Wczoraj wieczorem w Brukseli trzydziestoletni Belg pochodzenia somalijskiego maczetą zaatakował w stolicy Belgii żołnierzy, krzycząc „Allahu Akbar”. Napastnik został „zneutralizowany”, a żołnierze odnieśli jedynie niegroźne obrażenia. W Londynie zaś nożownik zaatakował funkcjonariuszy w pobliżu królewskiego Pałacu Buckingham, lekko zranił dwóch policjantów. Napastnik został zatrzymany.
Takie sceny nie powinny już dziwić w krajach zachodnich, wpuścili masową liczbę islamskich imigrantów przez całe dekady, zbierają tego owoce. Niestety, jako że nie ma wewnętrznych granic Unii i obywatele UE (także pochodzenia islamskiego) mogą swobodnie podróżować po Europie, w tym do Polski, nie można wykluczyć, iż w przyszłości nastąpi atak podobnego typu np. w Warszawie. Wszak politycy nic w kierunku zabezpieczenia przed potencjalnym zamachem nie czynią. Owszem rząd PIS nie zezwala na relokację tzw. islamskich uchodźców (i słusznie), ale ponadto nie przywrócił autentycznej kontroli granic na zachodzie i południu, nie wprowadził zakazu wjazdu osób wyznających dżihad. O opozycji totalnej lepiej nie wspominać, w swej unijnowiernopoddańczości, zgodzili by się na relokację islamskich uchodźców, co długofalowe stworzyło by podłoże dla islamskiego terroryzmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz