Gdy w grudniu ubr. PIS i inne organizacje wskazały na zafałszowanie wyborów, działacze PO-PSL twierdzili, iż kwestionowanie uczciwości wyborów to odmęty szaleństwa a wszelkie nieprawidłowości rozstrzygną sądy. Niektórzy obywatele skorzystali z ustawowych praw i złożyli protesty wyborcze. Szybko okazało się, iż sądy używają każdego kruczka prawnego by protest pozostawiać bez dalszego biegu. W Serwisie informowaliśmy, iż sądy odmawiały prawa protestu wyborczego organizacjom społecznym i komitetom wyborczym. Gorzej sądy odmawiają prawa także do protestu zwykłym wyborcom. Już dwukrotnie pozostawiono protest dra Daniela Alain Korony bez dalszego biegu, bo nie wykazał że jest wyborcą (sprawa w apelacji). Jak ma okazać, że jest wyborcą. Informację o tym przynosi zarządzenie z dnia 23 stycznia 2015 r. w sprawie protestu złożonej przez Wandę Sikorę w ramach Akcji Protest Wyborczy (sygn akt IV Ns 171/14). Sąd Okręgowy w składzie 1 osobowym sędziny Anna Tyrluk-Krajewska zarządził zwrot wniosku, gdyż wnioskodawczyni mimo wezwania nie uzupełnienia braków formalnych protestu wyborczego poprzez dokumentu potwierdzającego okoliczność, że nazwisko wnioskodawczyni w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania oraz do złożenia 3 odpisów protestu (nie wiadomo czemu 3)
Zatem w celu złożenia protestu wyborczego, wyborca musi biegać po urzędach, w celu uzyskania zaświadczenia, że był umieszczony w spisie wyborców. Nie wystarczy zatem kserokopia dowodu osobistego, dokument zameldowania, musi być dokument ws. umieszczenia w spisie wyborców. W ten sposób sądy, usłużne wobec władzy, utrudniają i odrzucają możliwość złożenia protestów. Tak wygląda rzeczywistość III RP. I politycy PO-PSL mają jeszcze czelność mówić o rozpatrywaniu protestów wyborczych przez sądy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz