawodowego Rolnictwa „Korona” – pod pozorem zminimalizowania podwyżek wpływu cen energii, wprowadza się skandaliczne zapisy m.in. umożliwiające wywłaszczenie osób prywatnych. Ten projekt ma 62 strony, napisany jest językiem mało zrozumiałym, zmienia cząstkowe zapisy przez co bez zajrzenia do drugiej ustawy nie wiadomo o co chodzi np. art.15 przewiduje uchylenie pkt.5 b 2 w art.82 ust.3 prawa budowlanego, ale o czym mówi ten przepis już nie sprecyzowano.  Ba, ten projekt nawet odnosi się nawet do zmiany ustawy covidowej. Łącznie projekt zmienia 15 ustaw, czyli nawiązuje do niechlubnej tradycji ustaw zwanych „warzywniakami” czyli ustaw zmieniających naście, dziesiątki ustaw, w efekcie czego posłowie są w pułapce legislacyjnej bo oprócz kilku korzystnych zapisów jest wiele negatywnych.  Brzydko to pachnie - konkluduje Korona.

29 listopada 2023

Zerowa stawka VAT na żywność na rok 2024, możliwa tylko w drodze ustawy?

Ekonomista, pełnomocnik Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona", były prezes Elewarru, dr Daniel Alain Korona na łamach portalu zyciestolicy.com.pl skomentował kwestię zerowej stawki VAT na produkty żywnościowe na rok 2024.


20 lipca grupa posłów PIS złożyła projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług, polegający na przedłużeniu stawki zerowej stawki VAT na produkty żywnościowe do 30 czerwca 2024 roku. Jak do tej pory, projekt ten nie doczekał się skierowania na posiedzenie plenarne lub w komisjach, ba nie doczekał się numeru druku.

Abstrahując od intencji wnioskodawców tego projektu i wyrażanych wątpliwości w tej kwestii przez niektóre media i środowiska (w projekcie budżetu nie ma przewidzianej zerowej stawki VAT), przedłużenie 0% stawki VAT na produkty żywnościowe jest społecznie uzasadnione (choć przyznać także trzeba, iż są branże jak np. gastronomia dla której może być uciążliwa). Jej wprowadzenie było związane z wysoką inflacją w Polsce. Wprawdzie ostatni październikowy wskaźnik inflacji ogłoszony przez GUS kształtował się na poziomie 6,6%, ale sama żywność i napoje bezalkoholowe w skali rocznej wzrosły o 8%. Przywrócenie 5% stawki podatku od towarów i usług na podstawowe produkty żywnościowe spowoduje zatem znaczący wzrost kosztów, który dotknie przede wszystkim osoby niezamożne.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ostatnio stwierdził, że przedłużenie stawki można było dokonać rozporządzeniem zamiast ustawą, czemu zaprzeczył premier Mateusz Morawiecki. Otóż premier miał rację, właśnie że nie można.

Rozporządzenia z dnia 2 grudnia 2022 (Dz.U poz.2495) i 22 grudnia 2022 (poz. 2808) ustanawiające zerową stawkę VAT zostały wydane na podstawie delegacji określonej w art. 146ee. ustawy o podatku VAT Minister właściwy do spraw finansów publicznych, w drodze rozporządzenia, w roku 2023 może obniżać stawki podatku do wysokości 0%, 5% lub 8% dla dostaw niektórych towarów i świadczenia niektórych usług albo dla części tych dostaw lub części świadczenia usług oraz określać warunki stosowania obniżonych stawek.

Skoro przepis ustawowy ustanawiał delegację tyko w zakresie roku 2023, to rozporządzeniem nie ma możliwości przedłużenia tej stawki, chyba że znowelizuje się art146ee ustawy o VAT.

Równocześnie warto zauważyć, że dotychczasowe przepisy ustawowe (zarówno dotyczące podatków dochodowych jak i podatku od towarów i usług) są już tak skomplikowane, że są wręcz nieczytelne nawet dla osób obytych w prawie. Z tych powodów konieczne wydaje się na przyszłość uproszczenie tych ustaw (każda ma po kilkaset stron). Tylko czy to nastąpi, to już inna historia… - konkluduje Korona.

28 listopada 2023

Państwowe firmy zbożowe nie importowały zboża z Ukrainy

Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi udostępnił listę podmiotów, które w okresie od 24 lutego 2022 roku do 15 kwietnia 2023 roku importowały na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej zboże z terytorium Ukrainy. Lista jest składową danych otrzymanych z inspekcji podległych Ministrowi: Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Głównego Inspektoratu Weterynarii.

Na liście znajdują się firmy międzynarodowe (np. Viterra, Louis Dreyfus), zagraniczne, polskie, ale także powiązane z działaczami opozycji jak BZK Group (które należy do znanego działacza PSL Zbigniewa Komorowskiego, w skład BSK wchodzi m.in. Polskie Młyny, któremu prezesował Waldemar Pawlak) czy też bliskie PISowi.

Wśród importerów nie ma żadnej firmy państwowej (Elewarr, Zamojskie Zakłady Zbożowe, PZZ Stoisław, Krajowa Grupa Spożywcza).

https://www.gov.pl/web/rolnictwo/lista-firm-importujacych-zboze-z-ukrainy

Co czwarta firma w Polsce nie myśli o KSeF.

Co czwarta firma w Polsce nie myśli o KSeF. Dla czynnych płatników VAT system będzie obowiązkowy od lipca 2024 - czytamy w informacji prasowej firmy Webcon.

Nadal 27 proc. firm nie przygotowało się do wdrożenia Krajowego Systemu e-Faktur, który od 1 lipca 2024 roku będzie obowiązkowy dla czynnych płatników VAT – wynika z badania firmy Webcon, największego polskiego dostawcy systemu do obiegu dokumentów. Dotychczas postępy w kwestii zmiany sposobu fakturowania poczyniły największe firmy. Elektroniczne systemy do fakturowania zintegrowane lub gotowe na integrację z KSeF działają już w co trzecim przedsiębiorstwie zatrudniającym co najmniej 250 osób. Wśród mikroprzedsiębiorców, którzy także są objęci nowymi regulacjami, aż 53 proc. nie wykonało żadnego kroku w kierunku KSeF.

Z najnowszego badania Webcon wynika, że tylko 22 proc. firm w Polsce jest już w pełni przygotowanych do korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur. Znaczna część przedsiębiorców, 44 proc., pracuje nad tym lub ma w planach dostosowanie swojego sposobu fakturowania do wymogów KSeF. Jednak liczna grupa (27 proc. przedsiębiorstw) nie wykonała jeszcze żadnego kroku związanego z uruchomieniem procedur, które dla rozliczających VAT mają być obowiązkowe od 1 lipca 2024 roku.

Regularnie monitorujemy stan przygotowania firm w Polsce do korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur. Jeszcze w maju 2022 roku część przedsiębiorców deklarowała, że nigdy nie słyszała terminu takiego jak „KSeF”. Dziś sytuacja wygląda znacznie lepiej, jednak nadal więcej niż co czwarta firma nie zrobiła nic w kierunku wdrożenia zmian, które za kilka miesięcy będą obligatoryjne dla czynnych płatników VAT. Warto wziąć pod uwagę, że zaplanowanie i wdrożenie strategii digitalizacji w tym zakresie wymaga czasu, a tego z każdym dniem jest coraz mniej – wskazuje Łukasz Semeniuk, Dyrektor Handlowy w Webcon. I dodaje: –  Dobrze jest tę zmianę potraktować nie tylko jako obowiązek, ale również jako szansę. Cyfryzacja obiegu dokumentów księgowych to przyspieszenie procesowania faktur, wyeliminowanie pomyłek i zagubienia dokumentów czy obniżenie kosztów archiwizacji. To też doskonały start w drodze do szerokiej cyfrowej transformacji procesów w firmie – mówi przedstawiciel Webcon.

Duże firmy szykują się na KSeF

Największy progres związany z reformą i wprowadzeniem Krajowego Systemu e-Faktur mają na koncie duże organizacje. 31 proc. firm zatrudniających więcej niż 250 pracowników używa już systemu do fakturowania, który jest zintegrowany lub gotowy na integrację z KSeF. Co druga realizuje wdrożenie lub ma je w planach. Tylko 12 proc. z nich nie wykonało jeszcze żadnego kroku na drodze do realizacji założeń reformy.

„W połowie stawki” znajdują się średnie oraz małe firmy. Te zatrudniające od 50 do 250 osób w 22 proc. przypadków deklarują, że są już w pełni gotowe na korzystanie z nowego mechanizmu obrotu fakturami. 64 proc. takich podmiotów wykonuje już pierwsze kroki w kierunku KSeF lub planuje działania związane z wdrożeniem odpowiednich narzędzi. Mali przedsiębiorcy w 21 proc. przypadków korzystają już z systemów gotowych na KSeF, a 58 proc. deklaruje, że ma już to w planach.

Mikroprzedsiębiorcy jeszcze mają czas

Najdalej od wdrożenia założeń Krajowego Systemu e-Faktur są mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające do 9 osób. W tej kategorii jedynie 15 proc. podmiotów deklaruje gotowość, a 24 proc. jest na etapie wdrażania lub planowania narzędzi gotowych na KSeF. Aż 53 proc. najmniejszych przedsiębiorców nie wykonało jeszcze żadnego działania związanego z przygotowaniami do reformy, która już od połowy przyszłego roku obejmie wszystkich czynnych płatników VAT działających na terenie Polski.

Najlepiej w IT, najsłabiej w handlu i usługach

Biorąc pod uwagę branże, najlepiej do KSeF są przygotowane firmy z branży nowych technologii i IT. Wśród nich 36 proc. ma już wdrożony odpowiedni system i wszystkie konieczne zmiany, 44 proc. pracuje nad nimi, a tylko 16 proc. nie rozpoczęło jeszcze przygotowań.

Najsłabiej w tym kontekście wypadają firmy usługowe i handlowe, gdzie odpowiednio tylko 20 proc. i 25 proc. ma wdrożone odpowiednie narzędzia, a 29 proc. i 33 proc. jeszcze nie rozpoczęło działań w tym zakresie.

W transporcie elektroniczny system obiegu faktur jest już zaimplementowany w 26 proc. organizacji, a 22 proc. procesuje faktury w sposób tradycyjny. W produkcji natomiast 25 proc. firm jest przygotowanych do wdrożenia systemu zintegrowanego z KSeF, a 18 proc. jeszcze nie.

Metodologia badania: badanie przeprowadzono metodą CAWI w dniach 9-16 sierpnia 2023 roku na ogólnopolskiej próbie liczącej N=334 osób zarządzających lub pracujących przy cyfryzacji w firmie.


Piotr Jasiński, Biuro prasowe Webcon

27 listopada 2023

Zwolnienie zakamuflowanej "opcji pisowskiej"?

W mediach opozycja zapowiada "rozliczenia PIS", powstają listy proskrypcyjne menedżerów do zwolnienia (Gazeta Wyborcza), mają być powołane komisje śledcze. Rozliczenia to jednak nie to samo co czystka. 

W tym antypisowskim podejściu już dochodzi do sytuacji absurdalnych. Oto przykład:


Jak skomentowała to Kasienka z Marsa na X (dawny twitter): Jeśli ta historia jest prawdziwa, to mam nadzieję, że kobita pozwie tego śmiecia i puści jego januszoland zwany firmą z torbami…ha tfu!

Obecnie platforma X informuje, że konto @Piterson1980 nie istnieje.

26 listopada 2023

Protest rolników na przejściu granicznym w Medyce

W czwartek rozpoczęła się blokada kolejnego przejścia granicznego w Medyce na Podkarpaciu. Do protestujących kierowców  w Korczowej, Dorohusku i Hrebennem dołączyli rolnicy, którzy planują kontynuować swój protest 24 godziny na dobę do 3 stycznia. Domagają się m.in. dopłat do kukurydzy oraz niższego podatku rolniczego.

Popieramy postulat niższego podatku rolnego - oznajmia dr Daniel Alain Korona, pełnomocnik Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona" - natomiast jestem sceptyczny co do kolejnych dopłat do produkcji kukurydzy. W roku bieżącym w związku z dekoniunkturą wywołaną wojną na Ukrainie, rządzący wprowadzili różnorodne dopłaty dla producentów rolnych. Nieco ulżyło, ale nie rozwiązało sytuacji. Głównym problemem to zbyt wysokie koszty produkcji w warunkach gdy mamy gospodarkę otwartą, czyli gdy jest swobodny przepływ towarowy. Zamiast dopłat korzystniej m.in. zlikwidować lub zmniejszyć różne opłaty daninowe, jak np. na fundusze promocji, VAT od nawozów i środków ochrony roślin, itd. Wtedy będziemy bardziej konkurencyjni i nie będzie kosztów redystrybucji.

25 listopada 2023

Inflacja prawa po wyborach. Już 341 aktów prawnych wydanych od 15 października

Inflacja prawa - potoczna nazwa negatywnego zjawiska w procesie legislacji polegającego na tworzeniu nadmiernej liczby aktów prawnych w stosunku do potrzeb, zbytniej szczegółowości przepisów oraz ich niskiej jakości.

Na to występujące w naszym kraju zjawisko - wskazuje ekonomista, były prezes Elewarru, dziś pełnomocnik Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona" dr Daniel Alain Korona na łamach portalu zyciestolicy.com.pl . 

Wydawałoby się, że okres powyborczy w sytuacji gdy rządzący wygrali ale przegrali (nie mają większości rządowej) oraz w warunkach tworzenia nowego rządu, liczba aktów prawnych przygotowywanych i wydawanych w tym okresie ulegnie radykalnemu zmniejszenie. Wydawałoby się… Nic bardziej błędnego, w rzeczywistości szaleje inflacja prawa. W okresie powyborczym tj. od 16 października do 24 listopada 2023 roku przygotowano 206 projektów aktów prawnych (5,4 dziennie), z czego 6 projektów ustaw. Łącznie od początku roku 2023 roku zostało przedłożonych 1897 projektów aktów prawnych rozporządzeń, ustaw (5,8 dziennie). Równocześnie od 16 października zostało wydanych czyli ogłoszonych aż 341 aktów prawnych (rozporządzeń) czyli 9 dziennie. Dla porównania do 15 października wydano 2211 aktów prawnych (rozporządzeń i ustaw) czyli 7,6 aktów dziennie. Mamy do czynienia z kompletnym absurdem, istnym szaleństwem prawnym, skoro nawet w okresie wyborczego bezkrólewia, jest tak duża liczba przedłożonych projektów i wydawanych aktów prawnych. Tego już nikt nie ogarnia. Najwyższy czas na zahamowanie tempa legislacyjnego - stwierdza ekonomista.

Lepszy wróbel w ręku niż gołąb na sęku

Jak informuje wrp.pl (Wiadomości Rolnicze Polska) -  Izba Zbożowo-Paszowa wydała stanowisko w sprawie wyników kontroli NIK w zakresie importu i obrotu zboża i rzepaku z Ukrainy. Izba zgadza się z Najwyższą Izbą Kontroli, że minister rolnictwa Henryk Kowalczyk nie powinien “apelować do rolników, by wstrzymywali decyzje o sprzedaży zboża”. Rolnicy posłuchawszy się ministra sami spowodowali wysoki poziom importu zbóż i rzepaku z Ukrainy:  “Zdaniem Moniki Piątkowskiej (prezes IZP – red.) (…) wpłynęło to istotnie na ograniczenie podaży oraz konieczność poszukiwania surowców przez zakłady przetwórcze m.in. na Ukrainie. Wstrzymywanie się producentów ze sprzedażą w oczekiwaniu na jeszcze wyższe ceny w wyniku błędnej oceny rzeczywistości przez przedstawicieli MRiRW spowodowało problemy z nabyciem surowca na bieżące potrzeby krajowych przetwórców oraz eksporterów (…)”. Odnosząc się do problemu niskich cen IZP stwierdza, że “istotnym czynnikiem warunkującym spadki cen zbóż w kraju była także sytuacja na globalnych rynkach, o czym świadczą dane historyczne z giełd MATIF i CBOT”. 

Wrp.pl podsumował stanowisko Izby, iż: winę za nadmierny import zboża z Ukrainy ponoszą sami rolnicy, którzy zaufali magistrowi matematyki, który z nieznanych powodów został ministrem rolnictwa (choć wcześniej był ministrem środowiska) i wygłosił fałszywe proroctwo o cenach zbóż na globalnym rynku. Cała reszta była już tylko konsekwencją tego proroctwa i działań absolwenta wydziału inżynierii sanitarnej i wodnej (również specjalisty od ochrony środowiska).  Aż cisną się na usta słowa Jacka Zarzeckiego, prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego: “Dla mnie jest trochę śmiesznie, jeżeli ktoś mówi, że nie sprzedał zboża, bo posłuchał premiera Kowalczyka. No na litość boską, szanowni państwo. Kolokwialnie tak powiem: jaki zdrowy człowiek wierzy w każde słowo polityka?” - konkluduje portal

22 listopada 2023

Stefan Krajewski przyszłym ministrem rolnictwa?

Nasze ustalenia, potwierdzone teraz przez Rzeczpospolitą wskazują, że przyszłym ministrem rolnictwa ma zostać Stefan Krajewski z PSL.

Ma 42 lata. W latach 2004-2016 pracował w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, najpierw w biurze powiatowym w Zambrowie, a następnie jako dyrektor Podlaskiego Oddziału Regionalnego ARiMR. Działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego, był radnym powiatowym, Sejmiku Województwa Podlaskiego, członkiem Zarządu Województwa, od 2018 roku poseł z okręgu białostockiego. Jest sekretarzem Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL.

Jak będą układały się stosunki nowego ministra z organizacjami rolniczymi?

Będziemy rozmawiać z nowym ministrem nt. spraw istotnych dla polskiego rolnictwa. Liczymy na merytoryczny dialog, bo sytuacja w rolnictwie jest bardzo trudna - stwierdza dr Daniel Alain Korona - pełnomocnik Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona", który w wywiadzie udzielonym Wiadomościom Bieżącym Salon24.pl sprecyzował, że:- przedstawimy nowemu rządowi nasze postulaty, te same co rządowi PIS, czyli wyrównania utraconych dochodów dla hodowców trzody chlewnej za I kwartał 2022, przedłużenia programu locha plus na kolejne lata (zamiast wymyślać kolejne strategie odbudowy trzody chlewnej), zniesienia możliwości odbioru zwierząt przez organizacje społeczne (nie akceptujemy legalizowanej kradzieży), ujednolicenia i uproszczenia rozporządzenia ws. zadań ARiMRu, obniżenia podatków (na pewno nie zgodzimy się na podatek spalinowy od ciągników i innych maszyn rolnych)... Jako ZZR KORONA chcemy negocjować sprawy polskiego rolnictwa, a jeżeli nie będzie pozytywnych odpowiedzi z drugiej strony, wtedy będziemy organizowali akcje protestacyjne. (https://www.salon24.pl/u/wiadomoscibiezace/1340234,korona)



18 listopada 2023

Kończ wasz, wstydu oszczędz

Prezydent desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera RP. 

Głosowania w Sejmie ws. wicemarszałków pokazały że Prawo i Sprawiedliwość nie ma żadnej zdolności koalicyjnej i żadnego rządu nie stworzy. Jeżeli ktokolwiek łudził się, że opozycja tzw. blok demokratyczny rządu nie stworzy, to przekonał się po głosowaniach, że były to wyłącznie złudzenia.

Owszem są różnice zdań, umowa koalicyjna jest mało konkretna, będą niewątpliwie rozbieżności i tarcia w przyszłej koalicji m.in. ws. rolnictwa, są wątpliwości podniesione przez partię Razem - ale jak na razie nie są one na tyle istotne, by doprowadzić do rozłamu w koalicji.

A zatem czy jest sens przedłużenia spektaklu, tworzenia wrażenia nie pogodzenia się z przegraną oraz próby skoku w ostatniej chwili na kasę? Przecież to tylko pogarsza wizerunek PISu, oddala wizję powrotu do władzy, pogarsza szanse PIS w nadchodzących wyborach samorządowych, europarlamentarnych i w przyszłym roku prezydenckich

A zatem może, gdy upłynie 2-tygodniowy termin na przedstawienie składu rządu, lepiej przyznać że nie ma się większości. Chciało by się rzec jak Kmicic do Wołodyjowskiego w Potopie - Kończ wasz, wstydu oszczędz.

Deklaracja Morawieckiego:



Unieważnienie wyboru 3 sędziów Trybunału, ale których?

Poseł KO Borys Budka powiedział, że wymiar sprawiedliwości należy naprawiać w odpowiedniej kolejności. W pierwszej kolejności trzeba stwierdzić nieważność wyboru trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, bo jest to wykonanie orzeczenia legalnego Trybunału z 2015 r. To oczywiste, że to może stwierdzić Sejm, bo Sejm musi naprawić grzech pierworodny popełniony w 2015 r. przez większość PiS – zaznaczył w TVN24.

Abstrahując już od kwestii legalności bądź nie wyboru z 2015 roku, a także i samego powyższego działania, chciałoby się zapytać, a których sędziów? 

Przypomnijmy 3 grudnia 2015 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że 2 sędziów wybranych przez Sejm 8 października 2015 roku na miejsce tych których kadencja kończyła się w grudniu zostało wybranych niezgodnie z Konstytucją, a w przypadku 3 (na miejscu tych których kadencja upływała w listopadzie zgodnie z Konstytucją). Tymczasem 2 grudnia 2015 roku większość parlamentarna wybrała 5 sędziów do Trybunału Konstytucyjnego.

I w tym miejscu pojawia się istotny problem. Który wybór jest nieważny? Czy jako miernik należy przyjąć kolejność głosowania, wówczas nieważny jest wybór Mariusza Romana Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha czy też np. według uzyskanej liczby głosów, wówczas należałoby stwierdzić nieważność wyboru Piotra Pszczółkowskiego (233 głosy), Julii Przyłębskiej (234 głosy) i Lecha Morawskiego (232 głosy).

Wprawdzie w mediach przyjęto i nazwano sędziami dublerami - sędziów wybranych w kolejności późniejszej, jednakże nie wiadomo na jakiej podstawie prawnej twierdzono iż nieważny jest wybór akurat tych sędziów. Gdyby bowiem przyjąć, że głosowanie miało dotyczyć tylko 2 a nie pięciu sędziów, wówczas za wybranych uznano by tych, którzy uzyskali największą liczbę głosów.

Dodajmy, że w międzyczasie doszło do zmian w składzie osobowym Trybunału. Lech Morawski i Henryk Cioch zmarli w 2017 roku, a na ich miejsce wybrano Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembiaka. 

Na marginesie warto zauważyć, że podobne wątpliwości wzbudza sytuacja sędziów wybranych 8 października. Którzy powinni objąć funkcję członka TK w miejsce "unieważnionych". Wówczas bowiem również wybierano 5 sędziów, z czego jak wynikało z wyroku TK z 3 grudnia, 2 nastąpiło na podstawie wadliwej podstawy prawnej. Czy też jako kryterium należałoby przyjąć kolejność głosowania (wówczas byliby wybrani Jan Sokala, Bronisław Sitek, Andrzej Jakubecki) czy też uzyskaną liczbę głosów (wówczas byliby wybrani Roman Hauser,  Krzysztof Ślęzak i Andrzej Jakubecki). Co więcej gdyby dokonywano wyboru 3 a nie 5 sędziów, rozkład głosów a tym samym wyniki mogłyby być inne.

Z powyższego wynika jedno, że nie ma prostych rozwiązań. 

Z czasem sprawa zresztą sama się rozwiąże, 3 członków Trybunału Konstytucyjnego wybranych 2 grudnia 2015 skończy kadencję w grudniu 2024 roku, i będzie trzeba powołać nowych. W 2026/27 roku upłynie z kolei kadencja Piskorskiego i Wyrembiaka.

17 listopada 2023

Pułapka inwestycji. Łatwo wpaść, trudno wyjść

Jedną z podstawowych wad polityków (od niepamiętnych czasów) jest pokazywanie się poprzez inwestycje (najczęściej budowlane). Nawet jeżeli mają tymczasowe uzasadnienie, nikt nie patrzy jednak na długofalową efektywność tejże inwestycji. W przypadku różnych budowli. chodzi o poziom przychodów i koszty utrzymania.

Rządy PIS nie były wyjątkiem. Zrealizowano wiele inwestycji, co do których istnieje poważne wątpliwości co do ich długofalowej rentowności. Przekop mierzei jest jedną z takich inwestycji.

Zatrutym prezentem są w tej kwestii środki z KPO. Działa prosty mechanizm, skoro są pieniądze do wzięcia, należy z nich korzystać i je wydać. Zapomina się przy tym, że są to pieniądze znaczone, czyli na określone cele inwestycyjne, często nieefektywne. A zatem nie tylko będą wiązały się z koniecznością zwrotu (w części pożyczkowej), ale także mogą powodować dodatkowe koszty w przyszłości w związku ze zrealizowaną inwestycją. A z czego się je wówczas pokryje?

Szczególnie podatne w tej kwestii są samorządy, które za wszelką cenę pragną zwiększyć swoje inwestycje. Wszak włodarzy miast ocenia się po inwestycjach, za wygląd miasta, a nie za zrównoważenie budżetowe. A wszystkie miasta mają deficyty i są poważnie zadłużone. Tylko że zamiast zredukować koszty, włodarze miasta pragną uzyskać zwiększenie finansowania (drogą podatkową, dotacyjną i pożyczkową).

Niestety obawiać się należy, że następcy PIS (PO-TrzeciaDroga-Lewica) chcą pójść tą samą drogą inwestycyjną. W umowie koalicyjnej znalazły się np. zapisy dotyczące inwestycji (już zapowiedzianych za czasów PIS) tj.  portu zbożowego i rozbudowy powierzchni magazynowej zbóż. Zastanawia jednak sens takich inwestycji w sytuacji w której polskie produkty rolne stają się za drogie w stosunku do ukraińskiej, rosyjskiej, południowo-amerykańskiej. A nadmienić należy, że koszty produkcyjne w rolnictwie nie ulegną obniżeniu. A zatem powstaje pytanie o celowość takich inwestycji, skoro jak się zdaje możliwość zwiększenia ilościowo eksportu zbóż (a nawet utrzymania poziomu) stoi pod znakiem zapytania?

Na razie są to zapowiedzi. Niektóre z nich były głoszone już za poprzednich rządów PO-PSL. A może zatem nie będą realizowane?

W każdym razie, przestrzec należy nowy rząd przed pułapką inwestycji. Łatwo w nią wpaść, a bardzo trudno wyjść. Przekonali się o tym włodarze Wenecji, którzy budowali zaporę przez morzem znana jako "Mojżesz" (na zdjęciu). Jak się okazało jest nie tylko nieefektywna, droga w utrzymaniu, ale już kosztowała trzykrotnie więcej niż w początkowych planach.


14 listopada 2023

Niegdyś opozycja, dziś PIS skanduje "Konstytucja"

Historia zatoczyła koło. Gdy PIS objął władzę i zaczął wprowadzać swoje rządy, przedstawiciele partii opozycyjnych, zwolennicy tych partii głośno skandowali w Sejmie i na ulicach - "Konstytucja", którą rzekomo PIS łamał. Rok 2023 14 listopada Sejm RP. Dziś to PIS skanduje "Konstytucja" a oskarża tzw. "Blok Demokratyczny" (czyli opozycję), przejmującą dziś władzę o łamaniu standardów konstytucyjnych.

O co ta wrzawa -  wybór 4 członków do Krajowej Rady Sądownictwa, do tej niby niekonstytucyjnej - zdaniem opozycji - Rady. Słyszymy o konieczności odpolitycznienia KRSu, tylko na czym ona ma polegać, skoro wybierani są do niej m.in. politycy (4 z Sejmu, 2 z Senatu). Na czym polega zatem rozdzielenie władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej? Ale nikt takimi detalami się nie przejmuje, ważna jest nawalanka jednych na drugich (PIS na opozycję, opozycję na PIS).

Obiecywano inne standardy. Obiecanki cacanki?

Dwukadencyjność burmistrzów do likwidacji?

Jak informuje portal samorządowy - w nowej rzeczywistości politycznej sprawa wprowadzonej 6 lat temu dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów może wrócić pod obrady Sejmu i Senatu. 

Przypomnijmy, iż dwukadencyjność miały w swoich programach wyborczych m.in. Platforma Obywatelska i Nowoczesna, ale kiedy przyszło do głosowania, jej przedstawiciele się sprzeciwili komentując, że propozycja PiS ma podłoże czysto polityczne. Dziś senator RP z Koalicji Obywatelskiej i były już prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza zdecydowanie podkreśla, że należy tę zasadę znieść i to jeszcze przed najbliższymi wyborami samorządowymi. Podobnego zdania jest Henryk Kiepura, do niedawna starosta kłobucki, który dostał się do Sejmu z listy Trzeciej Drogi - stwierdza portal.

Żądza "koryta" jest tak duża, że teraz gdy dochodzą do władzy, chcą już ponownie wrócić do tego co było.

13 listopada 2023

Największy klub sejmowy bez wicemarszałka

Sejm wybrał marszałka (Hołownię) i wicemarszałków. Co prawda powiększono liczbę wicemarszałków do 6, ale równocześnie tzw. "blok demokratyczny" (dotychczasowa opozycja) uniemożliwił wybór przedstawiciela PIS na wicemarszałka - Elżbietę Witek. 

Także w Senacie "blok demokratyczny" zablokował wybór wicemarszałka z PIS - Marka Pęka.

Wszystkie te opowieści o przywróceniu zasad demokratycznych, parlamentaryzmie itd okazały się tylko pustymi sloganami. A deklarowali że będą inni?

Głosowania w Sejmie odbywały się zatem według scenariusza PIS kontra tzw. "Blok Demokratyczny". W tej sytuacji najwięcej głosów wśród wicemarszałków zdobył ... kandydat Konfederacji - Krzysztof Bosak.

Ostatecznie największy klub parlamentarny (PIS) nie ma żadnego przedstawiciela w prezydium Sejmu, drugi klub pod względem większości (Koalicja Obywatelska) ma ich aż dwóch (po co?), a pozostałe ugrupowania po 1 (Konfederacja, Lewica i PSL). Zatem stosunek głosów w prezydium Sejmu jest jak 5:1.

Miało być inaczej, z poszanowaniem drugiej strony. Miało...

Nazywają siebie blokiem demokratycznym. Zapomnieli o historii?

W mediach przedstawiciele opozycji (a przyszli rządzący) używają często mówiąc o sobie - blok demokratyczny (logo z facebook Blok Demokratyczny 2023), czy blok partii i stronnictw demokratycznych.

No cóż przydałoby się trochę znajomości historii. Blok demokratyczny czy Blok stronnictw demokratycznych to była wspólna koalicja i lista PPR, PPS, SL i SD utworzoną jesienią 1944 r. przed wyborami do Sejmu Ustawodawczego. Oficjalnie z inicjatywą powołania Bloku wyszedł PPS w 1945 roku. Nazwa Bloku była środkiem walki z opozycją i kamuflowała dążenia komunistów do wprowadzenia w kraju systemu totalitarnego i podporządkowania ZSRR.

O dziwo skojarzenia dotyczą nie tylko nazwy bloku, ale także struktury. Zarówno obecny blok jak i ten poprzedni składał się z 4 dużych formacji PPR - Lewica, PPS - KO, SL - PSL, SD - Polska 2050), blok jest środkiem walki z opozycją (w tym wypadku PISu, Konfederacji i innych), a będzie uczestniczyć w dalszym stopniowym podporządkowaniu Polski - unijno/brukselskim biurokratom (gwoli ścisłości PIS wiele w tej materii także uczyniło).

11 listopada 2023

Tłumy ludzi i polskich flag na Marszu Niepodległości

Cała trasa Marszu Niepodległości wynosiła ok. 2,7 km. Trasa miliona serc miała 4 km. Zdaniem Ratusza na Marszu Miliona Serc było 1 milion osób, a na Marszu Niepodległości zaledwie 40 tys osób. Czyżby sposób liczenia uczestników ulega zmianie w zależności od organizatora marszu. Nawet nieprzychylny środowiskom narodowym portal Onet.pl podał liczbę 70-90 tys. na godz. 15.30. Ile było trudno powiedzieć, na pewno więcej niż te wszystkie szacunki.

Były tłumy ludzi i białoczerwonych flag. Na marszu były obecne różne środowiska - Obóz Narodowy Radykalny, Konfederacja, Kluby Gazety Polskiej, działacze PIS, zwykli obywatele, patrioci, przeciwnicy Unii Europejskiej i ideologii LGTB. Wszyscy połączeni jednym hasłem - Jeszcze Polska nie zginęła. 

I nie bez powodu pojawiło się to hasło, dziś gdy establishment polityczny Unii Europejskiej próbuje pozbawić kraje członkowskie resztek suwerenności. Przy aprobacie części polskiej klasy politycznej, próbują nam dyktować jak mamy żyć, jak mieszkać, co wolno mówić a co nie, czym jeździć, co jeść itd. Ta nowa rodząca się dyktatura musi spotkać się z naszym zdecydowanym sprzeciwem.

Marsz Niepodległości 2023 już się zakończył, ale walka o niepodległość (którą współczesna Targowica jest gotowa sprzedać) się nie zakończyła. Za rok Marsz także się odbędzie, bez względu na stanowisko prezydenta Trzaskowskiego i unijnego establIshmentu.

JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA







10 listopada 2023

Umowa koalicyjna podpisana. Miało być inaczej a będzie jak zwykle.

W piątek liderzy PO, Polski 2050, PSL i Lewicy podpisali umowę koalicyjną, która była negocjowana przez ostatnie tygodnie.

Dokument ten - to w dużej mierze zbiór deklaracji intencji, szczytnych haseł, pustych stwierdzeń. Konkretów mało, a niektóre z nich wręcz są absolutnie prawnie nie do zrealizowania - jak np. unieważnienie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku (kto miałby orzec, na podstawie jakiego przepisu prawnego?).

Wiele z zapowiedzi nie jest możliwych do realizacji bez współpracy z prezydentem i z organami, które pozostaną w rękach PIS. 

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że represje, odwet, igrzyska antypisowskie mają być jedną z cech nowych władz. Oprócz tzw. rozliczeń PISu (m.in. część II umowy), przewidziano likwidację CBA (widocznie za dużo aferzystów ścigali), karanie za tzw. mowę nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć (ale nie ze względu na inne) itd. itd. Pada wiele haseł o odpolitycznieniu, ale odnosi się wrażenie, że chodzi jedynie o odpisowienie, bo TKM... w wydaniu opozycji, politycznym oczywiście nie będzie.

Zamiast konkretów np. podwyżek dla nauczycieli od 1 stycznia 2024 r., podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. złotych także od tej daty, mamy enigmatyczne, pobożne zapisy. Na szczegóły zatem przyjdzie poczekać.

Trzecia część umowy to zasady działania koalicji. I co ciekawe, posłowie niby mają wolny mandat, a tymczasem czytamy że kluby parlamentarne reprezentujące Strony umowy będzie obowiązywała dyscyplina głosowania nad przedstawianymi projektami ustaw i uchwał przygotowanych przez koalicyjny Rząd RP oraz uzgodnionymi przez kluby parlamentarne projektami inicjowanymi przez grupę posłów.

Wydaje się zatem, że osoby przygotowujące nie za bardzo wiedziały jaki jest stan prawny w Polsce, albo też stworzono jakikolwiek dokument dla publiki, a co jest faktycznie istotą współrządzenia (podział łupów), do wiadomości publicznej jeszcze nie podano. I trudno się temu dziwić, wszak trzeba zachować pozory.

Miało być inaczej ... a będzie jak zwykle.

Jurgiel atakuje Ardanowskiego. Tylko po co?

7 listopada 2023 roku europoseł Krzysztof Jurgiel skierował do Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości wniosek o ocenę przez właściwe organy PiS postępowania Jana Krzysztofa Ardanowskiego, włącznie z niegospodarnością w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zgodnie z obowiązującym Statutem PiS oraz o podjęcie odpowiednich decyzji w procedurze dyscyplinarnej. Powodem mojego wniosku jest między innymi nieustanna krytyka programu działań Rządu PiS dla polskiej wsi przez Jana Krzysztofa Ardanowskiego, wykorzystywanie działalności Rady ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi przy Prezydencie RP, jako narzędzia do walki politycznej z kolejnymi ministrami rolnictwa, zaniechanie lub opóźnianie realizacji celów programowych dla polskiego rolnictwa.

W piśmie pan europoseł stwierdza, że należy sporządzić białą księgę nieprawidłowości stwierdzone przez instytucje kontrolne i organa ścigania w instytucjach i spółkach za urzędowania ministra Ardanowskiego i wymienia w tym kontekście wymienia m.in. spółkę Elewarr. Powtórzył zatem swoje twierdzenia z listopada 2020 roku.

A jaka była i jest rzeczywistość? Otóż zarzut dotyczący nieprawidłowości w spółce Elewarr jest całkowicie chybiony. Organa ścigania nie postawiły żadnego aktu oskarżenia dot. jakichś nieprawidłowości w Elewarrze za okres urzędowania pana ministra Ardanowskiego. Prokuratura umorzyła jako bezzasadne postępowanie dotyczące rzekomej szkody majątkowej w związku ze sprzedażą udziałów (z zyskiem) w Elewatorze Sieradz. Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozostawił żadnej wątpliwości, iż w sprawie nie było żadnej nieprawidłowości, a udziały sprzedano zgodnie z prawem i wartością rynkową.

Co do zarzutów NIK, należy zauważyć iż większość dotyczyła okresów poprzedzających urzędowanie jako ministra - Ardanowskiego. Zarzut nieprawidłowego powołania zarządu w listopadzie 2018 roku został poniekąd zweryfikowany postanowieniami sądu rejestrowego, który dwukrotnie w 2019 i 2020 roku odmówił wykreślenia zarządu z rejestru.

https://serwis21.blogspot.com/2020/11/elewarr-nik-nie-dokona-zadnej-rzeczowej.html

https://serwis21.blogspot.com/2020/11/zarzad-elewarr-powoany-zgodnie-z-prawem.html

Przypomnijmy także, iż to właśnie za zarządu powołanego w okresie urzędowania ministra Ardanowskiego (prezes Daniel Alain Korona, wiceprezes Monika Parafianowicz), Elewarr osiągał zyski w 2018/19 - 0,93 mln zł, w 2019/20 - 1,676 mln zł oraz rekordowe w 2020/21 - 15,76 mln zł i w 2021/22 - 40,11 mln zł.

A zatem po co te kłamstwa?

Najwyraźniej Krzysztof Jurgiel nie może się pogodzić, iż w 2018 roku stracił funkcję ministra rolnictwa na rzecz Ardanowskiego, i stąd jego ataki. 

Nie wiadomo tylko po co to czyni, skoro PIS stracił władzę, a zatem nie ma szans na objęcie ponownie tej funkcji, gdyż to opozycja przejmuje władzę.

4 europosłów PIS pozbawieni immunitetu za lajkowanie spotu

Parlament Europejski postanowił uchylić immunitet czterech posłów PiS – Beaty Kempy, Beaty Mazurek, Patryka Jakiego i Tomasza Poręby. Mieli oni rzekomo nawoływać do „nienawiści na tle rasowym”. 

Oskarżenie przeciwko ukaranym obecnie europosłom wniósł niejaki Rafał Gaweł, lewicowy aktywisty, skazany wyrokiem polskiego sądu za malwersacje finansowe, poszukiwany przez Policję (przebywający aktualnie w Norwegii). Uznał, iż ww. parlamentarzyści i 8 innych działaczy PIS popełnili przestępstwa rasistowskie na terenie Polski. Owymi „przestępstwami” miało być lajkowanie i udostępnianie na Facebooku spotu wyborczego PiS, ostrzegającego przed zagrożeniami płynącymi z otwarcia granic dla nielegalnych imigrantów. Za ten czyn, europarlamentarzystom ma grozić "3 lata więzienia". 

Nota bene pod koniec PRL czyli po 1986 roku kary były znacznie łagodniejsze, bo za rozpowszechnienia (treści antysocjalistycznych) bez zezwolenia groziło jedynie grzywna lub do 3 miesięcy aresztu (tzw. art.52a).

Polska prokuratura dwukrotnie odmówiła ścigania tych „przestępstw”. W końcu jednak sprawa trafiła do sądu w Warszawie, a sędzia Edyta Snastin-Jurkun (ze stowarzyszenia Iustitia) skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu. Sprawozdawca europarlamentu wniósł o odrzucenie wniosku, jako absurdalnego, ale Komisja Prawna i Parlament Europejski podjęły inną decyzję.

W całej sprawie nie chodzi tylko o sam immunitet, ale o granice wolności słowa, postanowienia upolitycznionego sądu, i głosowanie typowo polityczne europosłów w sprawie sądowej.