25 listopada 2023

Lepszy wróbel w ręku niż gołąb na sęku

Jak informuje wrp.pl (Wiadomości Rolnicze Polska) -  Izba Zbożowo-Paszowa wydała stanowisko w sprawie wyników kontroli NIK w zakresie importu i obrotu zboża i rzepaku z Ukrainy. Izba zgadza się z Najwyższą Izbą Kontroli, że minister rolnictwa Henryk Kowalczyk nie powinien “apelować do rolników, by wstrzymywali decyzje o sprzedaży zboża”. Rolnicy posłuchawszy się ministra sami spowodowali wysoki poziom importu zbóż i rzepaku z Ukrainy:  “Zdaniem Moniki Piątkowskiej (prezes IZP – red.) (…) wpłynęło to istotnie na ograniczenie podaży oraz konieczność poszukiwania surowców przez zakłady przetwórcze m.in. na Ukrainie. Wstrzymywanie się producentów ze sprzedażą w oczekiwaniu na jeszcze wyższe ceny w wyniku błędnej oceny rzeczywistości przez przedstawicieli MRiRW spowodowało problemy z nabyciem surowca na bieżące potrzeby krajowych przetwórców oraz eksporterów (…)”. Odnosząc się do problemu niskich cen IZP stwierdza, że “istotnym czynnikiem warunkującym spadki cen zbóż w kraju była także sytuacja na globalnych rynkach, o czym świadczą dane historyczne z giełd MATIF i CBOT”. 

Wrp.pl podsumował stanowisko Izby, iż: winę za nadmierny import zboża z Ukrainy ponoszą sami rolnicy, którzy zaufali magistrowi matematyki, który z nieznanych powodów został ministrem rolnictwa (choć wcześniej był ministrem środowiska) i wygłosił fałszywe proroctwo o cenach zbóż na globalnym rynku. Cała reszta była już tylko konsekwencją tego proroctwa i działań absolwenta wydziału inżynierii sanitarnej i wodnej (również specjalisty od ochrony środowiska).  Aż cisną się na usta słowa Jacka Zarzeckiego, prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego: “Dla mnie jest trochę śmiesznie, jeżeli ktoś mówi, że nie sprzedał zboża, bo posłuchał premiera Kowalczyka. No na litość boską, szanowni państwo. Kolokwialnie tak powiem: jaki zdrowy człowiek wierzy w każde słowo polityka?” - konkluduje portal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz