Niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona rozprawia się z lansowanymi przez pseudo-ekonomistów tezami, iż reforma wcześniejszych emerytur spowoduje znaczące koszty dla budżetu państwa. Wykazuje, iż tak nie jest.
W
rozmowach publicznych nt. wcześniejszych emerytur, często słyszymy że nie ma
pieniędzy na taką reformę. Rzecz w tym, iż osoby wypowiadające się w tej
materii, z niewiedzy lub ze złej intencji nie dostrzegają, iż paradoksalnie
budżet państwa na danej reformie finansowo nie straci. Ba, być może nawet zyska.
By
wyjaśnić ten paradoks, warto wrócić do podstawowej kwestii jakim jest sposób
obliczenia emerytur. Od 1998 r. obowiązuje w Polsce tzw.kapitałowy system
emerytalny, w skrócie polega on na tym, iż tyle wpłacimy w formie składek
emerytalnych tyle otrzymamy w ciągu swojej emerytury, oczywiście uwzględniając
waloryzację w związku z inflacją. Innymi słowy, jeżeli wiek emerytalny wynosi
67 lat, a dajmy na to okres życia wynosi 20 lat, to zgromadzony kapitał zostanie
podzielony przez 240 i co miesiąc otrzymamy odpowiednią sumę. W przypadku
wprowadzenia wcześniejszych emerytur, np. w wieku 60 lat lub np. po 40 latach
okresów składkowych i nieskładkowych, to zgromadzony kapitał zostanie
podzielony przez 27 lat czyli emerytura będzie ok. 25% niższa. Zatem w skali
budżetu państwa, nie będzie to miało wpływu, a osoba ma wybór dłużej pracować i
mieć wyższe świadczenia, czy też krócej pracować i mieć niższe świadczenia.
Ponadto należy zauważyć, iż w Polsce już mamy tzw. świadczenia przedemerytalne
po 40 latach okresów składkowych i nieskładkowych - bez względu na wiek czy też
w wieku 60 lat i przy założeniu 35 lat okresów składkowych i nieskładkowych.
Dodatkowym warunkiem jest np. zwolnienie z przyczyn dot. zakładu pracy, co ma
jedyny skutek iż dochodzi do patologii w postaci fikcyjnych zatrudnień i
zwolnień w celu uzyskania świadczenia. Zatem zamiast kombinowania, może
prostsze byłoby przyznanie uprawnienie emerytalnego bez względu na wiek po 40
latach okresów emerytalnych lub w wieku 60 lat po 35 latach okresów
emerytalnych, zwłaszcza jeżeli uwzględnić iż w wieku 67 lat wystarczy 25 lat
okresów składkowych i nieskładkowych.
Wśród argumentów podnoszonych przeciwko reformie, także możemy spotkać ten, iż
wskutek wcześniejszej emerytury, nie wpłynie określona suma składek, gdyż osoby
nie będą już pracować. Argument ten jest o tyle niezasadny, że w warunkach
bezrobocia, wcześniejsze emerytury spowodują miejsca pracy dla osób młodszych
na bezrobociu, a zatem pod względem wymiaru składek nie spowoduje to ubytków we
wpływu składek.
Pytanie o finansowanie reformy kryje jedno dodatkowe założenie, którego jednak
publicznie nikt nie chce mówić. Otóż w przypadku późniejszego wieku
emerytalnego, część osób nie dożyje, a zatem budżet państwa wówczas zyskuje na
śmierci osoby, poprzez nie wypłacenie emerytur. I tu rzeczywiście jest pewien
wymiar finansowy. W przedziale 60 - 67 lat mówimy o śmierci ok. 46 tys. osób
rocznie, i przy przeciętnej emeryturze przyjmując brutto ok. 2000 zł (netto ok.
1650 zł), ten koszt wynosi mniej niż 1 mld złotych rocznie. W rzeczywistości
będzie to suma wielokrotnie mniejsza, gdyż duża część osób będzie i tak pracować,
umierać zanim nabędzie uprawnienia emerytalne. Ponadto wraz z wydłużeniem
trwania życia, śmiertelność w tej grupie ludności powinna ulec zmniejszeniu. A zatem co najwyżej można mówić o kilkaset milionach złotych. Jak widać daleko jesteśmy od sum przytaczanych w mediach przeciw reformie.
Dodajmy iż ta strata budżetowa zostanie zrównoważona faktem mniejszych wydatków
w związku z polepszeniem sytuacji zdrowotnej tej kategorii ludności.
Wcześniejsza emerytura - przy obecnych warunkach pracy - oznacza krótszy okres
tzw. pracy stresowej, a co zatem idzie możliwość trochę lepszego stanu zdrowia,
co będzie miał dodatni wpływ na sytuację wydatków służby zdrowia. Lekarze
mogliby w tej materii powiedzieć znacznie więcej.
Z powyższego wynika, iż cała argumentacja dot. braku pieniędzy na reformę
wcześniejszych emerytur opiera się na nieprawdziwych założeniach i nieznajomości obecnych przepisów prawnych. Reforma wcześniejszych emerytur zatem nie spowoduje znaczących kosztów budżetowych.
dr Daniel Alain Korona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz