Po przegranych wyborach prezydenckich, można było oczekiwać iż
rząd zmieni swój stosunek i będzie się bardziej liczył z oczekiwaniami
społecznymi. Dziś już wiemy, że buta i arogancja tej władzy praktycznie nie
zmalała, że nie zamierza nic zmieniać na korzyść obywateli. Dowodem tego jest
stanowisko Ministra Infrastruktury ws. zasad wyceny nieruchomości dla potrzeb
aktualizacji opłat użytkowania wieczystego.
ZMIENIĆ ZASADY
WYCENY NIERUCHOMOŚCI: Zasady wyceny
nieruchomości dla potrzeb aktualizacji opłat użytkowania wieczystego są
określone w rozporządzeniu Rady Ministrów z dn. 21 września 2004 roku w sprawie
wyceny nieruchomości i sporządzenia operatu szacunkowego. §28 rozporządzenia
stwierdza, iż dla aktualizacji opat użytkowania wieczystego określa się wartość
nieruchomości jako przedmiot prawa własności. 15 maja br. Stowarzyszenie
Interesu Społecznego WIECZYSTE wystąpiło do Prezesa Rady Ministrów z
wnioskiem/petycją zmiany przepisów w tym zakresie i zaproponowało zmianę
rozporządzenia tj. przyjęcie, iż dla celów aktualizacji opłat użytkowania
wieczystego określa się wartość nieruchomości jako przedmiot prawa użytkowania
wieczystego. Zdaniem Stowarzyszenia opłaty użytkowania wieczystego powinny być
odniesione do tego samego stosunku prawnego (czyli użytkowania wieczystego) a
nie do innego jakim jest prawo własności. Dodajmy, iż Stowarzyszenie
przygotowało konkretne rozporządzenie o zmianie rozporządzenia, które miało
wejść w życie 1 stycznia 2016 r. Rząd miał gotowe rozporządzenie, wystarczyło
tylko uchwalić.
RZĄD ODMAWIA
ZMIANY ZASAD WYCENY: Minister Infrastruktury
i Rozwoju pismem z dnia 11 czerwca 2015 r. odmówił zmiany rozporządzenia, nie
zadeklarował jakichkolwiek działań w tym celu. Podsekretarz stanu Paweł
Orłowski (PO, b. wiceprezydent Sopotu) powołuje się przy tym niezgodnie z
prawdą, iż ustawodawca zdecydował, iż wysokość pierwszej opłaty i opłaty
rocznych z tytułu użytkowania wieczystego uzależniona jest od ceny
nieruchomości gruntowej, rozumianej jako cena sprzedaży prawa własności
nieruchomości. Tymczasem art.72 ustawy wbrew twierdzeniom ministra nie
wspomina czy cena sprzedaży odnosi się do prawa własności czy prawa użytkowania
wieczystego (a wartość nieruchomości jako prawo użytkowania wieczystego byłaby
nawet o kilkadziesiąt procent mniejsza niż w przypadku prawa własności). Także
art 67 do którego odwołuje się przepis art.72 tego nie określa. Skąd zatem pan
minister wyczytał w ustawie, iż musi to być cena sprzedaży prawa własności
nieruchomości, a nie prawa użytkowania wieczystego? A zatem rząd PO-PSL
postanowił utrzymać w mocy przepisy niekorzystne dla użytkowników wieczystych,
chociaż mógłby je łatwo zmienić. Ale wówczas zyskaliby obywatele, a tak
włodarze miast mogą "łupić" użytkowników wieczystych do woli.
OPINIE BIEGŁYCH DO
SKUTKU AŻ WYCENA ZGODNA Z WOLĄ WŁADZY:
Konieczność zmiany zasad wyceny wynika z faktu, iż nawet w przypadku korzystnej
opinii biegłego, Urzędy Miast je nie akceptują i prowadzą dalej spór.
Przykładowo: 22 czerwca Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście. Rozprawa ws.
aktualizacji opłat użytkowania wieczystego dla działki przy ul. Bluszczańskiej.
W sprawie zlecono opinię biegłego. Biegły oszacował wartość działki na
podstawie transakcji porównywalnych z danego obszaru i określił cenę m2 na
1319,43 zł. Tymczasem w wycenie Miasta wyznaczono wartość m2 na 2110,41 zł.
Biegły szczegółowy wyjaśnił sposób wyceny. Użytkownicy wieczyści, ani
Stowarzyszenie nie kwestionowali opinii biegłego. Radca prawny reprezentujący
Miasta natomiast nie akceptował wyceny, a nawet wnioskował o nowy operat
szacunkowy. Przeciwko temu wnioskowi oponowali powodowie, wskazujący że 5 lat
czekali na przekształcenie użytkowania wieczystego w prawo własności, a w tym
czasie właśnie dokonano podwyżki opłat. Z kolei Stowarzyszenie Interesu
Społecznego WIECZYSTE oświadczyło, że Miasto stosuje metodę łupienia obywateli
na zasadzie - jak nie zgodzicie się z naszą opłatą, to będziemy żądać operatów
do skutku, a tym samym obciążymy użytkowników wysokimi kosztami sądowymi. Sąd
uznał te racje i oddalił wniosek o nową wycenę. W efekcie ustalono opłatę
zgodnie z operatem biegłego sądowego, co satysfakcjonuje stronę
powodową. Nie wykluczone, jednak iż na tym sprawa się nie zakończy,
albowiem przedstawiciel Miasta wniósł zastrzeżenie do protokołu, w związku z
odmową nowej opinii. Nie wykluczone zatem, iż - skoro Sąd nie pozwolił złupić
obywateli - Miasto złoży apelację.
ZBIERAMY DALEJ PODPISY POD OBYWATELSKIM PROJEKTEM USTAWY: Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE zebrał
wystarczającą liczbę podpisów do zarejestrowania Komitetu Inicjatywy
Ustawodawczej ws. ustawy antykatastralnej. Jednakże postanowiono dalej zbierać
podpisy przed formalną rejestracją Komitetu i ustawy, po której będzie 3
miesięczny termin na zbierania ostatecznej liczby 100 tys. podpisów. (do
projektu obywatelskiego). Równocześnie od września wchodzi w życie ustawa
o Petycjach, zgodnie z którą organy władzy (w tym Sejm RP) muszą już
ustosunkować się do składanych petycji.
Podpisy zatem będą zbierane co najmniej do września, w terminie
po którym Stowarzyszenie podejmie decyzje co do formy prawnej wniosku w/s
ustawy - w formie petycji do Sejmu (wówczas rozstrzyga komisja sejmowa na
posiedzeniu, zanim ewentualnie trafi na forum plenarne), do prezydenta Andrzeja
Dudy (który ma inicjatywę ustawodawczą) czy też w formie projektu
obywatelskiego (wówczas I czytanie następuje na forum Sejmu). Im więcej
podpisów, tym większa siła obywatelskiego nacisku
Karty podpisów do pobrania
na stronie Stowarzyszenia: http://wieczyste.blogspot.com
8 lipca 2015 o godz. 13.40 w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie o godz. 13.50 w sali B odbędzie się rozprawa z udziałem Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE ws. wadliwości doręczenia orzeczeń SKO ws. aktualizacji opłat użytkowania wieczystego – adresowane na obu współmałżonków. ZAPRASZAMY
STOWARZYSZENIA
JAKO
SKOK
NA KASĘ
W sejmie trwają prace nad prezydenckim projektem nowelizacji
ustawy o stowarzyszeniach. Oficjalnie celem projektu ustawy jest tworzenie
nowej konstytucji ustroju stowarzyszeń, rozszerzenie możliwości ich działania.
W praktyce poważnie ograniczy się działalność dotychczasowych stowarzyszeń zwykłych,
a równocześnie umożliwi się wypaczenie idei stowarzyszeń, a nawet
"przekręty" z udziałem stowarzyszeń. W trakcie dyskusji w podkomisji
przedstawiciele stowarzyszeń (np. Jerzy Płókarz z Krajowej Społecznej Sieci
Ratunkowej, czy dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego
WIECZYSTE) wskazywali że to wypaczenie idei stowarzyszeń, że stowarzyszenia
uzyskają w efekcie taką samą negatywną renomę jak w przypadku fundacji.
Sprzeciw budzi w szczególności próba tworzenia możliwości podziału stowarzyszeń
oraz nowy status stowarzyszeń zwykłych.
Za możliwością podziału stowarzyszeń zarejestrowanych
szczególnie optowała posłanka Kochan z Platformy Obywatelskiej. Jak nie wiadomo
o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze. Tak jest też w tym przypadku. W
niektórych stowarzyszeniach osobowość prawną ma zarówno organizacja jako całość
jak i poszczególne oddziały terenowe. Zdarza się, iż te ostatnie są
beneficjentami różnych dotacji (nieruchomości od miasta, pieniądze unijne itp).
Pani posłanka proponowała by organizacje terenowe z osobowością prawne mogły
się odłączyć, z całym majątkiem i z zachowaniem nazwy. W ten sposób np. dane
koło, uzyskiwałoby majątek od władz lokalnych, korzystając m.in. z reputacji
całego stowarzyszenia, a następnie działacze tego koła mogliby wydzielić się ze
stowarzyszenia, z zachowaniem nazwy. Skoro nowa ustawa wprowadza wręcz
możliwość wynagradzania zarządów stowarzyszeń, zatem w ten sposób można by
nieźle się urządzić na koszt publiczny.
Temu samemu celowi (czyli kasy) służy nowy status stowarzyszeń
zwykłych. Do tej pory 3 osoby zgłaszają tworzenie stowarzyszenia zwykłego i
mogą działać już po 30 dniach. Stowarzyszenie uzyskuje dochody wyłącznie ze
składek. Jako organizacja pozarządowa, stowarzyszenie może uczestniczyć w
postępowaniach administracyjnych i sądowych (wątpliwości występują jedynie czy
w sprawach cywilnych może wystąpić we własnym imieniu). Stowarzyszenie ma
ograniczone możliwości, ale też nie może dokonywać przekrętów, nie ma też
dużych zagrożeń dla członków. Propozycja ustawy to zmienia. Po pierwsze
stowarzyszenie będzie mogło działać dopiero po wpisie do ewidencji (przy czym
starosta może nie dokonywać wpisu, postępowania sądowo-administracyjne ws.
bezczynności może być długotrwałe, w przypadku kasacji przez starosta do NSA,
ponadto nie ma żadnego mechanizmu zmuszającego starosta do wpisanie do
ewidencji, nawet w przypadku korzystnego wyroku WSA). Ponadto daje się
stowarzyszeniom zwykłym wszelkie możliwości dochodowe z wyłączeniem jedynie
działalności gospodarczej. Innymi słowy wystarczy 3 delikwentów znajomych lub
bliskich starosty lub członków zarządu powiatu, wpis do ewidencji i będzie
można przekazywać dotacje na rzecz tegoż stowarzyszenia. Już teraz
dofinansowanie stowarzyszeń zarejestrowanych budzi poważne wątpliwości, a co
dopiero nowe stowarzyszenia zwykłe (czyli 3 znajomych królika). Ponadto zarząd
stowarzyszenia zwykłego będzie miał moc zaciągania różnych zobowiązań, pożyczek
i kredytów, a będą odpowiadać za nie w razie złego zarządzania także członkowie
tych stowarzyszeń zwykłych.
W perspektywie utraty władzy centralnej, Platforma Obywatelska
próbuje stworzyć mechanizm, które pozwoli wielu "działaczom" przez
kilka lat (korzystając z obecności PO w wielu ośrodkach decyzyjnych) jeszcze
żerować na majątku publicznym. Oprócz możliwego skoku na pieniądze publiczne,
proponowana ustawa może doprowadzić do zniszczenia wielu autentycznym
stowarzyszeń i zohydzenia w ogóle do tej formy organizacyjnej. A to miałoby
dramatyczne skutki społeczne.
WCZEŚNIESZE
EMERYTURY BEZ ZNACZĄCYCH KOSZTÓW BUDŻETOWYCH
Niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona rozprawia się z
lansowanymi przez pseudo-ekonomistów tezami, iż reforma wcześniejszych emerytur
spowoduje znaczące koszty dla budżetu państwa. Wykazuje, iż tak nie jest.
W rozmowach publicznych nt. wcześniejszych emerytur, często
słyszymy że nie ma pieniędzy na taką reformę. Rzecz w tym, iż osoby
wypowiadające się w tej materii, z niewiedzy lub ze złej intencji nie
dostrzegają, iż paradoksalnie budżet państwa na danej reformie finansowo nie
straci. Ba, być może nawet zyska.
By wyjaśnić ten paradoks, warto wrócić do podstawowej kwestii
jakim jest sposób obliczenia emerytur. Od 1998 r. obowiązuje w Polsce tzw. kapitałowy
system emerytalny, w skrócie polega on na tym, iż tyle wpłacimy w formie
składek emerytalnych tyle otrzymamy w ciągu swojej emerytury, oczywiście
uwzględniając waloryzację w związku z inflacją. Innymi słowy, jeżeli wiek
emerytalny wynosi 67 lat, a dajmy na to okres życia wynosi 20 lat, to
zgromadzony kapitał zostanie podzielony przez 240 i co miesiąc otrzymamy
odpowiednią sumę. W przypadku wprowadzenia wcześniejszych emerytur, np. w wieku
60 lat lub np. po 40 latach okresów składkowych i nieskładkowych, to
zgromadzony kapitał zostanie podzielony przez 27 lat czyli emerytura będzie ok.
25% niższa. Zatem w skali budżetu państwa, nie będzie to miało wpływu, a osoba
ma wybór dłużej pracować i mieć wyższe świadczenia, czy też krócej pracować i
mieć niższe świadczenia.
Ponadto należy zauważyć, iż w Polsce już mamy tzw. świadczenia
przedemerytalne po 40 latach okresów składkowych i nieskładkowych - bez względu
na wiek czy też w wieku 60 lat i przy założeniu 35 lat okresów składkowych i
nieskładkowych. Dodatkowym warunkiem jest np. zwolnienie z przyczyn dot.
zakładu pracy, co ma jedyny skutek iż dochodzi do patologii w postaci
fikcyjnych zatrudnień i zwolnień w celu uzyskania świadczenia. Zatem zamiast
kombinowania, może prostsze byłoby przyznanie uprawnienie emerytalnego bez
względu na wiek po 40 latach okresów emerytalnych lub w wieku 60 lat po 35
latach okresów emerytalnych, zwłaszcza jeżeli uwzględnić iż w wieku 67 lat
wystarczy 25 lat okresów składkowych i nieskładkowych.
Wśród argumentów podnoszonych przeciwko reformie, także możemy
spotkać ten, iż wskutek wcześniejszej emerytury, nie wpłynie określona suma
składek, gdyż osoby nie będą już pracować. Argument ten jest o tyle niezasadny,
że w warunkach bezrobocia, wcześniejsze emerytury spowodują miejsca pracy dla
osób młodszych na bezrobociu, a zatem pod względem wymiaru składek nie
spowoduje to ubytków we wpływu składek.
Pytanie o finansowanie reformy kryje jedno dodatkowe założenie,
którego jednak publicznie nikt nie chce mówić. Otóż w przypadku późniejszego
wieku emerytalnego, część osób nie dożyje, a zatem budżet państwa wówczas
zyskuje na śmierci osoby, poprzez nie wypłacenie emerytur. I tu rzeczywiście
jest pewien wymiar finansowy. W przedziale 60 - 67 lat mówimy o śmierci ok. 46
tys. osób rocznie, i przy przeciętnej emeryturze przyjmując brutto ok. 2000 zł
(netto ok. 1650 zł), ten koszt wynosi mniej niż 1 mld złotych rocznie. W
rzeczywistości będzie to suma wielokrotnie mniejsza, gdyż duża część osób
będzie i tak pracować, umierać zanim nabędzie uprawnienia emerytalne. Ponadto
wraz z wydłużeniem trwania życia, śmiertelność w tej grupie ludności powinna
ulec zmniejszeniu. A zatem co najwyżej można mówić o kilkaset milionach
złotych. Jak widać daleko jesteśmy od sum przytaczanych w mediach przeciw
reformie.
Dodajmy iż ta strata budżetowa zostanie zrównoważona faktem
mniejszych wydatków w związku z polepszeniem sytuacji zdrowotnej tej kategorii
ludności. Wcześniejsza emerytura - przy obecnych warunkach pracy - oznacza
krótszy okres tzw. pracy stresowej, a co zatem idzie możliwość trochę lepszego
stanu zdrowia, co będzie miał dodatni wpływ na sytuację wydatków służby
zdrowia. Lekarze mogliby w tej materii powiedzieć znacznie więcej.
Z powyższego wynika, iż cała argumentacja dot. braku pieniędzy
na reformę wcześniejszych emerytur opiera się na nieprawdziwych założeniach i
nieznajomości obecnych przepisów prawnych. Reforma wcześniejszych emerytur
zatem nie spowoduje znaczących kosztów budżetowych.
dr Daniel Alain Korona
AROGANCJA
I BUTA NOWEGO
MINISTRA
ZDROWIA
W wyniku afery taśmowej
odszedł minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Lepiej późno niż wcale chciałoby
się rzec, ale jego następca wydaje się prezentować podobny styl. Prof. Marian Zembala (66
l.), kardiochirurg, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu
niewątpliwie uratował życie wielu osobom, jednak jak wynika z taśm Zembali
jakby zatracił powołanie.
PROFESOR
ODMÓWIŁ POMOCY CHOREMU DZIECKU
Prof. Marian Zembala odmówił pomocy matce chorego
10-letniego Pawełka. Jak informuje wpolityce.pl, który dotarł do
tzw. taśm Zembali: To historia
10-letniego Pawełka Janysza, który cierpi na tetralogię Fallota z
artezją zastawki tętnicy płucnej z ubytkiem między komorami, co
oznacza brak prawidłowego połączenia między płucami a sercem. Na pomoc jest już za późno.
Matka podkreśla, że gdyby w odpowiednim czasie ich dziecku
udzielono pomocy, o którą prosili przez lata, nie musieliby martwić
się o życie chłopca. Stało się jednak inaczej. W
nagraniach, które znalazły się w posiadaniu portalu wPolityce.pl, śląski
radny PO podkreśla,
że NFZ nie opłaca się wydać kilku milionów złotych na
zoperowanie chorego dziecka. W świetle jego słów po prostu nie mogą
liczyć na państwo polskie i powinni szukać innego rozwiązania (np.
zbiórkę publiczną, chociaż matka zbiera pieniądze od urodzenia dziecka). Z
rozmowy prof. Zembali z rodziną można wysnuć wniosek, że największym
problemem był brak środków na finansowanie drogich zabiegów u
dzieci, a także… marnotrawstwo (jakkolwiek strasznie by to nie
zabrzmiało) tych pieniędzy. Ś.p. Prof. Religa
zaproponował ośrodek w USA. Jednak kiedy władzę objęła inna
ekipa i zmienił się konsultant wojewódzki, leczenie Pawełka zostało zablokowane
Zainteresowani wygrali już sprawę z NFZ o odszkodowanie w tej
sprawie o zaniechanie w 2013 rok. Fundusz kierował ich jednak
na kolejne badania, które niewiele wnosiły. W lutym 2014 roku
prosiliśmy, by prof. Zembala pozwolił nam jechać do
Stanów na badanie, bo po 7 latach nie byliśmy pewni, że
operacja będzie możliwa. Pan Profesor zrobił Pawełkowi
tomografię komputerową i obiecał, że jeśli damy mu
miesiąc lub dwa, wyśle dziecko do USA, aby mogło
być tam leczone. Po dwóch miesiącach już nie odbierał
telefonu. Wcześniej nawet sam oddzwaniał… Po dwóch tygodniach
bezskutecznych prób skontaktowania się z lekarzem, pojechaliśmy do profesora z
niezapowiedzianą wizytą i nagraliśmy rozmowę — mówi portalowi wPolityce.pl Beata
Janysz, matka Pawełka.
W obliczu odmowy udzielenia pomocy choremu dziecku przy
użyciu środków z NFZ, rodzina Pawełka sama zebrała konieczne
środki na wyjazd do Stanów, aby uzyskać diagnozę w tej
sprawie. Niestety potwierdziła ich najgorsze przypuszczenia… Operacja jest już niemożliwa.
Gdyby NFZ podjął odpowiednie działania wcześniej, uratowanie życia Pawełka
byłoby możliwe —
mówi Beata Janysz. Prof. Marian Zembala zajmuje się leczeniem
Pawełka od 2011 roku. Choć słowo „leczenie” może wydać się użytym na
wyrost w obliczu słów rodziny dziecka. Bez przerwy
wysyłał nas po różnych klinikach. Przez 2 lata po prostu nie
robił nic. Przez 2
lata wszędzie wydzwaniałem – Fundusz, Zembala, ośrodki… — wspomina matka Pawełka. Wiele
wątpliwości budzi również kwestia opieki nad pacjentem. Matka podkreśla,
że rodzina sama musiała zadbać o to, aby dokumentacja medyczna ich
dziecka trafiła do Katowic, gdzie miało przejść badania. Szans na
operację niestety już nie mamy —
przyznaje ze smutkiem pani Elżbieta. Po wygranej w sądzie z
NFZ, rodzina Pawełka przekazała sprawę do Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka w Strasburgu. Elżbieta Janysz podkreśla,
że w czasach prof. Zbigniewa Religi wysłano na koszt NFZ dziecko do Stanów
Zjednoczonych na operację.
Kasa dla prof. Zembali
Sposób funkcjonowania stanowiska zależy m.in.
od osobowości ludzi. Jedną z głównych bolączek obecnej służby zdrowia jest, iż
lekarze pracują na wielu etatach, w dużej mierze fikcyjnych. Niby pracują 8
godzin, a ich praktycznie nie ma, kasę zaś biorą, Taką też osobowość prezentuje
nowy minister zdrowia, od kasy nie stroni. Jest wszędzie i nigdzie,
ale kasę zgarnia całymi garściami. I tak jak wynika z jego oświadczenia
majątkowego w 2014 r. był radnym PO (diety), pracował w Śląskim Uniwersytecie
Medycznym (5,5 tys. zł/mc), w Śląskim Centrum Serca w Zabrzu (prawie 14
tys. zł/mc), miał zlecenie z Ministerstwa Zdrowia (13 tys. zł), a z
indywidualnej praktyki (brutto 1,2 mln zł, netto 1,09 mln zł). Prof.
Zembala wprawdzie przyjął stanowisko ministra, ale nie ma zamiaru zrezygnować z
kasy. Dlatego blokuje etaty, a ministrem zgodnie z jego własnymi zapowiedziami
będzie tylko 3 dni w tygodniu, w piątki
zamierza nadal pracować w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, a w czwartki
będzie jeździł po kraju.
DLA
NIEGO KASA, BATY DLA INNYCH
A jak minister odnosi się do osób,
którzy nie godzą się na upokarzające warunki.
Jeżeli ktokolwiek z pracowników w
moim szpitalu podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora,
zwolniony - powiedział w TVN. Wypowiedź miała
miejsce przy okazji rozmowy o strajku pielęgniarek z Wyszkowa. Minister
stwierdził - Jeżeli ktokolwiek z pracowników w Śląskim Centrum Chorób Serca,
czyli w moim szpitalu podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie,
dyrektora, zwolniony. Przyznał, że pielęgniarki zarabiają za mało, ale nie
zamierza prowadzić rozmów "pod szantażem strajków i odejścia od łóżek
pacjentów".
"Solidarność" skierowała pismo do premier Ewy Kopacz,
w którym podkreśla, że "prawo do organizowania się w związki
zawodowe, w tym prawo do strajku to jedno z podstawowych praw obywatelskich
zapisanych nie tylko w polskiej konstytucji, ale też w prawie unijnym i
konwencjach Międzynarodowej Organizacji Pracy, które Polska ratyfikowała.
Szkoda, że w roku 35-lecia powstania Niezależnego Samorządnego Związku
Zawodowego „Solidarność” musimy to przypominać Pani rządowi i ugrupowaniu,
które chwali się przynależnością do Europejskiej Partii Ludowej. "
- Prawo do organizowania się w związki zawodowe, w tym prawo do
strajku są zapisane w Konstytucji RP, a obowiązkiem ministra jest
przestrzeganie konstytucji - zwraca uwagę Piotr Duda, szef Związku - Ta
wypowiedź dyskwalifikuje Zembalę nie tylko jako ministra, ale również jako
dyrektora publicznej, utrzymywanej przecież za nasze podatki, placówki.
NSZZ "Solidarność" żądała od premier Kopacz
zdymisjonowania ministra zdrowia oraz jednoznacznego odcięcia się od tej
wypowiedzi. (www.solidarnosc.org.pl)
Jak należało
się spodziewać władza próbowała wytłumaczyć ministra, że powiedział, ale nie
powiedział, że co innego miał na myśli. Ministra nie zdymisjonowano. Arogancja
i buta w Ministerstwie Zdrowia pozostanie.
WIELKI
BRAT
W
PARKU ŻOLIBORSKIM?
Monitoring w miastach ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa (a
przynajmniej łatwiejszemu wykrywaniu sprawców przestępstw). Ale instalowanie
monitoringu w każdym miejscu jest bezcelowe, narusza prawo do prywatności, jest
kosztowne, a ponadto musi być efektywne - czyli wiązać się z realnie
istniejącym zagrożeniem. Postulat monitoringu w parku żoliborskim (w ramach
budżetu partycypacyjnego) tymczasem nie opiera się na realnych przesłankach
bezpieczeństwa. Poniżej głos w sprawie jednego z mieszkańców Sadów
Żoliborskich - pani Marii Kondratowicz (członka SIS WIECZYSTE):
Przedstawicielka Stowarzyszenia Parku Sady Zoliborskie [na Osiedlu Zoliborz III Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa] zgłosiła projekt partycypacyjny - monitoring w parku !!! Jako uzasadnienie składając - sprzecznie z faktami, nie poparte zgłoszeniami na Policję, grasowanie w parku bandziorów, napadających ... na kobiety "z torebkami wracające z mszy" itd. itp. Policja o ww zdarzeniach nic nie wie! Na jednym ze spotkań "Partnerstwa na Żoliborzu" komendant nie potwierdził zdarzeń ani zagrożenia.
Park Żoliborski to główne miejsce spacerów matek z dziećmi,
spacerujących emerytów, w większości mieszkańców pobliskich
domów. Nieuprawnione jest twierdzenie, epatowanie ZAGROŻENIEM
mieszkańców.
Stąd pytanie na czyje konkretnie
zlecenie działa przedstawicielka Stowarzyszenia
Parku kreując psychozę strachu wśród mieszkańców ! Który
to wujek Muniek ma mieć patent na wykonawstwo?
Każdy mieszkaniec spółdzielni, spacerowicz zdają sobie
sprawę, że monitoring
narusza ich prawo do prywatności lub ochrony wizerunku. Fakt, ten
jest wystarczającym do żądania jego usunięcia, zniszczenia nagrań, a nawet –
zapłaty zadośćuczynienia.
Planowane funkcjonowanie monitoringu,
zainstalowanego legalnie, ale niespornie manipulacyjnie może być
źródłem roszczeń, formułowanych zarówno przez członków spółdzielni jak i
przez osoby trzecie. Tymczasem ww. pani działająca również w kościele Sw.
Jacka Kantego za udziałem księdza, po mszy ogłosiła
podpisywanie wniosków partycypacyjnych zainstalowania monitoringu w
parku Sady Zoliborskie! Należy podkreślić, że niedopuszczalne jest łączenie
spraw kościelnych, z działalnością polityczną i
partyjną KOSZTEM MIESZKAŃCÓW.
Prawo
do prywatności jest dobrem chronionym art. 47 konstytucji RP. W przypadku
naruszenia tego prawa (lub nawet tylko zagrożenia naruszeniem) przysługują
roszczenia o ochronę dóbr osobistych, o których mowa w art. 23 i 24 kc.
Przesłankami dochodzenia tych roszczeń są: istnienie dobra osobistego,
wykazanie naruszenia lub zagrożenia naruszenia dobra osobistego oraz
bezprawność działania sprawcy.
Przed sądem można żądać zaniechania naruszeń, dopełnienia
czynności potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia, oraz zadośćuczynienia
pieniężnego. Do zadośćuczynienia konieczne jest wykazanie przesłanki w
postaci winy umyślnej lub rażącego niedbalstwa sprawcy naruszenia. ?!
EMERYTURY
OD PREMIERA
Gdy
zwykłym obywatelom wydłużono wiek emerytalny, gdy wiele osób musi żyć za
minimum czyli 880,45 zł w 2015 r, okazuje się że Prezes Rady Ministrów według
własnego uznania może przyznać świadczenia emerytalne, i to nie w wysokości
minimalnej, ale często znacznie wyższych niż przeciętna - wynika to z
odpowiedzi KPRM na zapytanie Stowarzyszenia Interesu Społecznego
"Wieczyste" cyt.
Prezes Rady Ministrów może, na podstawie art. 82 ust. 1
ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. (Dz. U. z 2013 r., poz. 1440, z późn.
zm.) o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, przyznać
rentę lub emeryturę na innych warunkach i w innej wysokości niż określone w
ustawie (tzw. świadczenie specjalne), ale jedynie w szczególnie uzasadnionych
przypadkach. Zgodnie z przyjętymi zasadami postępowania, potwierdzonymi przez
wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 17 października 2006 r. sygn. akt P
38/05, świadczenie specjalne może być przyznane osobie legitymującej się
wybitnymi, niepowtarzalnymi zasługami i osiągnięciami w jakiejś dziedzinie
aktywności, np. na niwie zawodowej, społecznej, artystycznej, sportowej. Tak
więc celu ustanowienia emerytury lub renty przyznawanej przez Prezesa Rady
Ministrów należy szukać w sferze uhonorowania osób szczególnie zasłużonych,
wybitnych i zapewnienia takim osobom godziwych warunków bytowych. Świadczenie w
trybie powołanego przepisu może być też przyznane w przypadku zaistnienia
zdarzeń losowych, ale jedynie o charakterze nadzwyczajnym. W związku
z powyższym świadczenia specjalne mogą być przyznane osobom, które wykażą
istnienie jednej z powyższych przesłanek.
Ile takich emerytur premierowskich przyznano. Otóż o ile w
ostatnim okresie świadczenia są nieliczne, o tyle w pierwszych latach rządów
Platformy było ich znacznie więcej. Cyt.
- w 2009 r. przyznanych zostało 77 świadczeń w kwotach
wynoszących od połowy najniższej emerytury do 2000 zł brutto,
-
w 2010 przyznanych zostało 113 świadczeń w kwotach wynoszących od 600 zł brutto
do 4000 zł brutto,
-
w 2011 r. przyznanych zostało 38 świadczeń w kwotach wynoszących od 600 zł
brutto do 3000 zł brutto,
-
w 2012 r. przyznanych zostało 18 świadczeń w kwotach wynoszących od 300 zł
brutto do 2500 zł brutto,
-
w 2013 r. przyznanych zostało 14 świadczeń w kwotach wynoszących od 600
zł brutto do 3000 zł brutto,
-
w 2014 r. przyznanych zostało 12 świadczeń w kwotach wynoszących od 800 zł
brutto do 2500 zł brutto,
-
w 2015 r. przyzna zostały 3 świadczenia w kwotach wynoszących od 800 zł brutto
do 1000 zł brutto.
Ponadto
w omawianych okresie podjęte zostały 34 decyzje przedłużające prawo do
świadczeń na dalszy okres lub podwyższające kwoty świadczeń przyznanych w
latach wcześniejszych.
W
związku z ochroną danych osobowych, nie otrzymaliśmy listy osób objętych
emeryturami specjalnymi. W ten sposób nie możemy zweryfikować czy były one
rzeczywiście potrzebne i zasłużone. Można jednak podejrzewać, iż część emerytur
przyznano według własnego politycznego uznania, a nie realności potrzeb.
STOWARZYSZENIE POLSKIE EURO 2012
Rachunek Bankowy
48 1050 1038 1000 0090 6392 2471
POLSKA
JEDNYM Z NAJBOGATSZYCH KRAJÓW ŚWIATA?
Polska jest krajem olbrzymiej biedy (40% społeczeństwa nie je
śniadań), a tymczasem - jak przypomina Pressmix.eu - jesteśmy jednym z
bogatszych krajów świata, przynajmniej jeżeli chodzi o surowce mineralne. Otóż
dysponujemy złożami:
- metali w okolicach Suwałk (tytan, wanad, żelazo
i metale ziem rzadkich)
- molibdenu, wolframu, miedzi pod Myszkowem (Jura
Krakowsko-Częstochowska). Obok tych metali zawsze występuje złoto, srebro
i selen
- niklu pod Ząbkowicami Śląski. Obok niklu w złożach
występuje złoto i platynowce
- wysokiej jakości węgla kamiennego na Lubelszczyźnie.
- węgla brunatnego pod Legnicą
- złota w różnych lokalizacjach głównie na terenie
Dolnego Śląska
- miedzi i złota w rejonie Bytomia Odrzańskiego
- Konwencjonalnymi (nie łupkowymi) gazu ziemnego, lokalizacja
Ziemia Lubuska, Wielkopolska i Podkarpacie
Ponadto Polska leży na ogromnym złożu ropy
i gazu (w dodatku daleko wychodzącym w polski szelf
bałtycki), bowiem twór geologiczny skał porowatych, który jest jak gąbka
nasączony gazem i ropą. Tylko, że to ogromne złoże znajduje się
na głębokości 5 km – Polska zachodnia i północna i 7 km – Polska
południowo-wschodnia.
W powyższym wyliczeniu nie uwzględniono
złóż uranu, srebra, cynku, ołowiu, bursztynu, siarki i soli
oraz innych.
Celowo pominęliśmy oszacowania zasobności złóż,
bo te jak wiemy nie są w pełni miarodajne. Jednak fakt bogactw
naturalnych Polski nie ulega dyskusji, wystarczy przypomnieć co przez lata
wydobywaliśmy. Zatem dlaczego przy takich bogactwach, jesteśmy tak biedni?
Mapa
Polskich złóż
Pod
całą Polską znajduje się „gąbka” nasączona największą ilością Ropy i Gazu – to
z ich części Norwegia, Arabia Saudyjska, Iran, Irak, Kuwejt czerpią swoje
bogactwa!!! – o tych złożach pisał w książce Pola Laska Alef Stern
To co donosi express.olsztyn.pl nie
mieści się w głowie. III RP sięga do
sowieckiego modelu represji. Wiesław Kałudziński, prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym „Pro Patria", został
skierowany na przymusowe badanie psychiatryczne. Badania zaleciła słynna pani
prokurator z Braniewa, Weronika Olender. Powód? Znieważenie pomnika sowieckiego
generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Tegoż samego
"znieważenia" dopuścił się również - wespół z Kałudzińskim - Wojciech
Kozioł, jednak jego na razie prokuratura nie wysyła do
psychiatry... Przypomnijmy.
Wiesław Kałudziński oraz Wojciech Kozioł udali się do Pieniężna, poirytowani
faktem, że wbrew decyzji i woli lokalnych władz o likwidacji pomnika, monument
wciąż stoi niewzruszony, a Rosjanie urządzają sobie pod nim pokazowe akademie
ku czci kata żołnierzy Armii Krajowej. Mężczyźni załadowali więc na przyczepkę
narzędzia i drabinkę i pojechali wypełnić swoją misję. Zdążyli skuć napis i już
przymierzali się do odkucia popiersia, kiedy nadjechał patrol policji. Dodajmy,
że Kałudziński i Kozioł nie robili tego pod osłoną nocy, tylko w samym środku
dnia, bez ukrywania się. Policjanci powiadomili o fakcie szefową posterunku
policji w Pieniężnie i w tym momencie już było wiadomo, że zaczną się
przysłowiowe schody. Dlaczego? Otóż dlatego, że tamtejszym policjantom szefuje
ta sama funkcjonariuszka, która w maju zeszłego roku zatrzymała do kontroli
redaktora naczelnego Expressu Olsztyn, Piotra Niczyperowicza, kiedy ten wracał
z happeningu pod pomnikiem generała, gdzie występował jako dziennikarz, a
został potraktowany jak przestępca. Wspomniana pani policjantka wsławiła się
przede wszystkim tym, że na prośbę towarzyszącego naszemu redaktorowi
naczelnemu Bogusława Owoca o okazanie legitymacji służbowej odpowiedziała, że
takowej nie posiada, gdyż "zostawiła ją w toalecie gdy zmieniała
podpaskę". Nagranie poszło w świat, pani policjantka została "gwiazdą
internetów", a Piotr Niczyperowicz został po ponad miesiącu od zdarzenia
pozwany o jej rzekome znieważenie. Co ciekawe, tu także występuje pani
prokurator Weronika Olender...
Wracając do sprawy Kałudzińskiego i Kozła - oni akurat
postanowili nie nagłaśniać tematu, jednak kiedy Kałudziński został skierowany
na badania psychiatryczne uznali, że dość milczenia.
- Nawet w stanie wojennym nie było takich sytuacji - opowiada
zbulwersowany Wojciech Kozioł. - Przypomina mi to jak żywo sytuację w Rosji
Radzieckiej, kiedy tamtejszy opozycjonista, Władimir Bukowski, został osadzony
w szpitalu psychiatrycznym, bo władza zdiagnozowała u niego nową jednostkę
chorobową - schizofrenię bezobjawową.
Czy teraz w rzekomo wolnej Polsce czeka nas era psychuszek?
Człowieka w tej materii jest bardzo łatwo zdiagnozować i naznaczyć, a tym samym
upokorzyć i zniszczyć mu życie. Tu znów nasuwa się analogia z Bukowskim, który
spędził w psychuszkach cztery lata, a w więzieniu - kilkanaście. Za poglądy...
Władysław Kałudziński za komuny za kolportaż ulotek został
internowany i bestialsko pobity, co zaskutkowało tym, że dziś jest inwalidą.
Jednak w pełni poczytalnym inwalidą, który nie pozwoli zrobić z siebie wariata.
- Potrafimy odróżnić dobro od zła i nigdy nie zgodzimy się z zarzutem, że
znieważyliśmy pomnik - kontynuuje Kozioł. - Istnienie tego monumentu jest
niezgodne z interesem naszego państwa. To samo stanowisko prezentuje burmistrz
Pieniężna, Kazimierz Kiejdo i tamtejsi radni, którzy podjęli uchwałę o
likwidacji pomnika.
KRAJ
PRÓBA RATOWANIA
WIZERUNKU? Po upublicznieniu akt
postępowania prokuratorskiego przez Zbigniewa Stonogę, rozgorzała burza. Wobec
kompromitacji państwa PO-PSL, Premier Ewa Kopacz zdecydowała się na desperacki
ruch. Prawie płaczącym głosem ogłosiła zmiany w rządzie, rezygnację złożyli ministrowie: Bartosz Arłukowicz,
Andrzej Biernat, Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie Rafał Baniak, Stanisław
Gawłowski i Tomasz Tomczykiewicz, a także szef doradców Jacek
Rostowski. Na tym nie koniec rezygnację z funkcji koordynatora służb
specjalnych złożył Jacek Cichocki. Do dymisji podał się także marszałek sejmu Radosław
Sikorski. Jednak polityków i urzędników uwikłanych w aferze taśmowej jest
więcej np. szef CBA Paweł Wojtunik, który wciąż nie jest odwołany. Pani premier
oświadczyła, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego (pierwszy
krok w celu odwołania) i na koniec "w imieniu PO przeprosiła". Tyle
tylko, że przez rok będąc na czele rządu tolerowała osoby skompromitowane, jej
rząd odmawiał spełnienia postulatów społecznych (np. w zakresie kwoty wolnej,
wcześniejszych emerytur, gwarancji dla konsumentów oszukiwanych na
rozliczeniach gazowych itd). Dopiero teraz na kilka miesięcy przed wyborami
parlamentarnymi i po przegranych wyborach prezydenckich przez Komorowskiego,
pani premier podejmuje działania, ale wyłącznie w celu ratowania wizerunku PO.
a nie ukrócenia patologii władzy. Tymczasem społeczeństwo ma dość aferzystów,
rządzących naszym krajem, czemu daje wyraz w kolejnych sondażach, w których
wygrywa PIS.
CIĘŻKA
PRACA MINISTRA? Prezydent Bronisław
Komorowski na wniosek pani premier Ewy Kopacz powołał nowych ministrów i
wiceministrów. Przedstawiając nowych ministrów pani premier wspominała o
ciężkiej pracy dzień po dniu 24 godziny dziennie (jak wiadomo ministrowie w
ogóle nie śpią i żyją). Ba, pani premier się pomyliła, oni nie pracują 24
godziny, ale nawet 25 godzin dziennie i przez 8 dni w tygodniu. I to
rzeczywiście ciężka praca - pan minister przecież musi zastanowić się jedząc w prywatnej
luksusowej restauracji, w godzinach pracy, za publiczne pieniądze, czy zamówić
wino Mouton Rotschild czy Chateau Lafite, z rocznika 2000 czy 2001. Ciężka
praca, zwłaszcza że gang kelnerów może spisać menu. Pani premier stwierdza, iż
ministrowie są blisko ludzi i rzeczywiście, przez 4 miesiące trochę znajomych
mogą wsadzić na stołki czy podpisać umowy, które zabezpieczą z publicznych
pieniędzy działaczy właściwej rządowej partii. Jedynie niewdzięczni obywatele
tego nie są w stanie dostrzec.
ELEWARR
POD LUPĄ ŚLEDCZYCH: Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła nadzór
Agencji Rynku Rolnego nad spółką Elewarr zajmującej się przechowywaniem oraz
obrotem zbóż i rzepaku. Izba wykryła tak
wiele patologii, że występuje o likwidację badanej spółki, a o stwierdzonych
nadużyciach powiadomiono prokuraturę. Historia
Elewarru - jak w soczewce odzwierciedla czasy rządów PO-PSL. Sprawa zaczęła się
23 listopada 2007 r., kiedy odwołano apolitycznego i mającego wyniki prezesa
spółki - dra Daniel Alain Korona. Obawiano się bowiem pomysłów prezesa
zmierzających do odseparowania spółki od polityki, co nie było w smak
rządzącym. Na jego miejsce powołano Andrzeja Śmietankę - działacza PSL. Ten ostatni
silny wsparciem Marka Sawickiego ustanowił własne rządy. Praktycznie z dnia na
dzień wszystko uległo zmianie, zamiast planów dywersyfikacji i rozwoju spółki,
nastąpiło zwijanie czego efektem było likwidacja produkcji mąki i kaszy.
Dokonano reorganizacji spółki, która doprowadziła do dezorganizacji
działalności. O nieprawidłowościach w spółce alarmował b. prezes Daniel
Alain Korona m.in. listem do premiera Donalda Tuska. Bezskutecznie, także listy
pracowników np. likwidowanego oddziału w Nowogrodzie Bobrzańskim pozostały bez
reakcji. Kontrola NIK w 2011 r. stwierdziła nieprawidłowości w spółce, omijanie
ustawy kominowej, proces dekapitalizacji majątku, ale nadal kierownictwo
Elewarru czuło się bezkarne. Wszystko zmienia się w 2012 r. wraz z taśmami Serafina,
na których prezes Łukasik z ARR opowiada o nieprawidłowościach w spółce. W
efekcie Andrzej Śmietanko (powołany na dyrektora generalnego w celu ominięcia
kominówki) zostaje odwołany, a minister rolnictwa Marek Sawicki traci na jakiś
czas stanowisko. Dwóch wiceprezesów spółki przyznało się do oszustw (fikcyjnych
wyjazdów służbowych, w rzeczywistości były to prywatne wyjazdy turystyczne) i
dobrowolnie poddało się karze. Na miejsce Śmietanki powołany zostaje nowy
dyrektor generalny, osoba niegdyś skazana za udział w aferze maślanej. Jednak
wraz ze zmianami w ARR i resortem rolnictwa następują nowe decyzje personalne
ws. Elewarru. Z zyskownej spółki za czasów prezesa Korony, Elewarr stał się
spółką deficytową (prawie 12 mln zł - 2013 r., ok. połowa tej sumy - w 2014
r.).
FAŁSZYWE
MAILE ZUS: Jak informuje Radio Zet - oszuści podszywają
się pod Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Pod pretekstem wyliczania
wysokości emerytur, rozsyłają e-maile z wirusami lub próbują wyłudzić
pieniądze. Oszuści w każdym z przypadków tłumaczą, że kontaktują się z nami, bo
zmieniły się przepisy dotyczące wysokości rent i emerytur. W wiadomościach
rozsyłanych pocztą elektroniczną zachęcają do kontaktu z dyrektorami oddziału,
ale tak naprawdę w załącznikach przesyłają wirusy. Inną metodą działania
oszustów jest namawianie do płatnych porad. Zakład Ubezpieczeń Społecznych
przypomina, że nigdy nie rozsyła swoim klientom wiadomości pocztą
elektroniczną. Nie dzwoni też do klientów w sprawach przeliczeń wysokości
emerytury.
Kolejna afera w PO, tym razem w
Szczecinie
NOWOCZESNA.PL
CZYLI SYTY GŁODNEGO NIE ZROZUMIE:
Ile razy można oszukać społeczeństwo? Raz,
dwa, pięć razy, dziesięć. Jak widać niektórzy uważają, iż nie ma takich granic.
Oto jesteśmy świadkami nowej inicjatywy politycznej tj. stowarzyszenia
nowoczesna.pl. Jeśli uważnie przyjrzeć się inicjatorom, a także słuchać
wypowiedzi lidera - to jakbyśmy słyszeli kolejny raz KLD, UW czy PO. Innymi
słowy to samo w nowym opakowaniu. Kto był na niedzielnym kongresie
Stowarzyszenia – samorządowcy (którzy nas łupią opłatami i podatkami),
przedsiębiorcy w rodzaju założyciela firmy Inpost Rafała Brozkę (który przejął
doręczanie pism sądowych, z wiadomym skutkiem dla obywateli) a także inni
podobnego kroju działaczy. Stwórzmy szanse na
pracę dla młodych ludzi. (...) - wzywał lider Ryszard Petru. Prace czy raczej śmieciówki, jak ma to miejsce w firmie Inpost. Sam
Ryszard Petru, odgrywający rolę "wkurzonego opozycjonisty" od lat
jest związany ze środowiskiem bankowym i należy do establishmentu. W marcu
2009 r. pełnił rolę nieformalnego doradcy premiera rządu PO-PSL, Donalda Tuska.
Takie informacje przytacza depesza ujawniona przez Wikileaks. Ryszard
Petru 12 maja występował na wspólnej konferencji prasowej w towarzystwie
prezydenta Bronisława Komorowskiego, chwaląc jego "pozorne"
propozycje podatkowe. Aż do II tury namawiał by iść głosować i agitować na
rzecz Komorowskiego. Ten człowiek establishmentu dziś próbuje odegrać rolę
"oburzonego" i przejąć elektorat niezadowolonych. Ryszard Petru
należy do tych, którym się powiodło, którzy nie mogą narzekać. I jak wiadomo -
syty głodnego nie zrozumie - a na pewno nie ulży mu w niedoli.
PEDOFIL
W PLATFORMIE? Nie ma dnia by nie
ujawniała się moralna zgnilizna i degrengolada kolejnych działaczy PO. Jak
informuje portal gniezno.naszemiasto.pl Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda zatrzymała
młodego działacza PO z Gniezna, Rafała P. pod zarzutami pedofilskimi. Cyt. Rafał P. pracował jako katecheta w jednej z
poznańskich szkół, a 15-latka miał poznać w internecie. Podczas spotkania Rafał
P. miał dopuścić się molestowania. Sprawa wyszła na jaw. - Ten podejrzany, w
trakcie składania wyjaśnień, przyznał się do winy. Ale skruchy nie wyraził, nie
widział niczego złego w swoim zachowaniu - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik
poznańskiej prokuratury. Rafał P. w przeszłości był słuchaczem seminarium
duchownego. Odszedł, a po pewnym czasie zaczął uczyć religii. Rafał P. w
internecie, na stronie dla homoseksualistów, poznał niespełna 15-letniego
chłopca. Wiedząc, ile ma lat, spotkał się z nim. Za obopólną zgodą doszło do
intymnych kontaktów. W związku z tym, że jego „partner” nie skończył 15 lat,
katecheta usłyszał zarzuty związane z pedofilią. Trafił do aresztu. Śledczy
sprawdzają, czy miał inne, podobne kontakty z nieletnimi. W jego komputerze
znaleziono materiały pornograficzne... Rafał P. został wydalony ze
struktur Platformy Obywatelskiej w Gnieźnie... Rafał
P. pracował w biurze posła Pawła Arndta oraz senatora Piotra Gruszczyńskiego (u
którego przez pewien czas pełnił funkcję rzecznika prasowego). Był także
przewodniczącym młodzieżówki PO w powiecie gnieźnieńskim. W ostatnich latach
szefował Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w Gnieźnie. W 2011 roku był
jednym z kandydatów PO w wyborach parlamentarnych.
PODWYŻKA
OPŁAT RTV: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji
podniosła opłatę RTV od 1 stycznia 2016 r. Opłata za używanie odbiornika
radiowego ma wynieść 7 zł miesięcznie (zamiast dotychczasowych 6,50 zł) a za
telewizyjnego 22,90 zł (zamiast dotychczasowych 21,50 zł). Zatem skala podwyżki
wynosi ok. 7% (przy rzekomo zerowej inflacji). Jak wyjaśnia KRRIT decyzję podęło z uwagi na zapewnienie
mediom publicznym stabilności finansowej w obliczu coraz niższej ściągalności
abonamentu pochodzącego z bieżących
wpłat. A może tak KRRiT oraz publiczne redia (TVP, Polskie Radio) zaczęliby raz dla
odmiany oszczędności od siebie (np. zmniejszając apanaże Lisów, Kraśki, Tadli
itp.), zamiast łupić obywateli. Przypominamy, iż
Stowarzyszenie Interesu Społecznego „Wieczyste” zachęca do wystąpienia z
wnioskiem do Poczty Polskiej o wykreślenie numeru identyfikacyjnego RTV, w
związku z brakiem doręczenia zawiadomienia o nadaniu numeru identyfikacyjnego
RTV w latach 2007-2008, jak nakazywało to rozporządzenie ministra transportu
(przypominamy wysyłali zawiadomienia listami zwykłymi, zatem brak dowodu powiadomienia).
Wzory pism na stronie Serwis21 lub Stowarzyszenia, w zakładkach po prawej
stronie.
PUBLICZNE PIENIĄDZE NA PROPAGOWANIE ZGNILIZNY: Blisko 900 tysięcy
złotych publicznych pieniędzy z czego 500 tys. zł to pieniądze unijne a 400
tys. zł polskie wydano na imprezę w której wystąpił pan/pani Thomas Neuwirtha
(pseud. Conchita Wurst), transeksualista zwycięzca
Eurowizji. Na biednych, na leczenie chorych, na weteranów, pieniędzy zaś brak.
"UKARANY"
ZA NADPŁATĘ SKŁADEK ZUS? Gdy firma lub przedsiębiorca zalega ze składkami
ubezpieczenia socjalnego, normalne że ZUS taką osobę ściga, każe mu płacić i
deklaracje uzupełnić. Okazuje się jednak, że można być "ukaranym" za
zadeklarowanie wyższych składek niż ustawowo przyjętych. Sytuacja zdarzyła się
w I oddziale ZUS w Warszawie. Pewna firma zatrudniająca nie więcej niż 9 osób
za miesiąc kwiecień 2015 zadeklarowała w ramach składki na ZUS składkę
ubezpieczenia wypadkowego 1,93% i równocześnie wpłaciła ww. składkę. ZUS jednak
odmówił przetwarzania dokumentów rozliczeniowych, czyli nie dokonał stosownych
wpisów, a pracownikom nie naliczył składki ubezpieczenia emerytalnego, bo
zastosowano nieprawidłową stawkę procentową ubezpieczenia wypadkowego. Okazuje
się że od 1/04/2015 r. wynosi ona 1,80%, zamiast dotychczasowych 1,93%. ZUS
nakazał poprawienie kompletu dokumentów. Dlaczego ZUS z urzędu nie dokonał
poprawki dokumentów i nie przesłał je danej firmie nie wiadomo. Ostatecznie
wraz ze złożeniem poprawionych dokumentów wszystko powinno powrócić do normy.
Jednak w tej sprawie dziwi, iż nie dokonano w terminie zaliczenia składek
ZUSowskich i składki ubezpieczenia zdrowotnego, mimo że pozostałe składki (poza
wypadkową) były właściwie naliczone a wszystkie składki opłacono (nadpłacono składkę
wypadkową).
UNIEWINNIENIE: 9.06. Sąd Rejonowy w Nowym Sączu uniewinnił działaczy
niepodległościowych (w tym Krzysztofa Bzdyla, Zygmunta Miernika, Adama Słomkę i
innych) od zarzutów dewastacji pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej w tym
mieście oraz znieważenia policjantów w czasie protestu pod nim 27 września 2014 roku, w
trakcie którego domagano się jego likwidacji z przywołaniem uchwały Rady
Miasta Nowego Sącza z lutego 1992 roku.
WYBÓR MARSZAŁKA:
Wybrano nowego Marszałka Sejmu - Małgorzatę Kidawę Błońską. Kolejny raz stołek
i kasa okazały się dla PO najważniejsze, a dla SLD czy PSL - jakieś „pokątne” deale.
A jak internet ocenia wybór nowego marszałka?
ZWIĄZKI
TAKŻE DLA OSÓB NA ŚMIECIÓWKACH: Trybunał
Konstytucyjny orzekł, iż przepisy ograniczające prawo tworzenia związków
zawodowych tylko do osób zatrudnionych na umowie o pracę jest niezgodny z
konstytucją. Oznacza to, iż po ogłoszeniu wyroku Trybunału w Dzienniku ustaw,
osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnych (zlecenia, o dzieło) będą mieli
prawo tworzyć i wstępować do związków zawodowych. Trybunał stwierdził, iż skoro
Konstytucja zakłada wolność tworzenia związków zawodowych, Skoro Konstytucja
wyraźnie oznaczyła wolność tworzenia związków zawodowych, to ustawodawca nie ma
prawa zawężać i określać, kto się może w nich zrzeszać. Wniosek o zbadanie
zgodności z konstytucją przepisów ustawy o związkach zawodowych złożył OPZZ
(sygn. Akt K 1/13).
ZWOLNIENIE ZA ODMOWĘ ZŁAMANIA PRAWA? Władze Gdańska chcą zwolnić dyrektor SP nr 65
Jolantę Kwiatkowską Reichel, gdyż nie wyrzuciła z pracy nauczycielkę historii
Annę Kołakowską, która uczestniczyła (poza szkołą) w manifestacji
antygejowskiej. Żądał tego wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk, który nie
zważał, iż nie ma żadnych podstaw do zwolnienia z pracy, abstrahując już od
faktu, iż jako radna - pani Anna - objęta jest ochroną przed zwolnieniem z
pracy. Skoro pani dyrektor odmówiła naruszenia prawa, teraz sama jest obiektem
szykan władz miasta i próby zwolnienia z pracy. Przeciwko próbom zwolnienia dyrektorki
i nauczycielki zaprotestowała oświatowa Solidarność
NIE
PIJ COCA COLI, ZE WZGLĘDÓW IDEOWYCH CZY ZDROWOTNYCH: Międzynarodowy
koncern Coca Cola zamiast ograniczyć się do sprzedaży produktów żywnościowych,
w ramach kampanii reklamowej postanowiła zaatakować tradycyjny model rodziny i
wypromować gejowski "model rodziny". Na bilbordach tej firmy w
zachodniej Europie widać gejowską parą z
dzieckiem i slogan "Wybieramy szczęście zamiast tradycji". Co prawda
tej reklamy w Polsce jeszcze nie ma, ale kierunek obrany przez Coca Cola jest
jasny - promocja dewiacji, a nie normalności. Stąd apele o bojkot tego napoju.
Jednak oprócz ideowych względów, warto zauważyć iż częste spożywanie tego
napoju jest szkodliwe dla zdrowia. Słynny napój został stworzony w 1886 przez
farmaceutę J.S. Pembertona. Napój był lekarstwem stworzonym na bazie liści koki
i orzechów coli. Zawiera znaczne ilości cukru, dwutlenku węgla, barwników
(inaczej jego kolor byłby zielony), regulatorów kwasowości, kofeiny. Jak
wskazują lekarze, naukowcy i dietetycy systematyczne spożywanie Coli powoduje
uszkadzanie szkliwa zębów i rozwój próchnicy, nadmiar kalorii (otyłość), ryzyko
chorób serca i cukrzycy (zwiększona ilość tłuszczu brzusznego, podwyższone
ciśnienie krwi, zmniejszona ilość dobrego cholesterolu), osłabia układ
kostno-mineralny (wypłukuje z organizmu magnez, wapń oraz żelazo) itd. A
zatem, ze względów ideowych lub zdrowotnych, Nie pij Coca Coli.
PO WEJŚCIU DO UNII
EUROPEJSKIEJ
Cieszy mnie fakt że "Redakcja" wreszcie zaczęła dostrzegać zgniliznę moralną i ideową wielu "wolnościowych" sił zachodu. Dopuszczenie do pełnej legalizacji i moralnej akceptacji wszelkich gejowskich związków przez Sąd Najwyższy USA, jeszcze nie doczekało sie komentarza.
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej warto przy tej okazji po raz kolej zauważyć i podkreślić, że Rosja jest być może ostatnią, liczącą się siłą w świecie, która nie akceptuje gejowskiej propagandy.
Czy właśnie Rosja stanie się ostatnią ostoją Chrześcijaństwa w świecie?
Co do zgnilizmy moralnej Zachodu, nie mieliśmy nigdy złudzeń, dlatego regularnie ukazują się ogłoszenia CitizenGo na łamach portalu Serwis21. Odnośnie Rosji, to mamy mieszane uczucia, z jednej strony widzimy zagrożenia, z drugiej są sprawy (zniesienie zmiany czasu co 6 miesięcy, sprzeciw wobec homodyktatu) z którymi możemy się identyfikować.
OdpowiedzUsuń