Kto doradzał doradcom Solidarności? - pyta Jan Martini na łamach nr 40/2017. Historia opozycji lat 80-tych, historia Solidarności przez wiele lat była postrzegana przez pryzmat legendy heroicznych, które walczyli z komunizmem i w końcu zwyciężyli. Tymczasem w rzeczywistości, biografie liderów, osób wówczas publicznie znanych i postrzeganych z opozycją mijają się z rzeczywistością.
W artykule Jan Martini przypomina fakty, które nie pasują do obecnie obowiązującej, zatwierdzonej przez historyków wykładni. Kim byli najważniejsi doradcy „Solidarności” Geremek i Mazowiecki? Skąd się wzięli doradcy w stoczni? Jakiejś grupie we władzach zależało na szybkim pojawieniu się ekspertów na Wybrzeżu... Termin wybuchu strajku (14 sierpnia) nie był przypadkowy – I sekretarz PZPR Edward Gierek odpoczywał na Krymie. Także Andrzej Gwiazda – lider Wolnych Związków Zawodowych był na wakacjach. Zakłada się, że strajk zorganizowali Bogdan Borusewicz i Lech Wałęsa. Jednak pierwszego dnia strajku Borusewicza w ogóle nie było na terenie stoczni, a Wałęsa spóźnił się kilka godzin. W końcu „Lechu przeskoczył płot” (czyli został dowieziony wojskową motorówką) i objął kierownictwo strajku... Gdy wiadomość o strajku dotarła do Warszawy, 64 lewicowych intelektualistów postanowiło napisać tzw. Apel 64, w którym zwrócono się do obu stron konfliktu o podjęcie rozmów. Apel powstał w mieszkaniu Bronisława Geremka, który wysłał kopie pocztą do marszałka sejmu i premiera, a do KC partii zaniósł osobiście (z racji starych znajomości).
Jaka była rola tych doradców? 22 sierpnia Geremek i Mazowiecki zjawili się w Gdańsku z tekstem owego apelu i udali się do I sekretarza KW PZPR Fiszbacha, a później pół nocy konferowali z Wałęsą. Nazajutrz na jego prośbę podjęli się sformowania grupy doradców wspierających strajk. Kilku następnych ekspertów zjawiło się później (strona rządowa zapewniła im bilety lotnicze i miejsca w hotelu), a komisja została formalnie powołana 24 sierpnia 1980 r. z Tadeuszem Mazowieckim jako przewodniczącym.
Anna Walentynowicz: (…) Jagielski spotkał się w nocy 22 VIII w willi w Sopocie z przedstawicielem MKZ Florianem Wiśniewskim (przyjacielem Wałęsy), który, jak się później okazało, był agentem SB. W jego obecności Jagielski zadzwonił do Artura Hajnicza do Warszawy, żeby załatwił doradców dla stoczniowców. On im gwarantuje miejsce w hotelu i przelot samolotem. Następnego dnia zjawili się Mazowiecki i Geremek z poparciem 64 intelektualistów. Borusewicz poinformował mnie, że będziemy mieli doradców. „Po co nam doradcy? Mamy 21 postulatów” powiedziałam. (…)
Co proponowali doradcy?
Anna Walentynowicz: doradcy usiłowali nakłonić nas do rezygnacji z postulatów mówiących o uwolnieniu więźniów politycznych i o powołaniu wolnych związków zawodowych? (…) O czym rozmawiali z ekipą rządową, kiedy udawali się na spoczynek do tego samego hotelu? ... Przybyli intelektualiści próbowali przekonać strajkujących, iż postulat zalegalizowania Wolnych Związków Zawodowych jest absurdalny i nierealistyczny: Uważali, że władze nigdy nie zgodzą się na wolne związki i jeśli z tego postulatu nie zrezygnujemy, dojdzie do sowieckiej interwencji.
Andrzej Gwiazda: W czasie pierwszej rozmowy eksperci przedstawili nam propozycję zażądania wyborów do rad zakładowych w związku CRZZ-owskim: Kiedy odrzuciliśmy, powiedzieli, że mają propozycję drugą, daleko idącą: mamy założyć niezależny związek i zarejestrować się w CRZZ... Podziękowałem im więc za trud i dobre chęci, ale damy sobie radę sami.
Waldemar Kuczyński (doradca): Nasz wpływ był bardzo ważny, bo ... z drugiej strony – trzymaliśmy nogę na hamulcu.
Jadwiga Staniszkis (doradca): część ekspertów, która pojechała do Gdańska, dostała bilety na pociąg w Komitecie Wojewódzkim. Tadeusz Kowalik, doradca Solidarności, był profesorem w szkole partyjnej, do której uczęszczał przyszły premier Jagielski. W świetle tych wszystkich układów, piętrowych zabezpieczeń, tej całej siatki, to Wałęsa był mały pikuś.(…) Wprowadzenie Wałęsy na przywódcę strajku w Gdańsku stanowiło zabezpieczenie przed Moskwą. Rząd mógł powiedzieć: wszystko kontrolujemy... to, co się tam dzieje, tak naprawdę kamufluje coś znacznie głębszego.
Strajki sierpniowe, częściowo wymknęły się spod kontroli władz, a 17 września powstał ogólnopolski a nie regionalny związek zawodowy NSZZ "Solidarność". Tym niemniej doradcy i agenci okazali się na tyle skuteczni, że w późniejszym okresie to oni reprezentowali stronę solidarnościową i podłożyli podstawę pod skorumpowany, patologiczny, post-komunistyczny system III RP.
--------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------
„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15. Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Przypadkiem trafiłem na ten tekst. Teks jest kłamstwem od początku do końca. Nie dajcie sie nabrać temu kłamcy. Prawda jest tu; http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=13205
OdpowiedzUsuńCo do szczegółów trudno się nam wypowiadać, tekst Jana Martini może zawierać nieścisłości. Co do istoty sprawy tekst oddaje rzeczywistość, eksperci mogli się zjawić w Stoczni tylko dlatego że SB i władze na to pozwoliły - to oczywistość (czyli władze miały w tym interes), a że owi doradcy początkowo próbowali przekonać do demokratycznych wyborów w ramach CRZZ - to fakt, strajkujących to jednak nie interesowało i dlatego rozmawiano dalej o niezależnych związkach zawodowych. Potwierdzają to świadkowie ale także i źródła pisane choćby Jerzy Holzer w książce Solidarność 1980-81, w której wspomina o bardziej ugodowej postawie ekspertów, liczących się z interwencją radziecką.
OdpowiedzUsuńCo do wyjazdu przytoczmy słowa Tadeusza Kowalika (za wsechnica.solidarnosc.org.pl) - Mieliśmy wyjechać następnego dnia o 9-tej rano. Geremek powiedział mi, że wojewoda Kołodziejski przyrzekł MKS-owi sześć miejsc w samolocie zarezerwowanych na moje nazwisko. Gdy udaliśmy się na lotnisko Okęcie, okazało się, że ani kasa, ani kierownictwo nic o tym nie wie. Od razu zauważyliśmy też zwiększoną liczbę funkcjonariuszy MO oraz służby bezpieczeństwa. Uważaliśmy, że jest to związane z ogólną sytuacją w kraju. Gdy jednak po wykupieniu biletów zaczęliśmy przechodzić przez kontrolę, każdego z nas zrewidowano i pojedynczo odprowadzono do jednego z pokojów, gdzie przesiedzieliśmy pod nadzorem dobrodusznego sierżanta MO około dwóch godzin. Sytuacja zmieniła się, gdy przyszedł pułkownik MSW (tak się przedstawił). Przeprosił nas za przetrzymanie, które miało być jakoby wynikiem nieporozumienia i życząc nam pożytecznej pracy dla dobra „państwa socjalistycznego”, powiedział, że jesteśmy wolni. Przez nieufność nie skorzystaliśmy z jego rady, by udać się do Gdańska dodatkowym samolotem (myśleliśmy błędnie, że byłby to samolot specjalny i odlecieliśmy samolotem przewidzianym w rozkładzie na 12-tą, czyli o godzinę później.
OdpowiedzUsuńZATEM WYJAZD TZW. DORADCÓW BYŁ ZA WIEDZĄ i ZGODĄ WŁADZ.