Wyniki frekwencji referendum w Warszawie muszą budzić zdziwienie, zwłaszcza
rozbieżności pomiędzy wynikami uzyskanymi w ramach badań sondażowych, a wynikami
ostatecznie ogłoszonymi. Rozbieżności w niektórych przypadkach są tak istotne,
że każą zastanowić się, kto tu manipule danymi. Przypomnijmy, oficjalna frekwencja według PKW dla całego miasta wyniosła 25,66
proc, w sondażach było 26,8-27,2% czyli 2% błąd statystyczny był zachowany. Można
podejrzewać iż podobny rząd wielkości błędu jest w przypadku poszczególnych
dzielnic. W większości przypadków rezultaty frekwencyjne sondaży są niższe od
tych oficjalnych lub jeżeli są wyższe mieszczą się w granicach błędu statystycznego
tj. rzędu 2-3%. Inaczej jest w przypadku Śródmieścia. Według badań sondażowych
TNS Polska najwyższą frekwencję odnotowaliśmy w Śródmieściu 35,6%, tymczasem według
wyników PKW frekwencja w tej dzielnicy wyniosła zaledwie 26,51%. Różnica o
ponad 9%. Także badania TVN24 podawały zazwyczaj dane niższe niż ostateczne
wyniki PKW, czasami były nieco wyższe, ale w sposób nieistotny. Zatem sondaże
raczej zaniżały rzeczywiste wyniki, względnie były do nich zbliżone. Przypomnijmy,
iż znacząca część osób uczestniczących w referendum było zwolennikami PIS. Jak
twierdzi Urszula Krasowska z TNS Polska - Mieliśmy
nadzwyczaj dużo odmów udziału w naszym projekcie. Normalnie przy ogólnopolskim
badaniu exit polls odsetek odmów nie przekracza 10 procent, częściej oscyluje w
okolicach 6-8 procent. A tu mieliśmy 20, a w niektórych miejscach nawet ponad
20 procent odmów - mówi Urszula Krasowska.
Tak duży odsetek odmów rozmowy z ankieterami może być związany z dużym ideologicznym zaangażowaniem głosujących. Tradycyjnie już w Polsce zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości bardzo nieufnie podchodzą do sondaży, nie wierząc ankieterom. Dlatego w rozmaitych głosowaniach często okazuje się, że wynik wyborczy PIS jest lepszy od prognozowanego, co jeszcze bardziej nakręca spiralę nieufności stronników Jarosława Kaczyńskiego do sondaży. (zob. Gazeta Wyborcza, Nic nie powiem Głosujący w referendum nie wierzyli ankieterom).
Tak duży odsetek odmów rozmowy z ankieterami może być związany z dużym ideologicznym zaangażowaniem głosujących. Tradycyjnie już w Polsce zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości bardzo nieufnie podchodzą do sondaży, nie wierząc ankieterom. Dlatego w rozmaitych głosowaniach często okazuje się, że wynik wyborczy PIS jest lepszy od prognozowanego, co jeszcze bardziej nakręca spiralę nieufności stronników Jarosława Kaczyńskiego do sondaży. (zob. Gazeta Wyborcza, Nic nie powiem Głosujący w referendum nie wierzyli ankieterom).
Zatem trend w Śródmieściu i w innych dzielnicach powinien być podobny. Nie ma bowiem żadnej przesłanki by
przypuszczać, że ten sam sposób pozyskiwania danych przynosił inny rezultat. Tymczasem różnica pomiędzy
wynikami sondażowymi a oficjalnymi w przypadku Śródmieścia jest znacząca i
wynosi aż 9,1% in minus w stosunku do sondaży. Nie znamy przyczyny tej
zagwostki frekwencyjnej, w każdym razie sprawa wymaga wyjaśnienia – dlaczego frekwencja
w Śródmieściu tak znacznie się zmieniła w ciągu nocy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz