(NIE)WYJAŚNIANIE
KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
10 kwietnia o 8.41 minęły trzy lata od katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 najważniejszych dla Rzeczypospolitej osób. Nie wiem jaka była przyczyna katastrofy, ale jedno w sprawie nie ulega wątpliwości – nie mieliśmy do czynienia z dochodzeniem, ale z farsą, mającą na celu niewyjaśnienie sprawy i okoliczności. Efekt nie ustalono podstawowych okoliczności a konkluzje wyciągano z rażącym naruszeniem zasad postępowania.
3 OSOBY PRZEŻYŁY?
Pamiętamy, że już w pierwszych nastu minutach po katastrofie, stacje telewizyjne przytaczały informacje o trzech osobach, które katastrofę przeżyły. Oficjalne komunikaty tego feralnego 10 kwietnia 2010 roku później informowały, iż wszyscy zginęli. Nikt nie zastanawiał się skąd pojawiła się informacja o 3 uratowanych, przecież każda plotka opiera się na jakieś podstawie. Otóż jeden z oficerów BOR pełniących służbę 10 kwietnia 2010 r. zeznał: "Mniej więcej w tym samym czasie zadzwonił do nas mjr [oficer BOR, który był na miejscu katastrofy], który dojechał na miejsce wypadku. Potwierdził, że samolot się rozbił i że sytuacja jest krytyczna. Chwilę później zadzwonił ponownie z informacją, że z miejsca katastrofy odjeżdżają trzy karetki na sygnale, ale nie wiedział, czy kogoś zabrały, to znaczy, czy zabrały ewentualnych rannych”. Także inni świadkowie potwierdzają te fakty np. Jarosław Drozd, konsul generalny RP w Sankt Petersburgu, miał zeznać „W pewnym momencie zauważyłem ludzi w kitlach, powiedzieli, że trzy osoby zabrała karetka”.
Ta kwestia pojawiła się także w protokołach zeznań. Dziś rządzący, mainstreamowi dziennikarze próbują wyśmiać te fakty. Tylko, że akurat w wielu katastrofach lotniczych podobnych do tej smoleńskiej, czyli gdy samolot rozbija się praktycznie przy samej ziemi, są zazwyczaj ofiary ale także osoby, które ją przeżyły, choćby ranne. Tu nie przeżył nikt. Co prawda sprawa ewentualnych 3 rannych (i ich dalszych losów) nie wyjaśni nam przyczyn katastrofy, ale jest świadectwem jak ustalano okoliczności katastrofy. Okazuje się że ani Komisji Millera, ani rząd, ani prokuratura tej okoliczności nie zbadały i zbadać nie zamierzają.
PANCERNA BRZOZA CZY PANCERNE GAŁĘZIE?
Od blisko 3 lat, oficjalne czynniki (MAK i Komisja Millera) tłumaczyły nam, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było uderzenie w brzozę. Niedawno okazało się, że nie wiadomo na jakiej wysokości to uderzenie nastąpiło, mówiono o 5 metrach, następnie okazało się że mogło to być powyżej 7 metrów, ostatnio 666 cm. Czy tak następuje rzetelne ustalenie faktów? Okazuje się jednak, że według odczytów z rejestratora problemy z silnikiem odnotowano przed miejscem słynnej pancernej brzozy a na tym obszarze znajdowano szczątki samolotu TU 154M. Jak zatem szczątki trafiły na kilkadziesiąt metrów przed brzozą? Prof. Artymiak i dr. Inż. Maciej Lasek tłumaczą, że samolot wcześniej ścinał drzewa, które wpadając do silnika spowodowały wibracje, a gałęzie mogły spowodować wypadnięcie części samolotu. Dziwny to ponad 100-tonowy samolot, który zahaczając o gałęzie drzew, traci części samolotu. Czyżby teraz i gałęzie drzew były w tym miejscu pancerne?
WIELOMIESIĘCZNE BADANIA PRÓBEK
Gdy w październiku Cezary Gmyz ujawnił obecność trotylu, prokuratura wojskowa stwierdziła że jej nie stwierdzono, ale że próbki zostaną badane. Kilka tygodni później na komisji sejmowej prokuratorzy wojskowi potwierdzili odczyt TNT czyli trotylu, ale uznali że trotyl nie jest materiałem wybuchowym. Końcowe efekty miały dać badania próbek. Wydano właściwe postanowienie, ale badania nie przeprowadzono. Według prokuratora generalnego wyniki poznamy w czerwcu, czemu mamy czekać tyle czasu na badanie próbek pod kątem trotylu, nikt nie wie. Politycy PO i prokuratorzy twierdzą że tyle ma trwać, ale czemu, tego już nie wyjaśniają. Wszystko to sprawia wrażenie celowego działania, liczenie że być może jakieś ślady się zatrą, może dzięki temu czegoś się nie wykaże. Może się mylę, ale takie wrażenie można odnieść.
WRAK (NIE)ZBADANY
Wiarygodność rządowych ekspertów podważają zresztą ich własne twierdzenie i działania. Wspomniany Maciej Lasek w „kropce nad i „ w TVN24 twierdzi, że: To nie był wybuch. Badaliśmy wrak, obejrzeliśmy miejsce zdarzenia, zrobiliśmy bogatą dokumentację. W tej katastrofie nie ma nic tajemniczego. Ten sam jednak dr inz. Lasek w piśmie z 2 lutego 2011 wraz z 12 innymi członkami komisji Millera wysłał list do ministra Cezarego Grabarczyka, w którym napisał m.in. że uniemożliwiono stronie polskiej dokończenie prac przed zniszczeniem i wywiezieniem rozbitego samolotu TU154 M, w tym badania wraku, czym obciążał Edmunda Klucha. O tym, że wrak nie został przebadany pisał także w swojej książce pt. „Moja czarna skrzynka” płk. Edmund Klich. Zatem niby zbadano wrak, tylko nie wiadomo kiedy, skoro wcześniej tego czynić nie można było. A przecież badania wraku to jedna z podstawowych czynności dochodzeniowych. Dokonuje się to najczęściej w hangarze i rekonstruuje się samolot z zebranych części). Właśnie badania szczątków mogłoby pozwolić ustalić czy doszło do wybuchu, zamachu (jak w przypadku katastrofy w Lockerby) czy nie. Tyle że po wielu latach, po zniszczeniu, kradzieży wielu szczątków (bo wbrew zapewnieniem minister marszałek Kopacz, terenu nie przekopana 3 razy na głębokość 1 metra), po oddziaływaniu czasu i sił natury, po wymyciu wraku przez Rosjan możliwości badawcze ograniczono w sposób istotny.
SEKCJE ZWŁOK NIERZETELNE
Niedawno opinia publiczna została wstrząśnięta kolejnymi przypadkami zamiany ciał w trumnach. Przy katastrofie takie przypadki mogły się zdarzyć, ale przecież by ich nie było, gdyby nie zakazano rodzinom otwierania trumień po przywiezieniu do kraju. Więcej obowiązkiem władz było przeprowadzenie w Polsce sekcji zwłok jak nakazuje to procedura karna. Jak wyglądały te sekcje czynione w Moskwie – wiemy, byle jak? Zapewniano nas o udziale polskich patomorfologów, prokuratorów przy tych czynnościach, tyle że była to wirtualna obecność. Efekt ciało Anny Walentynowicz zamieniono, i wciąż nie mamy pewności iż ciało legendarnej działaczki znajduje się we właściwej trumnie. Z kolei wniosek o ekshumacje Stefana Melaka (brata Andrzeja) od ponad 2 lat nie może doczekać się rozstrzygnięcia (Pytanie czemu?) Jaka jest reakcja władz gdy publicznie wskazuje się na nieprawidłowości w tych sprawach. Przekonał się o tym Dr Dymitr Książek, który udzielił wywiadu Tygodnikowi „Wprost” i wypowiedzi w filmie „Anatomia Upadku” Anity Gargas. W efekcie został zwolniony z pracy w Lubelskim Pogotowiu Ratunkowym. Natomiast osoby odpowiedzialne za całe zamieszanie – czyli pani Minister Kopacz i minister Tomasz Arabski otrzymali „nagrody”. Pierwsza została marszałkiem sejmu, a drugi - ambasadorem w Hiszpanii.
JEDYNI SŁUSZNI EKSPERCI
Rządzący i ich poplecznicy zachowują się zgodnie z zasadą, że prawda jest tylko nasza, a jeżeli jest inna tym gorzej dla niej. W efekcie uznani zostają tylko eksperci rządowi oraz ci, którzy wersją oficjalną będą popierać. Jeżeli wyrażą inne zdanie, wówczas będą zaciekle atakowani. Przypadek dra Szuladzińskiego z Australii jest wymowny. Zwrócił się do niego „obrońca” raportu Komisji Millera prof. Artymiak (fizyk od badania gwiazd) z Toronto, w przekonaniu że ten potwierdzi słuszność zawartych tez. Ku zaskoczeniu dr Szuladziński w odpowiedzi wskazał na możliwość wybuchu, po czym dokonał właściwych analiz, która tezę tą potwierdzała. Dziś dr Szuladziński razem z prof. Biniendą, Nowaczykiem, Berczyńskim jest odsądzany od czci i wiary. Odmówienie kompetencji tym naukowcom, bo współpracują z Maciarewiczem, jest dalece nieuprawnione. Jeżeli gdzieś ci eksperci się mylą, to należy udowodnić w drodze debaty i rzetelnych dowodów, a nie na zasadzie a priori.
W celu wyjścia z impasu smoleńskiego, Prezes PAN zaproponował spotkanie obu stron eksperckich (komisji Millera i zespołu parlamentarnego), ale przy zamkniętych drzwiach. Tyle, że wówczas każda strona będzie później przedstawiała publicznie własny obraz spotkania i jego rezultatów, czyli niekoniecznie obraz faktyczny, a nam pozostanie tylko wierzyć na słowo. Takie spotkanie zatem ma sens, ale tylko wtedy gdy będzie otwarte dla mediów, tzn. gdy będzie można obserwować tą debatę.
NIERZETELNE POSTĘPOWANIE
Opisane przeze mnie zdarzenia, fakty dostępne są w przestrzeni publicznej, nie opieram się na żadnej tajemnej wiedzy, nie próbuję też wyjaśnić przyczynę katastrofy, bo moja wiedza w tym zakresie, co przyznaje jest ograniczona, ale wiem z nastoletnich doświadczeń, jak powinno wyglądać postępowanie administracyjne. Należy przede wszystkim zebrać i rozpatrzyć w sposób zupełny materiał dowodowy.
A co mieliśmy, lekceważące by nie rzec dobitniej postępowania z dowodami rzeczowymi: wrak, którego niszczono i wymyto. Przez dłuższy czas przechodnie mogli sobie zabrać na pamiątkę lub na złom szczątki samolotu. Nie mamy nagrań z monitoringu z wieży smoleńskiej, nie mamy zdjęć satelitarnych – podobno gdzieś zaginęły. Wiele szczątków przesuwano bez oznaczenia miejscu ich znalezienia (to wiemy na podstawie zdjęć z dni po katastrofie). Niby komisja robiła zdjęcia fotograficzne, ale w raporcie ich nie ma, zamieszczano inne..
Nie przeprowadzono wielu czynności dowodowych. Nie mamy przeprowadzonych symulacji komputerowych zdarzeń, ani też eksperymentów przeprowadzonych z jakąś repliką samolotu. Jest bardzo wiele osób postronnych, świadków zdarzenia, których w ogóle nie przesłuchano (ale przesłuchiwano rodziny ofiar),
Nie ma pełnego dostępu do materiału źródłowego. Oprócz wraku niby są czarne skrzynki, ale dostęp do nich jest ograniczony przez stronę rosyjską. Wydaje się, iż kopie zapisów nie wykonano w sposób właściwy (różnice kilkusekundowe). Wrak był i jest niedostępny aż do zakończenia rosyjskiego dochodzenia czyli ad calendas grecas
Wiele czynności podjęto z nadmiernym opóźnieniem: Próbki pobierano po latach, co powoduje że przydatność takiego materiału dowodowego może być już niewielka.
KONKLUZJA
Żadnego postępowania tak się nie prowadzi. Pewien znajomy zwolennik PO i teorii wypadku, twierdzi że to był jedynie bałagan. Tak wiele zaniedbań, a nawet fałszerstw (jak ws. obecności generała Błasika w kokpicie, sfałszowanych dokumentów BOR co przecież ujawniła prokuratura, godziny katastrofy – przez ponad 2 tygodnie twierdzono że była to 8:56) nie można tłumaczyć tylko i wyłącznie bałaganem. Tu były też celowe zaniechania i działania, aby sprawa nie ujrzała światła dziennego.
Naród to widzi i stąd znaczna jej część jest dziś przekonana o smoleńskim zamachu, Bo przecież jaki inny sens miałyby te kłamstwa i mataczenia. Przecież nie chodziło o ukrywanie awarii samolotu, bo takie zdarzenie społeczeństwo by przyjęło. A zatem pozostaje zamach, chyba że z jakichś nieznanych nam powodów rządowi taki stan rzeczy, społecznego przekonania o zamachu i tzw. wojnę smoleńską, odpowiada. Tak czy owak pamięć o ofiarach czy żądanie prawdy nie zaginie, dowodem tego są dziesiątki tysięcy osób które 19 kwietnia były na Krakowskim Przedmieściu.
Dr Daniel Alain Korona
KATYŃSKO-SMOLEŃSKIE
ROCZNICE
Już trzy lata, od tamtej tragedii.
A pamięć? - Jakby wczoraj się stała
Śmierć jednych i drugich zbratała.
Krzyże stoją na ich grobach.
Nie dolecieli do krzyży w Katyniu.
Świece teraz ich groby oświetlają.
Tajemnicy śmierci, nie rozjaśniają.
Groby milczącą wymowę mają.
Ziemia też milczy złowrogo.
Ludzie milczenia się boją.
Strachem wszystko jest podszyte,
Odważnych ubywa.
- Wielu odeszło. Już nie wrócą.
Ich świece przedwcześnie zagasły
I już nic nie rozjaśnią.
Bądźcie Zdrowi, wszyscy.
Niezależnie od śmierci przyczyny
I proście Niebieskiego Pana,
Aby sprawiedliwość Jego,
Na Katyńską i Smoleńską ziemię,
Niezwłocznie została zesłana.
(za Tadeusz Śledziewski, facebook)
10.04.2013 zmarł WŁODZIMIERZ KACZANOW jeden z pierwszych obrońców Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAĆ PANIE
WIECZYSTA POLEMIKA W SKO
4 kwietnia godz.10.40 Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Warszawie. Rozprawa z wniosku mieszkańców ul. Korotyńskiego 70 (ok. 10 obecnych) przeciw Prezydentowi Miasta Warszawy ws. nieuzasadnionej podwyżki opłat wieczystego użytkowania.
SPÓR O REPREZENTACJĘ
Kolegium zwraca się do obecnych o przedstawienie do protokołu. Przedstawiciel Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” dr Daniel Alain Korona informuje, że złożył wniosek o dopuszczenie Stowarzyszenie do postępowania. „Ciekawa konstrukcja prawna” słyszy w odpowiedzi od przewodniczącej składu kolegialnego. Przedstawiciel prezydenta się nie zjawił. Po prezentacji czas na wypowiedzi. Głos zabiera przedstawiciel Stowarzyszenia, ale przewodnicząca kolegium ucina, że Stowarzyszenie nie jest stroną postępowania, zatem nie ma prawa wypowiedzi w sprawie, jest jedynie widownią. „W takiej sytuacji Kolegium powinna wydać postanowienie o odmowie dopuszczenia” – pada odpowiedź przedstawiciela SIS. W postępowaniu przed kolegium stosuje się zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami przepisy Kpa o postępowaniu. Art.31 nie stosuje się – uzasadnia przewodnicząca Kolegium. „Informuje, że wezwiemy do uchylenia naruszenia prawa” – odpowiada Daniel Alain Korona. Państwa prawo – brzmi odpowiedź kolegium. Obecni na Sali mieszkańcy wyrażają oburzenie faktem niedopuszczenia stowarzyszenia, „chcemy by Pan (czyli Daniel Alain Korona) nas reprezentował”. Impas znajduje rozwiązanie. Jeden z członków kolegium stwierdza, „jeśli państwo chcecie to możecie państwo upoważnić Pana do reprezentacji na rozprawie”. Wszyscy się godzą, przedstawiciel Stowarzyszenia faktycznie uczestniczyło w rozprawie, choć nie wiadomo na jakiej podstawie prawnej. Skoro art.31 kpa nie stosuje się, to także nie powinno stosować się przepisy dotyczące pełnomocników. Ale nie takie sprzeczności
NIEWŁAŚCIWY ORGAN
Dr Daniel Alain Korona wskazuje na fakt dokonania wypowiedzenia przez Zarząd Dzielnicy Ochota czyli niewłaściwy organ. Zwraca także uwagę, że wprawdzie wniosek do SKO zgodnie z art.78 ust.2 u.g.n. składa się przeciw właściwemu organowi, tym niemniej w postępowaniu powinien brać udziału Zarządu Dzielnicy Ochota, który dokonał wypowiedzenia, niezależnie od Prezydenta Miasta. – Czy pan chce by to zapisano w protokole. – Tak oczywiście. Wniosek Stowarzyszenia sprawia trudność - obecność Zarządu Dzielnicy obok Prezydenta Miasta w postępowaniu oznacza udział 2 organów, niezależnie od siebie. Byłoby to krok w kierunku zakwestionowania skuteczności wypowiedzenia. Ponadto pisma faktycznie kierowane były do Zarządu Dzielnicy, a nie do Prezydenta Miasta. Całe postępowanie w SKO mogłoby zostać wywrócone.
KONKLUZJA
Po rozprawie (poza protokołem) członkowie Kolegium próbowali przekonać mieszkańców o potrzebie płacenia opłat wieczystego, oczywiście bezskutecznie. Bezpośredni udział SIS WIECZYSTE w rozprawie zakłócił nudny dotychczasowy charakter rozpraw. SKO zostało bezpośrednio skonfrontowane z organizacją, która wykorzystuje prawo do bezpośredniej walki w imieniu społeczeństwa. Wprawdzie orzeczenia zapadną za 3 miesiące, ale mieszkańcy mogą liczyć, że w tej walce z władzami miasta o opłaty wieczystego użytkowania nie są bez szans. Mają przy tym bardzo duże szanse wygranej (jeżeli nie w SKO to przed sądem), argumentacja przedstawiona przez Stowarzyszenie jest miażdżąca.
KRAJ
PŁCIOWY ABSURD: Palikoty znane są z tego, że próbują wprowadzić coraz bardziej niedorzeczne projekty ustaw, co ma odwrócić uwagę od istotnych spraw. Kolejnym takim projektem jest ustawa o uzgodnieniu płci. Swój projekt zamierza zgłosić także Platforma Obywatelska. Tymczasem bezrobocie, bieda wielu rodzin, klęska systemu emerytalnego, upadek wielu firm, zadłużenie finansów publicznych, spadek poziomu życia mieszkańców – najwyraźniej dla Palikotów i Platformy tematy nieistotne.
POMNIK LEPSZY NIŻ REMONT PRZEDSZKOLA: Po politycznej interwencji SLD, Platforma Obywatelska na Woli w Warszawie zabrała 100 tys. zł na remont przedszkoli i szkół, by przeznaczyć je na rekonstrukcję pomnika Waryńskiego. Rzekomo było to zobowiązanie prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz złożone SLD w poprzedniej kadencji. Zatem dla Platformy i SLD ważniejsze okazuje się przeznaczenie publicznych pieniędzy na pomniki aniżeli na remonty placówek oświatowych. Jeżeli działaczom SLD tak zależało na pomniku, to dlaczego nie sfinansowali go z własnych pieniędzy?
SĄD NA USŁUGACH STAROSTY: Sąd Rejonowy w Pruszkowie odmówił udziału Stowarzyszeniu Interesu Społecznego „Wieczyste” w procesie z powództwa Pawła G przeciw starosty powiatu pruszkowskiego o ustalenie opłaty z tytułu użytkowania wieczystego. Postanowienie z dnia 21 marca wydane przez przewodniczącego SSR - Monikę Niedzielę - nie zawiera jednak ani podstawy prawnej, ani żadnego wyjaśnienie przyczyn odmowy. Ponadto na postanowienie nie przysługuje prawo zażalenia. W ten sposób sąd pozbawił użytkownika wieczystego pomocy, ze strony niezależnej organizacji. Stowarzyszenie zażądało postanowienia wyjaśniającego. Na szczęście nie każdy sąd tak postępuje np. Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście dopuścił w ubr. Stowarzyszenie do udziału w postępowaniu w sprawach państwa Haliny i Aleksandra S.
ŚMIECIOWY SPÓR W WARSZAWIE: Spór w Warszawie dot. opłat za śmieci przybiera na sile. Zaczęło się od wniosków do wojewody i do Regionalnej Izby Obrachunkowej, ale obie instytucje uchyliły się od kwestii oceny wysokości opłat. RIO stwierdziło, że cyt. nie jest uprawnione do badania prawidłowości ustalenia wysokości stawki opłaty oraz kosztów związanych z gospodarką odpadami. W tej sytuacji Stowarzyszenia Interesu Społecznego „WIECZYSTE” i „NSZZ WYZWOLENIE” wezwały Radę Warszawy w trybie art.101 ustawy o samorządzie gminnym o uchylenie uchwał śmieciowych oraz wezwało Warszawiaków o dołączenie się do tego wezwania. Do Rady Warszawy już napływają stosowne wnioski. Nie koniec na tym Stowarzyszenia uruchamiają także akcję składania wniosków wszczynających postępowania podatkowe ws. określenia i umorzenia opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi. A to dopiero początek wojny śmieciowej.
Plik do wydruku:
https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=sites&srcid=ZGVmYXVsdGRvbWFpbnxzZXJ3aXMyMXxneDo1ZDM3ZTczNWNmYmM5Nzkw