Prezydent Bronisław Komorowski na wniosek pani premier Ewy Kopacz powołał nowych ministrów i wiceministrów. Przedstawiając nowych ministrów pani premier wspominała o ciężkiej pracy dzień po dniu 24 godziny dziennie (jak wiadomo ministrowie w ogóle nie śpią i żyją). Ba, pani premier się pomyliła, oni nie pracują 24 godziny, ale nawet 25 godzin dziennie i przez 8 dni w tygodniu. I to rzeczywiście ciężka praca - pan minister przecież musi zastanowić się jedząc w prywatnej luksusowej restauracji, w godzinach pracy, za publiczne pieniądze, czy zamówić wino Mouton Rotschild czy Chateau Lafite, z rocznika 2000 czy 2001. Ciężka praca, zwłaszcza że gang kelnerów może spisać menu. Pani premier stwierdza, iż ministrowie są blisko ludzi i rzeczywiście, przez 4 miesiące trochę znajomych mogą wsadzić na stołki czy podpisać umowy, które zabezpieczą z publicznych pieniędzy działaczy właściwej rządowej partii. Jedynie niewdzięczni obywatele tego nie są w stanie dostrzec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz