28 lutego 2015

Serwis21 - luty 2015 (biuletyn)

PRZEKRĘT GALERII SUDECKIEJ?
Od samego początku inwestycja Echo Investment w Jeleniej Górze pod nazwą Galeria Sudecka budzi wątpliwości. Pisaliśmy o nich wiele na łamach Serwisu21. Zadziwiające, iż pomimo katastrofy budowlanej w sierpniu ubr. i pomimo stwierdzonych nieprawidłowości na odcinku który się zawalił, PINB nie przeprowadził kontroli choćby wyrywkowej pozostałych odcinków budowy. Jednakże teraz okazuje się, że być może także mamy do czynienia z przekrętem ws. planowanego marketu budowlanego czyli drugiej części inwestycji tzw. Parku rozrywki.

DECYZJA ŚRODOWISKOWA WS MARKETU BUDOWLANEGO: 3 lutego w mediach pojawiła się informacja o wydaniu dla Echo Investment decyzji środowiskowej ostatecznej dla I części parku rozrywki polegającej na budowie marketu budowlanego Leroy Merlin obok Galerii Sudeckiej w Jeleniej Górze (źródłem tej informacji był sam inwestor). Informacja była o tyle zaskakująca, że Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE wystąpiło 13 stycznia do Urzędu Miasta z deklaracją wstąpienia do postępowania środowiskowego dot. działek16/34 i 16/39 AM 37 obręb 60 a 2 lutego tenże Urząd odpowiedział, iż żadne postępowanie w sprawie aktualnie nie toczy. Na kolejne żądanie Stowarzyszenia ws. ujawnienia decyzji ten sam Urząd Miasta odpowiedział, najpierw że nie było decyzji środowiskowej ws. budowy marketu Leroy Merlin, natomiast prowadzone było inne postępowanie. Wobec żądania ujawnienia wydanej decyzji, Urząd przyznał że wydano decyzję 14.11.2014 ws. środowiskowych uwarunkowań dla przedsięwzięcia marketu budowlanego „Dom i Ogród”, przy czym nie może przysłać kopii, bo decyzja jest w SKO. Taka odpowiedź de facto sugerowała jakąś procedurę odwoławczą od decyzji.

DLACZEGO NIE BYŁO INFORMACJI: Sam sposób procedowania przez Urząd Miasta ws. decyzji środowiskowej wymagającej udziału społeczeństwa to przykład wyjątkowego bezprawia. Zgodnie z art.21 ust.2 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko w publicznie dostępnych wykazach (zgodnie z art.23 prowadzonych w trybie elektronicznym, których organ umieszcza w biuletynie informacji publicznej) zamieszcza się dane o wnioskach o wydanie decyzji i o decyzjach o środowiskowych uwarunkowaniach (pkt.9) oraz o wnioskach o wydanie decyzji i o decyzjach, o których mowa w art. 72 ust. 1, wydawanych dla przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko (pkt.10), o raportach oddziaływaniu na środowisko (pkt.16). Tymczasem na stronie internetowej Urzędu Miasta brak jakichkolwiek wzmianki o wydaniu decyzji (http://www.bip.um-jeleniagora.dolnyslask.pl/index.php?idmp=5&r=r). Nie ma także wzmianki o możliwości wypowiedzenia się ws. zebranego materiału dowodowego, a także o wniosku inwestora i wszczęcia postępowania środowiskowego. Nie wiadomo też do końca jakie zostały wydane decyzje i są prowadzone postępowania. SKO do którego zwróciło się Stowarzyszenie co prawda udostępnił kopię decyzji z 14 listopada, ale równocześnie zaznaczył iż nie wydano decyzji II instancji. Jak się później okazało 12 stycznia SKO błędnie informował, skoro wydano 2 decyzje odwoławcze o umorzeniu postępowania (wnioski 2 osób fizycznych) i 1 postanowienie o odmawiające dopuszczenia Stowarzyszenia Ochrony Wywłaszczonych i Ochrony Środowiska, związane z tymi osobami fizycznymi, zgłaszającymi roszczenia do działek)

ZAGROŻENIE DLA ŚRODOWISKA I ZDROWIA LUDZI: Sama decyzja z dn. 14 listopada zdumiewa. Prezydent stwierdził brak potrzeby oceny oddziaływania na środowiska przedsięwzięcia budowlanego z parkingiem i terenami utwardzonymi o powierzchni ok. 18000 m2. A priori przyjęto niewielką emisję zanieczyszczeń, brak nadmiernych uciążliwości. Zlekceważono opinię Państwowego Inspektoratu Sanitarnego, który uznał iż inwestycja może stanowić zagrożenie dla środowiska i zdrowia  ludzi i wyraził opinię o potrzebie przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, określając przy tym zakres raportu o oddziaływania na środowisko. Opinię zlekceważono, raportu nie sporządzono. Nie uwzględniono bliskości obszarów chronionych, jak nie również nie przeanalizowano łącznie skumulowanych efektów środowiskowych inwestycji Galerii Sudeckiej wraz z parkiem rozrywki.

WYSTĄPIONO O DECYZJĘ PRZED ZAKUPEM? Jeszcze bardziej zastanawiająca okazuje się sprawa, jeżeli zestawić informacje zawarte w decyzji z dn. 14 listopada 2014 z informacjami i dokumentami ws. nabycia nieruchomości. 17 czerwca Urząd Miasta publicznie zawiadomił o zamiarze zbycia w trybie przetargowym działki 16/34 i 16/39 z obrębu 60. Już 25 czerwca echo Investment złożyło wniosek w/s wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, nie będąc właścicielem nieruchomości zbywanej w trybie przetargu ustnego nieograniczonego, przetargu którego rozstrzygnięcie nastąpiło 27 sierpnia 2014 r. Trudno podejrzewać by inwestor dokonywał działań, nie mając pewności nabycia ww. działek. A jeżeli miał pewność, czy nie oznacza to iż przetarg mógł być zwykłą fikcją.

POROZUMIENIE PRZEDPRZETARGOWE? Jak wynika z protokołu przetargowego stanęły 2 firmy: Leroy Merlin i Echo Investment, a najwyższą cenę zaoferowała firmo Echo (5 mln zł). Ciekawe, że ogłaszając informację 3 lutego o decyzji środowiskowej Echo poinformował o budowie marketu Leroy Merlin. Czyżby doszło do porozumienia obu firm, a jeżeli to kiedy do niego doszło, po czy przed 27 sierpnia 2014?

Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE złożyło odwołanie od decyzji z 14 listopada 2014 wraz z wnioskiem o przywrócenie terminu, zatem sprawa będzie musiała być ponownie rozstrzygnięta przez SKO. Cdn.

------------------------------------

ZŁÓŻ WNIOSEK O NIEODPŁATNE PRZEKSZTAŁCENIE WIECZYSTEGO UŻYTKOWANIA

Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE uruchamia akcję składania wniosków ws. nieodpłatnego przekształcenia udziałów wieczystego w prawo własności i zachęca do masowego wystąpienia w tej sprawie. 

Procedura postępowania
1. Należy złożyć wniosek do Prezydenta Miasta/Burmistrza Gminy
2. Jeżeli w ciągu 2 miesięcy nie będzie decyzji/postanowienia, należy złożyć zażalenie na bezczynność. 
W przypadku wydania postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania lub decyzji odmownej, należy złożyć odwołanie/zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (termin 7 dni ws. zażalenia na postanowienia, 14 dni na decyzję)
3. SKO dokona rozpatrzenia sprawy. Zgodnie z prawem będzie musiał poinformować o możliwości wypowiedzenia i wyda decyzję/postanowienie ostateczne.
4. Od wniosku SKO można złożyć wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji itp.
Przy dużej liczbie wniosków nastąpi paraliż pracy organów, co spowoduje, iż politycy będą zmuszeni do zmian ustawowych.

 -----------------------------------
  


Podwyższają opłatę wieczystego, odwołaj się
Wiele osób, które otrzymuje podwyżki opłaty wieczystego traktowały je do tej pory jako zło nieuchronne i nie odwoływało się nich. Niektórzy po jakimś czasie dochodzili do wniosku, że to jednak zbyt wysoko, odwoływało się ale za późno. Tymczasem należy walczyć z tym złem, po pierwsze dlatego że nie wolno się godzić na tą bandycką opłatę, po drugie bo można co najmniej opóźnić podwyżkę, a po trzecie że może się np. zdarzyć zmiana przepisów w międzyczasie (która spowoduje zmniejszenie obciążenia dla spraw w toku, tak było w 2011 roku z wprowadzeniem kroczącego charakteru podwyżki).

1.  Jeżeli użytkownikami wieczystymi jest małżeństwo, wówczas każdy z nich odrębnie powinien otrzymać to samo wypowiedzenie opłat (brak doręczenia wypowiedzenia jednemu ze współmałżonków jest wadą formalną). Od otrzymanego wypowiedzenia należy się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w ciągu 30 dni. Wniosek nie musi być szczegółowo uzasadniony, wystarczy jedno zdanie że naszym zdaniem podwyżka jest nieuzasadniona, oczywiście lepiej jeżeli takie szersze uzasadnienie jest zawarte. Postępowanie przed SKO jest bez opłat

2. W toku postępowania możesz uzupełnić wniosek o kontroperat szacunkowy (np. przygotowany przez spółdzielnię, wspólnotę) lub o nową argumentację. Miasto podtrzyma swoje stanowisko. SKO wezwie na rozprawę, można przyjść, ale na rozprawie i tak nic nie zapadnie. Wysłuchają, sporządzą protokół a orzeczenie zapada i tak poza rozprawą. Jeżeli był kontroperat szacunkowy SKO zrobi średnią z wycen i proporcjonalnie o tyle obniża się opłatę (zazwyczaj ok. 10-15%). Jeżeli kontroperatu nie było oddali wniosek, chyba że uzna iż doszło do błędów formalnoprawnych (od jakiegoś czasu już ich nie chcą zauważyć).

3. Orzeczenie SKO musi być doręczone obu współmałżonkom. Zazwyczaj doręczają na wspólnie zaadresowanych współmałżonków. To błąd formalny, de facto odebrał zatem tylko ten ze współmałżonków, który pokwitował (a drugi nie).
Od orzeczenia SKO przysługuje w ciągu 14 dni od doręczenia prawo sprzeciwu (adresowanego do SKO), co jest równoznaczne z przekazaniem sprawy do sądu, Uwaga - składa sprzeciw tylko ta osoba, która odebrała orzeczenie (współmałżonek, który nie odebrał - nie podpisuje się).
Uwaga od niekorzystnego orzeczenia SKO uchylającego podwyżkę, Miasto składa zazwyczaj sprzeciw, co powoduje iż użytkownik wieczysty jest powodem, a Miasto jest pozwanym.

4. Sąd wezwie do uzupełnienia braków formalnych w tym uiszczenia opłaty sądowej (5% od wartości sporu czyli od różnicy pomiędzy nową a starą opłaty, ale można też uznać wyższą opłatę niż starą i wówczas wartość sporu będzie mniejsza) . Należy braki pozwu uzupełnić w terminie 7 dni od dnia doręczenia, natomiast opłaty sądowej się nie uiszcza, tylko się ją skarży w tym samym terminie. Efekt sprawę opóźni się co najmniej kilka miesięcy.

5. Jeżeli już zapadnie postanowienie II instancji oddalające zażalenie na opłatę sądową, wówczas opłatę należy uiścić i sprawa będzie mogła dalej się toczyć. Uwaga warto wiedzieć, iż ze sprawą sądową wiążą się w razie przegranej koszty zastępstwa procesowego (60 zł jeżeli wartość do 500 zł, 180 zł jeżeli do 1500 zł, 600 zł jeżeli do 5000 zł, 1200 zł do 10000 zł), a jeżeli spór będzie dotyczył wartości nieruchomości także koszty opinii biegłego zleconego przez sąd (ok. 2-3000 złotych). Zatem jeżeli wartość sporu nie przekracza co najmniej 5 tysięcy złotych, to gra nie warta świeczki (oszczędności wynikające ze zmniejszenia opłaty w ciągu kilku lat będą mniejsze niż koszt operatu. W celu uniknięcia kosztów biegłego należy złożyć pismo, iż uznaje się wartość nieruchomości określoną w wycenie miasta w trybie art.229 kpc, co zwiąże Sądowi ręce. Wówczas spór dotyczyć będzie tylko aspektów formalnych wypowiedzenia.
Jeżeli Sąd zgodził się na połączenie spraw kilku użytkowników wieczystych, wówczas koszt operatu rozłoży się na klika osób, a zatem wówczas spór także o wycenę może okazać się opłacalny. Ponadto jeżeli w innym postępowaniu był już dokonany na zlecenie Sądu operat szacunkowy, można wystąpić o uwzględnienie tego operatu przez Sąd także w twojej sprawie. W takich sytuacjach koszty są znacznie mniejsze i nie warto zrezygnować ze sporu o wycenę.

6. Gdy zapadnie wyrok, należy złożyć wniosek  o pisemne uzasadnienie wyroku w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia wyroku. Wniosek o uzasadnienie jest bezpłatne. Uwaga na sformułowanie, jeżeli osoba złoży wniosek o odpis wyroku, będzie musiała uiścić 6 zł, a ponadto może przegapić w ten sposób termin odwoławczy.

8. Od chwili doręczenia wyroku z uzasadnieniem, przysługuje w ciągu 14 dni możliwość złożenia apelacji. Sąd ponownie wezwie do uzupełnienia braków formalnych apelacji czyli opłaty sądowej. W odpowiedzi należy złożyć zażalenie na wysokość opłaty, tak jak przy złożeniu pozwu.


dr Daniel Alain Korona

Żądaj odrębnej własności zamiast spółdzielczo-własnościowego
Większość osób w spółdzielniach posiada spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Wydaje im się, że posiadają swoje mieszkania, a równocześnie wszystko załatwia spółdzielnia. Niby prosty, wygodny układ. Niby… Dziś można jeszcze przekształcić w odrębną własność, wkrótce takiej możliwości spółdzielcy mogą zostać pozbawieni.
Wielu z mieszkańców sądzi, ze z wyodrębnieniem lokalu wiążą się koszty i wyższe opłaty. Pogląd mylny. Wprawdzie wraz z wyodrębnieniem powstają koszty jak taksa notarialna (łącznie ok. 1000 zł), ale zasadniczo innych nie ma. Pogląd o wyższych opłatach wynika z faktu, że wyodrębnieni muszą bezpośrednio do gminy dokonać jednorazowo wpłaty opłat wieczystego i podatku od nieruchomości z tytułu udziału w nieruchomości (gdy poprzednio pozycje te figurowały co miesiąc w czynszu). 
W rzeczywistości większość spółdzielców nie zdają sobie sprawę, że spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu to ograniczone prawo rzeczowe, co oznacza że choć prawo jest zbywalne, dziedziczne, podlegające obciążeniu i egzekucji, nadal nie jest to nasza własność, właścicielem jest nadal spółdzielnia, z wszelkimi tego konsekwencjami np. spółdzielnia może obciążyć hipoteką.
Co daje wyodrębnienie, czyli pełna własność:
- Spółdzielnia nie może twojego lokalu mieszkalnego obciążyć np. hipoteką. W przypadku upadłości lub likwidacji spółdzielni nie trzeba się martwić losem prawnym mieszkania.
- Otwiera drogę do tworzenia wspólnoty mieszkaniowej lokalu w budynku (oczywiście w przypadku spełnieniu warunków ustawowych)
- wyższą wartość mieszkania. Rynek nieruchomości różnicuje już wartość spółdzielczego prawa własnościowego do lokalu od pełnej własności na korzyść tego drugiego, czyli mieszkanie wyodrębnione jest więcej warte. Skoro mieszkanie wyodrębnione ma wyższą wartość, to można je odsprzedać za wyższą wartość lub łatwiej uzyskać kredyt.
Pod względem kosztów nie ma specjalnych różnic.

Uwaga. w dniu 23.10.2013 r. połączone siły SLD i PSL zgłosiły wniosek do Trybunału o uznaniu za niezgodne z konstytucją przepisów pozwalających na przekształcenie spółdzielczo własnościowego prawa do lokalu w odrębną własność. Jeżeli Trybunał przychyli się do wniosku, wówczas przekształcenie będzie niemożliwe, ale nie będzie to mogło dotyczyć sytuacji wcześniejszych, ze względu na prawa nabyte. Zatem pośpiesz się i złóż wniosek, zanim zabiorą ci własność mieszkania.. http://serwis21.blogspot.com/2015/02/sld-i-psl-chce-ci-zabrac-twoja-wasnosc.html


ZŁE ZARZĄDZANIE, NIEGOSPODARNOŚĆ, ZADŁUŻANIE SPÓŁDZIELCÓW/MIESZKAŃCÓW, UKŁADY PERSONALNE
Niesporne jest, że w dużej spółdzielni mieszkaniowej, molochu członkowie nie mają wpływu na zarząd, który zajmuje się tylko zwiększaniem swoich dochodów, a nie troską o spółdzielnie.
Fakty potwierdzają, że rada i zarząd to zazwyczaj jeden układ personalny. Nieprawidłowe zarządzanie, a] przerost zatrudnienia, wynagradzania; b] wysokie koszty zarządu; c] zła gospodarka finansami; d] zła polityka inwestycyjna; e] zadłużanie pożyczkowe/kredytowe mieszkańców; b]wybór nieterminowych wykonawców, f] niegospodarność jest wszechobecne. Przepłacone usługi, trwonienie pieniędzy przez zarządy, nieprawidłowo przygotowane inwestycje, dbałość o własną kieszeń zarządzających. Brak - rzetelnych lustracji i - kontrolowania przez rady nadzorcze, w przeważającej większości doprowadziło do nieprawidłowości i bankructwa wiele spółdzielni mieszkaniowych. Bezspornie są to główne przyczyny upadłości spółdzielni mieszkaniowych. Jeżeli dodamy, że w radach nadzorczych zasiadają osoby, które nie potrafią egzekwować i reprezentować praw spółdzielców. Nazbyt często ich rzetelność, kończy się z chwilą wejścia do grupy interesów. Mimo, że członków rady nadzorczej wybierają członkowi spółdzielni, dzięki sprytnym zabiegom zostają nimi ludzie tkwiący w układzie z prezesem i zarządem, często od ... lat. Zarządy i rady nadzorcze spółdzielni to zorganizowana grupa interesów. Wielu z nich chwali się nawet, że robią to wspólnie z władzami miasta. Robią to co im się opłaca i co im się podoba, że głosowania/wybory są tak ustawione , że nie ma szans „obcy”. Państwo w państwie. Niektórzy nawet mówią, że nie ma takich co mogą im podskoczyć. Dowodem na co jest zaskarżanie z art.212 kk każdego kto odważy się krytykować, poddać w wątpliwość, przypomnieć o przestrzeganiu prawa. Organizowanie grup terroryzujących "opornych, pobicia, włamania do mieszkań, aut, sprawdzanie ich danych osobowych, etc. Tak zorganizowana grupa jest w stanie podjąć każdą decyzję.
· Brak korzystania przez spółdzielców ze swych praw do czynnego prowadzenia kontroli nad pracą zarządu,
·  Brak zainteresowania członków spółdzielni sprawami swojej spółdzielni,
· Blokowanie i ograniczanie spółdzielcom dostępu do informacji o stanie finansowym,  organizacyjnym, inwestycyjnym majątku spółdzielni 
stwarza wymarzone pole do nadużyć. Niesporne jest, że działalności zarządu spółdzielni mieszkaniowej nie może kontrolować ani przeciętny Kowalski, ani nawet Najwyższa Izba Kontroli. SIC Jeżeli dodać, że przeprowadzane w spółdzielniach lustracje są fikcją, a dziurawe prawo naginane jest do potrzeb ustalonych stosownymi zapisami w statutach, rzeczywistość dla spółdzielców sprowadzona jest do swoistego gułagu.
Z ww. przyczyn z powodu upadłości, w ostatnich latach z rejestrów sądowych wykreślono blisko 100 spółdzielni mieszkaniowych. Przy czym, zjawisko ma tendencje narastającą. Oczywiście, prezesi, tych informacji nie przedstawiają członkom spółdzielni. W ich miejsce w ramach zaprogramowanego dialogu społecznego przekazywana jest propaganda.
Warto mieć świadomość, że jeden rok wystarczy żeby doprowadzić do upadłości nawet bardzo dobrze funkcjonującą spółdzielnię mieszkaniową. W ostatnich latach, przypadki bankructw mnożą się, co jeszcze na początku lat 90. było rzadkością.

Jedyna rada uwolnić się od spółdzielni poprzez przekształcenie lokalu w odrębną własność. Oczywiście prezesi spółdzielni, prawnicy spółdzielni blokują ją, wykorzystując swoją bezkarność i zasoby finansowe spółdzielni do walki na drodze sądowej z członkami spółdzielni . Ostatni przykład - wypowiedź posła R.Kalisza w Trybunale Konstytucyjnym. 

Mimo to, albo właśnie dzięki temu, należy składać do spółdzielni wnioski o przekształcenie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu w odrębną własność i pilnować aby zarząd spółdzielni podjął Uchwałę w tej sprawie.
Jeżeli ponad 50% lokali w nieruchomość  się przekształci, to zakładamy już wspólnotę i spółdzielni "dziękujemy" za zarządzanie. 
· Jeżeli nie uda się zebrać 50% głosów to można liczyć na szybką pracę sejmu nad zmianą ustawy o spółdzielniach i raz na zawsze rozgonienie tego gniazda korupcji i bezprawia jakim są spółdzielnie. 
Podstawa prawna USTAWA O SPÓŁDZIELNIACH MIESZKANIOWYCH – aktualny stan prawny uwzględniający USTAWĘ z dnia 3 czerwca 2005 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz niektórych innych ustaw)
Art. 24.1
Większość właścicieli lokali w budynku lub budynkach położonych w obrębie danej nieruchomości, obliczana według wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej, może podjąć uchwałę, że w zakresie ich praw i obowiązków oraz zarządu nieruchomością wspólną będą miały zastosowanie przepisy ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali. Do podjęcia uchwały stosuje się odpowiednio przepisy art. 30ust. 1a, art. 31 i 32 ustawy o własności lokali. 
Uchwała, o której mowa w ust. 1, nie narusza przysługujących członkom spółdzielni spółdzielczych praw do lokali.”;
Art. 25 uchylony. 
Art. 26. Jeżeli w określonym budynku lub budynkach położonych w obrębie danej nieruchomości została wyodrębniona własność wszystkich lokali, a żaden z właścicieli nie jest członkiem spółdzielni, po ustaniu członkostwa ostatniego właściciela stosuje się przepisy ustawy o własności lokali. 
Właściciele lokali są obowiązani uczestniczyć w wydatkach związanych z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości stanowiących mienie spółdzielni, które są przeznaczone do wspólnego korzystania przez osoby zamieszkujące w określonych budynkach lub osiedlu.
Art. 27. W zakresie nieuregulowanym w ustawie do prawa odrębnej własności lokalu stosuje się odpowiednio przepisy ustawy o własności lokali, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3.
Zarządzanie ruchomościami wspólnymi stanowiącymi współwłasność spółdzielni jest wykonywany przez spółdzielnię jak zarząd powierzony, o którym mowa w art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali, choćby właściciele lokali nie byli członkami spółdzielni, z zastrzeżeniem art.24.1 i art. 26
Przepisów ustawy o własności lokali o zarządzie nieruchomością wspólną nie stosuje się, z zastrzeżeniem art. 18 ust. 1 oraz art. 29 ust. 1 i 1a, które stosuje się odpowiednio. 
Przepisów ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali o wspólnocie mieszkaniowej i zebraniu właścicieli nie stosuje się, z zastrzeżeniem art. 24.1 oraz art.26. 
Według tych przepisów można założyć wspólnotę mieszkaniową i odebrać zarząd nieruchomością wspólną spółdzielni mieszkaniowej, jeżeli taką wolę w formie uchwał potwierdzonych notarialnie podejmie większość właścicieli lokali w budynku lub budynkach położonych w obrębie danej nieruchomości, obliczana według wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej. 
Ta zmiana ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przywraca należne prawa właścicielom mieszkań przekształconych w odrębną własność, które uprzednio posiadali do końca 2002 roku. Od stycznia 2003 roku nastąpiła zmiana ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (lobby spółdzielcze popierane przez SLD wykreśliło z ustawy zapisy o możliwości założenia wspólnoty mieszkaniowej i przejęcia zarządu nieruchomością). 
Czas najwyższy przywrócić w pełni poprzednie przepisy, które po wyodrębnieniu własności pierwszego lokalu z danej nieruchomości z mocy prawa ustanawiały powstanie wspólnoty mieszkaniowej i stosowanie do tej nieruchomości Ustawy o własności lokali.

Maria Kondratowicz


WYROKI SĄDÓW, DECYZJA MINISTRA, A WÓJT SWOJE
Jedną z cech naszego państwa jest jego arbitralny charakter. W szczególności widać to w tzw. Polsce powiatowej, gminnej.

Pani Joanna Piotrowska jest właścicielem działki w gminie Kampinos, dla której stara się o warunki zabudowy. W teorii nie powinno być z tym problemu, nie ma żadnych przeciwwskazań do przyznania warunków zabudowy danego terenu. Nie ma, a jednak już od ponad 9 lat pani urzędnicy gminy, Parku Narodowego i Ministerstwa Środowiska, na wszelkie sposoby próbowały uniemożliwić jej zabudowę.

Wreszcie 15 września 2014 r. Minister Środowiska wykonując wyroki Sądów Administracyjnych z 2012 i 2013 roku postanowił uchylić postanowienie Dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego z 2007 r. w całości (o nieuzgodnieniu realizacji w zabudowie zagrodowej w gospodarstwie rolnym, budowy budynku mieszkalnego oraz przyłącza energetycznego) i uzgodnić projekt decyzji. Wymóg uzgodnień wynikał z faktu, iż działka znajduje się we wsi Komorów, na terenie otuliny Parku Narodowego.

Jak stwierdza Minister w decyzji - Nie stwierdzono by planowana inwestycja stanowiło zagrożenie zewnętrzne dla Parku, gdyż jest znacznie oddalona od jego granic, w szczególności od obszaru ochrony ścisłej Przyćmień, na który powołuje się Dyrektor Parku. Dodatkowo nieaktualne stały się argumentu z obowiązującego postanowienia Dyrektora Parku, iż inwestycja położona w otoczeniu terenów niezabudowanych, w bezpośredniej bliskości jednej z odnóg Kanału Olszowieckiego. Działka inwestora graniczy z rowem melioracyjnym, a nie Kanałem na co wskazują mapy udostępnione przez skarżącą, dla sąsiednich działek wydano już warunki zabudowy, lub uchwalono plan miejscowy pozwalający  na zabudowę. Co więcej przytoczona część zabudowy już istnieje, a działki położone naprzeciwko są ogrodzono na długość kilkudziesięciu metrów, równolegle do granicy Parku, co uniemożliwia pełnienie funkcji korytarza ekologicznego przez ten fragment otuliny.

Mogłoby się wydawać, że sprawa wreszcie się zakończy. Mogłoby ... Wójt gminy Kampinos jednak wciąż próbuje nie dopuścić do zabudowy. 7 maja 2014 r. umorzył jako bezprzedmiotowe postępowanie w/s wznowienia z urzędu postanowienia zakończonego decyzją z 29 kwietnia 2009 r. o odmowie ustalenia warunków zabudowy, chociaż były już wydane wyroki sądów administracyjnych przyznające rację pani Joannie. Zdaniem wójta nie było podstaw do stwierdzenia, że decyzja ostateczna z kwietnia 2009 r. o odmowie ustalenia warunków zabudowy została wydana bez uzyskania wymaganego prawem stanowiska innego organu. Wprawdzie wszystkie postanowienia odmowne dyrektora Parku Narodowego i Ministra Środowiska zostały przez Sąd następnie uchylone, ale zdaniem wójta decydujące jest, iż niezgodne z prawem decyzje znajdowały się w obrocie prawnym w dniu wznowienia postępowania czyli 5.01.2011 roku. Dziwnym trafem wójt nie zauważa, iż te postanowienia w dniu wydania decyzji o umorzeniu postępowania były już wyeliminowane z obiegu prawnego. Co prawda radca prawny gminy przyznaje, iż postanowienie ministra środowiska z 15 września to nowa okoliczność (zapomina przy okazji o wcześniejszych wyrokach WSA), ale jakoś gmina nie kwapi się by z tego faktu wyciągnąć wniosek.

Jak się sprawa zakończy? Po wyrokach sądowych, po decyzji Ministra Środowiska z 15 września 2014 r. nie ulega wątpliwości, iż wcześniej czy później wójt decyzja ws warunków zabudowy będzie trzeba wydać. Jednak władze gminy Kampinos nie wiadomo czemu upierają się, by utrudnić życie pani Piotrowskiej i odroczyć tą decyzję. Bezsensowny upór, strata czasu i pieniędzy podatników?



KONWENCJA ANTYPRZEMOCOWA CZYLI DODATKOWE OKRADANIE SPOŁECZEŃSTWA
Sejm przyjął ustawę zezwalającą na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W sporze sejmowym koncentrowano się głównie na aspektach światopoglądowych związanych z wprowadzeniem przez konwencję tylnymi drzwiami ideologii gender. Pominięto jednak inny dodatkowy ważny aspekt. Ratyfikacja konwencji a następnie implementowanie jej postanowień w polskim ustawodawstwie umożliwi dodatkowe łupienie środków budżetowych czyli naszych podatkowych pieniędzy.

Art.8 konwencji stwierdza, iż Strony przeznaczą odpowiednie środki finansowe i zasoby ludzkie by właściwie wdrażać zintegrowaną politykę, działania i programy mające na celu zapobieganie i zwalczanie wszystkich form przemocy objętych zakresem niniejszej konwencji, w tym również podejmowane przez organizacje pozarządowe i społeczeństwo obywatelskie. Zatem pieniądze będą szły nie na przeciwdziałanie pomocy ale na tworzenie urzędów, zatrudnianie znajomych (zasoby ludzkie) a uzasadni się te wydatki tzw. Programami mającymi na celu i przeciwdziałanie wszelkim formom przemocy. Ale nie tylko – konwencja bowiem przewiduje także programy na rzecz podniesienia świadomości (art.13), szkolenia (art.15) itd. Na czym polegało będzie podniesienie świadomości? Z art.12 wynika że np. na promowanie zmiany społecznych i kulturowych wzorców zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn. W tym kontekście w tekście konwencji pada sformułowanie m.in. płci społeczno-kulturowej. Jednym z miejsc takiej promocji ma być sfera edukacyjna na wszystkich etapach (art.14) czyli od przedszkola.
Że nastąpi znaczne łupienie środków budżetowych czyli naszych podatkowych pieniędzy świadczą inne zapisy konwencji np. art.10 ws. ustanowienia jednej lub więcej instytucji odpowiedzialnej za koordynację, wdrażanie, monitorowanie oraz ocenę polityki i działań mających na celu zapobieganie i zwalczanie wszystkich form przemocy objętym zakresem niniejszej konwencji. Innymi słowy kolejny lub kolejne urzędy. Czym będą się one zajmować. Otóż Instytucje te będą koordynować zbieranie danych, o których mowa w artykule11, a także analizować i rozpowszechniać ich wyniki. Zbieranie danych i badania oznacza tworzenie nowej sprawozdawczości, a zatem kolejną biurokrację, marnotrawstwo środków, a w szczególności wydatki.
Oprócz państwowych i samorządowych wydatków, konwencja umożliwia także grupom cwaniaków zarabianie pieniędzy przez pseudo organizacje społeczne. Temu służy art.9 konwencji w/s wspierania na wszystkich szczeblach, działania w zakresie zwalczania przemocy wobec kobiet podejmowane przez odpowiednie organizacje pozarządowe oraz przez społeczeństwo obywatelskie, a także nawiążą skuteczną współpracę z tymi organizacjami. Beneficjentami naszych podatkowych pieniędzy ma być także w świetle art.17 - sektor prywatny i środki masowego przekazu.

Innymi słowy Konwencja ma m.in. służyć całej rzeszy pasożytów urzędników, firm prywatnych i pseudo organizacji społecznych - na „dobre dostatnie życie” na koszt społeczeństwa. Aby zapewnić środki władza będzie potrzebowała więcej pieniędzy, czyli albo zwiększy zadłużenie, albo zwiększy nasze obciążenia np. w formie opłat wieczystego lub podatków. Walka z przemocą wobec kobiet jest potrzebna, ale dodatkowe urzędy czy programy temu nie służą, a jedynie wyciąganiu kasy, takie dodatkowe złodziejstwo w majestacie prawa.

dr Daniel Alain Korona


PRAWO DO LEGITYMACJI I DO POZORNYCH PRAW

Sejm w postaci Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny zakpił z weteranów opozycji antykomunistycznej, zakpił z osób którzy walcząc o niepodległość tracili zdrowie, a w łagodniejszej wersji możliwość lepszego życia. Dziś odmawia im się nawet skromnego dodatku, jaki przysługuje np. osobom represjonowanym z lat 1945-56.


OBRAŻAJĄ WETERANÓW NA KOMISJI

4 lutego Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny przegłosowała projekt ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej i osób represjonowanych z powodów politycznych. Po raz kolejny obrażano, straszono weteranów, którzy mają czelność zdaniem władzy upominać się o właściwe uhonorowanie. Już na początku posiedzenia, poseł Borowczak z PO stwierdził, że działacze opozycji dostawali normalne wynagrodzenie za swoją działalność, za strajk - może poseł Borowczak dostawał pieniądze, niech ujawni zatem od kogo. Zwykli drukarze, kolporterzy dostawali wyroki, odsiadki, inwigilację, utratę pracy i inne dolegliwości. Głosy oburzenia, hańba. To na początek.

GŁOSY WETERANÓW IGNOROWANO
Propozycje weteranów ignorowano, dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89 domagał się rozstrzygnięcia złożonej przez Stowarzyszenie petycji zawierające propozycje 9 poprawek, bezskutecznie. Alinę Cybulę Borowińską ze Stowarzyszenia Polskiej Partii Niepodległościowej Członków i Sympatyków, przewodniczący Piechota straszył możliwością zastosowania przewidzianych regulaminem środków (czyli usunięcia z sali). Jak widać to już tradycja, 22 stycznia już groził usunięciem Andrzeja Sobieraja. Głosy weteranów trafiały w próżnię, posłowie nie podejmowali poprawek proponowanych przez weteranów.

DLA KOGO USTAWA?
Poprawki posłów PIS zaś systematycznie odrzucano, za poprawką 7 przeciw 13. O dziwo chociaż nie widać było wychodzących z sali liczba posłów ulegała zmianie, za 7, przeciw 13, 1 wstrzymujący się. To już 21. Zaraz potem już łącznie 22 posłów. Klonują się czy co, a może sprawdzają się zdolności bilokacyjne niektórych posłów. Trudno powiedzieć. Kolejne artykuły są przegłosowane. Tuż przed ostatecznym głosowaniem poprosiło o głos Hanna Jakubowska, która odczytała oświadczenie Stowarzyszenie PPN nt. sposobu procedowania w tej sprawie. Pusty śmiech budzi tryb konsultacji społecznych ... ustawa jałmużna nie wyrównuje rachunku krzywd...Gorzkie, prawdziwe słowa, na nic się zdają. Maszynka do głosowania działa, ustawa zostaje przegłosowana, za 2 tygodnie nastąpi drugie czytanie. Weterani uzyskali prawo do legitymacji, reszta to fasada, pozór, jakich władza lubi stwarzać. Realne problemy posłów bowiem ich nie interesują, bieda także nie, wszak oni posłowie zarabiają przyzwoicie.
Weterani przegrali, jest ustawa, gdy będą upominali się o swoje prawa, usłyszą że już mają ustawę. Ale czy rzeczywiście ją mają, czy też ustawę mają posłowie i władza?

DOKONUJĄC WPŁATY NA RZECZ STOWARZYSZENIE POLSKIE EURO 2012
UL. SOLEC 20A/34, 00-410 WARSZAWA NR 48 1050 1038 1000 0090 6392 2471
Z DOPISKIEM "DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE"
WSPIERASZ NIEZALEŻNE INICJATYWY SPOŁECZNE


 „Ida” czyli zakłamana Wolińska
W mediach wielka ekscytacja w związku z oskarem dla filmu Ida, niestety nie wspomina się przy okazji, iż inspiracją dla reżysera i bohaterkę "Idy" była krwawa stalinowska prokurator Helena Wolińska-Brus. Poniżej tekst Tadeusza Płużańskiego w tej kwestii

Tadeusz M. Pluzanski
Gdy w 1999 roku byłem w Oksfordzie, nie wpuścili mnie do swojego domu. Mieszkali w wiktoriańskiej kamienicy z widokiem na piękną, willową dzielnicę tego akademickiego miasta. Wobec sąsiadów uchodzili za statecznych emerytów. Przyjechali tu z Polski na początku lat siedemdziesiątych. Pan profesor i pani profesorowa. On – Włodzimierz Brus – wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony’s College. Ona – Helena Wolińska-Brus – uczestniczyła w sympozjach naukowych, ale przede wszystkim udzielała się towarzysko. Teraz krwawa stalinowska prokurator stała się inspiracją dla Pawła Pawlikowskiego i bohaterki jego filmu „Ida”, który zdobywa laury na całym świecie.
Przedstawiciele prawdziwej polskiej emigracji (tej zaraz powojennej, niepodległościowej) zapamiętali, że Wolińska wręcz demonstracyjnie popierała „Solidarność” i potępiała stan wojenny. Przyjaźnili się z prof. Normanem Daviesem i innymi oksfordzkimi akademikami. Wiedzieli, kim była – że to stalinowska prokurator. W Polsce bronił jej np. prof. Andrzej Friszke – ten sam, który ekshumacje Żołnierzy Niezłomnych nazywa dziś wykopkami. Trudno się dziwić – na warszawskiej „Łączce” i Służewiu leżą w dołach śmierci ofiary Wolińskiej. Nieprzypadkowo rodziny ofiar nazywały ją potworem w mundurze.

„W śledztwie”
– Mała, krępa Żydówka. Zawsze przyjmowała w mundurze, który jej pękał. Siedziała na krześle, nigdy nie wstawała. Chodziłam do niej przez dwa i pół roku, co dwa tygodnie. Zawsze, jak automat, powtarzała te same słowa: sprawa w śledztwie” – opowiadała mi Hanna Mickiewicz, żona szefa wywiadu przemysłowe go AK. Zatrzymany przez bezpiekę w 1950 r. Adam Mickiewicz miał szczęście – ze zniszczonym zdrowiem, ale wyszedł z więzienia. Innego AK-owca, Juliusza Sobolewskiego, Wolińska aresztowała w 1953 roku. Jego żona, Krystyna Sobolewska, po wielu staraniach została dopuszczona do gabinetu Wolińskiej. Pani pułkownik siedziała za wielkim stołem, zza którego ledwo ją było widać. Krystyna pytała o ratunek dla niewinnie przetrzymywanego męża, co Wolińska skwitowała krótkim: „to najgorszy dzień w moim życiu, bo umarł Stalin”. I wyrzuciła Sobolewską z gabinetu. Juliusz Sobolewski zmarł wskutek zbrodniczych praktyk w UB (rentgenowskie prześwietlenia w katowni przy ul. Rakowieckiej okazały się celowymi naświetleniami). I na nic się zdało złagodzenie kary śmierci, o którym postanowił były konkubent Wolińskiej – „ludowy” gen. Franciszek Jóźwiak (przedwojenny działacz WKP(b) i KPP; partyzant GL i AL, potem twórca i pierwszy komendant MO, wiceminister bezpieki; w 1956 r. Wolińska dała kosza Jóźwiakowi, wiążąc się ponownie z poślubionym w 1940 r. Włodzimierzem Brusem-Zylberbergiem, politrukiem w armii Berlinga, a potem stalinowskim ekonomistą).
Krystyna Sobolewska, żona Juliusza, mówiła mi przed laty: – Wolińskiej trudno dziś życzyć więzienia, kary śmierci, szubienicy. Marzę tylko o jednym – żeby została uznana za inkwizytorkę, człowieka podłego. Żeby ten potwór w mundurze przestał żyć w chwale żony profesora Oksfordu.

Żona Radka Sikorskiego
Na początku polskich starań o ekstradycję prokurator Wolińskiej-Brus w „Daily Mail” można było przeczytać: „Za ozdobnymi oknami imponującej wiktoriańskiej posesji w północnym Oksfordzie 80-letnia żona czołowego oksfordzkiego akademika czeka na dzwonek do drzwi. (…) Pieczołowicie skonstruowane emigracyjne życie profesora Brusa i jego żony zawaliło się. Oboje ukrywają się w domu za zaciągniętymi zasłonami, z niepokojem wyczekując wieści z Ambasady RP w Londynie lub brytyjskiego MSW”. My też czekaliśmy…
„Fajna pani. Otwarta, ironiczna, ciepła. To był dla mnie szok, kiedy się dowiedziałem – wiele lat później – że Polska żąda jej ekstradycji” – mówił „Gazecie Wyborczej” Paweł Pawlikowski, który do Oksfordu przyjechał z Polski jako młody chłopak, a Wolińską poznał, studiując w latach osiemdziesiątych u jej męża, prof. Włodzimierza Brusa. Jego państwo Brusowie wpuścili do domu, a potem podejmowali podwieczorkami. I zainspirował się tym, „ile osobowości może pomieścić się w jednym człowieku”. Tak powstała jedna z głównych bohaterek „Idy” – Wanda (w tej roli znakomita Agata Kulesza).
Na te kilka osobowości Wolińskiej zwróciła kiedyś uwagę Anna Applebaum, żona Radka Sikorskiego, i w 1998 r. napisała tekst: „The Three Lives of Helena Brus” („Trzy życia Heleny Brus”), akcentując, że w czasie wojny była w warszawskim getcie i to zdeterminowało jej późniejsze losy.
Bardziej pryncypialna była „Gazeta Wyborcza”, która przez wiele miesięcy przemilczała zbrodnie Wolińskiej, a w końcu – gdy sprawa stała się zbyt głośna – opublikowała sążnisty materiał. Podkreślano w nim, że fakt przebywania w getcie zmywał jej późniejsze winy – na zawsze pozostała ofiarą, nigdy katem. Jakże podobnie zabrzmiała potem Jewish Telegraphic Agency: doznawane w getcie cierpienia uprawniły Wolińską do późniejszego prześladowania Polaków (czytaj: polskich antysemitów).
Z kolei „The Independent” podkreślał, że Wolińska jest jedną z nielicznych już przedstawicielek mniejszości żydowskiej w Polsce, która ocalała z Holokaustu: „Byłaby to więc ekstradycja do kraju, gdzie znajdują się takie miejsca, jak Oświęcim i Brzezinka”. W te same tony uderzył też „The Sunday Times”: „Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno okopany? (…) Polski antysemityzm odradza się w sposób alarmujący”.


Danielak-Wolińska-Brus
Jakie były te trzy życia morderczyni sądowej? Urodziła się w 1919 r. w Warszawie jako Fajga Mindla Danielak. Zmarła 26 listopada 2008 r. w podlondyńskim Oksfordzie jako Helena Brus. 21 listopada 1950 r., jako płk Helena Wolińska, na wniosek por. Zygmunta Krasińskiego z Departamentu III MBP (walka z podziemiem), usankcjonowała bezprawne aresztowanie szefa „Kedywu” Armii Krajowej – gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. W konsekwencji doprowadziło to do śledztwa, skazania i zamordowania jednego z największych bohaterów Polski Podziemnej (dowody winy spreparowano). Gen. Fieldorf został powieszony 24 lutego 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Kilkakrotnie uzupełniany wniosek ekstradycyjny o wydanie nam z Wielkiej Brytanii tej zbrodniarki wymieniał jeszcze 23 inne osoby, które pozbawiła wolności, łamiąc nawet stalinowskie „prawo” – m.in. bp. Czesława Kaczmarka, wielu AK-owców, jak również komunistę Zenona Kliszkę, prawą rękę Gomułki.
Bezprawność decyzji wobec gen. Fieldorfa polegała na tym, że Wolińska zatwierdziła jego aresztowanie dopiero po 11 dniach od jego zatrzymania, nie przedstawiając do tego żadnych dowodów winy. Drugi raz złamała prawo 15 lutego 1951 r., przedłużając areszt Fieldorfowi – podobnie jak poprzednio, ex post (poprzedni nakaz obowiązywał do 9 lutego) i również bez opisania czynu, który był mu zarzucany. Tym samym działała w zbrodniczej zmowie z bezpieką, która od pierwszych godzin torturowała generała.

III RP jak PRL
– Wolińską ścigano na mój wniosek. Była przecież pierwszym prokuratorem wojskowym, który aresztował ojca. Jej odpowiedzialność za śmierć „Nila” była taka sama jak całej reszty prokuratorów i sędziów z tej sprawy – mówiła mi kilka lat temu Maria Fieldorf-Czarska, córka generała. I opisywała, jak mordercy taty (nie) byli ścigani w III RP:
– Sąd Okręgowy w Warszawie utajnił rozprawę. Na salę pozwolono wejść tylko mnie, dziennikarzy wyproszono. Kazano mi nawet wyłączyć mikrofon. Powiedziałam, że nie życzę sobie, aby po raz kolejny sprawa mojego ojca była tajna, bo tak już było w PRL-u. W 1952 r. mordu sądowego na ojcu też dokonano za zamkniętymi drzwiami. Pani prokurator zagroziła, że oskarży mnie o obrazę majestatu sądu. Gdy ważyły się losy wydania Wolińskiej Polsce, tygodnikowi „Sunday Telegraph” Maria Fieldorf powiedziała: – Mój ojciec jest uznanym w świecie polskim patriotą, który walczył szlachetnie w obronie kraju przed nazistami. Wolińska, sama prześladowana przez Niemców, której rodzina zginęła z ich rąk, nakazując aresztowanie ojca, faktycznie podpisała na niego wyrok śmierci. Dla dobra mojego taty, mojego bohatera, do końca życia będę walczyć o jej ekstradycję, by stanęła w obliczu sprawiedliwości. Sprawiedliwości, której mojemu tacie odmówiono.
Maria Fieldorf sprawiedliwości jednak nie doczekała (tak samo zresztą jak odnalezienia szczątków ojca). Jej słowa okazały się prorocze: – Z prokurator Wolińską będzie tak, jak z sędzią Marią Gurowską, której nie chciano postawić przed sądem. Wielu osobom zależało, aby nie doszło do jej procesu.
16 kwietnia 1952 r. sędzia Maria Gurowska (z domu Zand) przewodniczyła składowi sędziowskiemu, który skazał Fieldorfa na śmierć. Zmarła – pod zmienionym nazwiskiem Górowska – w 1998 r., kiedy miał się rozpocząć jej (grubo spóźniony) proces o „mord sądowy”.

„Warszawska Dolores”
W wywiadach dla brytyjskiej prasy Wolińska oznajmiła, że ta „kretyńska sprawa” jej „nic a nic nie obchodzi”. Że nie przyjedzie do Polski (podobno jej rodzinnego kraju), gdyż nie może tu liczyć na sprawiedliwy proces, polskie władze nic jej nie obchodzą, a prokuratorowi, który ośmielił się postawić jej zarzuty, „ukręciłaby łeb”. Już w „ludowej” partyzantce – GL i AL, pod wdzięcznym pseudonimem „Lena”, była znana z niewyparzonego języka; jej wulgarny styl przerażał nawet innych stalinowców, ale bali się jej, bo niejednemu – ze względu na koneksje na szczytach komunistycznej władzy – złamała karierę, a nawet „załatwiła” odsiadkę.
(Jeden ze stalinowskich sędziów, który zwolnił z więzienia aresztowanych wcześniej przez Wolińską świadków Jehowy, relacjonował jej późniejszy telefon: „Dzwoniła do mnie »warszawska Dolores« [przydomek Wolińskiej] (…) i pytała, na jakiej podstawie zwolniliście jehowców. Odpowiedziałem, że na podstawie decyzji sądu. Wówczas powiedziała: »Nie bądź cie tacy mądrzy« i wyzwała mnie od ch…”.)
Nieliczni, jak wspomniany już „Daily Mail”, uważali ekstradycję za zasadną: „Polska jest krajem demokratycznym, przyjaznym wobec Wielkiej Brytanii. Nie ma powodu, by kwestionować niezawisłość polskiego wymiaru sprawiedliwości. W sprawie Wolińskiej rząd brytyjski jest na moralnie grząskim gruncie”.
Heleny Wolińskiej bronił oczywiście Włodzimierz Brus, używając znanej żydowskiej retoryki, że żona jest… „kozłem ofiarnym”. Nikt niestety nie sprawdził najważniejszego wątku, który mógł otworzyć drogę do ścigania tego „kozła”. Na początku lat siedemdziesiątych, kiedy Wolińska ubiegała się o przyznanie jej brytyjskiego obywatelstwa, we wniosku musiała odpowiedzieć na pytanie: czy brała udział w prześladowaniach, czy było wobec niej prowadzone śledztwo? Jeśli odpowiedziałaby twierdząco, nie mogłaby dostać brytyjskiego obywatelstwa. Musiała zatem skłamać. Dowód? Śledztwo przeciwko Wolińskiej (jak również innym stalinowskim funkcjonariuszom) prowadziły w latach 1956-1957 dwie komisje prokuratora generalnego PRL Mariana Mazura. Obie komisje postawiły jej szereg poważnych zarzutów, objętych sankcją karną –m.in. aresztowania bez dowodów winy i niereagowanie na skargi o przestępczych metodach śledczych. Wówczas Wolińską zwolniono jedynie z prokuratury „z uwagi na to, że charakter i rozmiar zarzutów z okresu pełnienia przez nią w naczelnej prokuraturze wojskowej kierowniczego stanowiska dyskwalifikuje ją jako prokuratora” i zdegradowano.

Podwieczorek ze zbrodniarzem zobowiązuje…
W filmie Pawła Pawlikowskiego Wanda popełnia samobójstwo. W rzeczywistości Wolińska zmarła śmiercią naturalną – jak już pisaliśmy – w 2008 r. w Oksfordzie. Rzeczpospolita” napisała: „Zgodnie z oficjalnym komunikatem jej pogrzeb miał się odbyć w miejscowym kościele. Ludzie, którzy przybyli na uroczystość, dowiedzieli się jednak, że o tej porze odbędzie się ceremonia pochówku kogoś innego. W ten sposób rodzina Wolińskiej zmyliła osoby postronne i dziennikarzy którzy chcieli wziąć udział w pogrzebie. Wolińską pochowano w tajemnicy dwa dni wcześniej. W ceremonii w obrządku żydowskim wzięło udział ok. dziesięciu osób, między innymi prof. Kołakowski. Uroczystość miała przebiegać w bardzo spokojnej atmosferze. Nic nie zakłóciło pogrzebu komunistycznej prokurator”. Kilka miesięcy później, w lipcu 2009 r., prof. Leszek Kołakowski podążył za swoją przyjaciółką. Ciekawe zresztą, czy w ostatniej drodze zbrodniarki uczestniczył Paweł Pawlikowski. W końcu wspólne podwieczorki powinny do czegoś zobowiązywać.
Na grobie państwa Brusów na żydowskim cmentarzu w Oksfordzie wśród liter w języku hebrajskim nie ma ani słowa – prócz miejsca urodzenia – o ich związkach z Polską. Faktycznie, oboje zasłużyli się Polakom jak najgorzej. Szczególnie „fajna, otwarta, ironiczna, ciepła” pani, która – nie bacząc na jej zbrodnie – stała się inspiracją dla reżysera filmu kandydującego do Oskara. Tadeusz Sobolewski, krytyk „GW”, zachwycił się przesłaniem filmu: „Krwawa Wanda była komunistką, stalinowską prokuratorką, wysyłała na śmierć »wrogów ludu«. Teraz pije. Sama sobie wymierza karę”. I o to właśnie chodzi – żeby komunistyczni zbrodniarze sami sobie wymierzali karę, czyli żeby tej kary w ogóle nie było. A potem – już po śmierci – żeby żyli w filmach, które relatywizują ich zbrodnie.
Bo reżyser „Idy” przyznaje, że stara się Wolińską zrozumieć (czy zrozumiałby też np. Josefa Mengele), żeby nie została „wyklęta”. Ciekawe, co na to ofiary takich bestii, potworów w mundurze, w tym gen. August Emil Fieldorf „Nil” i jego rodzina? Co na to prawdziwi wyklęci – polscy Żołnierze Niezłomni? A co na to III RP? Pookrągłostołowe państwo nie protestuje przeciwko takim produkcjom, tylko dodatkowo je reklamuje, uważając za towar eksportowy – najpierw zakłamane „Pokłosie”, teraz „Idę”. Aby to się zmieniło potrzebna jest – cytując prof. Marka Jana Chodakiewicza – KONTRREWOLUCJA.


SĄDOWO-WYBORCZA FARSA
Gdy w grudniu ubr. PIS i inne organizacje wskazały na zafałszowanie wyborów, działacze PO-PSL twierdzili, iż kwestionowanie uczciwości wyborów to odmęty szaleństwa a wszelkie nieprawidłowości rozstrzygną sądy. Niektórzy obywatele skorzystali z ustawowych praw i złożyli protesty wyborcze. Szybko okazało się, iż sądy używają każdego kruczka prawnego by protest pozostawiać bez dalszego biegu. W Serwisie informowaliśmy, iż sądy odmawiały prawa protestu wyborczego organizacjom społecznym i komitetom wyborczym. Gorzej sądy odmawiają prawa także do protestu zwykłym wyborcom.

WYBORCA MA UDOWODNIĆ ŻE W DNIU WYBORÓW BYŁ WYBORCĄ: Już dwukrotnie pozostawiono protest dra Daniela Alain Korony bez dalszego biegu, bo nie wykazał że jest wyborcą (sprawa w apelacji). Jak ma okazać, że jest wyborcą. Informację o tym przynosi zarządzenie z dnia 23 stycznia 2015 r. w sprawie protestu złożonej przez Wandę Sikorę w ramach Akcji Protest Wyborczy (sygn akt IV Ns 171/14). Sąd Okręgowy w składzie 1 osobowym sędziny Anna Tyrluk-Krajewska zarządził zwrot wniosku, gdyż wnioskodawczyni mimo wezwania nie uzupełnienia braków formalnych protestu wyborczego poprzez dokumentu potwierdzającego okoliczność, że nazwisko wnioskodawczyni w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania oraz do złożenia 3 odpisów protestu (nie wiadomo czemu 3). Zatem w celu złożenia protestu wyborczego, wyborca musi najpierw biegać po urzędach, w celu uzyskania zaświadczenia, że był umieszczony w spisie wyborców. Nie wystarczy zatem kserokopia dowodu osobistego, dokument zameldowania, musi być dokument ws. umieszczenia w spisie wyborców. W ten sposób sądy, usłużne wobec władzy, utrudniają i odrzucają możliwość złożenia protestów.

WYPAROWAŁO 130 TYS. GŁOSÓW,  A SĄD ODDALA WNIOSKI DOWODOWE I PROTEST 16 lutego b. r. Sąd Okręgowy w Katowicach – bardziej znany jako „Straszny Dwór” - w składzie: pani sędzia Agata Stankiewicz-Rataj (Przewodnicząca); pani sędzia Anna Bogaczyk-Żyłka; pani sędzia Izabella Knych – zgodnie z przewidywaniami odrzucił (sygn. II NS 217/14) protest wyborczy pani Doroty Stańczyk z Wojewódzkiej Komisji Wyborczej przeciw sfałszowanym wyborom samorządowym.


Protest Doroty Stańczyk dotyczył 130 tysięcy ważnych głosów. Odczytanie wyroku zagłuszył zebrany tłum skandujący „Na Białoruś, do Putina” i „hańba, dość bezprawia” (fot. T.Piasecki, Wolny Czyn). Proces okazał się fikcją, tak jak większość procesów dot. procesu wyborczego. Przypomnijmy, iż najpierw Wojewódzka Komisja Wyborcza ogłosiła, że liczba ważnych głosów oddanych w wyborach do sejmiku na Śląsku wynosi 1.481.479, później liczna uległa zmianie i wyniosła 1.348.961. Zdaniem Stańczyk prawdziwy protokół wyniku wyborów  - z większa liczbą głosów - został zastąpiony falsyfikatem. Stańczyk wniosła protest wyborczy w grudniu i złożyła osiem wniosków dowodowych. Sąd odrzucił wszystkie wnioski dowodowe. Jak żart brzmi w tym kontekście słowa rzecznika Sądu okręgowego w Katowicach Mariana Krzysztofa Zawały, iż Wnioskodawczyni nie udowodniła zgłoszonych twierdzeń. Twierdzenia mówiły o tym, że doszło do sfałszowania. Okazały się one jednak całkowicie gołosłowne. Nie zostały potwierdzone w postępowaniu dowodowym (którego sędzia odmówił przeprowadzenia)


ŻĄDANIE PUBLIKACJI SKANÓW PROTOKOŁÓW KOMISJI OBWODOWYCH
Jednak siłowe sądowe odrzucanie protestów, wcale nie powoduje osłabienie sprzeciwu społecznego wobec zafałszowanych wyborów. Pojawiają się różne społeczne inicjatywy zmierzające do transparentności minionych wyborów samorządowych. W tym kontekście pojawiła się m.in. petycja z żądaniem publikacji w Internecie na stronie www PKW skanów protokołów obwodowych komisji wyborczych niezwłocznie po zakończeniu liczenia głosów w tych komisjach. Tylko w ten sposób można przywrócić kontrolę obywateli nad procesem wyborczym, do którego zaufanie zostało poderwane podczas ostatnich wyborów samorządowych.

RUCH KONTROLI WYBORÓW. Innym efektem fałszerstw i postawy sądów jest powstanie 21 lutego  obywatelskiego Ruchu Kontroli Wyborów, ponadpartyjnej inicjatywy mającej na celu zapobieżenie sytuacjom jakie miały miejsce podczas wyborów samorządowych. Ponad 1500 protestów wyborczych faktycznie nie rozpatrzonych (oddalano je z przyczyn formalnych), tyle czasu po wyborach PKW nie ogłosiła jeszcze ich wyników! Nieważnych głosów było ponad 30%! Akces zgłosiły też liczne komitety wyborcze kandydatów na prezydenta. Dla RKW nie ma znaczenia na kogo głosujemy, ważne, żeby wybory przeprowadzone były uczciwie.
Informacje o RKW: stopfalszowaniuwyborow.pl
rejestracja do RKW: ruchkontroliwyborow.pl

BOJKOT
PZU
 
 











KRAJ

1 MARCA DZIEŃ ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH: w niedzielę 1 marca 2015 roku obchodzimy po raz piąty Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W całej Polsce a także zagranicą, środowiska patriotyczne, organizacje społeczne i samorządy składają hołd niezłomnym bohaterom antykomunistycznego podziemia, mordowanym, katowanym i wyklętym za obronę naszej niepodległości. Ich walka i tragiczne losy ożywiają dzisiaj wyobraźnię wielu pokoleń Polaków, zwłaszcza ludzi młodych, którym do szczęścia nie wystarczy hasło róbta co chceta, kolejna telenowela i ciepła woda w kranie... Pokłońmy się wspólnie Żołnierzom Wyklętym, wywieśmy narodowe flagi, zapalmy znicze, połóżmy kwiaty, oddajmy należny Niezłomnym hołd we wspomnieniu i w modlitwie. (Wojciech Boberski)

AKTYWNA PREZYDENTURA: 7 lutego odbyła się konwencja wyborcza kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy. Kandydat PIS pokazał się z najlepszej strony, zapowiedział prezydenturę aktywną, podejmujące inicjatywy ustawodawcze (np. ws. wieku emerytalnego), odrzucające rozwiązania antyspołeczne i otwarte na społeczeństwo. Będzie to przeciwieństwo prezydentury Bronisława Komorowskiego, notariusza rządu, który zatwierdza wszystkie antyspołeczne ustawy.

 

MEDIALNA MANIPULACJA: Mainstreamowe media informując o zerwaniu rozmów w Ministerstwie Rolnictwa eksponowały fakt, iż spotkanie po 20 minutach opuścił OPZZ Rolników, a że na negocjacjach pozostało 17 organizacji rolniczych. Wprawdzie padała także czasami informacja, że 2 organizacje opuściły spotkanie, ale dziwnym trafem nazwy tej drugiej nie wymieniano. Dlaczego? Bo próbuje się stworzyć wrażenie, iż tylko jedna "nieodpowiedzialna" organizacja się awanturuje. A zatem warto wspomnieć, iż tą drugą organizacją, która opuściła spotkanie jest NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych.


SPRAWA TĘCZY W GUNB: 29 stycznia Główny Urząd Nadzoru Budowlanego wszczął postępowanie w/s stwierdzenia nieważności postanowienia Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego utrzymującego w mocy postanowienie o bezzasadności żądania wniesionego przez Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE i odmawiające wszczęcia postępowania w/s nakazu rozbiórki. Przypomnijmy, iż 14 kwietnia Stowarzyszenie wystąpiło do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o rozbiórkę samowoli budowlanej jaką jest Tęcza na Placu Zbawiciela w Warszawie. PINB a następnie MWINB odmówiły, a zatem Stowarzyszenie skierowało sprawę do GUNB.


KOMOROWSKI  NAKAZAŁ PACYFIKACJĘ: Jak ujawnia gazeta Fakt, powołując się na fragmenty z książki "Zwykły, polski los" -wywiadu rzeka z obecnym prezydentem, Bronisław Komorowski – jako dyrektor w Urzędzie Rady Ministrów – w imieniu rządu pojechał na Śląsk, by zakończyć okupację Dworca Głównego w Katowicach. Tam od przedstawiciela strajkujących, późniejszego posła KPN Adama Słomki słyszy, że protestujący żądają wycofania z Polski wojsk radzieckich. – Co ty pie...lisz? Myślisz, że z powodu waszego protestu na dworcu Ruscy wyjdą z Polski? – rzuca do niego Komorowski i straszy interwencją... Milicji Obywatelskiej! Słomka w odpowiedzi ostrzega, że wtedy zacznie się strajk w czterech kopalniach. Komorowski wspomina, że się przestraszył, ale skoro już zagrał ostro, to kontynuował. I rzeczywiście zadzwonił do komendanta wojewódzkiego milicji z poleceniem interwencji. Ten się przed akcją wzbrania. Przypomina, że to jest Śląsk, że tu była kopalnia Wujek [w stanie wojennym, 16 grudnia 1981 r., milicja zabiła 9 górników – przyp. red.]. – Proszę pana, ja jestem tu od polityki, a pan od utrzymywania porządku, proszę wykonać – Komorowski krótko jednak skwitował jego zastrzeżenia. A potem... załatwił nakaz z góry i akcję milicjantów oglądał z ukrycia. Przyjechali bez jakiejkolwiek broni i wynieśli okupujących dworzec członków Konfederacji Polski Niepodległej (KPN).

RESTRUKTURYZACJA SZKÓŁ WYCOFANA: Sprzeciw m.in. NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i w Gdańsku zaowocował i  Prezydent Miasta Gdańska  wycofał się  z kontrowersyjnych projektów uchwał dotyczących restrukturyzacji sieci szkół i placówek oświatowych (uchwał o zamiarze likwidacji Pałacu Młodzieży, GOKF, OKUN, szkół przyszpitalnych, rozwiązania ZSZ Nr 9 i Zespołu Szkół Energetycznych oraz utworzenia Zespołu PPP).

OKRADAJĄ WIECZYSTYM, POPIERAJĄ KOMOROWSKIEGO:  29 prezydentów miast  podpisało w sobotę w Katowicach deklarację poparcia dla prezydenta Bronisława Komorowskiego. Samorządowcy zaapelowali o poparcie jego kandydatury w zbliżających się wyborach prezydenckich. Prezydent RP Bronisław Komorowski, który nic nie uczynił dla poprawy losu obywateli, nie podjął żadnej inicjatywy ustawodawczej ws. zmniejszenia uciążliwości opłat wieczystego użytkowania, nie skierował ustawy o gospodarce nieruchomościami do Trybunału Konstytucyjnego, szuka wsparcia prezydentów miast typu Hanna Gronkiewicz Waltz (Warszawa), Jacek Majchrowski (Kraków), Rafał Dutkiewicz (Wrocław), Hanna Zdanowska (Łódź), Paweł Adamowicz (Gdańsk), którzy swoim mieszkańcom fundowali horrendalne podwyżki, doprowadzając wielu z nich do nędzy i rozpaczy. Ci prezydenci nie mają zresztą za grosz poczucia przyzwoitości. Np. Gdy prezydent Warszawy przegrywali w SKO lub w sądzie I instancji, wówczas odwoływał się narażając użytkowników wieczystych, często zwykłych emerytów na dodatkowe koszty. Prezydenci miast, którzy łupią obywateli i zadłużają miast, wydawali pieniądze jak popadnie na różne często niepotrzebne wydatki, popierają Komorowskiego. To wielce znamienne.




ŚWIATA

BENETTON KAPITULUJE: W ciągu 90 sekund, ośmiopiętrowa fabryka wyzyskująca robotników zawaliła się  1.134 osób zginęło. Niektórzy ocaleni odcinali sobie kończyny, by uciec.  Po tragedii, ONZ opracował przełomowy program wypłaty rekompensat dla poszkodowanych z Rana Plaza.  Wart miliard dolarów włoski gigant odzieżowy, Benetton, początkowo odmawiał współfinansowania projektu. Jednak w wyniku presji społecznej (m.in. ponad milion podpisów pod petycją wzywającą Benettona do zapłaty, Członkowie Avaaz z całego świata zalewali konta firmy na Facebooku i Twitterze tysiącami komentarzy, itd) także ta firma postanowiła wesprzeć fundusz kompensacyjny na rzecz ofiar katastrofy w Rana Plaza w Bangladeszu

 UNICEF PROMUJE HOMOADOPCJĘ: W dokumencie opublikowanym przez Fundusz Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci promuje się homoadopcję. W dokumencie UNICEF-u wprowadzono pojęcia "orientacja seksualna”, "tożsamość płciowa” oraz "LGBT” (s. 3 - link do dokumentu na stronie: http://citizengo.org/pl/16503-petycja-do-unicef-u-nie-dla-homoadopcji), które nie są zdefiniowane, ani nawet nie pojawiają się w międzynarodowych umowach dotyczących praw podstawowych, w tym praw dziecka. Wiele państw będących członkami ONZ jasno odrzuciło próbę zastosowania tych terminów w dziedzinie prawa międzynarodowego. Oficjalny mandat UNICEF-u – powierzony tej organizacji przez ONZ – nie obejmuje w żadnym przypadku uprawnień do wprowadzania takich nowych terminów do swojej ogólnoświatowej praktyki, do ich definiowania lub promowania…UNICEF otrzymuje gigantyczne finansowe wsparcie z naszych portfeli. Nie pozwólmy na to, aby organ powołany do obrony dzieci, szkodził im. Podpisz petycję (Magdalena Korzekwa, CitizenGo)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz