"Te ostatnie wzrosty cen gazu powodowały, że ceny nawozów powinny sięgać 7–8 tys. zł za tonę, co jest absolutnie nieakceptowalne. Stąd, te nasze prace, które kończymy już z wicepremierem Sasinem. Myślę, że w tym tygodniu to przedstawimy. Trwają analizy finansowe, po to, żeby już ten mechanizm wprowadzić. Myślę, że to uspokoi sytuację i ustabilizuje ceny nawozów ... Nie możemy pozwolić na to, żeby ceny nawozów przekraczały 4 tys. zł za tonę, to jest absolutna górna granica" - stwierdził niedawno wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w programie Tydzień TVP1. Słowem Państwo znów chce dotować produkcję nawozów, tym razem dotując gaz.
To zbędne i nieprzemyślane - stwierdza ekonomista dr Daniel Alain Korona, b. prezes spółki Elewarr i dodaje - Dotowanie produkcji przerabialiśmy w socjalizmie a efekty znamy z historii. Tam gdzie jest możliwość dużego zarobku pojawia się prywatna inicjatywa, uzupełni wszelkie braki a nawet pojawi się nadmiar podaży. To prawo rynku. Prywatna inicjatywa sprowadzi część nawozów do kraju, należy jedynie zadbać by produkować te nawozy, który nie będą importowane przez prywatne firmy. Według mojej wiedzy już teraz firmy importowe oferują np. duże partie mocznika w cenie poniżej 4 tys. zł za tonę (czyli poniżej ceny giełdowej). To oznacza, że towar będzie, to tylko kwestia czasu tj. do kilku tygodni na sprowadzenie go z zagranicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz