28 lutego 2024

NIe tylko z PIS. Politycy PO i urzędnicy samorządowi absolwentami Collegium Humanum

Z prywatnej uczelni Collegium Humanum mogły wyjść setki lewych świadectw. Chodzi przede wszystkim o świadectwa ukończenia studiów podyplomowych MBA, Które otwierają drogę do objęcia stanowisk w radach nadzorczych. Według publikacji "Newsweeka", z oferty uczelni mieli korzystać politycy PiS. 




Okazuje się jednak, że nie tylko z PIS. Jak wynika ze stron sejmowych okazuje, że dyplom MBA tej uczelni osiągali także posłowie Platformy Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, urzędnicy samorządowi wrocławscy, poznańscy itd itd.

Jeżeli potwierdzą się zarzuty o przestępczej działalności w Collegium Humanum, to będzie trzeba występować o ewentualne unieważnienie dyplomów na drodze sądowej - powiedział w poniedziałek w Bydgoszczy minister nauki Dariusz Wieczorek.

Oczywiście sam fakt uzyskania MBA na danej uczelni nie jest równoznaczne że nastąpiło w sposób nieprawidłowy. Ale przypisywanie dyplomów tylko PISowskim politykom i urzędnikom, okazuje się zbytnim uproszczeniem.











ZZR KORONA: To szczyt rolniczy z "wybranymi"

Premier Donald Tusk poinformował, że na czwartek 29 lutego zwołał "szczyt rolniczy". Do udziału w nim zaprosił liderów wszystkich protestujących środowisk rolniczych. Także tych, którzy demonstracje prowadzą przy granicy z Ukrainą.

Z komunikatu Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona" można dowiedzieć się, że:

Jak się dowiedzieliśmy sprawą spotkanie nie zajmuje się ministerstwo rolnictwa, które dysponuje listą organizacji i środowisk (były zaproszone na 15 lutego do MRiRW), ale Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Tym samym rodzą się następujące pytania: 

- Kto ustalał listę organizacji i środowisk rolniczych, zaproszonych na to spotkanie?

- Jakie było kryterium doboru uczestników i dlaczego niektóre organizacje rolnicze nie zostały zaproszone? 

- Jaki tekst porozumienia został przygotowany na to spotkanie, z kim było ono konsultowane lub uzgodnione?

Zatem nie dziwi tytuł komunikatu ZZR KORONA: Szczyt rolniczy tylko z "wybranymi"?

Związek sceptycznie odnosi się do zapowiedzi dopłat:

Jak słyszymy "czwartkowe rozmowy mają dotyczyć też dopłat do zboża i inicjatyw, które mają pozwolić sprzedać polskie zboże, "tak szybko, jak to możliwe". Czyżby dopłatami chciano "przekupić" rolników, by zaprzestali protestu? Bez obniżenia kosztów produkcji (czyli likwidacji różnych opłat, zniesienia różnych wymogów) polskie produkty rolne w tym zboża nie będą konkurencyjne, co odbije się na eksporcie.

ZZR KORONA nie odstąpi od podstawowych postulatów: Zielony ład do kosza, zamknięcie granicy na niekontrolowany wwzóz ukraińskich produktów rolnych, utrzymanie hodowli zwierzęcej - konkluduje Związek.

Przypomnijmy, że ZZR KORONA stawiał na rozmowy z nowym rządem. Ten ostatni jednak zignorował konstruktywne i merytoryczne propozycje Związku. Tym samym nie pozostawił innej możliwości, niż



19 lutego 2024

Apel celników do rolników

 





Elewarr apeluje o niewykorzystanie zdjęć elewatorów w kontekście zboża ukraińskiego

Spółka Elewarr opublikowała komunikat:

W związku z medialnym przekazem i dużym zainteresowaniem opinii publicznej listą podmiotów operujących towarami ukraińskimi, Spółka Elewarr apeluje o niewykorzystywanie przez redakcje prasowe i media w treściach przekazów publicznych wizerunku i zdjęć obiektów infrastruktury magazynowej i elewatorów należących do Elewarr sp. z o.o., w kontekście posiadania czy handlu towarem pochodzenia ukraińskiego.

Elewarr sp. z o.o. ponownie podkreśla, że nie prowadziła zakupu zbóż i rzepaku z Ukrainy, nie importowała towaru ukraińskiego, oraz nie posiadała takiego towaru w swoich magazynach! Spółka swoją ofertę skupową kierowała wyłącznie do polskich producentów zbóż i rzepaku, którzy składali pisemne oświadczenia o pochodzeniu towaru z własnego gospodarstwa.
Elewarr apeluje o odpowiedzialne działanie redakcji prasowych i niewykorzystywanie zdjęć elewatorów należących do Spółki w sposób stanowiący nadużycie oraz naruszenie dóbr osobistych, wizerunku i renomy Spółki w odbiorze polskich rolników i kontrahentów oraz pozwalający na nieuprawioną nadinterpretację przekazu w opinii publicznej godzącą w dobre imię Spółki.

17 lutego 2024

Kijów z Brukselą współpracują, aby zakazać blokady granic

Jak informują cenyrolnicze.pl: Ukraina współpracuje z Komisją Europejską nad stworzeniem mechanizmu, który sprawi, że blokada granic będzie nie do przyjęcia... Kwestia blokady granicy jest jedną z kluczowych, które obecnie poruszamy z Unią Europejską i Komisją Europejską. Powinno istnieć jakieś zabezpieczenie uniemożliwiające zablokowanie granicy. Oznacza to, że te drogi, które prowadzą do punktów kontrolnych, należy uznać za krytyczne dla funkcjonowania Unii Europejskiej, dla krajów, w których jest granica, i nie można ich blokować – stwierdził ukraiński wiceminister rozwoju wspólnotowego, terytoriów i infrastruktury, Serhij Derkach, podczas konferencji Global Outlook zorganizowanej przez Europejskie Stowarzyszenie Biznesu (EBA).

Innymi słowy, chcą zakazać rolnicze protesty przeciwko importowi z Ukrainy. Co na to polski rząd?


16 lutego 2024

Ukraińskie służby straszą działacza ZZR KORONA za ujawnienie prawdy o imporcie zbóż?

Hubert Ojdana, członek i działacz ZZR „Korona”, który w ostatnich dniach obnażył całą prawdę o procederze importu zbóż i rzepaku z Ukrainy znalazł się w tarapatach. Otrzymuje ciągłe groźby od Ukraińców i został wpisany na „Czarną listę SBU”
- informuje w komunikacie Związek Zawodowy Rolnictwa "Korona". Związek oczekuje, iż stosowne służby państwowe zajmą się sprawą, obejmą ochroną naszego działacza przed działaniami zmierzającymi do zastraszenia lub eliminacji.

Apelujemy do wszystkich organizacji rolniczych o pilne spotkanie ponad podziałami politycznymi, w celu wypracowania pomocy dla naszego członka i zapewnienia mu ochrony. Podobne przypadki mogą się powtórzyć i dotknąć działaczy innych organizacji lub inne osoby lub protestujące przeciwko nielegalnemu importowi towarów z Ukrainy. Nie możemy pozwolić żeby w NASZYM KRAJU, nasi rodacy byli ścigani za pokazywanie prawdy! - stwierdza komunikat Związku.

Myrotvorets.Center stwierdza, iż (tłumaczenie Google) Hubert Ojdana brał udział w aktach agresji humanitarnej na Ukrainę w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Świadome działania mające na celu wyrządzenie szkody gospodarce Polski i Ukrainy w interesie rosyjskiego agresora. Prawdopodobna będzie współpraca z rosyjskimi służbami wywiadowczymi (państwa agresora i okupanta) w celu identyfikacji i blokowania ładunków wojskowych w celu uzyskania osobistych korzyści finansowych. Organizacja i udział w aktach zniszczenia strategicznej żywności (zboża) 11.02.2024 Jeden z liderów akcji blokowania punktów kontrolnych na granicy polsko-ukraińskiej 2023-2024. Centrum zwraca się do organów ścigania o potraktowanie tej publikacji na stronie internetowej jako oświadczenia w sprawie popełnienia przez tego obywatela umyślnych działań przeciwko bezpieczeństwu narodowemu Ukrainy, pokojowi, bezpieczeństwu ludzkości oraz międzynarodowemu prawu i porządkowi. 


To absolutna bzdura - stwierdza dr Daniel Alain Korona pełnomocnik ZZR KORONA - ani nie identyfikował, ani nie blokował ładunków wojskowych, nie był organizatorem akcji na granicy polsko-ukraińskiej, jedynie filmował zdarzenia. Traktowanie jego jako rodzaju agenta czy terrorysty rosyjskiego byłoby śmieszne, gdyby nie kontekst sytuacji.


Zajrzeliśmy zatem na stronę Mirotvorets.Center i rzeczywiście to nie przelewki. W przetłumaczeniu - ROZJEMCA" CENTRUM Badań Zbrodni Przeciwko bezpieczeństwu narodowemu, pokojowi, bezpieczeństwu ludzi i międzynarodowemu porządkowi prawnemu UKRAINY. Pozarządowe Centrum Badań Elementów Zbrodni przeciwko Bezpieczeństwu Narodowemu Ukrainy, Pokojowi, Ludzkości i Prawu Międzynarodowemu. Informacje dla organów ścigania i służb specjalnych na temat prorosyjskich terrorystów, separatystów, najemników, zbrodniarzy wojennych i morderców. Logo zawiera napis "dla dobra publicznego". 

Jako adres podano Langley, VA (w tej miejscowości znajduje się kwatera główna amerykańskiej CIA) oraz Warszawa w Polsce. Ale bliższych danych nie znajdziemy jedynie adresy mailowe. 

Na stronie wkładka zalogowania się do usług specjalnych: dla służb specjalnych z Ukrainy i dla zagranicznych służb specjalnych. Strona wskazuje m.in. SBU osoby prowadzące działalność dywersyjną przeciwko Ukrainie.

Jak się okazuje, każdy kto organizuje protesty lub ujawnia procedery importowe może trafić na listę. Przydarzyło się to także Rafałowi Meklerowi, znanemu z protestu przewoźników.

Ukraińcy mogli liczyć na dużą sympatię ze strony Polaków w związku z agresją rosyjską, ale sympatia może się łatwo zamienić w niechęć, jeżeli będą działać w taki sposób. To że ktoś broni interesu polskich rolników czy przewoźników, nie jest wystarczającą przesłanką by uznać za rosyjskiego agenta. Takimi działaniami, Ukraińcy strzelają sobie w kolano - zauważa pełnomocnik Związku dr Daniel Alain Korona.

13 lutego 2024

Prowadzenie PO przed PISem, ale nic nie jest przesądzone.

Kolejne opublikowane sondaże Pollster i United Surveys potwierdziły spadek Prawa i Sprawiedliwości i przesunięcie Koalicji Obywatelskiej na czele. Poniżej średnia sondażowa:



Zdaniem politologa Marcina Palade do Koalicji Obywatelskiej wracają "pożyczeni" wyborcy Trzeciej Drogi, a część wyborców PIS przepływa w kierunku Konfederacja.

Niektórzy zwolennicy opozycji oczywiście w ww. sondaże nie wierzą, a z kolei niektórzy zwolennicy obecnego rządu już wieszczą koniec PISu. Jak się wydaje oba poglądy nie wydają się zasadne.

Weryfikacja sondaży już w kwietniu (wybory samorządowe) i w czerwcu (do parlamentu europejskiego).

10 lutego 2024

Sąd Apelacyjny lekceważy orzeczenie Sądu Najwyższego ws. Marszu Niepodległości

W dniu 8 lutego 2024 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy decyzję Wojewody Mazowieckiego o nieprzyznaniu statusu cykliczności Marszowi Niepodległości. Zlekceważono przy tym orzeczenie Sądu Najwyższego. Niestety to kolejny dowód, że w Polsce żadne prawo już nie obowiązuje.


Tak układa się chronologia zdarzeń:

  1. środa (31 stycznia 2024 r.) -  Wojewoda wydał decyzję odmowną w sprawie status cykliczności Marszu Niepodległości;
  2. czwartek (1 lutego 2024 r.) - Stowarzyszenie złożyło odwołanie do Sądu Okręgowego;
  3. piątek (2 lutego 2024 r.) -  Sąd Okręgowy uchylił decyzję Wojewody Mazowieckiego;
  4. sobota (3 lutego 2024 r.) - Wojewoda Mazowiecki złożył zażalenie na postanowienie Sądu Okręgowego;
  5. niedziela (4 lutego 2024 r.) -  Sąd Apelacyjny uchylił postanowienie Sądu Okręgowego i przekazał do ponownego rozpoznania;
  6. wtorek (6 lutego 2024 r.) - Sąd Okręgowy ponownie uchylił decyzję Wojewody Mazowieckiego;
  7. środa (7 lutego 2024 r.) - Wojewoda Mazowiecki ponownie złożył zażalenie na postanowienie Sądu Okręgowego;
  8. czwartek (8 lutego 2024 r.) - Sąd Apelacyjny uchylił postanowienie Sądu Okręgowego i utrzymał decyzję Wojewody Mazowieckiego w mocy.

Zarówno decyzja Wojewody jak i postanowienia Sądu Apelacyjnego oburzają organizatorów Marszu Niepodległości i dziwią prawników. Budziły również wątpliwości Sądu Okręgowego. 

Kontekst odmownej decyzji Wojewody

By zrozumieć w pełni spór pomiędzy Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości a Wojewodą Mazowieckim, należy powrócić do 2021 roku. 25 października 2021 r. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości otrzymało zgodę Wojewody Mazowieckiego na cykliczne organizowanie zgromadzeń w latach 2021-2023. 26 października 2021 r. odwołanie od tej decyzji złożył Prezydent m. st. Warszawy. Następnie zaś kolejno Sąd Okręgowy postanowieniem z dnia 27 października 2021 r., oraz Sąd Apelacyjny postanowieniem z dnia 29 października 2021 r., uchyliły decyzję Wojewody uwzględniając odwołanie Prezydenta m. st. Warszawy. Jednakże postanowieniem z 20 października 2022 r. Sąd Najwyższy uchylił obydwa postanowienia i przywrócił  decyzję Wojewody z 25 października 2021 r. W szczególności odnotować należy, że Sąd Najwyższy wskazał na brak legitymacji Prezydenta m. st. Warszawy do złożenia odwołania od decyzji Wojewody Mazowieckiego. Faktem jednak jest, że w wyniku uchylenia decyzji Wojewody Mazowieckiego z dnia 25 października 2021 r., 11 listopada 2021 r. w miejscu rozpoczęcia Marszu Niepodległości, formalnie uroczystości mógł zorganizować Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Uroczystości te polegały przede wszystkim na złożeniu kwiatów w „Miejscu Uświęconym Męczeńską Krwią Polaków Walczących o Wolność” przy Al. Jerozolimskich 37 oraz przed popiersiem Ignacego Jana Paderewskiego przy wejściu do Parku Skaryszewskiego. Niezależnie od powyższego, tak jak co roku odbył się jednak również Marsz Niepodległości, którego trasa przebiegała dokładnie tak jak w poprzednich, a także i w późniejszych latach. Marsz rozpoczął się na Rondzie Dmowskiego, głos zabierali reprezentanci Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, czyli organizatora zgromadzenia, a wolontariusze Stowarzyszenia zrzeszeni w ramach Straży Marszu Niepodległości zabezpieczali zgromadzenie. Marsz Niepodległości przeszedł dokładnie tą samą trasą, jaką przechodzi niezmiennie od 2014 roku, poniósł także wszelkie koszty organizacji wydarzenia, które wyniosły około 200 tysięcy zł. To, że Stowarzyszenie Marsz Niepodległości było organizatorem Marszu Niepodległości w 2021 r. odnotowali wówczas również komentatorzy wydarzenia – publicyści, dziennikarze, a także politycy, w tym w szczególności Prezydent m. st. Warszawy Rafał Trzaskowski.

Bulwersujące fakty z przebiegu sporu

Uzasadnienie Wojewody oburza. W toku postępowania wyjaśniającego, przeprowadzonego przed wydaniem decyzji odmownej z dnia 31 stycznia 2024 r., Wojewoda zwrócił się o opinię do Prezydenta m. st. Warszawy oraz do Policji. Oba podmioty wskazały, że ich zdaniem Marszu Niepodległości w 2021 r. nie organizowało Stowarzyszenie, a Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. To istotne ze względu na art. 26a Prawa o zgromadzeniach, zgodnie z którym o status cykliczności może ubiegać się organizator zgromadzenia, "jeżeli zgromadzenia są organizowane przez tego samego organizatora w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej 4 razy w roku według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych, a tego rodzaju wydarzenia odbywały się w ciągu ostatnich 3 latchociażby nie w formie zgromadzeń i miały na celu w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń.”

Zakwestionowanie przez Prezydenta m. st. Warszawy oraz przez Policję Stowarzyszenia jako organizatora Marszu Niepodległości w 2021 r. dało przestrzeń dla odmownej decyzji Wojewody. W toku postępowania wyjaśniającego Stowarzyszenie przedłożyło stanowisko obejmujące blisko 300 stron, w którym dowodziło faktu organizowania Marszu Niepodległości w 2021 r. Stowarzyszenie, zwróciło +się do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych z prośbą o opinię w sprawie organizowanego przez Urząd zgromadzenia. Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych odpowiedział, że w dniu 11 listopada 2021 r. organizował wyłącznie uroczystości patriotyczne, które polegały przede wszystkim na złożeniu tego dnia kwiatów w „Miejscu Uświęconym Męczeńską Krwią Polaków Walczących o Wolność” przy Al. Jerozolimskich 37 oraz przed popiersiem Ignacego Jana Paderewskiego przy wejściu do Parku Skaryszewskiego. Z powyższego jasno wynika, że Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych nie organizował Marszu Niepodległości. Niezwrócenie się przez Wojewodę Mazowieckiego o opinię do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych w toku postępowania administracyjnego świadczy o kierowaniu się przez Wojewodę politycznymi uprzedzeniami.

W wyniku działań Prezydenta m. st. Warszawy - Rafała Trzaskowskiego i Sądów z 2021 r. Stowarzyszenie mierzy się teraz problemami prawnymi rzutującymi na organizację przyszłych Marszów Niepodległości. Stan faktyczny toczonego postępowania i zawiłą sytuację prawną, w jakiej znalazło się Stowarzyszenie trafnie ocenił Sąd Okręgowy w uzasadnieniu do postanowienia z dnia 6 lutego 2024 r.: „…Państwo działając poprzez Wojewodę Mazowieckiego przyznało Stowarzyszeniu decyzją z 25.10.2021 r. (kolejna taka decyzja) prawo do zorganizowania marszu cyklicznego „Marsz Niepodległości”. Następnie to samo Państwo poprzez orzeczenia sądów powszechnych uznało, że decyzja ta była nieprawidłowa i wyeliminowało ją z obrotu prawnego, przez co skarżący nie mógł skorzystać z przyznanego mu prawa zorganizowania marszu w 2021 roku. Po czym na skutek postanowienia Sądu Najwyższego z 22.10.2022 r. uchylającego orzeczenia sądów powszechnych Państwo stwierdziło, że w istocie Stowarzyszenie miało prawo przyznane mu ww. decyzją z 2021 r., jednakże na skutek działań imperium Państwa nie mogło z niego skorzystać. Zaś na obecnym etapie wciąż to samo Państwo wskazuje Stowarzyszeniu, że de facto na skutek jego własnego działania odbierającego stronie prawo, Stowarzyszenie nie może skutecznie ubiegać się o przyznanie tego samego prawa na kolejny okres. W tym też duchu Wojewoda wykłada przepis art. 26a ust. 1 PoZ z pominięciem sytuacji faktycznej i prawnej, w jakiej znalazło się Stowarzyszenie na skutek szeregu decyzji wynikających z imperium Państwa, twierdząc, że okoliczności te nie muszą być w żaden sposób uwzględniane przy wykładni przepisów art. 26a ust. 1 PoZ ani w ogóle badane w ramach postępowania administracyjnego związanego z wydawaniem decyzji o zgodzie na marsze cykliczne."

Sąd Apelacyjny uznał za bezprzedmiotowe, okoliczności, które dostrzegł Sąd Okręgowy. Uchylił postanowienie Sądu Okręgowego i utrzymał decyzję Wojewody Mazowieckiego w mocy. W skandalicznym uzasadnieniu do tego postanowienia, Sąd Apelacyjny dokonał całościowej, krytycznej oceny instytucji zgromadzenia cyklicznego. Wszedł tym samym w kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, czego nie powinien był robić. Co więcej, Sąd powołał się przy tym na dwa inne postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie: z dnia 29 października 2021 r. i z dnia 27 lipca 2022 r. Obydwa te postanowienia zostały uchylone przez Sąd Najwyższy. Z uzasadnienia do postanowienia Sądu Apelacyjnego: „Niewątpliwie udzielanie zgód na to, aby organizowane były zgromadzenia cykliczne, które w ustawie zostały wobec innych uprzywilejowane w sposób określony art. 14 pkt 3 w zw. z art. 26b ust. 3 ustawy, w istocie stanowi szczególne, lecz daleko idące odstępstwo od zasady z art. 57 Konstytucji RP dotyczącej wolności zgromadzeń. Nie pozwala bowiem na to, aby inne organizacje w tym samym czasie i miejscu mogły organizować inne niż cykliczne zgromadzenia w rozumieniu ustawy. Uzyskanie więc takiej zgody przez jedną tylko organizację, w istocie traktowaną preferencyjnie, pozbawia tego prawa wszystkie inne organizacje, działające w najróżniejszych dziedzinach całej społeczności i we wszystkich branżach i formach społecznej aktywności."

Bulwersuje także zastosowany w postępowaniu 24-godzinny tryb procedowania. Jest on racjonalny o tyle, o ile do planowanego zgromadzenia publicznego pozostało niewiele czasu. Do Marszu Niepodległości pozostało jednak 10 miesięcy, dlatego taki tryb postępowania musi budzić sprzeciw. Tym bardziej, że o ile Wojewoda Mazowiecki miał 24 godziny na złożenie zażalenia, o tyle Sąd Apelacyjny na odpowiedź na zażalenie dał Stowarzyszeniu jedynie niecałe 3 godziny w dniu 3 lutego 2024 r. i niecałe 2 godziny w dniu 7 lutego 2024 r. Utrudniło to w znaczący sposób wyczerpujące przedstawienie swoich racji, ale przede wszystkim godzi to w jawny sposób w równość stron.


Stowarzyszenie nie składa broni! 

Decyzja Wojewody nadal może zostać zmieniona.  Zgodnie z art. 154 ust. 1 Kodeksu postępowania administracyjnego, decyzja ostateczna, na mocy której żadna ze stron nie nabyła prawa, może być w każdym czasie uchylona lub zmieniona przez organ administracji publicznej, który ją wydał, jeżeli przemawia za tym interes społeczny lub słuszny interes strony. Dlatego Stowarzyszenie nie składa broni! Nadal zbierane są podpisy pod protestem do Wojewody Mazowieckiego. 


9 lutego 2024

PO przed PISem w badaniu Opinii24, a gdzie inne sondaże?

Przed wyborami parlamentarnymi co kilka dni mieliśmy sondaż preferencji partyjnych, w ciągu miesiąca dochodziliśmy do kilkunastu. Obecnie jest już czas następnych wyborów samorządowych, a sondaże ukazują się niezbyt często. W lutym dopiero był jeden opublikowany sondaż. Tym samym waga sondaży, a tym samym próba manipulacji wyborcami za jego pomocą - znacznie większa.

Ostatnio pokazał się sondaż Opinii 24, wskazując na zmianę osoby lidera na Koalicję Obywatelską z 31% głosów (wzrost z 24,3% w styczniu). Równocześnie innym partiom sejmowym spada poparcie: PISowi z 26,3 do 24%, Trzeciej Drodze z 17,3 do 16%, Konfederacji z 10,9 do 8,7%, Lewicy 9,4 do 9,1%.

Wydawałoby się zatem co wskazywały styczniowe sondaży również innych pracowni, że PISowi spada poparcie. Ale jako że nie ukazał się w lutym żaden  inny sondaż nie sposób porównać wyniki, a zatem nie sposób ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, ani też uśrednić wyniki. Być może jest tak jak wskazuje sondaż, choć badanie oparte na 1000 respondentów jest obarczone błędem 2-3 procentowym, nawet gdy jest przeprowadzony rzetelnie.

Jak wynika z Opinii 24, gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę wzięłoby w nich udział 81 proc. Polaków. Otóż najwyższą frekwencję w wyborach w Polsce odnotowano w ostatnich wyborach na poziomie 74,38%. Wydarzenia toczące się od tamtego czasu, zmęczenie polityką, raczej nie sprzyjają podnoszeniu frekwencji. Można wręcz podejrzewać, że będzie ona niższa niż w poprzednich wyborach. Ponadto nie wiemy jaki jest poziom tzw. kłamstwa sondażowego (część osób na skutek nagonki medialnej nie mówi prawdy ankieterom).

A zatem czekajmy czy wskazany trend potwierdzą inne sondaże.






8 lutego 2024

Korona: zmniejszyć daniny publiczne zamiast udzielanie dopłat

Rolnictwu należy się wsparcie. Jutro, wraz z ministrami Michałem Kołodziejczakiem i Stefanem Krajewskim, będziemy prowadzili rozmowy w Ministerstwie Finansów na ten temat. Oprócz niskooprocentowanych kredytów powinny być dopłaty do zbóż i ewentualnie do nawozów – zapowiedział minister Czesław Siekierski.

To błędne podejście, takie same jakie prezentował PIS - stwierdza dr Daniel Alain Korona, ekonomista, były prezes Elewarru, pełnomocnik Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona" (na zdjęciu) - z jednej strony nakładamy różne daniny, podatki na towary rolne i nawozy, ograniczenia produkcyjne np. w postaci ugorowania, a następnie udzielamy wsparcia. Zamiast kredytów i dopłat, należy zlikwidować różne ograniczenia oraz opłaty na rzecz fundusze promocji, fundusz ochrony rolnictwa, itp. zmniejszyć stawkę VAT na nawozy, środki ochrony roślin i paliwa do minimalnych 5%. Jesteśmy krajem eksportowym produkty rolne, a zatem jesteśmy uzależnieni od rynku światowego, czyli musimy zwiększyć konkurencyjność poprzez obniżenie kosztów produkcji.

Korona zauważa także - Ministerstwo rolnictwa chce dofinansować zboża, której produkcja znacznie się rozwinęła, ale wsparcia potrzebuje także sektor hodowli trzody chlewnej, który upada od wielu lat. Jako związek złożyliśmy gotowy projekt rozporządzenia ws. przedłużenia programu Locha Plus na rok 2024, ale mimo upływu ponad miesiąca nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Ponadto należy zauważyć, że rolnictwo to nie tylko rolnicy, ale także firmy skupowe, przetwórcze, i one też powinny być uwzględnione we wszelkich rozwiązaniach, a są często ignorowane.

Przedstawiciele resortu na spotkaniu z Izbami Rolniczymi wskazywali, że aktualna sytuacja jest spowodowane zaniedbaniami poprzedników, poprzedni rząd miał nie zabezpieczyć odpowiednich środków na wsparcie rolnictwa.

Miliardy złotych co roku wypłaca się w formie wsparcia rolnictwa i sytuacji to nie poprawia, bo próbuje się leczyć skutki, a nie przyczyny. Ale powiedzmy szczerze, nikt nie ma odwagi, ani nie jest zainteresowany realnym rozwiązaniem problemów - konkluduje Korona.

9 lutego odbędzie się ogólnopolski protest rolników.

Egzekucja nienależnych świadczeń z tytułu opłaty przekształcenia wieczystego użytkowania w Warszawie?

Minęły już 4 lata od przekształcenia użytkowane wieczystego nieruchomości mieszkaniowych. Jednakże nadal toczą się spory z tym związane.

Do niektórych mieszkańców na Żoliborzu (np. przy ul. Tołwińskiego 6) trafiają zawiadomienia egzekucyjne np. informujące o zajęciu emerytury. Z tytułów wykonawczych wynika, że ma to związek z opłatą przekształceniową za 3 lata (2021-2023). Zaskoczeni są mieszkańcy, którzy już w 2019 roku składali zgłoszenie jednorazowej opłaty wraz z bonifikatą, a stosowną opłatę uiścili. Jednak jak informują mieszkańcy, do tej pory urząd nie odniósł się do kwestii należnej bonifikaty, ale próbują wyegzekwować nienależne pieniądze.

W przypadku zgłoszenia w 2019 roku zgodnie z art.7 ust.7 i 8 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności tych gruntów, zamiar jednorazowego wniesienia opłaty z tytułu przekształcenia nieruchomości wynikającej z ust. 6 ustawy (opłata jednorazowa) z uwzględnieniem bonifikaty określonej w §1 uchwały nr LXXV/2128/2018 RADY MIASTA STOŁECZNEGO WARSZAWY z dnia 18 października 2018 r. w sprawie wyrażenia zgody na udzielanie bonifikaty osobom fizycznym będącym właścicielami budynków mieszkalnych jednorodzinnych lub lokali mieszkalnych lub spółdzielniom mieszkaniowym od jednorazowej opłaty za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości, przysługiwała wówczas 98-99% bonifikata.

Prawo do bonifikaty następuje z mocy prawa, a nie na mocy decyzji uznaniowej organu. A zatem jeżeli uiszczona została należność z tytułu jednorazowej opłaty z uwzględnieniem bonifikaty, należność już nie istnieje i jakakolwiek próba wyegzekwowania stanowi naruszenie prawa.

Mieszkańcy, którzy otrzymują takowe zawiadomienia, powinny złożyć do organu zarzut do postępowania egzekucyjnego (art.33 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji), co skutkuje zawieszeniem postępowania do czasu wydania postanowienia ostatecznego (art.35 u.p.e.a)


7 lutego 2024

40-rocznica zamordowania Piotra Bartoszcze

Dziś mija 40 rocznica zamordowania przez SB znanego działacza rolniczego Piotra Bartoszcze.

Wieczorem 7 lutego 1984 roku w tajemniczych okolicznościach zginął Piotr Bartoszcze – działacz rolniczej „Solidarności”. Pochodził z rodziny o silnych tradycjach opozycyjnych, razem z ojcem Michałem i bratem Roman współtworzył struktury NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność Chłopska” na Kujawach.

Piotr Bartoszcze znalazł się w zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa PRL już pod koniec lat 70-tych XX w. W aktach sprawozdawczych bydgoskiej bezpieki odnotowano jego działalność, m.in. w manifestacji zorganizowanej 12 lutego 1981 r. przez NSZZ „Solidarność Chłopską” pod Pomnikiem Powstańców Wielkopolskich w Inowrocławiu oraz w przygotowaniu strajku okupacyjnego w gmachach Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w Bydgoszczy i Inowrocławiu, jaki miał miejsce 16 marca. Wszystkie te działania i aktywności doprowadziły do jego zarejestrowania 21 września przez Wydział IV KWMO w Bydgoszczy do Sprawy Operacyjnego Sprawdzenia (SOS)/ Sprawy Operacyjnego Rozpracowania (SOR) krypt. „Uzdrowiciel”.

Po wprowadzeniu stanu wojennego ukrywał się wraz z ojcem i bratem, ale po kilku miesiącach zostali schwytani oraz osadzeni we wrześniu 1982 r. w Ośrodku Odosobnienia we Włocławku-Mielęcinie. 24 listopada Bartoszczowie zostali zwolnieni z internowania i wrócili do swej działalności opozycyjnej. Brali udział w drukowaniu i kolportażu podziemnego pisma „Żywią i Bronią”, a także podjęli działalność w tajnym Ogólnopolskim Komitecie Oporu Rolników.

Ich działalność nie umknęła uwadze SB, byli ciągle inwigilowani w ramach dotychczas prowadzonych działań. Dodatkowo ich działalność została uwzględniona w Sprawie Obiektowej krypt. „Renesans”/ „Mrowisko”.

7 lutego 1984 r. swoją Syreną Bosto rozwoził kolejne numery „Żywią i Bronią”. Nie dotarł do domu, następnego dnia rano jego uszkodzony samochód znalazł jeden z sąsiadów i powiadomił rodzinę. Dzień później ciało Piotra odnaleziono w studzience melioracyjnej.

Jego śmierć wzbudziła szereg wątpliwości. We krwi wykryto alkohol, ciało nosiło ślady pobicia. Wiele wskazuje na to, że Piotra Bartoszcze uduszono (mimo, że usta i nos denata nie były niczym zakryte oraz nie miał obrażeń na szyi). Prokuratura nie dopuściła do oględzin zwłok przedstawiciela rodziny, natomiast brał w nich udział m.in. kpt. Grzegorz Piotrowski – jeden z późniejszych morderców ks. Jerzego Popiełuszki. Śledztwem interesowały się najwyższe „czynniki państwowe”, łącznie z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a także ówczesną Prokuraturą Generalną. Ta na wielu etapach postępowania instruowała podległe jednostki co do sposobu prowadzenia czynności.

Ostatecznie prokuratura orzekła, że do śmierci Piotra Bartoszcze doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Po zderzeniu z nieznanym samochodem miał uciec z miejsc zdarzenia (jako kierujący pod wpływem alkoholu bał się odpowiedzialności prawnej) i wpadł do studzienki melioracyjnej (jedynej w całej okolicy). W wyniku zaklinowania w studzience, ściśnięcia i problemów z sercem miał, według opinii prokuratury, tam umrzeć. Jeszcze w 1984 r. śledztwo zostało umorzone.

Z tym orzeczeniem nie zgodziła się rodzina Piotra Bartoszcze. Podnoszono, że prokuratura zignorowała na miejscu zdarzenia ślady innych osób. Tak samo pominięto zeznania świadków, którzy potwierdzali, że tuż przed zdarzeniem mieli kontakt z denatem i nie byli świadkami spożywania przez niego alkoholu. Działająca w podziemiu "Solidarność" powołała w 1984 r. własną komisję składającą się z lekarzy i prawników, która miała wyjaśnić sprawę śmierci Bartoszcze. Z uwagi na brak dostępu do materiałów prokuratury, nie poczyniono dokładniejszych ustaleń.

Mimo podjęcia kolejnego śledztwa w 1990 r. nie udało się wyjaśnić sprawy śmierci Piotra Bartoszcze. Okazało się też, że próba odszukania dodatkowych informacji o inwigilacji rodziny Bartoszcze zakończyła się niepowodzeniem, gdyż 17 tomów akt Służby Bezpieczeństwa zostało zniszczonych. W konsekwencji śledztwo umorzono w 1995 r.

12 września 2016 r. śledztwo w sprawie śmierci Piotra Bartoszcze wznowił Instytut Pamięci Narodowej. W opinii, jaką dysponują prokuratorzy IPN, do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, co wskazuje na zabójstwo Piotra Bartoszcze. Nie ma przesłanek wskazujących na kryminalne okoliczności zdarzenia. Wysoce prawdopodobne jest, iż doszło do niego ze względu na wcześniejszą działalność opozycyjną Piotra Bartoszcze. Wyniki śledztwa zostały przedstawione na konferencji prasowej 26 października 2017 r.

W 2006 r. prezydent Polski Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Piotra Bartoszcze Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Instytut Pamięci Narodowej odznaczył go Krzyżem Wolności i Solidarności.


źródło: Instytut Pamięci Narodowej

Nie będzie odpolitycznienia spółek skarbu państwa?

Dowiadujemy się o kolejnych stanowiskach w radach nadzorczych, zarządach spółek państwowych na których powoływani są politycy lub znajomi polityków. A jak pamiętamy to ówczesna opozycja, dziś rządząca, obiecywała, że będzie inaczej. 

Te same media, które oburzały się na polityczne nominacje za czasów PIS, dziś mają kłopot, bo skoro następni robią to samo, trzeba to jakoś z tego wybrnąć, uzasadnić. 

Na łamach Gazety Wyborczej red. Dominika Wielowiejska proponuje by uznać, iż jest to naturalne i tak dziś o tym pisze:

Zerwijmy z zakłamaną retoryką, że ktoś będzie odpolityczniał spółki skarbu państwa. Nikt poważny z dorobkiem nie zgłosi się z ulicy na prezesa, ryzykując swoją obecną posadę. Wokół obsady rad nadzorczych i zarządów spółek skarbu państwa jest masa hipokryzji. PiS, będąc w opozycji przed 2015 r., krytykował Platformę Obywatelską i PSL za rozdawanie posad swoim ludziom. Potem role się odwróciły. Każda opozycja krzyczy, że posady w spółkach stały się partyjnym łupem, choć przed chwilą robiła to samo. Punkt 68. programu Koalicji Obywatelskiej pod nazwą "100 konkretów na 100 dni" głosi, że nowa władza w spółkach z udziałem skarbu państwa zwolni wszystkich członków rad nadzorczych i zarządów. "Przeprowadzimy nowy nabór w transparentnych konkursach, w których decydować będą kompetencje, a nie znajomości rodzinne i partyjne". Konkursy to jednak fikcja, bo nikt poważny z dorobkiem nie zgłosi się z ulicy, by ryzykować swoją obecną posadę. W tych procedurach szansę mają osoby, które zostały wcześniej zarekomendowane przez partie.

Nie oburza mnie to, że rządzący będą chcieli mieć przełożenie na funkcjonowanie kilkunastu, być może kilkudziesięciu kluczowych z punktu widzenia interesów państwa spółek. Byliby nierozsądni, gdyby postanowili postawić mur pomiędzy władzą polityczną a spółkami, które kontroluje Skarb Państwa. Państwo ma w tych spółkach decydujący głos przecież nie po to, aby nie mieć wpływu na podejmowane decyzje - z kolei zauważa Patryk Słowik z Wirtualnej Polski na łamach money.pl, który jednak dodaje:

Trzeba było nie udawać, nie obiecywać, nie twierdzić, że w każdej jednej spółce, każde jedno istotne stanowisko będzie spoza politycznego klucza. Trzeba było mówić szczerze: że będzie lepiej niż za poprzedników, ale to nie tak, że nowa władza pozbędzie się wszystkich fruktów. Tymczasem szybko się okazało, że politycy najzwyczajniej w świecie nie mówili prawdy.

6 lutego 2024

Spotkanie w MRiRW z organizacjami rolniczymi, jedyny pozytyw, że się obyło

6 lutego do ministerstwa rolnictwa zaproszono organizacje i związki rolnicze. 

Minister Siekierski stwierdził podczas spotkania: Zaprosiliśmy przedstawicieli wszystkich organizacji rolniczych. Jeśli którąś organizację pominęliśmy, to przepraszamy. Prosimy o poinformowanie nas o tym. Chcemy dziś mówić o sprawach najważniejszych dla naszego rolnictwa, m. in. o opłacalności i kosztach produkcji.

Jak się dowiedzieliśmy pominięto Związek Zawodowy Rolnictwa "Korona". Być może było to przeoczenie, ale czy rzeczywiście? 2 lutego Związek ten zwrócił się do Ministra o spotkanie, wskazując m.in. na problem dopłat do transportu (pomimo notyfikacji w kwietniu ubr., polski rząd zarówno poprzedni jak i obecny nie czyni żadnych starań by uzyskać decyzję Komisji w tej sprawie). Czyżby zatem chodziło o uniknięcie konkretnej kwestii, w którym polski rząd (PIS i obecny) nawala?

Obecne na spotkanie było całe kierownictwo resortu (z wszystkimi wiceministrami). Rolnicy wyrazili sprzeciw "zielonemu ładowi UE". "Stop importowi produktów rolnych z Ukrainy, stop ograniczaniu wszystkich hodowli w Polsce" - apelowali. "To muszą być postulaty, które pojadą do Brukseli" - podkreślili. Zwrócili uwagę, że bez hodowli "nie można mówić o rolnikach produkujących zboże".

Obecny na spotkaniu wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Michał Kołodziejczak zapewnił rolników, że nie ma projektu rządowego ograniczającego hodowlę w Polsce, są projekty poszczególnych partii.

Formuła spotkania i tak duża liczba różnych organizacji, przypominała podobne spotkania z czasów poprzedniego rządu. Czyli padło wiele słusznych zdań, przedstawiano własne stanowiska, oczekiwania, ale w sumie zero konkretów, brak jakichkolwiek negocjacji i uzgodnień.

Tymczasem od 1 lutego wszedł w życie nowy podatek od rolników - Fundusz Ochrony Rolnictwa (uchwalony jest za czasów PIS). Nowy rząd nic z tym nie zrobił.

Jak mawiał klasyk jedynym pozytywem spotkania, było to iż się odbyło, i że będzie można się powołać na nie w Brukseli.

Orlen w komunikacie zarzuca NIKowi błędną wycenę

Czy Orlen stracił 5-7 mld zł jak twierdzi NIK na fuzji z Lotosem? Być może, spółka Orlen jednak dementuje i w opublikowanym komunikacie zarzuca błędną wycenę przez Izbę? Poniżej komunikat Spółki:

Opublikowany raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) pt. „Realizacja działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym” przedstawia fałszywy obraz połączenia Grupy LOTOS z ORLENEM. Szczególne wątpliwości budzi błędna metodologia, jaką NIK przyjął do wyceny aktywów, które były przedmiotem tej transakcji. Dobór danych, z których korzystała NIK,  pozwoliły bowiem radykalnie zawyżyć uzyskane wyniki obliczeń, aby udowodnić z góry założoną tezę. W okresie od sierpnia do grudnia 2021 roku, czyli przed fuzją z ORLENEM, średnia kapitalizacja Grupy LOTOS wynosiła ok. 11 mld złotych. Natomiast NIK wyceniła aktywa LOTOSU (z wyłączeniem aktywów sprzedanych do MOL) sprzedane w ramach środków zaradczych KE na 10,2 mld zł, a wartość tej części aktywów Grupy LOTOS, która trafiła do Saudi Aramco, na 9,4 mld zł.

Sprzeciwiamy się stosowaniu przez autorów Raportu NIK niewiarygodnych danych i metodologii, w celu podważania transakcji, zawartej zgodnie z przepisami prawa i zatwierdzonej przez polskie i europejskie instytucje. Takie nieodpowiedzialne działania narażają Polskę na utratę wiarygodności w oczach krajowych i zagranicznych inwestorów i kontrahentów. Tym samym mogą wyrządzić poważną szkodę polskiej gospodarce i znacząco obniżyć bezpieczeństwo energetyczne państwa.

Błędne założenia NIK = zmanipulowana wycena

Poniżej prezentujemy wybrane nieprawidłowości związane z podejściem do wyceny dezinwestowanych aktywów.

Wyliczając wartość 30 proc. wartości udziałów w Rafinerii Gdańskiej , NIK w dokumencie „Wystąpienie Pokontrolne” posłużyła się średnią modelową marżą rafineryjną LOTOSU dla okresu od 2018 roku do I kwartału 2022 r., którą przemnożył przez oszacowaną roczną ilość przerobu ropy naftowej , a następnie pomnożył jeszcze przez pięć. Zgodnie z metodologią wyliczenia modelowej marży rafineryjnej stosowaną przez LOTOS, NIK przyjęła, że całość przerabianej w Gdańsku ropy pochodzi z Rosji. Miało to istotny wpływ na wartość tego wskaźnika, bo surowiec z Rosji, co do zasady, był tańszy od alternatywnych gatunków ropy, a zatem i marża, użyta w obliczeniach, wyższa. Dodatkowo średnia modelowa marża rafineryjna użyta przez NIKobejmuje I kw. 2022 r., kiedy, w skutek wybuch wojny na Ukrainie marże branży rafineryjnej istotnie wzrosły. Było to jednak zjawisko przejściowe, spowodowane nadzwyczajnymi wydarzeniami, które istotnie zawyżyło wartość wskaźnika użytego przez NIK. Dodatkowo, NIK posługując się marżą z I kw. 2022 r. wycenia rafinerię używając danych, które nie mogły być znane stronom w momencie podpisywania  umowy sprzedaży 30 proc. Rafinerii Gdańskiej. Umowa ta zostałą podpisana na początku stycznia 2022 r. (a więc przed rosyjską inwazją na Ukrainę).

Zastosowana formuła stanowi skrajne uproszczenie i­ bazuje przede wszystkim na danych historycznych, nie uwzględnia kosztów, przyszłych zmian i ich wpływu na wyniki w kolejnych latach, nie bierze pod uwagę okresu życia aktywów oraz ich atrakcyjności dla potencjalnych kupców. To dowodzi braku kompetencji po stronie kontrolerów NIK.

Jednak nawet stosując tak drastycznie uproszczoną metodologię, NIK nie uniknęła rażących błędów w przyjętych założeniach. Błędów, które pozwoliły zawyżyć uzyskane wyniki obliczeń.

Zgodnie z metodologią wyliczenia modelowej marży rafineryjnej stosowaną przez LOTOS, NIK przyjęła, że całość przerabianej w Gdańsku ropy pochodzi z Rosji. Miało to istotny wpływ na wartość tego wskaźnika, bo surowiec z Rosji, co do zasady, był tańszy od alternatywnych gatunków ropy, a zatem i marża, użyta w obliczeniach, wyższa. (Potwierdzeniem tego jest prezentowany przez LOTOS spread Brent Dtd vs Ural Rtdm, który obrazuje różnicę pomiędzy ceną baryłki ropy Brent a Ural, i z którego wynika, że historycznie cena baryłki Brent była wyższa niż Ural). Założenie to jednak nie odpowiadało faktycznej sytuacji w Gdańsku, gdzie wykorzystanie rosyjskiego surowca spadało w efekcie konsekwentnie realizowanej strategii dywersyfikacji i pełnego uniezależnienia Polski od dostaw z Rosji. Posługując się modelową marżą rafineryjną LOTOSU NIK po prostu ignoruje fakty i popełnia błąd metodologiczny, stosując wskaźnik, który ukrywa realne koszty pozyskania ropy przez gdańską rafinerię.

Niezależnie od tego, że NIK posłużyła się wskaźnikiem, który nie miał pokrycia w rzeczywistości, to popełniła inny, fundamentalny błąd, uznając, że modelowa marża rafineryjna odzwierciedla faktyczną zyskowność rafinerii. Przed popełnieniem takiego błędu ostrzegał sam LOTOS pisząc w komentarzu do metodologii ustalania modelowej marży rafineryjnej, że „(…)wartości prezentowanej marży modelowej nie są tożsame z rzeczywistymi wartościami marży rafineryjnej uzyskiwanymi w podlegającej sezonowości i optymalizacji pracy rafinerii Grupy LOTOS S.A”. Modelowa marża rafineryjna przedstawia bowiem teoretyczną rentowność rafinerii, z samego przerobu ropy, przy której obliczaniu nie uwzględnia się wielu parametrów, w tym kosztów m.in. wynagrodzeń, surowców innych niż ropa i gaz ziemny, mediów. Podsumowując, ­ nie można uznać modelowej marży rafineryjnej jako miernika zyskowności rafinerii, a tym samym nie można używać tego wskaźnika do wyliczenia wartości aktywów rafineryjnych. A tak właśnie zrobili eksperci NIK.

Kolejnym błędem NIK przy wyliczaniu wartości aktywów LOTOSU jest zastosowanie mnożnika x5. W ten sposób założono, że wartość rafinerii odpowiada jej zyskowi z pięciu kolejnych lat. Takie podejście nie znajduje zastosowania w branży rafineryjnej, narażonej na dużą zmienność, oraz będącej biznesem bardzo kapitałochłonnym. Zwłaszcza w Unii Europejskiej, zmiany regulacyjne skutkują koniecznością podejmowania przez branżę dodatkowych inwestycji, które ograniczają przepływy pieniężne dla właściciela. Dlatego stosowane przy analizie tej branży mnożniki są co do zasady dużo niższe, od tej, którą przyjęła NIK. Na przykład w przypadku MOL wspomniany mnożnik (określany przez ekspertów jako EV/LTM EBITDA) mieścił się w przedziale od 2,7 do 4,2 z medianą na poziomie 3,1 (dane Capital IQ dla okresu od sierpnia 2021 do grudnia 2021 r., a więc poprzedzającego o kilka miesięcy podpisanie przedwstępnych umów sprzedaży dezinwestowanych aktywów, w tym 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej). Podobnie przedstawiała się sytuacja w przypadku Grupy LOTOS, której wyniki, kapitalizacja a tym samym wskaźnik EV/LTM EBITDA miała wpływ na wycenę przez inwestorów dezinwestowanych aktywów. Dla wskazanego okresu wskaźnik ten wynosił od 3,0 do 5,9, z medianą na poziomie 4,0. (przy czym wartość powyżej 5,0 utrzymywała się tylko przez kilka pierwszych dni sierpnia 2021).

W przypadku wyceny spółki LOTOS Biopaliwa NIK przyjęła wartość wyniku EBITDA za rok 2021, w którym to roku wyniki LoOTOS Biopaliwa były zaburzone zdarzeniami jednorazowymi/krótkoterminowymi dotyczącymi zwiększonego spreadu pomiędzy ceną sprzedaży FAME a ceną zakupu oleju rzepakowego. Zgodnie z danymi finansowymi LOTOS Biopaliwa wyniki z lat poprzednich były na znacznie niższym poziomie.

Opisane metody wyceny w dokumencie „Wystąpienie Pokontrolne”, które zostały zastosowane przez NIK do oszacowania poszczególnych wartości dezinwestowanych aktywów nie są metodami dochodowymi, na których zastosowanie wskazywał NIK podczas konferencji prasowej NIK w części dotyczącej pytań i odpowiedzi. Należy zaznaczyć, iż metoda dochodowa jest uznawana za najbardziej miarodajną metodę wyceny, której zastosowanie zostało pominięte przez NIK.

NIK nie bierze pod uwagę oceny akcjonariuszy

Od sierpnia do grudnia 2021 r., czyli w okresie kilku miesięcy przed podpisaniem przedwstępnych umów sprzedaży aktywów Grupy LOTOS w związku z planowaną fuzją z ORLENEM, średnia kapitalizacja całej Grupy LOTOS wynosiła ok. 11 mld zł. Tymczasem NIK wyceniła wartość aktywów Grupy LOTOS, które trafiły do Saudi Aramco, na 9,4 mld zł, co stanowi ponad 85 proc. średniej kapitalizacji Grupy LOTOS z tego okresu. Wyliczenia NIK nie mają zatem nic wspólnego z tym, jak wartość LOTOSU oceniali krajowi i zagraniczni inwestorzy.

Należy podkreślić, że do rzetelnego wyliczenia przedstawionych mnożników powinien być wykorzystany wynik EBITDA, który jest powszechnie uznawany za najbardziej miarodajny. Tymczasem NIK, jak wskazano, zamiast EBITDA, użyła iloczynu uśrednionej modelowej marży rafineryjnej LOTOSU przemnożonej przez oszacowaną roczną ilość przerobu ropy rafinerii w Gdańsku. Wynik tego mnożenia ma się nijak do wartości EBITDA. Są to metodologicznie manipulacje, niemające oparcia w żadnej powszechnie akceptowanej metodologii wyceny. Przy wycenie Grupy LOTOS, NIK abstrahuje od kapitalizacji giełdowej tej spółki. To właśnie kapitalizacja giełdowa jest faktyczną oceną przez inwestorów wartości spółki Jest to najbardziej miarodajny wskaźnik, który pokazuje, jak inwestorzy oceniają już dokonane inwestycje oraz planowane przyszłe przepływy.

Na bazie danych z bazy Capital IQ średnia kapitalizacja Grupy LOTOS od sierpnia do grudnia 2021 r. wynosiła około 11 mld złotych (minimalna wartość to 9,7 mld złotych a maksymalna to 12,6 mld złotych..) natomiast wartość przedsiębiorstwa (enterprise value) wynosiła około 12,8 mld złotych (minimalna wartość to 11,5 mld złotych a maksymalna to 14,1 mld złotych). Dla okresu 2021 średnia wartości kapitalizacji Grupy LOTOS wynosiła około 9,7 mld złotych przy średniej wartości przedsiębiorstwa (enterprise value) wynoszącej 12,2 mld złotych Należy przy tym zauważyć, że sprzedaż aktywów dokonana w ramach realizacji środków zaradczych, obejmowała jedynie mniejszą część Grupy LOTOS. W wyniku połączenia ORLEN przejął między innymi cały segment wydobywczy, który w okresie I-III kw. 2021 roku wygenerował 638 mln zł EBITDA. Dodatkowo w skład koncernu weszły w całości takie spółki jak LOTOS Oil, LOTOS Kolej, stacje paliw, które nie były objęte środkami zaradczymi, oraz około 50 proc. mocy produkcyjnych Rafinerii Gdańskiej. Tymczasem NIK wyceniła wartość tylko tej części aktywów Grupy LOTOS, która trafiła do Saudi Aramco, na 9,4 mld zł, a więc kwotę, która stanowi odpowiednio aż około 85 proc. średniej kapitalizacji Grupy LOTOS z 2021 roku lub 73 proc. średniej wartość przedsiębiorstwa (enterprise value) Grupy LOTOS w 2021 roku. Kwoty tej nie da się zatem pogodzić z oceną wartości Grupy ORLEN dokonanej przez rynek kapitałowy. Innymi słowy, inwestorzy, w tym instytucje finansowe na co dzień dokonujące inwestycje w akcje różnych spółek, miały zupełnie inne przekonanie, co do wartości aktywów Grupy LOTOS, niż NIK. Gdyby je bowiem podzielały kapitalizacja Grupy LOTOS byłaby dużo wyższa. Dla przykładu na dzień podpisywania przedwstępnych umów sprzedaży dezinwestowanych aktywów, co zostało opublikowane raportem bieżącym ORLEN 2/2022, kapitalizacja i wartość przedsiębiorstwa Grupy LOTOS na bazie danych z Capital IQ wynosiła odpowiednio 11,8 mld złotych i 13,4 mld złotych.

Na proces fuzji trzeba patrzeć całościowo

Zastosowana przez NIK metodologia nie pozwala uwzględnić okoliczności bardzo istotnej dla oceny połączenia ORLENU z LOTOSEM, czyli kwestii synergii. Z analiz przeprowadzonych przez firmy zewnętrzne, wynika, że do 2032 r. wartość synergii uzyskanych w wyniku budowy multieneregtycznego koncernu na bazie ORLENU, Grupy LOTOS i PGNiG sięgnie 20 mld zł. Te synergie już są realizowane a ich wartość na koniec 2023 r. wyniosła 1,5 mld zł, z czego 0,9 mld zł to wartość synergii wynikających wyłącznie z połączenia ORLENU i LOTOSU. Były to synergie głównie w obszarach wydobycia, handlu ropą i gazem, logistyki i zarządzania łańcuchem dostaw. Nie można przy tym pominąć dodatkowych korzyści, które nie zostały bezpośrednio wyrażone w cenie. Nabycie przez Saudi Aramco udziałów w rafinerii rozpoczęło także współpracę na innych polach – petrochemii, badań i rozwoju oraz dostaw ropy, które mają istotny wpływ na bezpieczeństwo paliwowe Polski i regionu.

Prawie 100 proc. akcjonariuszy zagłosowało za fuzją

Potwierdzeniem słuszności połączenia ORLEN i LOTOS jest decyzja akcjonariuszy biorących udział w Nadzwyczajnych Walnych Zgromadzeniach obu spółek. W lipcu 2022 r. akcjonariusze (nie tylko Skarb Państwa, ale również krajowe i międzynarodowe instytucje finansowe) podjęli decyzje o połączeniu, posiadając przekazane raportem bieżącym informacje na temat wartości przedsiębiorstw (enterprise value) zbywanych kluczowych aktywów, tj. 30 proc. Rafinerii Gdańskiej, 100 proc. LOTOS SPV 1 (działalność hurtowa LOTOS Paliwa) oraz 100 proc. LOTOS Paliwa (działalność detaliczna LOTOS Paliwa) oraz uwzględniając korzyści płynące z połączenia.

Za fuzją ORLENU z LOTOSEM zagłosowało 98,9 proc. akcjonariuszy Grupy LOTOS obecnych na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu. Z kolei na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu ORLEN połączenie poparło 98,2 proc. obecnych akcjonariuszy. Trzeba podkreślić, że Skarbowi Państwa, jako jednemu z akcjonariuszy, przysługiwało 64,49 proc. głosów oddanych na NWZ Grupy LOTOS, natomiast na NWZ ORLENU – 38,49 proc. głosów. Jak z tego jasno wynika, pozostali akcjonariusze obu spółek, w tym instytucje finansowe, które na co dzień mają do czynienia z procesem wycen i analizą planowanych fuzji i przejęć, także poparli połączenie.

Nieprawdziwa teza NIK o zagrożeniu bezpieczeństwa

Połączenie Grupy LOTOS z ORLENEM nie tylko nie obniżyło bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju, ale je wzmocniło. Co innego twierdzą przedstawiciele NIK, choć w swoim raporcie nie przedstawiają żadnego dowodu na tę tezę. Lansując tezę o zagrożeniu bezpieczeństwa paliwowego Polski, NIK zaprzecza sama sobie. „W kontrolowanym okresie zapewniono ciągłość dostaw ropy naftowej i paliw” – to słowa z samego raportu Izby. Kontrolerzy podkreślają również postępy w dywersyfikacji dostaw ropy naftowej i uniezależnienie się od importu tego surowca z Rosji. Proces ten jest przez Izbę oceniany jednoznacznie pozytywnie. NIK pomija jednak fakt, że jego istotnym elementem było wzmocnienie relacji biznesowych ORLENU z Saudi Aramco.

Kluczowym elementem nawiązanej w związku z fuzją współpracy z Saudi Aramco jest umowa, która gwarantuje zwiększenie dostaw arabskiej ropy do 20 mln ton rocznie, co stanowi ok. 45 proc. zapotrzebowania całej, zintegrowanej Grupy ORLEN w Polsce, Czechach i na Litwie. Dzięki tym dodatkowym dostawom Polska jest dziś całkowicie wolna od rosyjskiej ropy i bezpieczna w zakresie dostaw surowca.

Nieprawdziwa jest również teza NIK, jakoby w wyniku fuzji, Polska straciła kontrolę nad kierunkami sprzedaży 1/5 krajowej produkcji paliw. Teza ta zakłada, że Saudi Aramco będzie wywozić za granicę całą przypadającą mu produkcję paliw z Rafinerii Gdańskiej. Do eksportu paliw na dużą skalę potrzebna jest infrastruktura. W Polsce zarządzają nią spółki kontrolowane przez Skarb Państwa. A zatem jakikolwiek eksport paliw na większą skalę nie może być realizowany bez współpracy z państwem. Teza o utracie kontroli nad eksportem paliw jest zatem fundamentalnie fałszywa.

Dotychczasowe zaopatrzenie rynku w paliwa po realizacji środków zaradczych oraz zmianie właściciela kilku baz magazynowych (4 bazy ORLENU i 5 baz LOTOSU), nie wpłynęły w żaden sposób na zachwianie bezpieczeństwa dostaw paliw na polski rynek, nawet po wprowadzeniu sankcji na import rosyjskiego oleju napędowego. Przed dezinwestycją ORLEN posiadał 16 procent udziału w naziemnych pojemnościach magazynowych w Polsce. Po dokonaniu sprzedaży baz, udział ORLEN zmniejszył się zaledwie o 2 punkty procentowe.

Środki zaradcze, od których realizacji Komisja Europejska uzależniła zgodę na połączenie ORLEN z Grupą LOTOS, są normalną rzeczą w tego typu procesach. Od czasu wejścia Polski do UE, w krajach członkowskich przeprowadzono kilkadziesiąt postępowań ze środkami zaradczymi. Środki te służą ochronie konkurencji na rynku. Jeżeli ktoś twierdzi, że ich realizacja spowodowała zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego Polski, to sugeruje, że Komisja Europejska nie bierze pod uwagę, czy jej decyzje mogą stanowić ryzyko dla podstawowych interesów państw członkowskich. To bardzo poważne oskarżenie, ale na szczęście oparte na fałszywych i motywowanych politycznie przesłankach.

Rekomendowana opcja sprzedaży IKS Solino osłabi bezpieczeństwo paliwowe

Orlen podtrzymuje też swoje wcześniejsze  stanowisko w zakresie realizacji polityki rządu dla aktywów logistycznych w sektorze naftowym. Dwa elementy tego programu Orlen uważa za szkodliwe dla Spółki i bezpieczeństwa energetycznego kraju. Chodzi o sprzedaż terminala paliwowego Mościska k. Warszawy, połączonego rurociągiem z Rafinerią Płock oraz sprzedaż podziemnego magazynu ropy i paliw IKS Solino do Spółki Gaz-System, która nie ma żadnego doświadczenia na rynku naftowym i bycia magazynierem ropy i paliw.

Kryzysy z ostatnich lat w tym m.in.: chlorkowy (z zanieczyszczoną rosyjską ropą), wybuch wojny na Ukrainie i skokowy wzrost zapotrzebowania na olej napędowy, czy zakaz importu rosyjskiej ropy, udowodniły, że tylko zintegrowany łańcuch logistyczny w jednym podmiocie pozwala na zapewnienie bezpieczeństwa podaży ropy czy paliw na krajowy rynek. Rozczłonkowanie infrastruktury (magazyn podziemny do Gaz-System, a terminal do PERN) utrudniłoby koordynację i osłabiłoby bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Brak zrozumienia rynku

Po wybuchu wojny na Ukrainie wyniki spółek rafineryjnych wzrosły, ale było to krótkotrwałe zjawisko, spowodowane nadzwyczajnym wydarzeniem. Mimo krótkotrwałej koniunktury, rafinerie w Europie nadal są zamykane, nikt nie myśli o budowie nowych. Kapitałochłonność, ryzyka regulacyjne, czy odchodzenie od paliw kopalnych, przekłada się na wycenę tych aktywów przez potencjalnych inwestorów.

W tych okolicznościach pozyskanie tak solidnego partnera dla Rafinerii Gdańskiej jak Saudi Aramco, to duży sukces. Koncepcja zarządzania rafinerią w formie joint venture to powszechne rozwiązanie stosowane w Europie i na świecie. Typowym podejściem i standardem rynkowym jest, aby umowa joint venture wskazywała kwestie, które mogą być podejmowane wyłącznie wspólnie – głównie po to takie umowy są zawierane. Żaden inwestor nie zdecydowałby się na nabycie mniejszościowego pakietu udziałów, jeśli wszystkie decyzje miałby podejmować samodzielnie większy partner. Takie prawa mniejszości nazywane są wymiennie „prawem weta”, „sprawami zastrzeżonymi” „wymogiem jednomyślności” i jest to standardowa praktyka, stosowana na całym świecie.