WESOŁYCH ŚWIĄT
BOŻEGO NARODZENIA
ROCZNICA
GRUDNIOWEJ
NOCY
W nocy (12/13 XII) o godz. 21.00 odbyła się
manifestacja przed willą gen. Czesława Kiszczaka na warszawskim Mokotowie
(zdjęcia za Niezłomnymi) Demonstracja w 33 rocznicę ogłoszenia w kraju
stanu wojennego, był protestem przeciw bezkarności jego autorów.
BEZKARNOŚĆ
I HONORY: Przypomnijmy,
iż główny autor stanu wojennego generał Wojciech Jaruzelski uniknął
odpowiedzialności, zmarł i został nawet pochowany z honorami (dla obecnych
władz z Komorowskim na czele jak widać ofiary stanu wojennego się nie liczą,
dla pozoru zapali się świeczkę). Inny współodpowiedzialny za stan
wojenny Generał Kiszczak, ówczesny minister spraw wewnętrznych, co
prawda został skazany na 2 lata w zawieszeniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie,
ale wciąż nie jest to wyrok prawomocny, ze względu na apelację. W ubr. Sąd
Apelacyjny zawiesił postępowaniu ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego,
który jednak świetnie się bawi, wypoczywa poza salą sądową.
WETERANOM OPOZYCJI – KOPNIAKI: Na taki stosunek władz nie mogą liczyć działacze
byłej opozycji antykomunistycznej. 8 grudnia odbył się pogrzeb Kazimierza
Świtonia, założyciela pierwszego
komitetu Wolnych Związków Zawodowych w PRL (1978), działacza Ruchu Obrony
Praw Człowieka i Obywatela więźnia politycznego (1979, 1982) współtwórcy
Komitetu Budowy Pomnika upamiętnienia ofiar masakry na KWK „Wujek” oraz obrońcy
krzyża papieskiego na Żwirowisku w b. niemieckim obozie koncentracyjnym
Auschwitz. Pani Premier Ewa Kopacz wraz z Ministrem Obrony odmówili uwzględnienia
wniosku rodziny s.p. Kazimierza Świtonia i stowarzyszenia więźniów politycznych
NIEZŁOMNI o nadanie pogrzebowi charakteru państwowego i asysty kompanii
honorowej! Marszałek Radosław Sikorski z kolei zaproponował uczczenie minuty
ciszy Ś.p. Kazimierza Świtonia, ale w towarzystwie propagandysty komunistyczne-go
S. Mikulskiego (ten ostatni pochowany zresztą z nadętym ceremoniałem).
ZAKŁAMYWANIE
RZECZYWISTOŚCI: Tymczasem w mediach wciąż
trwa zakłamywanie rzeczywistości stanu wojen-nego. Na początek lat 90-tych
doliczano się ponad 100 przypadków morderstw na tle politycznym w okresie lat
1980. Tymczasem dziś w mediach słyszymy już o liczbie dwukrotnie mniejszej. W
szkołach historię kończy się na II wojnie światowej, czasy komunizmu, a
zwłaszcza stanu wojennego nie są przekazywane młodszym pokoleniom. Stan
grudniowej nocy stanu wojennego jawi się jako coś abstrakcyjnego, odległego,
bez znaczenia, a przecież w dużej mierze to wydarzenie ukształtowało rozwój
wypadków, które doprowadził do obecnej zapaści.
WSPOMNIENIE
SIOSTRY
Marian Sawicz – kierowca, lat
22, zamordowany 18 grudnia 1970 roku w Elblągu – w dniu planowanego swego
ślubu. Jego młodsza siostra wspomina: „Kiedy przyjechało 3 esbeków z informacją
o jego śmierci, w chwili rozpaczy i strachu wspominałam fragmenty wiersza:
„Kiedy przyjdą podpalić dom”. Kiedy domownicy pojechali na pogrzeb (21
grudnia), było jeszcze gorzej. Czułam na zmianę rozpacz i chęć odwetu. Nic
jednak nie mogłam wymyślić, więc z tej bezsilności powróciłam znowu myślami do
szkoły i powiedziałam sobie po cichutku: już nigdy w życiu nie zaśpiewam na
żadnej akademii <Ukochany kraj…>”.
WYKAZ
OFIAR GRUDNIA 1970
Marian Sawicz, ur. 1 IX 1948,
pracownik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Elblągu, zm. 18
XII 1970
Jerzy Matelski, ur. 14 III
1943, dźwigowy, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 16 XII 1970
Stefan Mosiewicz, ur. 7 V 1948,
pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 16 XII 1970
Andrzej Perzyński, ur. 12 I 1951,
pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 15 XII 1970
Waldemar Rebinin, ur. 29 X 1944,
kierowca-sanitariusz, pracownik Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego w
Gdańsku, zm. 15 XII 1970
Kazimierz Stojecki, ur. 5 I 1912,
piaskarz, pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 15 XII 1970
Bogdan Sypka, ur. 4 II 1950,
student Wyższej Szkoły Rolniczej w Szczecinie, zm. 15 XII 1970
Józef Widerlik, ur. 13 X 1946,
pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zm. 15 XII 1970
Marian Zastawny, ur. 26 III
1946, pracownik „Techmetu” w Pruszczu Gdańskim, zm. 15 XII 1970
Brunon Drywa, ur. 20 VII
1936, ślusarz, pracownik Zarządu Portu Gdynia, zm. 18 XII 1970, pochowany na
Cmentarzu Witomińskim w Gdyni
Apolinary Formela, ur. 18 X 1950,
fileciarz w PPDiUR „Dalmor” w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany na Cmentarzu
Witomińskim w Gdyni
Zygmunt Gliniecki, ur. 15 IV
1955, uczeń SP nr 7 w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany na cmentarzu Gdynia
Leszczynki
Zbigniew Godlewski, ur. 3 VIII
1952, pracownik fizyczny Zarządu Portu Gdynia, zm. 17 XII 1970, pochowany na
cmentarzu komunalnym w Elblągu przy ul. Agrykola
Jan Kałużny, ur. 27 III
1948, pracownik przeładunkowy Zarządu Portu Gdynia, zm. 17 XII 1970, pochowany
na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni
Jerzy Kuchcik, ur. 10 II
1950, spawacz w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970,
pochowany na cmentarzu w Broniszewie
Stanisław Lewandowski, ur. 7 V
1946, kowal w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany
na cmentarzu w Skępem
Zbigniew Nastały, ur. 8 III
1953, uczeń ZSZ przy Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany
na cmentarzu Wejherowo Śmiechowo
Józef Pawłowski, ur. 16 I 1946,
ślusarz w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany na
cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku
Ludwik Piernicki, ur. 4 II 1950,
hydraulik w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany na
cmentarzu w Goręczynie
Jan Polechońki, ur. 14 VI
1940, spawacz w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970,
pochowany na cmentarzu w Olszanicy
Zygmunt Polito, ur. 30 IV
1946, spawacz w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 17 XII 1970,
pochowany na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni
Stanisław Sieradzan, ur. 8 V 1952,
uczeń Technikum Chłodniczego w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany na Cmentarzu
Witomińskim w Gdyni
Jerzy Skonieczka, ur. 18 IV
1955, uczeń SP nr 32 w Gdyni, zm. 20 XII 1970, pochowany na Cmentarzu
Witomińskim w Gdyni
Marian Wójcik, ur. 23 IX
1937, pracownik fizyczny Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, zm. 18 XII 1970,
pochowany na cmentarzu Wejherowo-Smiechowo
Zbigniew Wycichowski, ur. 13
II 1950, ślusarz, pracownik Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni, zm. 11 I
1970, pochowany na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni
Waldemar Zajczonko, ur. 4 IX 1950,
student Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Gdańsku, zm. 17 XII 1970,
pochowany na cmentarzu katolickim w Sopocie przy ul. Malczewskiego
Janusz Żebrowski, ur. 31 X 1953,
uczeń LO nr 2 w Gdyni, zm. 17 XII 1970, pochowany na cmentarzu Gdynia
Leszczynki
Eugeniusz Błażewicz, 22 lata,
kierowca w Stoczni im. Warskiego w Szczecinie, zm. 18 XII 1970
Stanisław Kamać, 18 lat,
kierowca-mechanik w Miejskim Przedsiębiorstwie, Komunikacyjnym w Szczecinie,
zm. 17 XII 1970
Jadwiga Kowalczyk, 16 lat,
uczennica Szkoły Przysposobienia Rolniczego w Szczecinie, zm. 17 XII 1970
Daniel Kućma, 24 lata,
stolarz w Szczecińskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Miejskiego nr 1, zm.
21 XII 1970
Roman Kużak, 23 lata,
nauczyciel WF w SP nr 43 w Szczecinie, zm. 17 XII 1970
Stanisław Nadratowski, 20 lat,
żołnierz służby zasadniczej WP, zm. 19 XII 1970
Henryk Perkowski, 20 lat,
szklarz w Przedsiębiorstwie Budownictwa Miejskiego nr 1 w Szczecinie,
zm. 17 XII 1970
Edward Prysak, 42 lata,
cieśla, zm. 18 XII 1970
Zbigniew Semczyszyn, 23 lata,
magazynier w Spółdzielni Pracy Transportowo-Przeładunkowej „Norma” w
Szczecinie, zm. 17 XII 1970
Michał Skipor, 19 lat, uczeń
zawodu w prywatnym zakładzie samochodowym, zm. 17 XII 1970
Stefan Stawicki, 16 lat, uczeń
Zasadniczej Szkoły Budowy Okrętów w Szczecinie, zm. 18 XII 1970
Waldemar Szumiński, 22 lata,
pracownik budowlany w Rejonie Eksploatacji Dróg Publicznych w Skoczowie, zm. 17
XII 1970
Julian Święcicki, 59 lat,
rencista, zm. 17 XII 1970
Zygmunt Toczek, 23 lata,
tokarz w warsztatach Zasadniczej Szkoły Metalowej w Szczecinie, zm. 17 XII 1970
Wojciech Woźnicki, 21 lat,
ślusarz w zakładzie prywatnym w Pilchowie, zm. 19 XII 1970
Janusz Wrzodak, 27 lat, technik
budowlany, zm. 17 XII 1970
Opracował: Piotr Brzeziński, OBEP IPN Gdańsk, 31 stycznia 2012 r.
[3] Wg: J. Eisler, I. Greczanik-Filipp, W. Kwiatkowska, J. Marszalec, To nie na darmo... Grudzień ’70 w
Gdańsku i Gdyni, red. M. Sokołowska, s. 38 i 68–70.
[4] Wg: P. Brzeziński, R. Chrzanowski, A. Nadarzyńska-Piszczewiat, Zbrodnia bez kary. Grudzień 1970 w
Gdyni. Przebieg wydarzeń, represje, walka o prawdę, red. M. Sokołowska,
Gdynia 2010, s. 384–401.
Stowarzyszenie Polskiej Partii Niepodległościowej Członków i
Współpracowników zwróciło się do Marszałka Sejmu RP w.s o spowodowanie
przyspieszenia prac nad projektem ustawy o działaczach opozycji
antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych [ druk
sejmowy nr 2137]. Jak stwierdza w piśmie Alina Cybula Borowińska reprezentująca
Stowarzyszenia:
"Od 25 lat żyjemy w wolnej Polsce, o którą walczyliśmy.
Jednak wielu z nas żyje dziś w skrajnej nędzy, wielu nie stać na leki
oraz na podstawowe środki utrzymania. Wielu z nas walczących o wolną
Polskę, umiera w niej jako bezdomni w przytułkach lub noclegowniach. Dlatego
też zwracamy się do Pana o spowodowanie przyspieszenia prac nad wyżej
przywołanym projektem. Przedstawiając w imieniu Senatu projekt na 61
posiedzeniu Sejmu w dniu 21 lutego 2014 roku, Senator Jan Wyrowiński,
stwierdził, iż cyt. Senat w
swej decyzji uznał, że po
25 latach od odzyskania niepodległości należy w sposób systemowy pomóc tym,
którzy nie szczędzili zdrowia, nie szczędzili czasu, którzy ryzykowali tak
wiele, którzy w efekcie tych swoich decyzji, które wtedy podejmowali,
niejednokrotnie doświadczyli wielu niedogodności, którzy w efekcie tych decyzji
niejednokrotnie zrujnowali swoje życie rodzinne i ponieśli różnego rodzaju
inne ofiary.
Ustawa, z preambułą:
Uznając szczególne zasługi dla Polski tych jej obywateli, którzy w
latach 1956-1989 z narażeniem własnego życia, wolności, majątku lub praw
pracowniczych angażowali się w działalność antykomunistyczną zmierzającą do
odzyskania suwerenności i niepodległości Ojczyzny, lub byli z tych
powodów represjonowani, uchwala się co następuję,
miała wejść w życie z dniem 1 czerwca 2014 r., i stanowić
swoisty „prezent” - dla działaczy opozycji - na jubileusz upadku
komunizmu w Polsce. Do czego jednak nie doszło. Projekt ustawy skierowano do
Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, która przekazała go do podkomisji, gdzie
miały się toczyć dalsze prace nad dokumentem. Do dnia dzisiejszego prace nad
projektem są w gestii podkomisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Dnia 8 lipca br. odbyło się jedyne posiedzenie podkomisji Polityki
Społecznej i Rodziny na które zostaliśmy zaproszeni. Następne miało się odbyć
dnia 22 lipca, jednak zostało odwołane . Od tego czasu nie odbyło się
żadne posiedzenie w tej sprawie z udziałem zainteresowanych stowarzyszeń.
Dodatkowo nie jesteśmy w stanie skontaktować się z przewodniczącym Komisji
Panem Janem Sławomirem Piechotą. Poczytujemy to jako celowe działanie ze strony
Pana Przewodniczącego, zmierzające do przeciągania prac nad
projektem ustawy.
Pozwoli Pan, Panie Marszałku, że powstrzymamy się od własnego
komentarza. Przytoczymy natomiast wystąpienie Pana posła Adama Szejnfelda,
wygłoszone na owym posiedzeniu Sejmu - „Czy
to jest kraj, którego nie stać na to, żeby swoich obywateli uszanować za to, ze
dzięki nim możemy teraz żyć w wolnej Polsce ? Moim zdaniem stać nas na
to. Nie byłoby tego stanu, gdyby nie właśnie ci ludzie, którzy dzisiaj bardzo
często nie siedzą tutaj, w tych ławach, tak jak pan, panie pośle, nie mają z
czego żyć, nie mają podstawowej pomocy, a są dla nas zasłużeni”.
W dalszym ciągu żywimy nadzieję, iż prace nad projektem
wspomnianej ustawy zostaną wznowione i być może niektórzy z nas doczekają
chwili uznania przez III RP poniesionych przez nich zasług w odzyskania
suwerennego Państwa."
Cdn.
OBYWATELSKA
AKCJA WS. WIECZYSTEGO
Już od marca
Stowarzyszenie Interesu Społecznego „Wieczyste” prowadzi akcję zmierzające do
zmiany przepisów dot. opłat wieczystego użytkowania.
PROJEKT OBYWATELSKI: Powołano
Komitet Inicjatywy Ustawodawczej który przedstawił obywatelski projekt ustawy,
który przewiduje zmniejszenie stawek do 0,3% (dla nieruchomości mieszkaniowych)
i 1% (dla komercyjnych), umożliwienie unieważnienia podwyżek opłat wieczystego
dokonanych po 31.12.2008 roku, nieodpłatne i z urzędu dla osób fizycznych
przekształcenie udziałów w wieczystym użytkowaniu w prawo własności w przypadku
nieruchomości przeznaczonych na cele mieszkaniowe. W ciągu następnych miesięcy
w mediach informowano o projekcie, odbyła się dyskusja, organizowano
manifestacje. W rezultacie o wieczystym użytkowaniu, o problemach wynikających
z aktualizacji opłat dyskutowano nie tylko przy okazji terminu płatności (do 31
marca) jak do tej pory, ale przez cały rok. Wreszcie 14 października Komitet
złożył projekt ustawy do Marszałka Sejmu wraz z 1857 podpisów.
ZBIÓRKA PODPISÓW: Po przyjęciu
zawiadomienia przez Marszałka (28.10) rozpoczęto dalsze zbieranie podpisów.
Początkowo szło jak po grudzie. Jak pisz pisze pan Michał „Niektóre z osób były za projektem, lecz gdy dochodziło do propozycji
podpisania listy poparcia wycofywały się one okazując strach przed ewentualnymi
następstwami swojej postawy. Wyglądało to jak w latach 70-80 za czasów PRLu”.
Kilka artykułów
prasowych (Gazeta Wyborcza, Tygodnik Solidarność) nieco zdynamizowało zbiórkę.
Deklarację w sprawie złożyło wiele osób (np. ze wspólnot) i także z różnych
miast (Wrocław, Trójmiasto, Warszawa itp.). Jednak by projekt ustawy został
rozpatrzony przez Sejm potrzebne jest złożenie 100 tys. podpisów przed 28 stycznia 2015 r. Oznacza to,
iż podpisy należy doręczyć fizycznie najpóźniej do 27 stycznia (jeżeli są
wysyłane pocztą, należy je wysłać co najmniej kilka dni wcześniej). Jak
informuje Komitet listy będą wykorzystane czy jako projekt obywatelski czy w
nowej formule petycji przy okazji rozpatrywanie innych projektów poselskich
dot. gospodarki nieruchomościami. Jednak skutki prawne i wymowa pierwszego
byłyby znacznie silniejsze, stąd apel o dalszą zbiórkę i podpisywanie.
SAMORZĄDY ZNÓW
PODWYŻSZAJĄ WIECZYSTE: Jak informuje nas czytelnik
- w Krakowie następnego dnia
po wyborach otrzymaliśmy informację z Urzędu Miasta, iż wypowiadają nam umowę o
wieczyste użytkowanie po obecnych stawkach i podają jak w okresie 3 lat będą
się kształtować ceny i tak: w 2015 roku mamy płacić 100% więcej niż w 2014, w
2016 roku będziemy płacić 1000% więcej niż w 2015r. a w 2017 o 1000% niż
w 2016. Uważam, że to skandal. Skąd mamy na wziąć tyle pieniędzy. Granda
czekali do II tury wyborów. Z kolei z Warszawy otrzymaliśmy sygnały o podwyżkach stawek wieczystego
z 1 na 3% dla osób posiadających miejsca postojowe w podziemnych parkingach pod
budynkiem. Czysty obłęd. Przecież wieczyste dotyczy nieruchomości gruntowej, a
nie lokali czy mieszkań.
KONKLUZJA: Podwyżki nie powinny nikogo dziwić, przecież władza samorządowa potrzebuje pieniędzy (wszak apanaże kosztują), a mieszkańcy traktowani są jak dojne krowy. Przed wyborami ściąganie haraczy było niezręcznie, wszak obywatele mogliby zagłosować w sposób "politycznie niepoprawny", po wyborach hulaj dusza, piekła nie ma, można ich obciążać do woli, a że np. zdechną z głodu, co tej władzy obchodzi. Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste" nie liczy na radnych, uważa że należy próbować rozwiązać problem wieczystego ustawowo poprzez projekt obywatelski. Projekt ustawy, karta podpisów i inne szczegóły na stronie: http://wieczyste.blogspot.com/p/projekt-ustawy-wieczyste.html.
WIECZYSTE CZYLI ODROCZENIE
POSTĘPOWANIA
12 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie, wydział odwoławczy przy ul.
Płockiej. Sprawa z apelacji państwa S. ws. aktualizacji opłat użytkowania
wieczystego. Sąd I instancji (SR Warszawa Śródmieście) obniżył co prawdę opłatę
o kilkanaście procent, ale obciążył użytkowników (osoby w wieku lat 80)
kosztami postępowania. Wydawałoby się, sprawa jedna z wielu, szybka piłka. Ale
było to nie uwzględniać udziału Stowarzyszenia Interesu Społecznego
"Wieczyste".
Sprawa toczyła się w obecności kilkunastu osób, przybyłych
obserwować rozprawę. Na początku sprawy Stowarzyszenie podniosło fakt, iż nie
otrzymało odpowiedzi pozwanego na apelację powoda. Odpowiedź (1,5 strony)
doręczono. Wówczas Stowarzyszenie zwróciło uwagę na fakt, iż 3 dni wcześniej
złożyło pismo procesowe wskazujące na dodatkowe okoliczności a także
zawierające szereg wniosków formalnych. Sąd zarządził przerwę, a po niej uznał
iż w tej sytuacji musi odroczyć postępowanie, terminu następnej rozprawy jednak
nie wskazano. Sąd zapowiedział, iż wnioski formalne (w sprawie zwrócenia się do
Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego) będą rozstrzygane w
postanowieniach niejawnych, a ponadto zobowiązał pozwanego do udzielenia
odpowiedzi na pismo procesowe, Co najbardziej zabawne oznacza to, iż radca
prawny Miasta Stołecznego Warszawa będzie musiał odnieść się m.in. do pisma
tego samego radcy w innym postępowaniu, pisma którego Stowarzyszenie
wykorzystało jako dowód na stwierdzenie, iż członkowie zarządu dzielnicy są
wadliwie umocowani, albowiem nie skwitowali należycie odbioru pełnomocnictw.
Odraczanie spraw staje się powoli normą w sprawie z udziałem
Stowarzyszenia. Wnioski o zawieszenie postępowania, o wyłączenie sędziego,
zażalenia na opłaty sądowe, inne wnioski procesowe powodują, że sprawy
zaczynają zalegać w sądach w Warszawie. Zatem Wieczyste staje się synonimem
odroczenia, przekładania, blokowania spraw.
TĘCZOWY
SPÓR
Stowarzyszenie
Interesu Społecznego "Wieczyste" od kwietnia domaga się rozbiórki
"Tęczy" na Placu Zbawiciela. Stowarzyszenie zwróciło się o
stwierdzenie nieważności postanowienia Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora
Nadzoru Budowlanego nr 2175/14 z dn. 3 listopada 2014 r. utrzymującego w mocy
postanowienie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego IOT/300/214
PINB.IOT/514197.2014MTB o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie nakazu
rozbiórki obiektu budowlanego w formie metalowej tęczy na Placu Zbawiciela w
Warszawie.
W dniu 14 kwietnia Stowarzyszenie Interesu Społecznego
"Wieczyste" zwróciło się do Państwowego Inspektora Nadzoru
Budowlanego w Warszawie o wydanie decyzji nakazu wstrzymania prac
budowlanych i rozbiórki obiektu budowlanego w formie metalowej tęczy na Placu
Zbawiciela w Warszawie. Wniosek złożono w trybie art.31 kpa w związku z art.48
i 83 Prawa Budowlanego. Stowarzyszenie wskazało, że co prawda zgodnie z art.28
ust.1 Prawa Budowlanego – Art.31 kpa nie stosuje się w postępowaniu w sprawie o
pozwolenie na budowę, jednakże postępowanie w trybie art.48 kpa nie dotyczy
pozwolenia na budowę ale innej sytuacji prawnej tj. rozbiórki obiektów wydanych
bez wymaganego pozwolenia na budowę. Przyjmując literalną wykładnię oraz
funkcjonalną przepisów zatem art.31 kpa może mieć zastosowanie, gdyż dotyczy
kwestii rozbioru samowoli budowlanej a nie udzielenia pozwolenia na budowę.
Celem ustawodawcy art.28 prawa budowlanego było ograniczenie możliwości
stosowania kpa wyłącznie w przypadku pozwoleń na budowę, ale nie możliwości
innych postępowań w zakresie rozbiórki powstałych z naruszeniem prawa czy
użytkowania obiektów.
W dniu 23 kwietnia PINB przesłał pismo nr
PINB.I.OT.5141.97.2014.KD, w którym wyjaśnia, że w przedmiotowej instalacji było
przeprowadzone postępowanie legalizacyjne i obiekt ten nie jest obiektem
tymczasowym i nie stanowi samowoli budowlanej. Sam fakt ponownego montażu
instalacji, również nie podlega w niniejszym przypadku restrykcjom prawnym,
gdyż jest to ten sam obiekt poddany jedynie zabiegom konserwacji, na którą nie
jest wymagane pozwolenie na budowę ani zgłoszenie, o którym mowa w art,30 ust.1
Prawa Budowlanego, a lokalizacja instalacji Tęcza jest tożsama z dotychczasową. W konsekwencji Inspektorat uznaje
brak podstaw do wydania nakazu rozbiórki, ale nie czyni to jak wymagają
przepisy prawa – postanowieniem lub decyzją (najwyraźniej by nie można było je
zaskarżyć).
Na żądanie Stowarzyszenie przedstawienia dokumentów
legalizacyjnych w dniu 19 maja PINB przesłał kopię decyzji z dn. 16 września
2013 w którym tenże PINB umorzył jako bezzasadne postępowanie
administracyjne wszczęte w dniu 11.06.2013 r. ws. dotyczącej ustawienia
instalacji artystycznej „Tęcza” na placu Zbawiciela w Warszawie w związku z
wnioskiem z dn. 3.06.2013 Biura Kultury Urzędu Miasta Stołecznego Warszawa (w
imieniu Instytutu Adama Mickiewicza) w/s legalizacji instytucji artystycznej
„Tęcza” na zieleńcu przy Placu Zbawiciela w Warszawie. Z uzasadnienia decyzji
wynika, że Instytut Adama Mickiewicza dokonał w wydziale Architektury i
Budownictwa dla Dzielnicy Śródmieście złożenia montażu i demontażu instalacji
artystycznej, które zostało skutecznie przejęte jako realizacja obiektu
tymczasowego (do 31.01.2013). Decyzja nie wspomina by Zarząd Oczyszczenia
Miasta i Zarząd Dróg Miejskich udzieliły zgód w/s zajęcia pasa drogowego po
terminie 31 stycznia 2013 r. Decyzja nie wspomina również o jakimkolwiek
zgłoszeniu obiektu tymczasowego do wydziału Architektury obejmującego okres po
31 stycznia 2013 r. (abstrahując, iż trudno uznać za obiekt tymczasowy, obiekt
którym systematycznie przedłuża się istnienie)
Wobec sprzeczności wyjaśnień PINB z pism z dn. 23.04.2013 iż Tęcza
jest obiektem zalegalizowanym i nie tymczasowym oraz decyzji z dn. 16.09.2013
umarzającą postępowanie legalizacyjne i wskazujące na tymczasowość obiektu
zgłoszonego (który termin ważności minął), Stowarzyszenie podtrzymało wniosek
w/s wydania decyzji w/s nakazu rozbiórki, zgodnie z prawem Budowlanym oraz
zwróciło się z zażaleniem na przewlekłość i bezczynność organu administracji.
Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał zasadność zażalenie i
nakazał rozstrzygnięcie wniosku Stowarzyszenia.
Postanowieniem z dn. 10.09.2014 PINB odmówił wszczęcia
postępowania stwierdzając, iż nakaz rozbiórki obiektu budowlanego uzależnione
jest od postępowania legalizacyjnego, a regulacja prawna art.48 prawa budowlanego
odnosi się do obiektów budowlanych ujętych w wykazie stanowiący załącznik do
ustawy Prawo Budowlane, który nie zawiera w katalogu instalacji artystycznej
będącej przedmiotem wniosku Stowarzyszenia.
23.09 Stowarzyszenie wniosło zażalenie na postanowienie PINBu,
wskazując że art.48 ust.1
prawa budowlanego stwierdza, iż Właściwy
organ nakazuje, z zastrzeżeniem ust. 2, w drodze decyzji, rozbiórkę obiektu
budowlanego, lub jego części, będącego w budowie albo wybudowanego bez
wymaganego pozwolenia na budowę. Jak wynika z ust.2 jeżeli budowa, o której
mowa w ust.1 jest zgodna z przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu
przestrzennym (planem lub ostateczną decyzją o warunkach zabudowy i
zagospodarowania terenu) lub nie narusza przepisów techniczno-budowlanych,
wówczas właściwy organ wstrzymuje prowadzenie robót budowlanych. PINB w
postanowieniu uznał, iż instalacja artystyczna nie jest obiektem budowlanych
ujętym w załączniku do ustawy, czym uzasadnia niemożność dokonania rozbiórki.
W zażaleniu Stowarzyszenie wskazało, iż Załącznik
do ustawy określa różnorodne kategorie obiektów budowlanych głównie ze względu
na ich funkcjonalne przeznaczenie. Wymienia się rodzaj obiektów i przykłady
(jak: …). W kategorii V ujęto obiekty sportowe i rekreacyjne, natomiast kategoria
VIII obejmuje inne budowle. Niezależnie zatem jak traktować instalacja
artystyczna jest objęta załącznikiem, chociażby przez kategoria VIII – inne
budowle (przyjmując że nie wchodzi w zakres pozostałych kategorii). Także art.3
ustawy Prawo Budowlane uznaje za obiekt budowlany budynki, obiekty małej
architektury i inne budowle (czyli każdy
obiekt budowlany niebędący budynkiem lub obiektem małej architektury). Zatem twierdzenie jakoby instalacja
artystyczna „Tęcza” nie była objęta załącznikiem lub art.3 ustawy, wydaje się
całkowicie niedorzeczna. Nie da się przy tym nie zauważyć zmienność
argumentacji PINB dotyczące tego obiektu w kolejnych pismach.
3 listopada Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego
postanowieniem utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie całkowicie zmieniając
uzasadnienie PINBu, odrzucając dywagację nt. charakteru instalacji, a
przyjmując jako powód odmowy wszczęcia postępowania fakt wydania przez PINB
decyzji IOT/472/2013 z dnia 16 września 2013 r. o umorzeniu postępowania
administracyjnego w sprawie robót budowlanych polegającego na montażu
instalacji artystycznej Tęcza na Placu Zbawiciela w Warszawie. Zdaniem
Wojewódzka inspektora decyzja przesądza o zalegalizowaniu robót budowlanych.
Zdaniem Stowarzyszenia decyzja Mazowieckiego Wojewódzkiego
Inspektora rażąco narusza prawo, albowiem:
- postanowienie wydano z całkowitym pominięciem art.10§1 kodeksu
postępowania administracyjnego dotyczącego czynnego udziału strony i
umożliwienia wypowiedzenia się przed wydaniem decyzji/postanowienia.
- Organa administracyjne cały czas dokonywały zmiany
interpretacji uzasadniającej odmowę, co w rezultacie doprowadziło do sytuacji w
której organ wojewódzki nie tyle dokonał weryfikacji nadzorczej poprzedniego
rozstrzygnięcia, ale wydał nowe postanowienia.
Tym samym nie było możliwości utrzymania w mocy postanowienia w
trybie art.138§1 pkt.1 kpa, ale co najwyżej wydania postanowienia w trybie
dalszych przepisów (czyli uchylenia postanowienia i rozstrzygnięcia na nowo).
- Za całkowicie niedorzeczne należy uznać uzasadnienie odmowy
faktem decyzji umarzającej postępowanie. Przypomnijmy, iż wniosek z dn.
3.06.2013 Biura Kultury Urzędu M. St. Warszawy dot. wniosku o legalizację
instalacji artystycznej „Tęczy” na Placu Zbawiciela w Warszawie. Umorzenie
postępowanie ws. robót budowlanych nie jest wbrew temu co twierdzi organ
administracyjny legalizacją tychże robót, ale oznacza jedynie bezprzedmiotowość
postępowania w sprawie. Nie jest to równoznaczne z zalegalizowaniem montażu
instalacji „artystycznej” i nie stanowi zatem przeszkody formalnej do
rozstrzygania wniosku o rozbiórkę obiektu, którego termin planowanego istnienia
już upłynął.
UCHYLENIE
WYROKU, UMORZENIE POSTĘPOWANIA ZDANIEM WSA TO DOWÓD WINY
Czy uchylony wyrok skutek sprzeciwu czy też umorzenie postępowania
karnego może być uznane za dowód winy? Wydaje się, że nie, że w państwie
prawny, jedynie wyrok skazujący stanowi uznanie winy. W Polsce jednak okazuje
się, że nie, że umorzenie postępowania, uchylenie wyroku skazujące wskutek
sprzeciwu - stanowi wręcz dowód winy oskarżonego. Poniżej fragment z wyroku
wojewódzkiego sądu administracyjnego w Łodzi z 3.10.2014. Pan B.D. strarał się
o stwierdzenie nieważności 3 decyzji (o zatrzymaniu prawa jazdy, o cofnięciu
uprawnień i skierowanie na egzamin kontrolny)
WSA odrzucił skargi uzasadniając wcześniejszymi prawomocnymi
wyrokami WSA. Najciekawsze jednak jest stosunek sądu do wskazanych nowych
okoliczności jakim było uchylenie wyroku wskutek sprzeciwu czy umorzenie
postępowania karnego. cyt.
O tym, że skarżący
dopuścił się czynu zabronionego w ruchu drogowym, które skutkowały naliczeniem
punktów karnych, świadczy przede wszystkim uchylony wskutek wniesienia
sprzeciwu wyrok nakazowy SR L. z dnia 7 marca 2008r., XV W 290/08, jak i licznie wcześniej naliczone skarżącemu punkty z tytułu
innych naruszeń przepisów o ruchu drogowym. I tak, sam skarżący w skardze
podał, że w dniu 13 maja 207r otrzymał 2 pkt, w dniu 22 maja 2007r. – 5 punktów,
w dniu 12 czerwca 2007r. – 5 pkt. oraz sporne 14 pkt z dnia 25 września 2007r.
Okoliczności naruszenia przepisów o ruchu drogowym sam skarżący zresztą nie
kwestionuje, sam wręcz wymienia niektóre z popełnionych wykroczeń drogowych.
Kwestionuje natomiast status naliczonych punktów, tj. prawomocność punktów.
Okoliczności notorycznego naruszania przez skarżącego przepisów o ruchu
drogowym nie zmienia ani to, że wyrok
nakazowy z dnia 7 marca 2008r. w związku z wniesieniem przez skarżącego
sprzeciwu upadł, ani to, że postanowieniem z dnia 15 listopada 2013r., IV W
1498/13, SR L.-Z. umorzył postępowanie karne. Wyrok zaoczny "upadł" bowiem nie dlatego, że był
wadliwy, lecz dlatego, że system prawny wprowadza taki skutek w razie
wniesienia od niego środka zaskarżenia (sprzeciwu). Postanowienie o umorzeniu
postępowania karnego zostało zaś podjęte – jak wynika z jego uzasadnienia –
wyłącznie z uwagi na przedawnienie karalności wykroczenia z art. 97 K.w.
Umorzenie postępowania z tej przyczyny oznacza jedynie tyle, że w sprawie tej
zaistniała negatywna przesłanka procesowa, o której mowa w art. 5 § 1 pkt 4
K.p.s.w., a nie, że czynu nie popełniono albo brak jest danych dostatecznych
uzasadniających podejrzenie jego popełnienia lub też czyn nie zawiera znamion
wykroczenia, które to okoliczności stanowią odrębne podstawy umorzenia
postępowania określone w art. 5 § 1 pkt 1 i 2 K.p.s.w. Umorzenie postępowania oznacza tylko tyle, że skarżącego nie można
pociągnąć do odpowiedzialności za zarzucany mu czyn, nie zaś że skarżący nie
popełnił zarzucanego mu czynu. Jedynie wyrok uniewinniający uprawniałby do twierdzeń, że skarżący
nie popełnił wykroczenia. Zwrócić też
należy uwagę na to, iż odmienne są przesłanki odpowiedzialności karnej i
administracyjnej, co oznacza tyle, że sprawca czynu zabronionego może nie
ponieść odpowiedzialności karnej, natomiast będzie "odpowiadał" w
trybie administracyjnym.
Zatem nie doszło do uznania winy w trybie karnym, jednak dla WSA w
Łodzi uchylenie wyroku i umorzenie postępowania to dowody winy, bo nie
orzeczono niewinności. Czy przypadkiem jedynie uchylenie wyroku nie oznacza
uchylenie także jego skutków prawnych? I czy przypadkiem zasadą państwa prawa
nie jest jednak, iż każdy jest niewinny dopóki nie udowodniono mu winy.
POWYBORCZY
CYRK
Cyrk – chyba
najwłaściwsze słowo, by opisać całą procedurę powyborczą. Od przedstawiciele
władzy, słyszymy że ewentualne nieprawidłowości rozstrzygną sądy. Okazuje się
jednak, że zarówno w przepisach zadbano by uniemożliwić dochodzenie racji przez
obywateli jak i same sądy próbują odrzucić a priori ewentualne protesty
wyborcze
WYSYŁKA POCZTĄ
NIEWAŻNA: Władza znalazła sprytny sposób
na unikanie rozpatrywanie protestów wyborczych. W ramach Akcji Protest Wyborczy
- Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste" i Stowarzyszenie
Walczących o Niepodległość 1956-89 wysłały 29 listopada br. protesty wyborcze
do Sądu Okręgowego w Warszawie. Zasadą prawną w postępowaniu sądowym jest, iż
przy nadaniu przesyłki za pośrednictwem operatora wyznaczonego, Poczty
Polskiej, liczy się dzień nadania (a nie odbioru). 3 grudnia Sąd Okręgowy wydał
postanowienie XXV nr 188/14 o pozostawieniu protesty wyborczego łącznie 10 osób
fizycznych i obu stowarzyszeń bez dalszego biegu. Jak wynika z uzasadnienia
protest wpłynął do Sądu 2 grudnia br (a był wysłany przecież w listopadzie). Jak
wynika z art.9 kodeksu wyborczego Ilekroć w kodeksie jest mowa o
upływie terminu do wniesienia skargi, odwołania lub innego dokumentu
do sądu, organu wyborczego, urzędu gminy, konsula albo kapitana statku, należy
przez to rozumieć dzień złożenia skargi, odwołania lub innego
dokumentu w sądzie, organowi wyborczemu, w urzędzie gminy, w
konsulacie lub kapitanowi statku. Skoro
termin uwzględniając dzień wolny od pracy upłynął 1 grudnia, a protesty
nadeszły 2 grudnia pozostawiono je zatem bez rozpatrzenia.
Dziwnym trafem odmienność przepisów dotyczy wyłącznie wyborów
samorządowych, zarówno w kwestii terminów odwoławczych jak również i sposobu
wniesienia protestu. W przypadku wyborów prezydenta, Sejmu i Senatu, do europarlamentu
- przewidziano iż Nadanie w tym terminie protestu w polskiej
placówce pocztowej operatora publicznego jest równoznaczne z wniesieniem
go do Sądu. Dlaczego
zatem przewidziano inne zasady dla wyborów samorządowych? Czy nie po to, by móc
odrzucać protesty bez ich rozpatrzenia? Ponadto skoro mają obowiązywać
przepisy postępowania nieprocesowego (czyli postępowania cywilnego), dlaczego
nie stosuje się przepisu kpc, iż nadanie pisma przez operatora publicznego
uznaje się za wniesione z dniem nadania, a nie odbioru? Dlaczego nie uznaje się
też przepisów prawa pocztowego dot. urzędowego nadania przesyłek za
pośrednictwem operatora wyznaczonego (Poczty Polskiej). Sprawę rozstrzygnie Sąd
Apelacyjny, do którego złożono zażalenie.
3586 ODPISÓW: Ten sam Sąd Okręgowy w Warszawie wezwał Macieja Bieleckiego Z
Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej do uzupełnienia braków formalnych .... tj.
3586 kopii protestu. Dlaczego taka liczba: po 1 egz. dla każdej obwodowej
komisji wyborczej na Mazowszu i dodatkowym egzemplarzu dla komisarza
wyborczego. A jak nie prześle, protest się odrzuci, pozostawi bez biegu z
powodu braków formalnych. Czy takimi metodami próbuje się legalizować wybory?
Pan Maciej jednak nie dał się i złożył wymagane odpisy. Sąd sam się zapętlił.
WCIĄŻ BRAK WYNIKÓW Z WARSZAWY:
Wiemy kto został wybrany w
wyborach samorządowych w Warszawie, ale wciąż nie opublikowano na stronie PKW wyników
czyli np. ile głosów kto uzyskał. Gdy klikniemy na stronie PKW pod linkiem
wyborów w stolicy http://wybory2014.pkw.gov.pl/pl/wyniki/substates/view/1465 pojawia
się komunikat "nie odnaleziono strony". Tymczasem termin składania
protestów wyborczych w I turze minął 1 grudnia, II Tury 15 grudnia opublikowanych
wyników brak.
Być może dla
niepoznaki jedne lub drugie lokalne wybory się unieważni, ale generalnie cały
system weryfikacji wyborczej powinien zostać zmieniony – dzisiaj ma bowiem
charakter pozorny.
SAMORZĄD
A STOWARZYSZENIA I ŚRODKI PUBLICZNE
Władza
samorządowa jeśli chce autentycznie zadbać o polepszanie warunków życia
społeczności i honorować pracę ludzi prawdziwie zaangażowanych społecznie musi
zmienić politykę wobec organizacji pozarządowych.
Obecna
sytuacja przypomina czasy PRL. Jesteś w partii albo współpracujesz z partią,
masz wsparcie i dostęp do przywilejów znakomicie widoczne m.in. w środowisku
spółdzielczości mieszkaniowej. Jesteś członkiem rodziny "uznawanej z
klucza za ważną" możesz liczyć na .... wiele. Wówczas
bez znaczenia jest twoje "zaangażowanie" na rzecz np.
środowiska lokalnego, realizowanych zadań. Wiodącym kryterium są
koneksje, przynależność partyjna i związek z daną grupą interesów.
W
sferze organizacji pozarządowych władza z zasady nie inwestuje w
przedsięwzięcia swoich domniemanych konkurentów oraz zadania, które mogą
naruszyć misternie budowany nieformalny porządek i np. zagrozić zyskom grup
żerujących na społeczności.
To
co dla normalnego człowieka wydaje się problemem społecznym, w mieście
spółdzielniach mieszkaniowych, dla grup interesów stanowi źródło
dochodów i pretekst do wyciągania publicznych pieniędzy poprzez
pseudostowarzyszenia zakładane w celu "zagospodarowania" dotacji
otrzymywanych z kasy miejskiej lub rządowej. Paradoksalnie im większa bieda i bezrobocie
to tym lepiej. Grupy mają więcej pretekstów "do niesienia pomocy
potrzebującym".
Co
roku płyną ogromne pieniądze na organizację różnych, często zbytecznych
i bezsensownych zajęć, spotkań, festynów. Stowarzyszenia władzy
rozrastają się i strukturami przypominają wieloetatowe przedsiębiorstwa
zasilane rocznie setkami tysięcy złotych. Dobre posady mogą tam np. znajdować
członkowie rodzin "ważnych" polityków, których owi politycy nie mogą
wsadzić do roboty bezpośrednio w urzędzie w organizacji partyjnej.
Fuchy mają działacze partii, osoby w jakiś sposób zasłużone dla
postnomenklaturowych watah żerujących na publicznym budżecie [patrz
nomen omen gazeta spółdzielców]. Kapitalną zaletą takich
pseudospołecznych działalności jest brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za
wydatkowanie pieniędzy i całkowita uznaniowość wydatków. W sprawozdaniu
finansowym pisze się np. o "intensywnej pracy" z członkami rodzin
patologicznych.
Celem
grupy rządzącej jak i sieci pseudostowarzyszeń żyjących z budżetu samorządowego
i państwowego nie jest realne rozwiązywanie istniejących problemów, ale
wykorzystanie skomplikowanej sytuacji społecznej jako pretekstu do
legalizowania transferu publicznych pieniędzy w prywatne ręce.
Patologia
ta, bo tak to należy nazwać, wywiera negatywny wpływ na społeczność nie tylko w
zakresie ekonomicznym w sensie marnotrawienia środków podatkowych, ale podważa
też wartość i znaczenie prawdziwej pracy społecznej w oczach opinii publicznej,
dając sceptykom argumenty do twierdzeń, że stowarzyszenia zakładają cwaniacy
powiązani z władzą. Że działalność taka jest zapleczem posad dla osób, które w
normalnych warunkach miałyby status bezrobotnych oraz jest formą łatwego
zarabiania opartego na koneksjach i układach - bez ryzyka i bez ponoszenia
odpowiedzialności. Służy przy tym do manipulacji działań
w środowisku m.in. spółdzielczości lokalnej.
Mało
jest stowarzyszeń działających wyłącznie pro publico bono, w których
ludzie poświęcają swój prywatny czas bezpłatnie, służbie bliźniemu. Chęć wyrwania
publicznych pieniędzy pseudo- stowarzyszeń w ostatnich latach uczyniła z wielu
ludzi hieny. Trudno zgodzić się z hipokryzją władzy nastawionej na
uzależnianie od siebie, budowanie nieformalnych dworów i koterii, właśnie wielu
stowarzyszeń. Władze ostentacyjnie nagradzają ludzi którymi się
wysługują i oczywiście, które są wobec niej uległe. Ostatni
z przykładów wysokie 20 000 nagrody przyznane
przez Ratusz za .... aktywność ....!.
Od
lat nierozwiązane pozostają najpilniejsze problemy:
-
wysokie czynsze w lokalach komunalnych - i przelewanie z pustego w próżne
organizowanymi przez władzę programami oddłużeniowymi;
-
blokowanie obniżenia kosztów egzystencji ludności zamieszkującej blokowiska
spółdzielni
-
władza konsekwentnie odmawia popierania inicjatyw służących obniżeniu czynszów
i poprawie jakości zarządzania; ostentacyjnie składa oświadczenia, że
spółdzielnie zarządzane są "wzorowo";
-
władza przyzwala na proceder eksmisyjny w spółdzielczości (liczba
eksmisji w skali roku idzie w dziesiątki) - choć jednocześnie
obsługuje sztucznie generowane koszty pomocy społecznej;
-
władza dopuszcza do koncentracji w określonych miejscach ludności
wykluczonej społecznie wskutek m.in. wyzysku czynszowego i polityki
eksmisyjnej.
Sprawy te pozostają jednak miejskimi tematami tabu,
nie ciesząc się zainteresowaniem aktualnych partii. Nie mówią
o nich zarówno niemieckie media ani nawet publiczne w zakresie jaki wywołałby
nacisk na lokalnych polityków lub postawiłby władzę w negatywnym świetle.
Władza milczy i nie rozwiązuje wymienionych
problemów. Nikomu nie zależy aby czynsze były niższe, aby eksmitowanych było
mniej - bo zwyczajnie nie da się na tym zarobić. Gdyby systemowo
ograniczyć wskazane patologie, to nie zarabialiby prezesi i nie miałaby racji
bytu część pseudo- stowarzyszeń "intensywnie pracujących" z
wykluczonymi. Systemowe
zredukowanie skali biedy wymusiłoby ograniczenie nakładów na prywatne
organizacje - a tego nie życzą sobie beneficjenci systemu.
W
państwie prawdziwie samorządnym wiodącym kryterium przyznawania dotacji i
dofinansowań programów powinna być wyłącznie merytoryczna ocena społecznej
przydatności działalności prowadzonej przez daną organizację. Teraz tego
wyraźnie brakuje.
Generalnie
biorąc pieniądze samorządowe powinny być w pierwszej kolejności wydawane na
zadania ustawowe. Powinny trafiać do
instytucji odpowiedzialnych ustawowo za obsługę ludności i zapewnienie koszyka
gwarantowanych świadczeń a później ewentualnie, w jakiejś części, do prywatnych
organizacji, ale z zastrzeżeniem faktycznej użyteczności realizowanych przez
nie zadań.
Mówiąc
w uproszczeniu: najpierw na przysłowiowe zapewnienie miejsc w przedszkolach a
nie na prywatne stowarzyszenia organizujące zajęcia dla dzieci, którym zabrakło
miejsc. Na działania służące ograniczaniu lub eliminowaniu eksmisji a nie na
"zwalczanie skutków eksmisji". Itd.
Maria Kondratowicz
EMERYTURA
PO 25 LATACH PRACY, ALE NIE PO 40.
Ile lat należy przepracować by otrzymać emeryturę? Otóż
przepracowanie 35 lub 40 lat pracy (i płacenie składek) nie uprawnia de
emerytury, jeżeli nie masz odpowiedniego wieku. Zdaniem rządu trzeba poczekać
do 67 roku. Sęk w tym, że wiek ten dotyczy zarówno tych którzy pracowali 40
lat, jak i tych którzy np. przepracowali np.21 lat a 4 lata dalsze byli na studiach.
11.12 Ministerstwo Pracy i Ubezpieczeń Społecznych odpowiedziało
na jeden z postulatów zgłoszonych przez Stowarzyszenie Interesu Społecznego
„Wieczyste” zawartej w petycji doręczonej 25 listopada w trakcie demonstracji
przed Kancelarią Rady Ministrów. Odpowiedź dotyczy żądania wprowadzenia
pełnoprawnej emerytury bez względu na wiek, w przypadku uzyskania 40 lat
okresów emerytalnych (składkowych i nieskładkowych) i w wieku 60 lat w
przypadku 35 lat stażu ubezpieczeniowego.
Jak informuje Ministerstwo do Sejmu wpłynął obywatelski projekt
ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń
Społecznych zawierający propozycję rozwiązań, na podstawie których każdy
ubezpieczony miałby prawo do emerytury bez względu na swój wiek, jeżeli udowodniłby
staż ubezpieczeniowy, wynoszący co najmniej 35 lat dla kobiet i 40 lat
mężczyzn. Do tego projektu Rada Ministrów przedstawiła negatywne stanowisko. Celem
reformy systemu emerytalnego jest przywrócenie mu charakteru ubezpieczeniowego,
w którym świadczenia będą przyznawane z powodu dożycia określonego wieku
emerytalnego i likwidowane będą wcześniejsze przejście na emeryturę (nie mające
pokrycia w składce na ubezpieczenie emerytalne). Ponadto rząd stwierdza, iż
obywatelski projekt ustawy nie uwzględnia sytuacji demograficznej. Całe
stanowisko rządu nie zauważa sprzeczności, jeżeli system ma opierać się
uzależnieniu wysokości świadczenia emerytalnego od zgromadzonego kapitału w
formie składek, wówczas względy demograficzne nie powinny mieć znaczenia, chyba
że cały system opiera się na właśnie na solidarności pokoleń, i wówczas nie ma
on charakteru ubezpiecze- niowego.
JAK
NIE JECHAŁEM PENDOLINO
22 grudnia pojechałem z Warszawy do Trójmiasta. Wyjazd o 6.35.
Miałem nadzieję, że zobaczę supernowoczesny pociąg Pendolino, ale niestety był
to zwykły Intercity. Jechał 2 godz. 58 minut (jak się okazuje tyle samo co
Pendolino). Zatem na czym polega korzyść z superszybkiego pociągu o prędkości
250 km/godzinę, skoro w ostatecznym rozrachunku jedzie tyle samo co zwykły
pociąg? Żeby był śmieszniej w latach 80 i 90, pociąg do Gdańsku jechał niewiele
dłużej (według rozkładu 3 godz. 23 minuty), ale dobre i 25 minut.
Liczyłem na dobry poczęstunek, ale się zawiodłem: Kawa, Herbata,
woda mineralna? A gdzie putinka (o herbatnikach nie wspominam). Czyżby nie było
już solidarności z polskimi producentami jabłek?
W podróży powrotnej (też IC) słyszę komunikat przez megafon.
Zbliżamy się do stacji Iława Główna. Planowany czas przyjazdu 13.37. Moment
jest po 17,00, może trend czas się odwrócił i czas się cofa. Spoglądam na zegar
w przedziale i już nic nie rozumiem, wskazuje że jest już po 18.00, może czas
się nie cofa, ale przyspiesza. Po chwili się uspokajam "Przepraszam
planowy czas przejazdu 17.37".
Patrzę na bilet. Zazwyczaj bywało tak, że im dłuższa trasa, tym
większa cena. 2 miesiące temu jechałem do Gdańska, zapłaciłem 89 złotych za 467
km. Teraz pojechałem Także Intercity niecałe 330 km a bilet kosztował 126
złotych czyli o 37 złotych więcej za prawie 140 km mniej. Zrozumie te
paradoksy kto może. 126 zł to niezła kwota, czy należy się dziwić iż pociąg
zarówno poranny do Gdańska jak i powrotny był pusty? Miało być wielkie
Pendolino, superszybki pociąg, wysoki standard, a wyszło to co wyszło.
Daniel Alain Korona
KRAJ
BOJKOT PZU: Ubezpieczenie w teorii ma służyć obywatelom, ma
stanowić zabezpieczenie na wypadek wypadku, zdarzenia losowego, tak aby
poszkodowany nie musiał ponosić znacznych kosztów. Tyle teorii, w praktyce
polskich firm ubezpieczeniowych, to zwykła kradzież, oszustwo. Przynajmniej tak
ocenia je wiele internautów. Na celowniku są wysokie składki ubezpieczeniowe, a
także niskie kwoty odszkodowań. W internecie mnóstwo opowieści jak PZU zaniżała
kwoty odszkodowań, nie wiadomo jak liczonych, o ile w ogóle je wypłacała.
Przykład (jeden z wielu) opowiadany przez internautę: mieliśmy włamanie do mieszkania.
Okradli rzeczy na około 30.000. To był weekend, gdy nas nie było w domu. Szok
jaki się wtedy czuje jest nie do opisania :( ale ok - zadzwoniliśmy do PZU aby
zgłosić szkodę - wszyscy nas pocieszali - nie martwcie się - odzyskacie część
strat. Niestety jak policja przyszła okazało się ze złodzieje wypchnęli siłą
okno i prócz mikrośladów typu - odcisk buta na parapecie, ślad rękawic nie
zadrasnęli go nawet. Wychodzili balkonem. Okno był ona 100% zamknięte - na
dworze wtedy było -15 stopni!!! PZU powołuje się na punkt w którym jest
napisane ze jego odpowiedzialność wykluczona jest gdy jest brak widocznych
śladów użycia siły i narzędzi!!!http://www.ubezpieczenie.com.pl/forum/pzu_odmowilo_odszkodowania_za_kradziez_z_wlamaniem/0,23890,1,0,8.html
W takich sytuacjach klienci często są bezradni, wiadomo postępowania
sądowe potrwa, PZU ma armię prawników, obywatel jest sam. Równocześnie, prezes PZU Andrzej Klesyk pobiera sobie wysokie wynagrodzenie (ponad 2,78
mln zł rocznie), podobnie inni członkowie zarządu (wiceprezes Bogusław Skuza -
1,7 mln zł rocznie). Wielu naszych rodaków nie zarobi takich kwot w
ciągu całego życia. Przeciw temu złodziejstwu (bo jak inaczej nazwać fakt
sowitych wynagrodzeń dla członków zarządu, a równocześnie odmowy, zaniżanie
odszkodowań dla ubezpieczonych) jest jednak rada – bojkot PZU, i by ta akcja
wywarła nacisk na firmę publiczne ogłaszanie i deklarowanie bojkotu. Do akcji
już włączyło się Stowarzyszenie Polskie Euro 2012, Stowarzyszenie Interesu
Społecznego WIECZYSTE, Stowarzyszenie Walczących o Niepodległość 1956-89,
ekonomista dr Daniel Alain Korona. Zachęcamy innych. Stowarzyszenie Interesu
Społecznego WIECZYSTE zapowiada dalsze akcje przeciw PZU. Niech PZU, jej
akcjonariusze wiedzą iż nie ma zgody na powyższe praktyki.
NIEODEBRANA CHOĆ WCZEŚNIEJ ODEBRANA CZYLI INPOST: Chociaż sprawa nieprawidłowości w doręczaniu przesyłek sądowych
przez prywatnych operatorów zeszła ze szpalt gazet, problemy jednak nie
zniknęły. Systematycznie dochodzi do naruszenia przepisów kodeksu postępowania
cywilnego w zakresie awizowania przesyłek. Podwójne awizowanie przesyłek w
teorii występuje, a w praktyce jest fikcją. By nie być gołosłownym poniżej
przypadek pana Zbyszka. W moim przypadku
było tak, że doręczyciel InPost zadzwonił do posesji w której mieszkam i nim
zdążyłem wyjść z domu - odjechał. W skrzynce zostawił awizo do odbioru
przesyłki sądowej dla mnie i dla mojego dorosłego syna. Miejsce odbioru to
SKOK Stefczyka w innej miejscowości oddalonej o 10km. ( Czyli muszę pokonać 20
km w obie strony, kto mi zapłaci za stracony czas i paliwo?). Placówka jest
czynna od 10-17, a syn pracuje od 8-18 w innym miejscu oddalonym o ok 30 km w
przeciwną stronę...jak ma odebrać przesyłkę osobiście? Ja wczoraj tj.
09/12/2014 udałem się osobiście po odbiór przesyłki niestety dla syna odebrać
nie mogłem. Pomijam fakt, ze trzeba się naczekać z osobami stojącymi w kolejce
do kasy aby dokonać wpłat i wypłat itp. Co zwróciło moją uwagę to
pieczątka na kopercie, której skan Państwu przesyłam. Wynika z niej, że w
dniu 10/12/2014 czyli dzisiaj przesyłka była powtórnie awizowana (czyli znowu
nie doręczona) a przecież wczoraj osobiście ją odebrałem. Poniżej jest zapis,
że nie podjęto jej do dnia 19/12/2014 roku. Widać więc, że przesyłka
została już "przygotowana" do zwrotu do nadawcy bez próby jej
doręczenia. A zatem chociaż przesyłkę w powyższym przypadku
odebrano, formalnie wpisano na niej zapis powtórnego awizowania 1 dzień po jej
odbiorze (sic) i brak jej odbioru w ustawowym terminie. Powstaje pytanie czy
zatem przesyłkę formalnie odebrano czy też nie, oraz jaki obowiązuje termin dla
ewentualnej czynności procesowej (od dnia odbioru 9 grudnia czy też od dnia
doręczenia zastępczego 19 grudnia?). I takiej firmie jak Inpost, która stosuje
takie metody, chcą dać status operatora wyznaczonego (zamiast Poczty Polskiej)?
MARSZ W OBRONIE DEMOKRACJI I
WOLNOŚCI MEDIÓW:
Choć Marsz miał
rozpocząć się 13.12 dopiero o 13.00, to uczestnicy zaczęli się gromadzić już
około południa. W autobusach ludzie z białoczerwonych chorągiewkami i
sztandarami, mówiącymi głośno o marszu i stanie wojennym. Przed ambasadą
radziecką (przepraszam rosyjską) kilkanaście nysek policyjnych, sama ambasada
ogrodzona i dziesiątki pilnujących policjantów. Widok ogrodzeń i policji widać
jeszcze na alejach Ujazdowskich przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.
Docieramy na Plac Trzech Krzyży, już tysiące uczestników. Są już sprzedawcy
znaczków i flag. Na miejscu widać flagi Solidarności, Solidarności RI, Klubów
Gazety Polskiej, PISu. Są też zwolennicy SIS "Wieczyste", którzy
rozdają biuletyn WIECZYSTE z omówieniem obywatelskiego projektu ustawy ws.
zmniejszenia wieczystego. W ciągu 10 minut nie było już co rozdawać. Trudno
oszacować liczbę demonstrantów, to są tysiące flag, dziesiątki tysięcy ludzi
(60 tys. na pewno, niektórzy twierdzą że jeszcze więcej, a było deklarowanych
30 tys.), różnych zawodów (stoczniowcy, górnicy), przekrojów wiekowych
(emeryci, osoby pracujące, młodzi), i części Polski (z Warszawy i innych, nawet
z pogranicznego Zgorzelca). Są na placu, ale też na całej trasie planowanego
przemarszu. Był odśpiewany hymn narodowy (na początek i na koniec), był apel
pamięci ofiar stanu wojennego, były przemówienia polityczne, były piosenki - w
tym najsłynniejsza "Żeby Polska była Polską" i "Ojczyzna
Ma". Wśród haseł skandowanych "Precz z komuną", "Wolna
Polska", "Nie fałszerzom" czy też "złodzieje"
(zwłaszcza gdy przechodzono obok Kancelarii Premiera). Takiej demonstracji
dawno w stolicy nie widziano, ludzie przyjechali lub przyszli, zobaczyli się,
że nie są sami, osamotnieni w krytyce.
SEJMOWY
KILOMETROWY BIZNES: Jak informują media za
każdy kilometr przejechany przysługuje posłowi 0,83 gr. Fakt ten oznacza jedno,
iż nawet jeżeli poseł wykonuje wyjazd rzeczywiście służbowy a nie prywatny, to
dzięki ryczałtom samochodowym zarabia dodatkowe pieniądze. By nie być
gołosłownym sprawdziliśmy zużycia paliwa samochodów: Skoda Fabia II między 4,6
a 5,9 l/100 km, Citroen C3 między 4,2 a 5,9, Fiat Punto 4,2 -5,7, Ford Fiesta
3,3 - 5,9, Hyundai I20 - 3,8 do 4,9, Opel Corsa 3,3 - 6,0 l/100 km. Zasadniczo
większość samochodów zużywa do 6 l/100 km. Innymi słowy za 100 km poseł może
otrzymać 83 zł, tymczasem wyda przyjmując 5 zł/litr (a obecnie cena jest
niższa) ok. 30 zł. Oznacza to, iz na każdy 100 km poseł dodatkowo zarabia ok.
53 zl. Czy zatem należy się dziwić, iż posłowie biorą ryczałty samochodowe za
przejazdy rzekomo służbowe w kraju, skoro nie tylko nic nie płacą, ale wręcz na
nich zarabiają? Kto ustalił tak wysoki ryczałt i czym był podyktowany? Ba nawet
jeżeli przyjąć zużycia paliwa dla starego samochodu np. Forda Taunusa - to
zużycie kształtuje się w granicach 10l/100 km czyli ok. 50 zł a nie 83 złote.
Na marginesie Minister Sprawiedliwości przygotował projekt rozporządzenia, w
którym proponuje wysokość zwrotu kosztów przejazdu sędziego z miejsca
zamieszkania do siedziby sądu za każdy kilometr w wysokości 30 gr, a nie 83 gr.
Okazuje się jednak, że ministrowie-posłowie znaleźli jeszcze lepszy patent na zarabianie na kilometrówkach. Są wożeni przez BOR, a jednak ryczałtówki za przejazdy samochodem pobierają. Jak donoszą media dotyczy to m.in. marszałka sejmu ex. ministra - Radosława Sikorskiego czy ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Złodziejstwo w majestacie prawa (bo tak należy to nazwać) kwitnie w najlepsze.
Okazuje się jednak, że ministrowie-posłowie znaleźli jeszcze lepszy patent na zarabianie na kilometrówkach. Są wożeni przez BOR, a jednak ryczałtówki za przejazdy samochodem pobierają. Jak donoszą media dotyczy to m.in. marszałka sejmu ex. ministra - Radosława Sikorskiego czy ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Złodziejstwo w majestacie prawa (bo tak należy to nazwać) kwitnie w najlepsze.
ZAGRANICZNE
KILOMETRÓWKI? Na dalsze podróże na wyjazd
służbowy posłów przewidziane są 2 opcje: zakup biletu przez Kancelarię Sejmu
lub ekwiwalent gotówkowy (ryczałt) w wysokości odpowiadającej cenie najtańszego
biletu lotniczego na danej trasie. Do rozliczeń ryczałtowych
posłowie wypełniają dokument "karta podróży samochodem prywatnym",
gdyż innego formularza określającego miejsce i czasu podróży nie ma. Nikt
nie żąda rozliczeń. Kancelaria Sejmu twierdzi, iż w przypadku ekwiwalentu
trzeba jechać samochodem, ale oznaczałoby to, iż nie można wyjechać pociągiem.
Całą dyskusję kieruje się na rodzaj transportu, tymczasem problem nie w
sposobie podróżowaniA, ale w pozorności wyjazdów, w wielu wypadkach są to zwykłe
wyjazdy turystyczne np. na obejrzenie startu rakiety kosmicznej, na targi
turystyczne, mistrzostwa świata w narciarstwie, dożynki, spotkanie opłatkowe
czy nawet wyjazd na spotkanie z MON Filipin lub z misją gospodarczą kobiet do
... Arabii Saudyjskiej..
ZDEMORALIZOWANY
ŚWIAT
4:30 rano, blisko Lahore (Pakistan). Kilka tygodni temu… Salman (6 lat) Sonia (4) i Ponam (18 miesięcy) są świadkami tego,
jak oszalały tłum atakuje mieczami i toporami i kijami ich rodziców: Sajjada
Maseeha (27 lat) i Shamę Bibi (24 lata, w ciąży). Zostają okrutnie pobici;
łamie się im nogi, aby nie mogli uciekać... Następnie są owijani bawełnianym
płótnem nasączonym w paliwie motocyklowym i paleni żywcem w piecu. Za to, że są
chrześcijanami.
Columbus, Stan Mississippi, USA; Rzeszów, Polska: W Columbus, pastor ewangelicki Stephen Joiner jest aresztowany za
plakat z napisem "Aborcja to zabijanie niewinnych dzieci". Nie trzeba
daleko szukać... Kilka tygodni temu zapadł pierwszy skandaliczny wyrok sądu w
związku ze szlachetną działalnością panów J. Kotuli i P. Sycza - oni też
odważnie przypominają, że aborcja to zabijanie.
2015 r. - ONZ chce włączyć
aborcję oraz "identyfikację płciową" i orientację seksualną do celów
rozwojowych. A pomoc dla państw członkowskich będzie zależna od przyjęcia prawa
w oparciu o takie cele. Każdego roku MILIONY ludzi na świecie, ludzi takich
samych, jak my, umierają w wyniku aborcji.
Eslohe, mała miejscowość w północnej Nadrenii i Westfalii w
Niemczech, kilka tygodni temu...; Łódź, Polska Luiza (37 lat) otworzyła drzwi swojego domu. Policjant przyniósł
jej nakaz zgłoszenia się do więzienia. Ma tam spędzić 40 dni po tym, jak
skończy karmić piersią swoje dziewiąte dziecko. Jej mąż, Eugen, zdążył już
odbyć wyrok. "Przestępstwem" ich obojga jest nieposłanie ich córki na
zajęcia z "seks-edukacji". W czasie lekcji dzieci (od 6. roku życia)
są uczone m.in. tego, że ich płeć nie jest określona i że mogą sobie
wybrać, czy są chłopcami czy dziewczynkami i że powinny się nad tym
zastanowić... albo że powinny zrozumieć i poznać różnorodne
"praktyki" seksualne jak seks oralny, analny itd. Ideologia gender i
lobby gejowskie narzucają swoje ideologie w Niemczech. I znów nie trzeba
daleko szukać. Kilka tygodni temu w jednej ze szkół podstawowych w Bełchatowie
kazano dzieciom odgrywać scenki uderzające w ich godność i poczucie tożsamości:
np. chłopcy musieli odgrywać żeńskie role, a za zaangażowanie z granie
dziewczynek mieli dostać szóstki.
Nigeria, rok 2014: Setki kobiet i
dziewcząt zostały porwane jako seksualne niewolnice, były torturowane i
mordowane... Więcej niż 3 000 osób zostało zamordowanych, a milion zostało
wysiedlonych za sprawą działalności islamskich terrorystów z grupy Boko Haram.
I mógłbym tak dalej wymieniać
inne historie podobne do tych powyżej (albo jeszcze bardziej
przerażające) do znudzenia...
CitizenGo
Projekt ustawy ws. zmniejszenia opłat wieczystego i nieodpłatnego przekształcenia udziałów w gruncie na cele mieszkaniowe? To nie tak ma być. Ustawa ma przekształcać automatycznie wieczystą dzierżawę gruntów użytkowanych na cele mieszkaniowe we własność, chyba że ktoś wyrazi wolę pozostania dzierżawcą. Właśnie tak, trzeba wyrazić chęć niebycia właścicielem. Z pewnymi wyłączeniami wynikłymi np z planu zagospodarowania. I tyle
OdpowiedzUsuńProjekt przewiduje automatyczne przekształcenie w przypadku nieruchomości mieszkaniowych udziałów wieczystego w prawo własności dla osób fizycznych. A w przypadku pozostałych nieruchomości zmniejszone sa stawki opłat wieczystego. Dlaczego taka propozycja, bo bardziej radykalna by zwyczajnie nie przeszła w sejmie, już ta propozycja napotka na silny opór tzw. samorządów (a właściwie lokalnych urzędników i polityków).
UsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń