Jednym z argumentów głoszonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w kampanii jest jego doświadczenie (w domyśle brak doświadczenia prezydenckiego swoich konkurentów do fotela głowy państwa). Ale szczerze mówiąc jeżeli doświadczenie prezydenta polega na tym co pokazał w parlamencie japońskim, to lepiej nie mieć takiego doświadczenia. Prezydent wykazał nie tylko całkowity brak znajomości reguł dyplomatycznych, ale wręcz całkowity brak kultury. Nie dość, że publicznie wołał szogunie zwracając się do generała Kozieja, to na domiar w pewnym momencie wszedł z butami na fotel spikera parlamentu japońskiego, a gdy gospodarze wskazali że się nie stoi na fotelu, następnie zaglądał pod mównicę, nie wiadomo co tam szukając (filmik z tego wydarzenia https://www.youtube.com/watch?v=liaV4y06hEE). I taka osoba ponownie ubiega się o prezydenturę. 10 maja wyślijmy go na emeryturę, niech lepiej nie kompromituje państwa i narodu polskiego.
28 lutego 2015
Serwis21 - luty 2015 (biuletyn)
PRZEKRĘT
GALERII SUDECKIEJ?
Od
samego początku inwestycja Echo Investment w Jeleniej Górze pod nazwą Galeria
Sudecka budzi wątpliwości. Pisaliśmy o nich wiele na łamach Serwisu21.
Zadziwiające, iż pomimo katastrofy budowlanej w sierpniu ubr. i pomimo
stwierdzonych nieprawidłowości na odcinku który się zawalił, PINB nie
przeprowadził kontroli choćby wyrywkowej pozostałych odcinków budowy. Jednakże
teraz okazuje się, że być może także mamy do czynienia z przekrętem ws.
planowanego marketu budowlanego czyli drugiej części inwestycji tzw. Parku
rozrywki.
DECYZJA ŚRODOWISKOWA WS
MARKETU BUDOWLANEGO: 3 lutego w mediach pojawiła się informacja o
wydaniu dla Echo Investment decyzji środowiskowej ostatecznej dla I części
parku rozrywki polegającej na budowie marketu budowlanego Leroy Merlin obok
Galerii Sudeckiej w Jeleniej Górze (źródłem tej informacji był sam inwestor).
Informacja była o tyle zaskakująca, że Stowarzyszenie Interesu Społecznego
WIECZYSTE wystąpiło 13 stycznia do Urzędu Miasta z deklaracją wstąpienia do
postępowania środowiskowego dot. działek16/34 i 16/39 AM 37 obręb 60 a 2 lutego
tenże Urząd odpowiedział, iż żadne postępowanie w sprawie aktualnie nie toczy.
Na kolejne żądanie Stowarzyszenia ws. ujawnienia decyzji ten sam Urząd Miasta
odpowiedział, najpierw że nie było decyzji środowiskowej ws. budowy marketu
Leroy Merlin, natomiast prowadzone było inne postępowanie. Wobec żądania
ujawnienia wydanej decyzji, Urząd przyznał że wydano decyzję 14.11.2014 ws.
środowiskowych uwarunkowań dla przedsięwzięcia marketu budowlanego „Dom i
Ogród”, przy czym nie może przysłać kopii, bo decyzja jest w SKO. Taka
odpowiedź de facto sugerowała jakąś procedurę odwoławczą od decyzji.
DLACZEGO NIE BYŁO INFORMACJI: Sam sposób procedowania przez Urząd Miasta ws. decyzji środowiskowej wymagającej udziału społeczeństwa to przykład wyjątkowego bezprawia. Zgodnie z art.21 ust.2 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko w publicznie dostępnych wykazach (zgodnie z art.23 prowadzonych w trybie elektronicznym, których organ umieszcza w biuletynie informacji publicznej) zamieszcza się dane o wnioskach o wydanie decyzji i o decyzjach o środowiskowych uwarunkowaniach (pkt.9) oraz o wnioskach o wydanie decyzji i o decyzjach, o których mowa w art. 72 ust. 1, wydawanych dla przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko (pkt.10), o raportach oddziaływaniu na środowisko (pkt.16). Tymczasem na stronie internetowej Urzędu Miasta brak jakichkolwiek wzmianki o wydaniu decyzji (http://www.bip.um-jeleniagora.dolnyslask.pl/index.php?idmp=5&r=r). Nie ma także wzmianki o możliwości wypowiedzenia się ws. zebranego materiału dowodowego, a także o wniosku inwestora i wszczęcia postępowania środowiskowego. Nie wiadomo też do końca jakie zostały wydane decyzje i są prowadzone postępowania. SKO do którego zwróciło się Stowarzyszenie co prawda udostępnił kopię decyzji z 14 listopada, ale równocześnie zaznaczył iż nie wydano decyzji II instancji. Jak się później okazało 12 stycznia SKO błędnie informował, skoro wydano 2 decyzje odwoławcze o umorzeniu postępowania (wnioski 2 osób fizycznych) i 1 postanowienie o odmawiające dopuszczenia Stowarzyszenia Ochrony Wywłaszczonych i Ochrony Środowiska, związane z tymi osobami fizycznymi, zgłaszającymi roszczenia do działek)
ZAGROŻENIE DLA ŚRODOWISKA I
ZDROWIA LUDZI: Sama decyzja z dn. 14 listopada zdumiewa.
Prezydent stwierdził brak potrzeby oceny oddziaływania na środowiska przedsięwzięcia
budowlanego z parkingiem i terenami utwardzonymi o powierzchni ok. 18000 m2. A
priori przyjęto niewielką emisję zanieczyszczeń, brak nadmiernych uciążliwości.
Zlekceważono opinię Państwowego Inspektoratu Sanitarnego, który uznał iż
inwestycja może stanowić zagrożenie dla
środowiska i zdrowia ludzi i wyraził
opinię o potrzebie przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko,
określając przy tym zakres raportu o oddziaływania na środowisko. Opinię
zlekceważono, raportu nie sporządzono. Nie uwzględniono bliskości obszarów
chronionych, jak nie również nie przeanalizowano łącznie skumulowanych efektów
środowiskowych inwestycji Galerii Sudeckiej wraz z parkiem rozrywki.
WYSTĄPIONO O DECYZJĘ PRZED
ZAKUPEM? Jeszcze bardziej zastanawiająca okazuje się sprawa,
jeżeli zestawić informacje zawarte w decyzji z dn. 14 listopada 2014 z
informacjami i dokumentami ws. nabycia nieruchomości. 17 czerwca Urząd Miasta
publicznie zawiadomił o zamiarze zbycia w trybie przetargowym działki 16/34 i
16/39 z obrębu 60. Już 25 czerwca echo Investment złożyło wniosek w/s wydania
decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, nie będąc właścicielem nieruchomości
zbywanej w trybie przetargu ustnego nieograniczonego, przetargu którego
rozstrzygnięcie nastąpiło 27 sierpnia 2014 r. Trudno podejrzewać by inwestor dokonywał działań, nie mając pewności
nabycia ww. działek. A jeżeli miał pewność, czy nie oznacza to iż przetarg
mógł być zwykłą fikcją.
POROZUMIENIE PRZEDPRZETARGOWE? Jak
wynika z protokołu przetargowego stanęły 2 firmy: Leroy Merlin i Echo
Investment, a najwyższą cenę zaoferowała firmo Echo (5 mln zł). Ciekawe, że
ogłaszając informację 3 lutego o decyzji środowiskowej Echo poinformował o
budowie marketu Leroy Merlin. Czyżby doszło do porozumienia obu firm, a jeżeli
to kiedy do niego doszło, po czy przed 27 sierpnia 2014?
Stowarzyszenie Interesu Społecznego
WIECZYSTE złożyło odwołanie od decyzji z 14 listopada 2014 wraz z wnioskiem o
przywrócenie terminu, zatem sprawa będzie musiała być ponownie rozstrzygnięta
przez SKO. Cdn.
------------------------------------
ZŁÓŻ WNIOSEK O NIEODPŁATNE PRZEKSZTAŁCENIE WIECZYSTEGO UŻYTKOWANIA
Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE uruchamia akcję składania wniosków ws. nieodpłatnego przekształcenia udziałów wieczystego w prawo własności i zachęca do masowego wystąpienia w tej sprawie.
Procedura postępowania
1. Należy złożyć wniosek do Prezydenta Miasta/Burmistrza Gminy
2. Jeżeli w ciągu 2 miesięcy nie będzie decyzji/postanowienia, należy złożyć zażalenie na bezczynność.
W przypadku wydania postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania lub decyzji odmownej, należy złożyć odwołanie/zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (termin 7 dni ws. zażalenia na postanowienia, 14 dni na decyzję)
3. SKO dokona rozpatrzenia sprawy. Zgodnie z prawem będzie musiał poinformować o możliwości wypowiedzenia i wyda decyzję/postanowienie ostateczne.
4. Od wniosku SKO można złożyć wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji itp.
Przy dużej liczbie wniosków nastąpi paraliż pracy organów, co spowoduje, iż politycy będą zmuszeni do zmian ustawowych.
-----------------------------------
Podwyższają
opłatę wieczystego, odwołaj się
Wiele osób, które otrzymuje podwyżki opłaty wieczystego
traktowały je do tej pory jako zło nieuchronne i nie odwoływało się nich.
Niektórzy po jakimś czasie dochodzili do wniosku, że to jednak zbyt wysoko,
odwoływało się ale za późno. Tymczasem należy walczyć z tym złem, po pierwsze
dlatego że nie wolno się godzić na tą bandycką opłatę, po drugie bo można co
najmniej opóźnić podwyżkę, a po trzecie że może się np. zdarzyć zmiana
przepisów w międzyczasie (która spowoduje zmniejszenie obciążenia dla spraw w
toku, tak było w 2011 roku z wprowadzeniem kroczącego charakteru podwyżki).
1. Jeżeli użytkownikami wieczystymi jest małżeństwo,
wówczas każdy z nich odrębnie powinien otrzymać to samo wypowiedzenie opłat
(brak doręczenia wypowiedzenia jednemu ze współmałżonków jest wadą formalną).
Od otrzymanego wypowiedzenia należy się odwołać do Samorządowego Kolegium
Odwoławczego w ciągu 30 dni. Wniosek nie musi być szczegółowo uzasadniony,
wystarczy jedno zdanie że naszym zdaniem podwyżka jest nieuzasadniona,
oczywiście lepiej jeżeli takie szersze uzasadnienie jest zawarte. Postępowanie
przed SKO jest bez opłat
2. W toku postępowania możesz uzupełnić wniosek o kontroperat szacunkowy (np. przygotowany przez spółdzielnię, wspólnotę) lub o nową argumentację. Miasto podtrzyma swoje stanowisko. SKO wezwie na rozprawę, można przyjść, ale na rozprawie i tak nic nie zapadnie. Wysłuchają, sporządzą protokół a orzeczenie zapada i tak poza rozprawą. Jeżeli był kontroperat szacunkowy SKO zrobi średnią z wycen i proporcjonalnie o tyle obniża się opłatę (zazwyczaj ok. 10-15%). Jeżeli kontroperatu nie było oddali wniosek, chyba że uzna iż doszło do błędów formalnoprawnych (od jakiegoś czasu już ich nie chcą zauważyć).
3. Orzeczenie SKO musi być doręczone obu współmałżonkom. Zazwyczaj doręczają na wspólnie zaadresowanych współmałżonków. To błąd formalny, de facto odebrał zatem tylko ten ze współmałżonków, który pokwitował (a drugi nie).
Od orzeczenia SKO przysługuje w ciągu 14 dni od doręczenia prawo
sprzeciwu (adresowanego do SKO), co jest równoznaczne z przekazaniem sprawy do
sądu, Uwaga - składa sprzeciw tylko ta osoba, która odebrała orzeczenie
(współmałżonek, który nie odebrał - nie podpisuje się).
Uwaga od niekorzystnego orzeczenia SKO uchylającego podwyżkę, Miasto składa zazwyczaj sprzeciw, co powoduje iż użytkownik wieczysty jest powodem, a Miasto jest pozwanym.
4. Sąd wezwie do uzupełnienia braków formalnych w tym uiszczenia opłaty sądowej (5% od wartości sporu czyli od różnicy pomiędzy nową a starą opłaty, ale można też uznać wyższą opłatę niż starą i wówczas wartość sporu będzie mniejsza) . Należy braki pozwu uzupełnić w terminie 7 dni od dnia doręczenia, natomiast opłaty sądowej się nie uiszcza, tylko się ją skarży w tym samym terminie. Efekt sprawę opóźni się co najmniej kilka miesięcy.
Uwaga od niekorzystnego orzeczenia SKO uchylającego podwyżkę, Miasto składa zazwyczaj sprzeciw, co powoduje iż użytkownik wieczysty jest powodem, a Miasto jest pozwanym.
4. Sąd wezwie do uzupełnienia braków formalnych w tym uiszczenia opłaty sądowej (5% od wartości sporu czyli od różnicy pomiędzy nową a starą opłaty, ale można też uznać wyższą opłatę niż starą i wówczas wartość sporu będzie mniejsza) . Należy braki pozwu uzupełnić w terminie 7 dni od dnia doręczenia, natomiast opłaty sądowej się nie uiszcza, tylko się ją skarży w tym samym terminie. Efekt sprawę opóźni się co najmniej kilka miesięcy.
5. Jeżeli już zapadnie postanowienie II instancji oddalające zażalenie na opłatę sądową, wówczas opłatę należy uiścić i sprawa będzie mogła dalej się toczyć. Uwaga warto wiedzieć, iż ze sprawą sądową wiążą się w razie przegranej koszty zastępstwa procesowego (60 zł jeżeli wartość do 500 zł, 180 zł jeżeli do 1500 zł, 600 zł jeżeli do 5000 zł, 1200 zł do 10000 zł), a jeżeli spór będzie dotyczył wartości nieruchomości także koszty opinii biegłego zleconego przez sąd (ok. 2-3000 złotych). Zatem jeżeli wartość sporu nie przekracza co najmniej 5 tysięcy złotych, to gra nie warta świeczki (oszczędności wynikające ze zmniejszenia opłaty w ciągu kilku lat będą mniejsze niż koszt operatu. W celu uniknięcia kosztów biegłego należy złożyć pismo, iż uznaje się wartość nieruchomości określoną w wycenie miasta w trybie art.229 kpc, co zwiąże Sądowi ręce. Wówczas spór dotyczyć będzie tylko aspektów formalnych wypowiedzenia.
Jeżeli Sąd zgodził się na połączenie spraw kilku użytkowników
wieczystych, wówczas koszt operatu rozłoży się na klika osób, a zatem wówczas
spór także o wycenę może okazać się opłacalny. Ponadto jeżeli w innym
postępowaniu był już dokonany na zlecenie Sądu operat szacunkowy, można
wystąpić o uwzględnienie tego operatu przez Sąd także w twojej sprawie. W
takich sytuacjach koszty są znacznie mniejsze i nie warto zrezygnować ze sporu
o wycenę.
6. Gdy zapadnie wyrok, należy złożyć wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia wyroku. Wniosek o uzasadnienie jest bezpłatne. Uwaga na sformułowanie, jeżeli osoba złoży wniosek o odpis wyroku, będzie musiała uiścić 6 zł, a ponadto może przegapić w ten sposób termin odwoławczy.
8. Od chwili doręczenia wyroku z uzasadnieniem, przysługuje w ciągu 14 dni możliwość złożenia apelacji. Sąd ponownie wezwie do uzupełnienia braków formalnych apelacji czyli opłaty sądowej. W odpowiedzi należy złożyć zażalenie na wysokość opłaty, tak jak przy złożeniu pozwu.
WZORY PISM NA STRONIE http://serwis21.blogspot.com/2015/02/podwyzszaja-ci-opaty-wieczystego-odwoaj.html
dr Daniel Alain Korona
Żądaj
odrębnej własności zamiast spółdzielczo-własnościowego
Większość osób w spółdzielniach posiada spółdzielcze
własnościowe prawo do lokalu. Wydaje im się, że posiadają swoje mieszkania, a
równocześnie wszystko załatwia spółdzielnia. Niby prosty, wygodny układ. Niby…
Dziś można jeszcze przekształcić w odrębną własność, wkrótce takiej możliwości
spółdzielcy mogą zostać pozbawieni.
Wielu z mieszkańców sądzi, ze z wyodrębnieniem lokalu wiążą się
koszty i wyższe opłaty. Pogląd mylny. Wprawdzie wraz z wyodrębnieniem powstają
koszty jak taksa notarialna (łącznie ok. 1000 zł), ale zasadniczo innych nie
ma. Pogląd o wyższych opłatach wynika z faktu, że wyodrębnieni muszą
bezpośrednio do gminy dokonać jednorazowo wpłaty opłat wieczystego i podatku od
nieruchomości z tytułu udziału w nieruchomości (gdy poprzednio pozycje te
figurowały co miesiąc w czynszu).
W rzeczywistości większość spółdzielców nie zdają sobie sprawę,
że spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu to ograniczone prawo rzeczowe, co
oznacza że choć prawo jest zbywalne, dziedziczne, podlegające obciążeniu i
egzekucji, nadal nie jest to nasza własność, właścicielem jest nadal
spółdzielnia, z wszelkimi tego konsekwencjami np. spółdzielnia może obciążyć
hipoteką.
Co daje wyodrębnienie, czyli pełna własność:
- Spółdzielnia nie może twojego lokalu mieszkalnego obciążyć np.
hipoteką. W przypadku upadłości lub likwidacji spółdzielni nie trzeba się
martwić losem prawnym mieszkania.
- Otwiera drogę do tworzenia wspólnoty mieszkaniowej lokalu w
budynku (oczywiście w przypadku spełnieniu warunków ustawowych)
- wyższą wartość mieszkania. Rynek nieruchomości różnicuje już
wartość spółdzielczego prawa własnościowego do lokalu od pełnej własności na
korzyść tego drugiego, czyli mieszkanie wyodrębnione jest więcej warte. Skoro
mieszkanie wyodrębnione ma wyższą wartość, to można je odsprzedać za wyższą
wartość lub łatwiej uzyskać kredyt.
Pod względem kosztów nie ma specjalnych różnic.
Uwaga. w dniu 23.10.2013 r. połączone siły SLD i PSL zgłosiły
wniosek do Trybunału o uznaniu za niezgodne z konstytucją przepisów
pozwalających na przekształcenie spółdzielczo własnościowego prawa do lokalu w
odrębną własność. Jeżeli Trybunał przychyli się do wniosku, wówczas
przekształcenie będzie niemożliwe, ale nie będzie to mogło dotyczyć sytuacji
wcześniejszych, ze względu na prawa nabyte. Zatem pośpiesz się i złóż wniosek, zanim zabiorą ci własność mieszkania..
http://serwis21.blogspot.com/2015/02/sld-i-psl-chce-ci-zabrac-twoja-wasnosc.html
ZŁE
ZARZĄDZANIE, NIEGOSPODARNOŚĆ, ZADŁUŻANIE SPÓŁDZIELCÓW/MIESZKAŃCÓW, UKŁADY
PERSONALNE
Niesporne jest, że w dużej spółdzielni mieszkaniowej, molochu
członkowie nie mają wpływu na zarząd, który zajmuje się tylko zwiększaniem
swoich dochodów, a nie troską o spółdzielnie.
Fakty potwierdzają, że rada i zarząd to zazwyczaj jeden układ
personalny. Nieprawidłowe zarządzanie, a] przerost zatrudnienia, wynagradzania;
b] wysokie koszty zarządu; c] zła gospodarka finansami; d] zła polityka inwestycyjna;
e] zadłużanie pożyczkowe/kredytowe mieszkańców; b]wybór nieterminowych
wykonawców, f] niegospodarność jest wszechobecne. Przepłacone usługi,
trwonienie pieniędzy przez zarządy, nieprawidłowo przygotowane inwestycje,
dbałość o własną kieszeń zarządzających. Brak - rzetelnych lustracji i -
kontrolowania przez rady nadzorcze, w przeważającej większości doprowadziło do
nieprawidłowości i bankructwa wiele spółdzielni mieszkaniowych. Bezspornie są
to główne przyczyny upadłości spółdzielni mieszkaniowych. Jeżeli dodamy, że w
radach nadzorczych zasiadają osoby, które nie potrafią egzekwować i
reprezentować praw spółdzielców. Nazbyt często ich rzetelność, kończy się z
chwilą wejścia do grupy interesów. Mimo, że członków rady nadzorczej wybierają
członkowi spółdzielni, dzięki sprytnym zabiegom zostają nimi ludzie tkwiący w
układzie z prezesem i zarządem, często od ... lat. Zarządy i rady
nadzorcze spółdzielni to zorganizowana grupa interesów. Wielu z nich chwali się
nawet, że robią to wspólnie z władzami miasta. Robią to co im się opłaca i co
im się podoba, że głosowania/wybory są tak ustawione , że nie ma szans „obcy”.
Państwo w państwie. Niektórzy nawet mówią, że nie ma takich co mogą im
podskoczyć. Dowodem na co jest zaskarżanie z art.212 kk każdego kto odważy się
krytykować, poddać w wątpliwość, przypomnieć o przestrzeganiu prawa.
Organizowanie grup terroryzujących "opornych, pobicia, włamania do
mieszkań, aut, sprawdzanie ich danych osobowych, etc. Tak zorganizowana grupa
jest w stanie podjąć każdą decyzję.
· Brak korzystania przez spółdzielców ze swych praw do
czynnego prowadzenia kontroli nad pracą zarządu,
· Brak zainteresowania członków spółdzielni
sprawami swojej spółdzielni,
· Blokowanie i ograniczanie spółdzielcom dostępu do
informacji o stanie finansowym, organizacyjnym, inwestycyjnym
majątku spółdzielni
stwarza wymarzone pole do nadużyć. Niesporne jest, że
działalności zarządu spółdzielni mieszkaniowej nie może kontrolować ani
przeciętny Kowalski, ani nawet Najwyższa Izba Kontroli. SIC Jeżeli dodać,
że przeprowadzane w spółdzielniach lustracje są fikcją, a dziurawe prawo
naginane jest do potrzeb ustalonych stosownymi zapisami w statutach,
rzeczywistość dla spółdzielców sprowadzona jest do swoistego gułagu.
Z ww. przyczyn z powodu upadłości, w ostatnich latach z
rejestrów sądowych wykreślono blisko 100 spółdzielni mieszkaniowych. Przy czym,
zjawisko ma tendencje narastającą. Oczywiście, prezesi, tych informacji nie
przedstawiają członkom spółdzielni. W ich miejsce w ramach zaprogramowanego
dialogu społecznego przekazywana jest propaganda.
Warto mieć świadomość, że jeden rok wystarczy żeby doprowadzić
do upadłości nawet bardzo dobrze funkcjonującą spółdzielnię mieszkaniową. W ostatnich latach, przypadki bankructw mnożą się, co jeszcze
na początku lat 90. było rzadkością.
Jedyna rada uwolnić się od spółdzielni poprzez przekształcenie
lokalu w odrębną własność. Oczywiście prezesi spółdzielni, prawnicy spółdzielni
blokują ją, wykorzystując swoją bezkarność i zasoby finansowe spółdzielni do
walki na drodze sądowej z członkami spółdzielni . Ostatni przykład - wypowiedź
posła R.Kalisza w Trybunale Konstytucyjnym.
Mimo to, albo właśnie dzięki temu, należy składać do spółdzielni
wnioski o przekształcenie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu w odrębną
własność i pilnować aby zarząd spółdzielni podjął Uchwałę w tej sprawie.
Jeżeli ponad 50% lokali w nieruchomość się przekształci, to zakładamy już
wspólnotę i spółdzielni "dziękujemy" za zarządzanie.
· Jeżeli nie uda się zebrać 50% głosów to można liczyć
na szybką pracę sejmu nad zmianą ustawy o spółdzielniach i raz na zawsze
rozgonienie tego gniazda korupcji i bezprawia jakim są spółdzielnie.
Podstawa prawna USTAWA O SPÓŁDZIELNIACH MIESZKANIOWYCH – aktualny stan prawny uwzględniający USTAWĘ z dnia 3
czerwca 2005 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz
niektórych innych ustaw)
Art. 24.1
Większość właścicieli lokali w budynku lub budynkach położonych
w obrębie danej nieruchomości, obliczana według wielkości udziałów w
nieruchomości wspólnej, może podjąć uchwałę, że w zakresie ich praw i
obowiązków oraz zarządu nieruchomością wspólną będą miały zastosowanie przepisy
ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali. Do podjęcia uchwały stosuje się odpowiednio przepisy art. 30ust.
1a, art. 31 i 32 ustawy o własności lokali.
Uchwała, o której mowa w ust. 1, nie narusza przysługujących
członkom spółdzielni spółdzielczych praw do lokali.”;
Art. 25 uchylony.
Art. 26. Jeżeli w określonym budynku lub budynkach położonych w
obrębie danej nieruchomości została wyodrębniona własność wszystkich lokali, a
żaden z właścicieli nie jest członkiem spółdzielni, po ustaniu członkostwa
ostatniego właściciela stosuje się przepisy ustawy o własności lokali.
Właściciele lokali są obowiązani uczestniczyć w
wydatkach związanych z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości stanowiących
mienie spółdzielni, które są przeznaczone do wspólnego korzystania przez osoby
zamieszkujące w określonych budynkach lub osiedlu.
Art. 27. W zakresie nieuregulowanym w ustawie do prawa odrębnej własności
lokalu stosuje się odpowiednio przepisy ustawy o własności lokali, z
zastrzeżeniem ust. 2 i 3.
Zarządzanie ruchomościami wspólnymi stanowiącymi współwłasność
spółdzielni jest wykonywany przez spółdzielnię jak zarząd powierzony, o którym
mowa w art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali,
choćby właściciele lokali nie byli członkami spółdzielni, z zastrzeżeniem
art.24.1 i art. 26.
Przepisów ustawy o własności lokali o zarządzie nieruchomością
wspólną nie stosuje się, z zastrzeżeniem art. 18 ust. 1 oraz art. 29 ust. 1 i
1a, które stosuje się odpowiednio.
Przepisów ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali o
wspólnocie mieszkaniowej i zebraniu właścicieli nie stosuje się, z
zastrzeżeniem art. 24.1 oraz art.26.
Według tych przepisów można założyć wspólnotę mieszkaniową i
odebrać zarząd nieruchomością wspólną spółdzielni mieszkaniowej, jeżeli taką
wolę w formie uchwał potwierdzonych notarialnie podejmie większość właścicieli
lokali w budynku lub budynkach położonych w obrębie danej nieruchomości, obliczana według
wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej.
Ta zmiana ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przywraca
należne prawa właścicielom mieszkań przekształconych w odrębną własność, które
uprzednio posiadali do końca 2002 roku. Od stycznia 2003 roku nastąpiła zmiana
ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (lobby spółdzielcze popierane przez SLD
wykreśliło z ustawy zapisy o możliwości założenia wspólnoty mieszkaniowej i
przejęcia zarządu nieruchomością).
Czas najwyższy przywrócić w pełni poprzednie przepisy, które po
wyodrębnieniu własności pierwszego lokalu z danej nieruchomości z mocy prawa
ustanawiały powstanie wspólnoty mieszkaniowej i stosowanie do tej nieruchomości
Ustawy o własności lokali.
Maria Kondratowicz
WYROKI SĄDÓW,
DECYZJA MINISTRA, A WÓJT SWOJE
Jedną
z cech naszego państwa jest jego arbitralny charakter. W szczególności widać to
w tzw. Polsce powiatowej, gminnej.
Pani
Joanna Piotrowska jest właścicielem działki w gminie Kampinos, dla której stara
się o warunki zabudowy. W teorii nie powinno być z tym problemu, nie ma żadnych
przeciwwskazań do przyznania warunków zabudowy danego terenu. Nie ma, a jednak
już od ponad 9 lat pani urzędnicy gminy, Parku Narodowego i Ministerstwa
Środowiska, na wszelkie sposoby próbowały uniemożliwić jej zabudowę.
Wreszcie 15 września 2014 r. Minister Środowiska wykonując wyroki Sądów Administracyjnych z 2012 i 2013 roku postanowił uchylić postanowienie Dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego z 2007 r. w całości (o nieuzgodnieniu realizacji w zabudowie zagrodowej w gospodarstwie rolnym, budowy budynku mieszkalnego oraz przyłącza energetycznego) i uzgodnić projekt decyzji. Wymóg uzgodnień wynikał z faktu, iż działka znajduje się we wsi Komorów, na terenie otuliny Parku Narodowego.
Jak stwierdza Minister w decyzji - Nie stwierdzono by planowana inwestycja stanowiło zagrożenie zewnętrzne dla Parku, gdyż jest znacznie oddalona od jego granic, w szczególności od obszaru ochrony ścisłej Przyćmień, na który powołuje się Dyrektor Parku. Dodatkowo nieaktualne stały się argumentu z obowiązującego postanowienia Dyrektora Parku, iż inwestycja położona w otoczeniu terenów niezabudowanych, w bezpośredniej bliskości jednej z odnóg Kanału Olszowieckiego. Działka inwestora graniczy z rowem melioracyjnym, a nie Kanałem na co wskazują mapy udostępnione przez skarżącą, dla sąsiednich działek wydano już warunki zabudowy, lub uchwalono plan miejscowy pozwalający na zabudowę. Co więcej przytoczona część zabudowy już istnieje, a działki położone naprzeciwko są ogrodzono na długość kilkudziesięciu metrów, równolegle do granicy Parku, co uniemożliwia pełnienie funkcji korytarza ekologicznego przez ten fragment otuliny.
Mogłoby się wydawać, że sprawa wreszcie się zakończy. Mogłoby ... Wójt gminy Kampinos jednak wciąż próbuje nie dopuścić do zabudowy. 7 maja 2014 r. umorzył jako bezprzedmiotowe postępowanie w/s wznowienia z urzędu postanowienia zakończonego decyzją z 29 kwietnia 2009 r. o odmowie ustalenia warunków zabudowy, chociaż były już wydane wyroki sądów administracyjnych przyznające rację pani Joannie. Zdaniem wójta nie było podstaw do stwierdzenia, że decyzja ostateczna z kwietnia 2009 r. o odmowie ustalenia warunków zabudowy została wydana bez uzyskania wymaganego prawem stanowiska innego organu. Wprawdzie wszystkie postanowienia odmowne dyrektora Parku Narodowego i Ministra Środowiska zostały przez Sąd następnie uchylone, ale zdaniem wójta decydujące jest, iż niezgodne z prawem decyzje znajdowały się w obrocie prawnym w dniu wznowienia postępowania czyli 5.01.2011 roku. Dziwnym trafem wójt nie zauważa, iż te postanowienia w dniu wydania decyzji o umorzeniu postępowania były już wyeliminowane z obiegu prawnego. Co prawda radca prawny gminy przyznaje, iż postanowienie ministra środowiska z 15 września to nowa okoliczność (zapomina przy okazji o wcześniejszych wyrokach WSA), ale jakoś gmina nie kwapi się by z tego faktu wyciągnąć wniosek.
Jak
się sprawa zakończy? Po wyrokach sądowych, po decyzji Ministra Środowiska z 15
września 2014 r. nie ulega wątpliwości, iż wcześniej czy później wójt
decyzja ws warunków zabudowy będzie trzeba wydać. Jednak władze gminy Kampinos
nie wiadomo czemu upierają się, by utrudnić życie pani Piotrowskiej i odroczyć
tą decyzję. Bezsensowny upór, strata czasu i pieniędzy podatników?
KONWENCJA
ANTYPRZEMOCOWA CZYLI DODATKOWE OKRADANIE SPOŁECZEŃSTWA
Sejm
przyjął ustawę zezwalającą na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu
i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W sporze sejmowym
koncentrowano się głównie na aspektach światopoglądowych związanych z
wprowadzeniem przez konwencję tylnymi drzwiami ideologii gender. Pominięto jednak
inny dodatkowy ważny aspekt. Ratyfikacja konwencji a następnie implementowanie
jej postanowień w polskim ustawodawstwie umożliwi dodatkowe łupienie środków
budżetowych czyli naszych podatkowych pieniędzy.
Art.8 konwencji stwierdza, iż Strony
przeznaczą odpowiednie środki finansowe i zasoby ludzkie by właściwie wdrażać
zintegrowaną politykę, działania i programy mające na celu zapobieganie i
zwalczanie wszystkich form przemocy objętych zakresem niniejszej konwencji, w
tym również podejmowane przez organizacje pozarządowe i społeczeństwo
obywatelskie. Zatem pieniądze będą szły nie na
przeciwdziałanie pomocy ale na tworzenie urzędów, zatrudnianie znajomych
(zasoby ludzkie) a uzasadni się te wydatki tzw. Programami mającymi na celu i
przeciwdziałanie wszelkim formom przemocy. Ale nie tylko – konwencja bowiem
przewiduje także programy na rzecz podniesienia świadomości (art.13), szkolenia
(art.15) itd. Na czym polegało będzie podniesienie świadomości? Z art.12 wynika
że np. na promowanie zmiany społecznych
i kulturowych wzorców zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia
uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk na stereotypowych rolach
kobiet i mężczyzn. W tym kontekście w tekście konwencji pada sformułowanie
m.in. płci społeczno-kulturowej. Jednym z miejsc takiej promocji ma być sfera
edukacyjna na wszystkich etapach (art.14) czyli od przedszkola.
Że
nastąpi znaczne łupienie środków budżetowych czyli naszych podatkowych
pieniędzy świadczą inne zapisy konwencji np. art.10 ws. ustanowienia jednej lub więcej instytucji
odpowiedzialnej za koordynację, wdrażanie, monitorowanie oraz ocenę polityki i
działań mających na celu zapobieganie i zwalczanie wszystkich form przemocy
objętym zakresem niniejszej konwencji. Innymi słowy kolejny lub kolejne urzędy.
Czym będą się one zajmować. Otóż Instytucje
te będą koordynować zbieranie danych, o których mowa w artykule11, a także
analizować i rozpowszechniać ich wyniki. Zbieranie danych i badania oznacza
tworzenie nowej sprawozdawczości, a zatem kolejną biurokrację, marnotrawstwo
środków, a w szczególności wydatki.
Oprócz
państwowych i samorządowych wydatków, konwencja umożliwia także grupom
cwaniaków zarabianie pieniędzy przez pseudo organizacje społeczne. Temu służy
art.9 konwencji w/s wspierania na
wszystkich szczeblach, działania w zakresie zwalczania przemocy wobec kobiet
podejmowane przez odpowiednie organizacje pozarządowe oraz przez społeczeństwo
obywatelskie, a także nawiążą skuteczną współpracę z tymi organizacjami.
Beneficjentami naszych podatkowych pieniędzy ma być także w świetle art.17 -
sektor prywatny i środki masowego przekazu.
Innymi
słowy Konwencja ma m.in. służyć całej rzeszy pasożytów urzędników, firm
prywatnych i pseudo organizacji społecznych - na „dobre dostatnie życie” na
koszt społeczeństwa. Aby zapewnić środki władza będzie potrzebowała więcej
pieniędzy, czyli albo zwiększy zadłużenie, albo zwiększy nasze obciążenia np. w
formie opłat wieczystego lub podatków. Walka z przemocą wobec kobiet jest
potrzebna, ale dodatkowe urzędy czy programy temu nie służą, a jedynie
wyciąganiu kasy, takie dodatkowe złodziejstwo w majestacie prawa.
dr Daniel Alain Korona
dr Daniel Alain Korona
PRAWO DO
LEGITYMACJI I DO POZORNYCH PRAW
Sejm
w postaci Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny zakpił z weteranów
opozycji antykomunistycznej, zakpił z osób którzy walcząc o niepodległość
tracili zdrowie, a w łagodniejszej wersji możliwość lepszego życia. Dziś
odmawia im się nawet skromnego dodatku, jaki przysługuje np. osobom
represjonowanym z lat 1945-56.
OBRAŻAJĄ WETERANÓW NA KOMISJI
4 lutego Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny
przegłosowała projekt ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej i osób
represjonowanych z powodów politycznych. Po raz kolejny obrażano, straszono
weteranów, którzy mają czelność zdaniem władzy upominać się o właściwe
uhonorowanie. Już na początku posiedzenia, poseł Borowczak z PO stwierdził, że
działacze opozycji dostawali normalne wynagrodzenie za swoją działalność, za
strajk - może poseł Borowczak dostawał pieniądze, niech ujawni zatem od kogo.
Zwykli drukarze, kolporterzy dostawali wyroki, odsiadki, inwigilację, utratę
pracy i inne dolegliwości. Głosy oburzenia, hańba. To na początek.
GŁOSY WETERANÓW IGNOROWANO
Propozycje weteranów ignorowano, dr Daniel Alain Korona ze
Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89 domagał się rozstrzygnięcia
złożonej przez Stowarzyszenie petycji zawierające propozycje 9 poprawek,
bezskutecznie. Alinę Cybulę Borowińską ze Stowarzyszenia Polskiej Partii
Niepodległościowej Członków i Sympatyków, przewodniczący Piechota straszył
możliwością zastosowania przewidzianych regulaminem środków (czyli usunięcia z
sali). Jak widać to już tradycja, 22 stycznia już groził usunięciem Andrzeja
Sobieraja. Głosy weteranów trafiały w próżnię, posłowie nie podejmowali
poprawek proponowanych przez weteranów.
DLA KOGO USTAWA?
Poprawki posłów PIS zaś systematycznie odrzucano, za poprawką 7
przeciw 13. O dziwo chociaż nie widać było wychodzących z sali liczba posłów
ulegała zmianie, za 7, przeciw 13, 1 wstrzymujący się. To już 21. Zaraz potem
już łącznie 22 posłów. Klonują się czy co, a może sprawdzają się zdolności
bilokacyjne niektórych posłów. Trudno powiedzieć. Kolejne artykuły są
przegłosowane. Tuż przed ostatecznym głosowaniem poprosiło o głos Hanna
Jakubowska, która odczytała oświadczenie Stowarzyszenie PPN nt. sposobu
procedowania w tej sprawie. Pusty
śmiech budzi tryb konsultacji społecznych ... ustawa jałmużna nie
wyrównuje rachunku krzywd...Gorzkie, prawdziwe słowa, na nic się zdają.
Maszynka do głosowania działa, ustawa zostaje przegłosowana, za 2 tygodnie
nastąpi drugie czytanie. Weterani uzyskali prawo do legitymacji, reszta to
fasada, pozór, jakich władza lubi stwarzać. Realne problemy posłów bowiem ich
nie interesują, bieda także nie, wszak oni posłowie zarabiają
przyzwoicie.
Weterani przegrali, jest ustawa, gdy będą upominali się o swoje prawa, usłyszą że już mają ustawę. Ale czy rzeczywiście ją mają, czy też ustawę mają posłowie i władza?
Weterani przegrali, jest ustawa, gdy będą upominali się o swoje prawa, usłyszą że już mają ustawę. Ale czy rzeczywiście ją mają, czy też ustawę mają posłowie i władza?
DOKONUJĄC WPŁATY NA RZECZ STOWARZYSZENIE POLSKIE EURO 2012
UL. SOLEC 20A/34, 00-410 WARSZAWA NR 48 1050 1038 1000 0090 6392 2471
Z DOPISKIEM "DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE"
WSPIERASZ NIEZALEŻNE INICJATYWY SPOŁECZNE
„Ida” czyli zakłamana Wolińska
W mediach wielka
ekscytacja w związku z oskarem dla filmu Ida, niestety nie wspomina się przy
okazji, iż inspiracją dla reżysera i bohaterkę "Idy" była krwawa
stalinowska prokurator Helena Wolińska-Brus. Poniżej tekst Tadeusza
Płużańskiego w tej kwestii
Tadeusz M. Pluzanski
Gdy w 1999 roku byłem w Oksfordzie, nie wpuścili mnie do swojego
domu. Mieszkali w wiktoriańskiej kamienicy z widokiem na piękną, willową
dzielnicę tego akademickiego miasta. Wobec sąsiadów uchodzili za statecznych
emerytów. Przyjechali tu z Polski na początku lat siedemdziesiątych. Pan
profesor i pani profesorowa. On – Włodzimierz Brus – wykładał ekonomię, ale też
filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony’s College.
Ona – Helena Wolińska-Brus – uczestniczyła w sympozjach naukowych, ale przede
wszystkim udzielała się towarzysko. Teraz krwawa stalinowska prokurator stała
się inspiracją dla Pawła Pawlikowskiego i bohaterki jego filmu „Ida”, który
zdobywa laury na całym świecie.
Przedstawiciele prawdziwej polskiej emigracji (tej zaraz
powojennej, niepodległościowej) zapamiętali, że Wolińska wręcz demonstracyjnie
popierała „Solidarność” i potępiała stan wojenny. Przyjaźnili się z prof.
Normanem Daviesem i innymi oksfordzkimi akademikami. Wiedzieli, kim była – że
to stalinowska prokurator. W Polsce bronił jej np. prof. Andrzej Friszke – ten
sam, który ekshumacje Żołnierzy Niezłomnych nazywa dziś wykopkami. Trudno się
dziwić – na warszawskiej „Łączce” i Służewiu leżą w dołach śmierci ofiary
Wolińskiej. Nieprzypadkowo rodziny ofiar nazywały ją potworem w mundurze.
„W śledztwie”
– Mała, krępa Żydówka. Zawsze przyjmowała w mundurze, który jej
pękał. Siedziała na krześle, nigdy nie wstawała. Chodziłam do niej przez dwa i
pół roku, co dwa tygodnie. Zawsze, jak automat, powtarzała te same słowa:
sprawa w śledztwie” – opowiadała mi Hanna Mickiewicz, żona szefa wywiadu
przemysłowe go AK. Zatrzymany przez bezpiekę w 1950 r. Adam Mickiewicz miał
szczęście – ze zniszczonym zdrowiem, ale wyszedł z więzienia. Innego AK-owca,
Juliusza Sobolewskiego, Wolińska aresztowała w 1953 roku. Jego żona, Krystyna
Sobolewska, po wielu staraniach została dopuszczona do gabinetu Wolińskiej.
Pani pułkownik siedziała za wielkim stołem, zza którego ledwo ją było widać.
Krystyna pytała o ratunek dla niewinnie przetrzymywanego męża, co Wolińska
skwitowała krótkim: „to najgorszy dzień w moim życiu, bo umarł Stalin”. I
wyrzuciła Sobolewską z gabinetu. Juliusz Sobolewski zmarł wskutek zbrodniczych
praktyk w UB (rentgenowskie prześwietlenia w katowni przy ul. Rakowieckiej
okazały się celowymi naświetleniami). I na nic się zdało złagodzenie kary
śmierci, o którym postanowił były konkubent Wolińskiej – „ludowy” gen.
Franciszek Jóźwiak (przedwojenny działacz WKP(b) i KPP; partyzant GL i AL,
potem twórca i pierwszy komendant MO, wiceminister bezpieki; w 1956 r. Wolińska
dała kosza Jóźwiakowi, wiążąc się ponownie z poślubionym w 1940 r.
Włodzimierzem Brusem-Zylberbergiem, politrukiem w armii Berlinga, a potem stalinowskim
ekonomistą).
Krystyna Sobolewska, żona Juliusza, mówiła mi przed laty: –
Wolińskiej trudno dziś życzyć więzienia, kary śmierci, szubienicy. Marzę tylko
o jednym – żeby została uznana za inkwizytorkę, człowieka podłego. Żeby ten
potwór w mundurze przestał żyć w chwale żony profesora Oksfordu.
Żona Radka Sikorskiego
Na początku polskich starań o ekstradycję prokurator
Wolińskiej-Brus w „Daily Mail” można było przeczytać: „Za ozdobnymi oknami
imponującej wiktoriańskiej posesji w północnym Oksfordzie 80-letnia żona
czołowego oksfordzkiego akademika czeka na dzwonek do drzwi. (…) Pieczołowicie
skonstruowane emigracyjne życie profesora Brusa i jego żony zawaliło się. Oboje
ukrywają się w domu za zaciągniętymi zasłonami, z niepokojem wyczekując wieści z
Ambasady RP w Londynie lub brytyjskiego MSW”. My też czekaliśmy…
„Fajna pani. Otwarta, ironiczna, ciepła. To był dla mnie szok,
kiedy się dowiedziałem – wiele lat później – że Polska żąda jej ekstradycji” –
mówił „Gazecie Wyborczej” Paweł Pawlikowski, który do Oksfordu przyjechał z
Polski jako młody chłopak, a Wolińską poznał, studiując w latach
osiemdziesiątych u jej męża, prof. Włodzimierza Brusa. Jego państwo Brusowie
wpuścili do domu, a potem podejmowali podwieczorkami. I zainspirował się tym,
„ile osobowości może pomieścić się w jednym człowieku”. Tak powstała jedna z
głównych bohaterek „Idy” – Wanda (w tej roli znakomita Agata Kulesza).
Na te kilka osobowości Wolińskiej zwróciła kiedyś uwagę Anna
Applebaum, żona Radka Sikorskiego, i w 1998 r. napisała tekst: „The Three Lives
of Helena Brus” („Trzy życia Heleny Brus”), akcentując, że w czasie wojny była
w warszawskim getcie i to zdeterminowało jej późniejsze losy.
Bardziej pryncypialna była „Gazeta Wyborcza”, która przez wiele
miesięcy przemilczała zbrodnie Wolińskiej, a w końcu – gdy sprawa stała się
zbyt głośna – opublikowała sążnisty materiał. Podkreślano w nim, że fakt
przebywania w getcie zmywał jej późniejsze winy – na zawsze pozostała ofiarą,
nigdy katem. Jakże podobnie zabrzmiała potem Jewish Telegraphic Agency:
doznawane w getcie cierpienia uprawniły Wolińską do późniejszego prześladowania
Polaków (czytaj: polskich antysemitów).
Z kolei „The Independent” podkreślał, że Wolińska jest jedną z
nielicznych już przedstawicielek mniejszości żydowskiej w Polsce, która ocalała
z Holokaustu: „Byłaby to więc ekstradycja do kraju, gdzie znajdują się takie
miejsca, jak Oświęcim i Brzezinka”. W te same tony uderzył też „The Sunday
Times”: „Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki,
gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno
okopany? (…) Polski antysemityzm odradza się w sposób alarmujący”.
Danielak-Wolińska-Brus
Jakie były te trzy życia morderczyni sądowej? Urodziła się w
1919 r. w Warszawie jako Fajga Mindla Danielak. Zmarła 26 listopada 2008 r. w
podlondyńskim Oksfordzie jako Helena Brus. 21 listopada 1950 r., jako płk
Helena Wolińska, na wniosek por. Zygmunta Krasińskiego z Departamentu III MBP
(walka z podziemiem), usankcjonowała bezprawne aresztowanie szefa „Kedywu”
Armii Krajowej – gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. W konsekwencji
doprowadziło to do śledztwa, skazania i zamordowania jednego z największych
bohaterów Polski Podziemnej (dowody winy spreparowano). Gen. Fieldorf został powieszony
24 lutego 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Kilkakrotnie uzupełniany
wniosek ekstradycyjny o wydanie nam z Wielkiej Brytanii tej zbrodniarki
wymieniał jeszcze 23 inne osoby, które pozbawiła wolności, łamiąc nawet
stalinowskie „prawo” – m.in. bp. Czesława
Kaczmarka, wielu AK-owców, jak również komunistę Zenona Kliszkę, prawą rękę
Gomułki.
Bezprawność decyzji wobec gen. Fieldorfa polegała na tym, że
Wolińska zatwierdziła jego aresztowanie dopiero po 11 dniach od jego
zatrzymania, nie przedstawiając do tego żadnych dowodów winy. Drugi raz złamała
prawo 15 lutego 1951 r., przedłużając areszt Fieldorfowi – podobnie jak
poprzednio, ex post (poprzedni nakaz obowiązywał do 9 lutego) i również bez
opisania czynu, który był mu zarzucany. Tym samym działała w zbrodniczej zmowie
z bezpieką, która od pierwszych godzin torturowała generała.
III RP jak PRL
– Wolińską ścigano na mój wniosek. Była przecież pierwszym
prokuratorem wojskowym, który aresztował ojca. Jej odpowiedzialność za śmierć
„Nila” była taka sama jak całej reszty prokuratorów i sędziów z tej sprawy –
mówiła mi kilka lat temu Maria Fieldorf-Czarska, córka generała. I opisywała,
jak mordercy taty (nie) byli ścigani w III RP:
– Sąd Okręgowy w Warszawie utajnił rozprawę. Na salę pozwolono
wejść tylko mnie, dziennikarzy wyproszono. Kazano mi nawet wyłączyć mikrofon.
Powiedziałam, że nie życzę sobie, aby po raz kolejny sprawa mojego ojca była
tajna, bo tak już było w PRL-u. W 1952 r. mordu sądowego na ojcu też dokonano
za zamkniętymi drzwiami. Pani prokurator zagroziła, że oskarży mnie o obrazę
majestatu sądu. Gdy ważyły się losy wydania Wolińskiej Polsce, tygodnikowi
„Sunday Telegraph” Maria Fieldorf powiedziała: – Mój ojciec jest uznanym w
świecie polskim patriotą, który walczył szlachetnie w obronie kraju przed
nazistami. Wolińska, sama prześladowana przez Niemców, której rodzina zginęła z
ich rąk, nakazując aresztowanie ojca, faktycznie podpisała na niego wyrok
śmierci. Dla dobra mojego taty, mojego bohatera, do końca życia będę walczyć o
jej ekstradycję, by stanęła w obliczu sprawiedliwości. Sprawiedliwości, której
mojemu tacie odmówiono.
Maria Fieldorf sprawiedliwości jednak nie doczekała (tak samo
zresztą jak odnalezienia szczątków ojca). Jej słowa okazały się prorocze: – Z
prokurator Wolińską będzie tak, jak z sędzią Marią Gurowską, której nie chciano
postawić przed sądem. Wielu osobom zależało, aby nie doszło do jej procesu.
16 kwietnia 1952 r. sędzia Maria Gurowska (z domu Zand)
przewodniczyła składowi sędziowskiemu, który skazał Fieldorfa na śmierć. Zmarła
– pod zmienionym nazwiskiem Górowska – w 1998 r., kiedy miał się rozpocząć jej
(grubo spóźniony) proces o „mord sądowy”.
„Warszawska Dolores”
W wywiadach dla brytyjskiej prasy Wolińska oznajmiła, że ta
„kretyńska sprawa” jej „nic a nic nie obchodzi”. Że nie przyjedzie do Polski
(podobno jej rodzinnego kraju), gdyż nie może tu liczyć na sprawiedliwy proces,
polskie władze nic jej nie obchodzą, a prokuratorowi, który ośmielił się
postawić jej zarzuty, „ukręciłaby łeb”. Już w „ludowej” partyzantce – GL i AL,
pod wdzięcznym pseudonimem „Lena”, była znana z niewyparzonego języka; jej
wulgarny styl przerażał nawet innych stalinowców, ale bali się jej, bo
niejednemu – ze względu na koneksje na szczytach komunistycznej władzy –
złamała karierę, a nawet „załatwiła” odsiadkę.
(Jeden ze stalinowskich sędziów, który zwolnił z więzienia
aresztowanych wcześniej przez Wolińską świadków Jehowy, relacjonował jej
późniejszy telefon: „Dzwoniła do mnie »warszawska Dolores« [przydomek
Wolińskiej] (…) i pytała, na jakiej podstawie zwolniliście jehowców.
Odpowiedziałem, że na podstawie decyzji sądu. Wówczas powiedziała: »Nie bądź
cie tacy mądrzy« i wyzwała mnie od ch…”.)
Nieliczni, jak wspomniany już „Daily Mail”, uważali ekstradycję
za zasadną: „Polska jest krajem demokratycznym, przyjaznym wobec Wielkiej
Brytanii. Nie ma powodu, by kwestionować niezawisłość polskiego wymiaru
sprawiedliwości. W sprawie Wolińskiej rząd brytyjski jest na moralnie grząskim
gruncie”.
Heleny Wolińskiej bronił oczywiście Włodzimierz Brus, używając
znanej żydowskiej retoryki, że żona jest… „kozłem ofiarnym”. Nikt niestety nie
sprawdził najważniejszego wątku, który mógł otworzyć drogę do ścigania tego
„kozła”. Na początku lat siedemdziesiątych, kiedy Wolińska ubiegała się o
przyznanie jej brytyjskiego obywatelstwa, we wniosku musiała odpowiedzieć na
pytanie: czy brała udział w prześladowaniach, czy było wobec niej prowadzone
śledztwo? Jeśli odpowiedziałaby twierdząco, nie mogłaby dostać brytyjskiego
obywatelstwa. Musiała zatem skłamać. Dowód? Śledztwo przeciwko Wolińskiej (jak
również innym stalinowskim funkcjonariuszom) prowadziły w latach 1956-1957 dwie
komisje prokuratora generalnego PRL Mariana Mazura. Obie komisje postawiły jej
szereg poważnych zarzutów, objętych sankcją karną –m.in.
aresztowania bez dowodów winy i niereagowanie na skargi o przestępczych
metodach śledczych. Wówczas Wolińską zwolniono jedynie z prokuratury „z uwagi
na to, że charakter i rozmiar zarzutów z okresu pełnienia przez nią w naczelnej
prokuraturze wojskowej kierowniczego stanowiska dyskwalifikuje ją jako
prokuratora” i zdegradowano.
Podwieczorek ze zbrodniarzem zobowiązuje…
W filmie Pawła Pawlikowskiego Wanda popełnia samobójstwo. W
rzeczywistości Wolińska zmarła śmiercią naturalną – jak już pisaliśmy – w 2008
r. w Oksfordzie. Rzeczpospolita” napisała: „Zgodnie z oficjalnym komunikatem
jej pogrzeb miał się odbyć w miejscowym kościele. Ludzie, którzy przybyli na
uroczystość, dowiedzieli się jednak, że o tej porze odbędzie się ceremonia
pochówku kogoś innego. W ten sposób rodzina Wolińskiej zmyliła osoby postronne
i dziennikarzy którzy chcieli wziąć udział w pogrzebie. Wolińską pochowano w
tajemnicy dwa dni wcześniej. W ceremonii w obrządku żydowskim wzięło udział ok.
dziesięciu osób, między innymi prof. Kołakowski. Uroczystość miała przebiegać w
bardzo spokojnej atmosferze. Nic nie zakłóciło pogrzebu komunistycznej
prokurator”. Kilka miesięcy później, w lipcu 2009 r., prof. Leszek Kołakowski
podążył za swoją przyjaciółką. Ciekawe zresztą, czy w ostatniej drodze
zbrodniarki uczestniczył Paweł Pawlikowski. W końcu wspólne podwieczorki
powinny do czegoś zobowiązywać.
Na grobie państwa Brusów na żydowskim cmentarzu w Oksfordzie
wśród liter w języku hebrajskim nie ma ani słowa – prócz miejsca urodzenia – o
ich związkach z Polską. Faktycznie, oboje zasłużyli się Polakom jak najgorzej.
Szczególnie „fajna, otwarta, ironiczna, ciepła” pani, która – nie bacząc na jej
zbrodnie – stała się inspiracją dla reżysera filmu kandydującego do Oskara.
Tadeusz Sobolewski, krytyk „GW”, zachwycił się przesłaniem filmu: „Krwawa Wanda
była komunistką, stalinowską prokuratorką, wysyłała na śmierć »wrogów ludu«.
Teraz pije. Sama sobie wymierza karę”. I o to właśnie chodzi – żeby
komunistyczni zbrodniarze sami sobie wymierzali karę, czyli żeby tej kary w
ogóle nie było. A potem – już po śmierci – żeby żyli w filmach, które
relatywizują ich zbrodnie.
Bo reżyser „Idy” przyznaje, że stara się Wolińską zrozumieć (czy
zrozumiałby też np. Josefa Mengele), żeby nie została „wyklęta”. Ciekawe, co na
to ofiary takich bestii, potworów w mundurze, w tym gen. August Emil Fieldorf
„Nil” i jego rodzina? Co na to prawdziwi wyklęci – polscy Żołnierze Niezłomni?
A co na to III RP? Pookrągłostołowe państwo nie protestuje przeciwko takim
produkcjom, tylko dodatkowo je reklamuje, uważając za towar eksportowy –
najpierw zakłamane „Pokłosie”, teraz „Idę”. Aby to się zmieniło potrzebna jest
– cytując prof. Marka Jana Chodakiewicza – KONTRREWOLUCJA.
SĄDOWO-WYBORCZA
FARSA
Gdy w grudniu ubr. PIS i inne organizacje wskazały na
zafałszowanie wyborów, działacze PO-PSL twierdzili, iż kwestionowanie
uczciwości wyborów to odmęty szaleństwa a wszelkie nieprawidłowości rozstrzygną
sądy. Niektórzy obywatele skorzystali z ustawowych praw i złożyli protesty
wyborcze. Szybko okazało się, iż sądy używają każdego kruczka prawnego by
protest pozostawiać bez dalszego biegu. W Serwisie informowaliśmy, iż sądy
odmawiały prawa protestu wyborczego organizacjom społecznym i komitetom
wyborczym. Gorzej sądy odmawiają prawa także do protestu zwykłym wyborcom.
WYBORCA
MA UDOWODNIĆ ŻE W DNIU WYBORÓW BYŁ WYBORCĄ: Już
dwukrotnie pozostawiono protest dra Daniela Alain Korony bez dalszego
biegu, bo nie wykazał że jest wyborcą (sprawa w apelacji). Jak ma okazać, że
jest wyborcą. Informację o tym przynosi zarządzenie z dnia 23 stycznia 2015 r.
w sprawie protestu złożonej przez Wandę Sikorę w ramach Akcji Protest Wyborczy
(sygn akt IV Ns 171/14). Sąd Okręgowy w składzie 1 osobowym sędziny Anna
Tyrluk-Krajewska zarządził zwrot wniosku, gdyż wnioskodawczyni mimo wezwania
nie uzupełnienia braków formalnych protestu wyborczego poprzez dokumentu potwierdzającego
okoliczność, że nazwisko wnioskodawczyni w dniu wyborów było umieszczone w
spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania oraz
do złożenia 3 odpisów protestu (nie wiadomo czemu 3). Zatem w celu złożenia
protestu wyborczego, wyborca musi najpierw biegać po urzędach, w celu uzyskania
zaświadczenia, że był umieszczony w spisie wyborców. Nie wystarczy zatem
kserokopia dowodu osobistego, dokument zameldowania, musi być dokument ws.
umieszczenia w spisie wyborców. W ten sposób sądy, usłużne wobec władzy,
utrudniają i odrzucają możliwość złożenia protestów.
WYPAROWAŁO 130 TYS. GŁOSÓW, A SĄD ODDALA WNIOSKI DOWODOWE I PROTEST 16 lutego b. r. Sąd Okręgowy w Katowicach – bardziej znany jako „Straszny Dwór” - w składzie: pani sędzia Agata Stankiewicz-Rataj (Przewodnicząca); pani sędzia Anna Bogaczyk-Żyłka; pani sędzia Izabella Knych – zgodnie z przewidywaniami odrzucił (sygn. II NS 217/14) protest wyborczy pani Doroty Stańczyk z Wojewódzkiej Komisji Wyborczej przeciw sfałszowanym wyborom samorządowym.
Protest Doroty Stańczyk dotyczył 130 tysięcy ważnych głosów. Odczytanie wyroku zagłuszył zebrany tłum skandujący „Na Białoruś, do Putina” i „hańba, dość bezprawia” (fot. T.Piasecki, Wolny Czyn). Proces okazał się fikcją, tak jak większość procesów dot. procesu wyborczego. Przypomnijmy, iż najpierw Wojewódzka Komisja Wyborcza ogłosiła, że liczba ważnych głosów oddanych w wyborach do sejmiku na Śląsku wynosi 1.481.479, później liczna uległa zmianie i wyniosła 1.348.961. Zdaniem Stańczyk prawdziwy protokół wyniku wyborów - z większa liczbą głosów - został zastąpiony falsyfikatem. Stańczyk wniosła protest wyborczy w grudniu i złożyła osiem wniosków dowodowych. Sąd odrzucił wszystkie wnioski dowodowe. Jak żart brzmi w tym kontekście słowa rzecznika Sądu okręgowego w Katowicach Mariana Krzysztofa Zawały, iż Wnioskodawczyni nie udowodniła zgłoszonych twierdzeń. Twierdzenia mówiły o tym, że doszło do sfałszowania. Okazały się one jednak całkowicie gołosłowne. Nie zostały potwierdzone w postępowaniu dowodowym (którego sędzia odmówił przeprowadzenia)
ŻĄDANIE
PUBLIKACJI SKANÓW PROTOKOŁÓW KOMISJI OBWODOWYCH
Jednak
siłowe sądowe odrzucanie protestów, wcale nie powoduje osłabienie sprzeciwu
społecznego wobec zafałszowanych wyborów. Pojawiają się różne społeczne
inicjatywy zmierzające do transparentności minionych wyborów samorządowych. W
tym kontekście pojawiła się m.in. petycja z żądaniem publikacji w Internecie na
stronie www PKW skanów protokołów obwodowych komisji wyborczych niezwłocznie po
zakończeniu liczenia głosów w tych komisjach. Tylko w ten sposób można
przywrócić kontrolę obywateli nad procesem wyborczym, do
którego zaufanie zostało poderwane podczas ostatnich wyborów samorządowych.
RUCH KONTROLI WYBORÓW. Innym
efektem fałszerstw i postawy sądów jest powstanie
21 lutego obywatelskiego Ruchu Kontroli Wyborów, ponadpartyjnej
inicjatywy mającej na celu zapobieżenie sytuacjom jakie miały miejsce
podczas wyborów samorządowych. Ponad 1500 protestów wyborczych faktycznie nie
rozpatrzonych (oddalano je z przyczyn formalnych), tyle czasu po wyborach PKW
nie ogłosiła jeszcze ich wyników! Nieważnych głosów było ponad 30%! Akces
zgłosiły też liczne komitety wyborcze kandydatów na prezydenta. Dla RKW nie ma
znaczenia na kogo głosujemy, ważne, żeby wybory przeprowadzone były uczciwie.
Informacje o RKW: stopfalszowaniuwyborow.pl
rejestracja do RKW: ruchkontroliwyborow.pl
kontakt: sekretariat@ruchkontroliwyborow.pl
|
KRAJ
1 MARCA DZIEŃ ŻOŁNIERZY
WYKLĘTYCH: w niedzielę
1 marca 2015 roku obchodzimy po raz piąty Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy
Wyklętych. W całej Polsce a także zagranicą, środowiska patriotyczne,
organizacje społeczne i samorządy składają hołd niezłomnym bohaterom
antykomunistycznego podziemia, mordowanym, katowanym i wyklętym za obronę
naszej niepodległości. Ich walka i tragiczne losy ożywiają dzisiaj wyobraźnię
wielu pokoleń Polaków, zwłaszcza ludzi młodych, którym do szczęścia nie
wystarczy hasło róbta co chceta, kolejna telenowela i ciepła woda w kranie... Pokłońmy się wspólnie Żołnierzom Wyklętym, wywieśmy
narodowe flagi, zapalmy znicze, połóżmy kwiaty, oddajmy należny Niezłomnym hołd
we wspomnieniu i w modlitwie. (Wojciech Boberski)
AKTYWNA
PREZYDENTURA: 7 lutego odbyła się konwencja wyborcza kandydata na prezydenta Andrzeja
Dudy. Kandydat PIS pokazał się z najlepszej strony, zapowiedział prezydenturę
aktywną, podejmujące inicjatywy ustawodawcze (np. ws. wieku emerytalnego),
odrzucające rozwiązania antyspołeczne i otwarte na społeczeństwo. Będzie to
przeciwieństwo prezydentury Bronisława Komorowskiego, notariusza rządu, który
zatwierdza wszystkie antyspołeczne ustawy.
MEDIALNA
MANIPULACJA: Mainstreamowe media
informując o zerwaniu rozmów w Ministerstwie Rolnictwa eksponowały fakt, iż
spotkanie po 20 minutach opuścił OPZZ Rolników, a że na negocjacjach pozostało
17 organizacji rolniczych. Wprawdzie padała także czasami informacja, że 2
organizacje opuściły spotkanie, ale dziwnym trafem nazwy tej drugiej nie
wymieniano. Dlaczego? Bo próbuje się stworzyć wrażenie, iż tylko jedna
"nieodpowiedzialna" organizacja się awanturuje. A zatem warto
wspomnieć, iż tą drugą organizacją, która opuściła spotkanie jest NSZZ Solidarność
Rolników Indywidualnych.
SPRAWA
TĘCZY W GUNB: 29 stycznia Główny
Urząd Nadzoru Budowlanego wszczął postępowanie w/s stwierdzenia nieważności
postanowienia Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego
utrzymującego w mocy postanowienie o bezzasadności żądania wniesionego przez
Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE i odmawiające wszczęcia postępowania
w/s nakazu rozbiórki. Przypomnijmy, iż 14 kwietnia Stowarzyszenie wystąpiło do
Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o rozbiórkę samowoli budowlanej jaką
jest Tęcza na Placu Zbawiciela w Warszawie. PINB a następnie MWINB odmówiły, a
zatem Stowarzyszenie skierowało sprawę do GUNB.
KOMOROWSKI NAKAZAŁ
PACYFIKACJĘ: Jak ujawnia gazeta
Fakt, powołując się na fragmenty z książki "Zwykły, polski los"
-wywiadu rzeka z obecnym prezydentem, Bronisław Komorowski – jako dyrektor w Urzędzie Rady Ministrów – w imieniu rządu
pojechał na Śląsk, by zakończyć okupację Dworca Głównego w Katowicach. Tam od
przedstawiciela strajkujących, późniejszego posła KPN Adama Słomki słyszy,
że protestujący żądają wycofania z Polski wojsk radzieckich. – Co ty pie...lisz? Myślisz, że z
powodu waszego protestu na dworcu Ruscy wyjdą z Polski? –
rzuca do niego Komorowski i straszy interwencją... Milicji Obywatelskiej!
Słomka w odpowiedzi ostrzega, że wtedy zacznie się strajk w czterech
kopalniach. Komorowski wspomina, że się przestraszył, ale skoro już zagrał
ostro, to kontynuował. I rzeczywiście zadzwonił do komendanta wojewódzkiego
milicji z poleceniem interwencji. Ten się przed akcją wzbrania. Przypomina, że
to jest Śląsk, że tu była kopalnia Wujek [w stanie wojennym, 16 grudnia 1981
r., milicja zabiła 9 górników – przyp. red.]. – Proszę pana, ja jestem tu od
polityki, a pan od utrzymywania porządku, proszę wykonać – Komorowski
krótko jednak skwitował jego zastrzeżenia. A potem... załatwił nakaz z góry i
akcję milicjantów oglądał z ukrycia. Przyjechali bez jakiejkolwiek broni i
wynieśli okupujących dworzec członków Konfederacji Polski Niepodległej (KPN).
RESTRUKTURYZACJA SZKÓŁ WYCOFANA: Sprzeciw m.in. NSZZ „Solidarność” Pracowników
Oświaty i w Gdańsku zaowocował i Prezydent Miasta Gdańska
wycofał się z kontrowersyjnych projektów uchwał dotyczących
restrukturyzacji sieci szkół i placówek oświatowych (uchwał o zamiarze likwidacji Pałacu Młodzieży, GOKF, OKUN,
szkół przyszpitalnych, rozwiązania ZSZ Nr 9 i Zespołu Szkół Energetycznych oraz
utworzenia Zespołu PPP).
OKRADAJĄ WIECZYSTYM, POPIERAJĄ
KOMOROWSKIEGO: 29 prezydentów
miast podpisało w sobotę w Katowicach deklarację poparcia dla prezydenta
Bronisława Komorowskiego. Samorządowcy zaapelowali o poparcie jego kandydatury
w zbliżających się wyborach prezydenckich. Prezydent RP Bronisław
Komorowski, który nic nie uczynił dla poprawy losu obywateli, nie podjął żadnej
inicjatywy ustawodawczej ws. zmniejszenia uciążliwości opłat wieczystego
użytkowania, nie skierował ustawy o gospodarce nieruchomościami do Trybunału Konstytucyjnego, szuka
wsparcia prezydentów miast typu Hanna Gronkiewicz Waltz (Warszawa), Jacek
Majchrowski (Kraków), Rafał Dutkiewicz (Wrocław), Hanna Zdanowska (Łódź), Paweł
Adamowicz (Gdańsk), którzy swoim mieszkańcom fundowali horrendalne podwyżki,
doprowadzając wielu z nich do nędzy i rozpaczy. Ci prezydenci nie mają zresztą
za grosz poczucia przyzwoitości. Np. Gdy prezydent Warszawy przegrywali w SKO
lub w sądzie I instancji, wówczas odwoływał się narażając użytkowników
wieczystych, często zwykłych emerytów na dodatkowe koszty. Prezydenci miast,
którzy łupią obywateli i zadłużają miast, wydawali pieniądze jak popadnie
na różne często niepotrzebne wydatki, popierają Komorowskiego. To wielce
znamienne.
ŚWIATA
BENETTON KAPITULUJE: W ciągu 90 sekund, ośmiopiętrowa fabryka wyzyskująca
robotników zawaliła się 1.134
osób zginęło. Niektórzy ocaleni odcinali sobie kończyny, by uciec. Po
tragedii, ONZ opracował przełomowy program wypłaty
rekompensat dla poszkodowanych z Rana Plaza. Wart miliard dolarów włoski
gigant odzieżowy, Benetton, początkowo odmawiał współfinansowania projektu.
Jednak w wyniku presji społecznej (m.in. ponad milion podpisów pod petycją wzywającą Benettona do zapłaty, Członkowie Avaaz z całego
świata zalewali konta firmy na
Facebooku i Twitterze tysiącami komentarzy, itd) także ta firma postanowiła wesprzeć fundusz kompensacyjny na rzecz ofiar
katastrofy w Rana Plaza w Bangladeszu
UNICEF PROMUJE HOMOADOPCJĘ: W dokumencie opublikowanym
przez Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci promuje się homoadopcję. W
dokumencie UNICEF-u wprowadzono pojęcia "orientacja seksualna”,
"tożsamość płciowa” oraz "LGBT” (s. 3 - link do dokumentu na
stronie: http://citizengo.org/pl/16503-petycja-do-unicef-u-nie-dla-homoadopcji),
które nie są zdefiniowane, ani nawet nie pojawiają się w międzynarodowych
umowach dotyczących praw podstawowych, w tym praw dziecka. Wiele państw
będących członkami ONZ jasno odrzuciło próbę zastosowania tych terminów w
dziedzinie prawa międzynarodowego. Oficjalny mandat UNICEF-u – powierzony tej organizacji
przez ONZ – nie obejmuje w żadnym przypadku uprawnień do wprowadzania takich
nowych terminów do swojej ogólnoświatowej praktyki, do ich definiowania lub
promowania…UNICEF otrzymuje gigantyczne finansowe wsparcie z naszych portfeli.
Nie pozwólmy na to, aby organ powołany do obrony dzieci, szkodził im. Podpisz petycję (Magdalena
Korzekwa, CitizenGo)
Subskrybuj:
Posty (Atom)