Jedną z głównych bolączek obecnej służby zdrowia jest, iż
lekarze pracują na wielu etatach, w dużej mierze fikcyjnych. Niby pracują 8
godzin, a ich praktycznie nie ma, kasę zaś biorą, kasy których zabrało w
odpowiednim czasie na leczenie chorego Pawełka Janysza cierpiącego na tetralogię Fallota z artezją
zastawki tętnicy płucnej z ubytkiem między komorami. Prof Marian
Zembala (dziś minister zdrowia) wówczas uznał, iż NFZ nie powinien finansować
operacji w USA.
Okazuje się przy tym, iz sam od kasy nie stroni. Jest
wszędzie i nigdzie, ale kasę zgarnia całymi garściami. I tak jak wynika z jego
oświadczenia majątkowego w 2014 r. był radnym PO (diety), pracował w Śląskim
Uniwersytecie Medycznym (5,5 tys. zł/mc), w Śląskim Centrum Serca w
Zabrzu (prawie 14 tys. zł/mc), miał zlecenie z Ministerstwa Zdrowia (13 tys.
zł), a z indywidualnej praktyki (brutto 1,2 mln zł, netto 1,09 mln zł).
Prof.
Zembala wprawdzie przyjął stanowisko ministra, ale nie ma zamiaru zrezygnować z
kasy. Dlatego blokuje etaty, a ministrem zgodnie z jego własnymi zapowiedziami będzie tylko 3
dni w tygodniu, w piątki zamierza nadal
pracować w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, a w czwartki będzie jeździł
po kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz