Chcemy pomagać potrzebującym, pokazać szlachetne serce. Jednak z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy mam duży problem. Owszem zbiórki WOŚP są przeznaczone na cele szlachetne, zakup sprzętu medycznego dla szpitali. Jak zatem nie dać na taki cel? I prawdopodobnie bym dawał, gdyby nie inne okoliczności, które podważają sensowność takiego działania.
Wielu z nas płaci składki ubezpieczenia zdrowotnego, a wcale nie korzysta z państwowej służby zdrowia. Świadczenia stomatologiczne, wiele świadczeń specjalistycznych - jak już wykonujemy prywatnie - bo w służbie państwowej są zbyt odległe terminy. Dlaczego zatem kolejny raz należy dawać pieniądze, i to nawet nie bezpośrednio państwu, ale poprzez podmiot prywatny jakim jest Fundacja?
Jest pytanie o sensowność wykorzystanych pieniędzy. I tu panuje cisza, zmowa milczenia. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, czy zakupiony sprzęt został efektywnie wykorzystany. Przypominam casus szpitala Dziecięcego im. J. Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie w 2010 r., który odmówił sprzętu od WOŚP, gdyż placówka nie miała oddziału onkologii, a warunkiem przyjęcia sprzętu było świadczenie profilaktyki onkologicznej. Na kierownictwo szpitala posypały się gromy i naciski. Podobnie było w przypadku Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku w 2013 r.. Placówka nie chciała sprzętu w postaci foteli służących do mycia starszych i niedołężnych osób, gdyż takich świadczeń medycznych wogóle nie udzielała. W 2016 r. z kolei gromy spadły na Szpital Powiatowy w Mielcu, który odmówił sprzętu nie pokrywającego się z zapotrzebowaniem, które do WOŚP zostało zgłoszone. A w ilu wypadkach szpitale przyjęły sprzęt, bo kierownictwo nie miało odwagi odmówić jego przyjęcia, mimo że był zbędny, nie było personelu do obsługi lub zakontraktowanych odpowiednich świadczeń. Czy nie byłoby bardziej sensowne finansowanie leczenia określonych osób, finansowanie sprzętu zakupionego bezpośrednio przez szpitali. Jaki jest sens zakupienia sprzętu, jeżeli słyszymy że zaczyna brakować lekarzy, pielęgniarek, specjalistów do obsługi sprzętu medycznego. Najnowocześniejsza aparatura - bez obsługi i bez lekarzy - na nic się nie zda.
Nie wiemy jakie prowizje zostały przyznane za zakup sprzętu i kto był ich beneficjentem. Praktyka prowizyjna w biznesie za masowe zakupy ma miejsce i nie mamy informacji, czy i kto w przypadku WOŚP skorzystał? Nie mamy zresztą do czynienia z działalnością bezinteresowną, jak wmawiano przez lata. Dzięki WOŚP niektóre osoby żyją całkiem nieźle. Jerzy Owsiak i jego rodzina otrzymuje wynagrodzenia (jak nie z Fundacji, to w podmiotach zależnych lub powiązanych) i to jak na polskie warunki wcale niemałe. W efekcie Jerzy Owsiak mógł sobie pozwolić na kupno nowego mieszkania. Czy moralne jest pobieranie relatywnie tak dużych wynagrodzeń, a równocześnie wysyłanie 120 tys. młodych ludzi by kwestowali na mrozie i oczywiście bez żadnej zapłaty?
Oczywiście, gdy człowiek poświęca się jakiejś działalności, z czegoś musi żyć. To zrozumiałe, ale przez dłuższy czas utrzymywano mit bezinteresownego społecznika, a o otrzymywanych wynagrodzeniach nie informowano. Kreowano mit, nie odpowiadający rzeczywistości.
Ten mit nieznacznie zburzył Bloger Matka Kurka (Piotr Wielgucki), który zadawał pytania, stawiał tezy i upominał się o informacje. Być może niektóre jego twierdzenia były przesadne, być może nawet chybione, ale gdyby nie jego działalność wiele aspektów działalności Fundacji byłoby wciąż nieujawnionych, a one właśnie pozwalają mieć jaśniejszy obraz funkcjonowania tej instytucji.
Ten mit nieznacznie zburzył Bloger Matka Kurka (Piotr Wielgucki), który zadawał pytania, stawiał tezy i upominał się o informacje. Być może niektóre jego twierdzenia były przesadne, być może nawet chybione, ale gdyby nie jego działalność wiele aspektów działalności Fundacji byłoby wciąż nieujawnionych, a one właśnie pozwalają mieć jaśniejszy obraz funkcjonowania tej instytucji.
I tu dochodzimy do kolejnej kwestii. Każdy kto ma czelność krytykować Owsiaka i WOŚP, zadawać niewygodne pytania, odsądzany jest od czci i wiary? Gorzej, sam brak serduszka w dniu Orkiestry, brak jawnego wsparcia dla tej inicjatywy naraża na napiętnowanie medialne lub środowiskowe. Owsiak zyskał coś w rodzaju nieformalnego, medialnego immunitetu.
Ten immunitet został wykreowany przez 26 lat działalności Orkiestry. Takiego wsparcia władz publicznych państwowych i samorządowych (w tym również z naszych podatków), wsparcia medialnego telewizji publicznej i komercyjnych stacji nie miała żadna w Polsce inicjatywa społeczna, organizacja pozarządowa czy inna fundacja charytatywna. Owsiak i Fundacja był pod szczególnym zainteresowaniem, ochroną i wsparciem. Taka intensywna, długoletnia propaganda przynosi skutek (rzecz powtarzana tysiąc razy staje się "prawdą", bez względu czy nią jest czy nie). A jeżeli władze polityczne, medialne wspierają jakąś inicjatywę, to wcale nie ze szlachetnych pobudek. Najczęściej za tym kryją się interesy finansowe lub polityczne, itd.
Ten immunitet został wykreowany przez 26 lat działalności Orkiestry. Takiego wsparcia władz publicznych państwowych i samorządowych (w tym również z naszych podatków), wsparcia medialnego telewizji publicznej i komercyjnych stacji nie miała żadna w Polsce inicjatywa społeczna, organizacja pozarządowa czy inna fundacja charytatywna. Owsiak i Fundacja był pod szczególnym zainteresowaniem, ochroną i wsparciem. Taka intensywna, długoletnia propaganda przynosi skutek (rzecz powtarzana tysiąc razy staje się "prawdą", bez względu czy nią jest czy nie). A jeżeli władze polityczne, medialne wspierają jakąś inicjatywę, to wcale nie ze szlachetnych pobudek. Najczęściej za tym kryją się interesy finansowe lub polityczne, itd.
Z powyższych powodów nie widzę możliwości wsparcia Orkiestry. Wolę wspierać bezpośrednio konkretne osoby lub inne instytucje, które takiego wsparcia jak WOŚP nie mają. Każdy jest Panem, Panią swego losu, może wpłacać na tą lub inną instytucję, to jego prawo i nikomu je nie odbieram. Dlatego też chciałbym, by nie odbierano prawa do wyboru, zarówno wsparcia jak i odmowy wsparcia Orkiestry, a to ostatnie jest de facto kwestionowane.
Zastanawiałem się czy napisać ten artykuł i czy go sygnować własnym imieniem i nazwiskiem, gdyż mogę narazić się na ostracyzm, niechęć, ba wrogość. Ale właśnie z tych powodów zdecydowałem się, nie dlatego, że chce być narażony na te nieprzyjemności, ale dlatego że gdybym tego nie uczynił, znaczyłoby to że już straciłem swoją wolność, prawo do wyboru.
dr Daniel Alain Korona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz