Parlament Europejski postanowił uchylić immunitet czterech posłów PiS – Beaty Kempy, Beaty Mazurek, Patryka Jakiego i Tomasza Poręby. Mieli oni rzekomo nawoływać do „nienawiści na tle rasowym”.
Oskarżenie przeciwko ukaranym obecnie europosłom wniósł niejaki Rafał Gaweł, lewicowy aktywisty, skazany wyrokiem polskiego sądu za malwersacje finansowe, poszukiwany przez Policję (przebywający aktualnie w Norwegii). Uznał, iż ww. parlamentarzyści i 8 innych działaczy PIS popełnili przestępstwa rasistowskie na terenie Polski. Owymi „przestępstwami” miało być lajkowanie i udostępnianie na Facebooku spotu wyborczego PiS, ostrzegającego przed zagrożeniami płynącymi z otwarcia granic dla nielegalnych imigrantów. Za ten czyn, europarlamentarzystom ma grozić "3 lata więzienia".
Nota bene pod koniec PRL czyli po 1986 roku kary były znacznie łagodniejsze, bo za rozpowszechnienia (treści antysocjalistycznych) bez zezwolenia groziło jedynie grzywna lub do 3 miesięcy aresztu (tzw. art.52a).
Polska prokuratura dwukrotnie odmówiła ścigania tych „przestępstw”. W końcu jednak sprawa trafiła do sądu w Warszawie, a sędzia Edyta Snastin-Jurkun (ze stowarzyszenia Iustitia) skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu. Sprawozdawca europarlamentu wniósł o odrzucenie wniosku, jako absurdalnego, ale Komisja Prawna i Parlament Europejski podjęły inną decyzję.
W całej sprawie nie chodzi tylko o sam immunitet, ale o granice wolności słowa, postanowienia upolitycznionego sądu, i głosowanie typowo polityczne europosłów w sprawie sądowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz