Od 14 lat jesteśmy członkiem tzw. Unii Europejskiej. Przez lata wmawiano społeczeństwu, że Polska na tym korzysta, że bilans przepływów finansowych jest dodatni dla naszego kraju. W zasadzie żadna z głównych partii politycznych (ani PO, ani PIS) nie kwestionuje tej tezy, choć w rzeczywistości jest całkowicie nieprawdziwa. W wyliczeniach bowiem pomija się koszt różnych rozwiązań unijnych, która Polska wprowadza.
Weźmy przykładowo rolnictwo. Jak wiadomo nasi rolnicy otrzymuje dotacje z Unii Europejskiej. Jednak całkowicie pomija się, że w wyniku naszej akcesji do UE ponosimy straty z tytułu limitów produkcyjnych, restrykcji. Wystarczy przytoczyć że w wyniku limitu produkcyjnego na mleko utraciliśmy w ciągu dziesięciolecia około 60 mld. litrów mleka wartości czyli ok. 60 mld. zł (licząc po 1 złotówce za litr, w sklepach cena jest dwukrotnie wyższa). Do dnia dzisiejszego nikt nie zrekompensował strat rolników polskich z tytułu ograniczenia produkcji. Podobnie było z innymi dziedzinami rolniczymi.
Dzięki UE musieliśmy zlikwidować dużą część naszej floty rybackiej (przeważnie małe kutry), zlikwidowano w dużej mierze nasz przemysł okrętowy (a który miał wszelkie szanse na konkurowanie w skali europejskiej i światowej), redukcje objęły polskie hutnictwo, tradycyjny polski przemysł tekstylny został zniszczony nieograniczonym przez UE dumpingowym importem z Chin. Przykłady można mnożyć, a każdorazowo to są miliony, miliardy złotych straconych, które należy pomnożyć przez te wszystkie lata i następne.
Tych strat nie zrekompensowały żadne dotacje unijne, niezależnie jak wielkie kwoty wynegocjowały kolejne rządy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz