24 stycznia godz. 14.00 przed Pałacem Prezydenckim w
Warszawie zebrało się kilkaset osób. Czyżby przyszli zaprotestować przeciwko
GMO, tak jak było zgłoszone? Niestety nie, owszem jest być może kilkadziesiąt osób
zainteresowanych problematyką żywności zmodyfikowanej genetycznie. Reszta
to frankowcy. Ich demonstrację z przyczyn formalnych nie zarejestrowano. Zatem
skorzystali z faktu zarejestrowania demonstracji przeciwko GMO, by
przyjść w obronie swych racji, i to nimi interesowały się media. Policja była
gotowa do interwencji, jednak organizator legalnego zgromadzenia poinformował, że wszyscy uczestniczą w tej samej demonstracji. Najwyraźniej
nie chciał być odpowiedzialnym za rozgramianie demonstrantów. W ten sposób jednak doszło do pewnego zmarginalizowania demonstracji ws. GMO. Tym niemniej demonstranci skandowano "GMO sieje zło", a w tle - działacze Narodowej Wolnej Polski rozwinęli transparent (w proteście uczestniczyli osoby o różnych poglądach). Słychać była także muzyka z bębnu.
A przecież problem zmodyfikowanej genetycznie żywności jest równie istotny co problem frankowców, dotyczy bowiem tego co jest na naszych talerzach, naszego zdrowia. Jak czytamy w ulotkach Koalicji Polska Wolna od GMO. Niezależne badania wykazały niepokojące zmiany zwierząt karmionych paszą zawierającą GMO np. dotyczące układu odpornościowego, kómórek wątroby i trzustki wzrost zachorowań na raka i bezpłodność. Uprawy GMO są jednym z przyczyn ginięcie rodzin pszczelich. Wiadomo każda chemia (czy to w formie pigułek antykoncepcyjnych) czy w formie GMO nosi skutki uboczne, długo stosowane jest szkodliwe. I może dlatego warto się zastanowić zanim zezwoli się na kolejne trucie naszych organizmów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz