Po
upublicznieniu akt postępowania prokuratorskiego przez Zbigniewa Stonogę,
rozgorzała burza. Wobec kompromitacji państwa PO-PSL, Premier Ewa Kopacz
zdecydowała się na desperacki ruch. Prawie płaczącym głosem ogłosiła zmiany w
rządzie, rezygnację złożyli ministrowie: Bartosz
Arłukowicz, Andrzej Biernat, Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie Rafał
Baniak, Stanisław Gawłowski i Tomasz Tomczykiewicz, a także szef doradców Jacek
Rostowski. Na tym nie koniec rezygnację z funkcji koordynatora służb
specjalnych złożył Jacek Cichocki. Do dymisji podał się także marszałek sejmu
Radosław Sikorski. Jednak polityków i urzędników uwikłanych w aferze taśmowej
jest więcej np. szef CBA Paweł Wojtunik, który wciąż nie jest odwołany. Pani
premier oświadczyła, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego
(pierwszy krok w celu odwołania) i na koniec "w imieniu PO
przeprosiła". Tyle tylko, że przez rok będąc na czele rządu tolerowała
osoby skompromitowane, jej rząd odmawiał spełnienia postulatów społecznych (np. w zakresie kwoty wolnej, wcześniejszych emerytur, gwarancji dla konsumentów oszukiwanych na rozliczeniach gazowych itd). Dopiero teraz na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi i po przegranych wyborach prezydenckich przez Komorowskiego, pani premier podejmuje działania, ale wyłącznie w celu ratowania wizerunku PO. a nie ukrócenia patologii władzy. Tymczasem społeczeństwo ma dość aferzystów, rządzących naszym krajem, czemu daje wyraz w kolejnych sondażach, w których wygrywa PIS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz