Pomoc dla rolników poszkodowanych na imporcie ukraińskiego zboża to kwestia dni. Ja przygotowałem uruchomienie tzw. rezerwy kryzysowej, czyli rezerwy, która jest w budżecie wspólnej polityki rolnej - zapowiedział unijny komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski.
Oznajmił także, iż: Przygotowujemy pomoc dla trzech krajów najbardziej dotkniętych tym nadmiarem importu zboża z Ukrainy, tj. Polska, Rumunia i Bułgaria. W tych krajach widać dość istotne zaburzenia rynkowe. Największe widać w Polsce, stąd w Polsce ta pomoc byłaby największa. Do dyspozycji jest kwota 30 milionów euro z możliwością powiększenia jej o taką samą sumę z budżetu krajowego, przy czym to jest pomoc niezależna od tej, którą już rząd polski uruchamia w postaci dopłat do sprzedanego zbóż. Tutaj mogą być różne formy zastosowane. Mogą to być, np. dopłaty za przechowanie zboża przez określony czas, żeby tę nadwyżkę zdjąć z rynku. Mam nadzieję, że to się okaże skuteczne, dlatego że takiej presji eksportowej na Ukrainie już nie będzie, dlatego, że Ukraina ma zapowiadane zbiory na 2023 r. o połowę mniejsze niż zbiory w 2021 r., które zostały zablokowane, a potem nie mogły być wyeksportowane przez rosyjską agresję. Myślę, że ta presja eksportowa będzie mniejsza i sytuacja powinna stopniowo wracać do normy. Oczywiście rolnicy musza dostać pomoc i Komisja Europejska to co ma w swojej dyspozycji, czym ja zarządzam w KE, to zostanie udostępnione polskim rolnikom.
Unia chce przeznaczyć 30 mln Euro na pomoc rolnikom poszkodowanych przez import zboża ukraińskiego. Nie wiadomo, śmiać się czy płakać. Przypomnijmy tylko od 1 lipca ubr. napłynęło do Polski ok. 2 mln ton zboża ukraińskiego (o tyle mniej sprzedali polscy rolnicy), a od początku wojny ok. 2,6 mln ton. W międzyczasie ceny spadły o ponad 300 złotych (w stosunku do listopada, a znacznie więcej w stosunku do okresu żniwnego), a zatem przyjmując tylko tą różnicę cenową i wielkość importowanego zboża, to otrzymujemy sumę rzędu blisko 800 mln złotych. 30 mln Euro zaś to tylko ok. 140 mln złotych. Mowa zresztą o pomocy dla rolników, a ani słowem nie wspomina się o firmach handlowych, bez których przecież rynek zbóż i rzepaku dobrze funkcjonować nie może, a których bardzo dotknęła obecna sytuacja. Gorzej przygotowany został projekt ustawy o Funduszu Ochrony Rolnictwa, przewidujące dodatkowo opodatkowanie tychże firm.
No to pączuś "walczył o nas jak lew"
OdpowiedzUsuń