Jak informuje Newsweb.pl - Głównym argumentem, dla którego wielu Polaków mimo wszystko staje w obronie Unii Europejskiej, choć ta traktuje nasz kraj jak nic nieznaczącego podwładnego, są dotacje...
Faktem jest, że największe korzyści z wciągnięcia Polski do Unii Europejskiej czerpią kraje Europy zachodniej – głównie Niemcy i Francja. Nasza gospodarka została dosłownie opanowana przez zagranicznych gigantów, a właściwie lepszym słowem byłoby – przejęta... Polscy przedsiębiorcy dziś – 13 lat po wstąpieniu naszego kraju do UE – nie mają praktycznie szans w starciu z zachodnimi potentatami. Gdy któryś z rodzimych producentów czy usługodawców poważnie zagraża konkurencji z Niemiec, natychmiast jest wchłaniany lub UE rzuca mu kłody pod nogi wymuszając na Polsce przywileje (m.in. ulgi podatkowe) dla firm z zachodu, w ramach „otwierania rynku”. Niemcy robią wręcz przeciwnie, zamykając swój rynek dla potencjalnych inwestorów z Polski. Pewnie każdy z nas zna co najmniej kilka osób, które informowane o tych wszystkich faktach, przytakną, choć natychmiast skontrują: – Ale dotacje!
Niestety, z tymi dotacjami to nie jest taka prosta sprawa. Oprócz tego, że niemal całkowicie przejęły naszą gospodarkę, „kraje starej UE” odzyskują pieniądze, którymi „wspierają” Polskę. Jednocześnie media sprzęgnięte z Brukselą wciąż utrzymują w naszym kraju narrację, że z Unii dają nam z dobroci serca, a członkostwo w niej to właściwie same korzyści. Od dawna wiadomo, że z każdego przekazanego nam euro, Niemcy odzyskują 85 eurocentów. Przyznali to nawet sami zachodni sąsiedzi. Jednak najnowsze dane EUROSTATU pokazują coś znacznie bardziej zdumiewającego! Okazuje się, że obecnie to nie Polska jest dotowana, a Polska dotuje! Nie zwracamy już „partnerom” z zachodu 85 proc. środków, jak było kilka lat temu, a oddajemy 24% więcej. Tak więc Polska, jako jeden z najbiedniejszych krajów „Wspólnoty”, płaci zachodnim państwom niemałą nawiązkę. Jednocześnie wymaga się od Warszawy posłuszeństwa i wdzięczności, a wręcz uległości wobec Brukseli. To nie podoba się ugrupowaniu rządzącemu.
A przecież minister Morawiecki powiedział, że z całej Polski chce zrobić specjalną strefę ekonomiczną - a w takich strefach są przecież bardzo duże ulgi podatkowe. Wychodzi na to,że UE kłód nie musi rzucać.
OdpowiedzUsuń