Gazeta Wyborcza nie ustaje w wysiłkach w celu skompromitowania naukowców podważających oficjalne ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej. W tym celu nie waha się przed niczym, nawet przed ordynarnym kłamstwem, czego dowodem jest nieudolna próba przypisania kłamstwa prof. Ciszewskiego. Najwyraźniej w GW hołdują zasadzie, iż kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.
Otóż jak pisała GW - "Cieszewski, który pracuje na wydziale leśnym, podkreślał, że w pracach nad analizą zdjęć uczestniczyło kilku wybitnych naukowców z USA: Arun Kumar, Deepak Mishra, Roger Lowe i Pete Bettinger", a jak wyjaśnia nam GW - Mishra zaprzeczył by brał udział w pracach Cieszewskiego dot. katastrofy smoleńskiej. "Mamy dowód na kłamstwo eksperta PiS od brzozy" - konkluduje dziennik. Weryfikacji tez Gazety Wyborczej zajęła się Rzeczpospolita, która stwierdziła, że:
Istotnie nazwisko Mishry znajduje się w programie II konferencji smoleńskiej. Jednak każdy kto wysłuchał wykładu Cieszewskiego na konferencji może łatwo się przekonać, że ten uprzedził o zmianach, które w nim zaszły (również w tytule i treści). - Autorstwo jest inne niż było oryginalne. Głównie ze względu na to, że wyniki były tak drastyczne, żeśmy po prostu postanowili, że musimy mieć najlepszych na świecie ekspertów. W związku z tym zaczęliśmy szukać innych - powiedział Cieszewski przed wygłoszeniem referatu, w którym mówił o brzozie. Potem wymienił nazwiska osób, które uczestniczyły w jego pracach , określając ich jednymi z najlepszych na świecie w dziedzinie fotogrametrii. Zanim wygłosił pierwszy referat (również dotyczący analizy zdjęć satelitarnych) także informował o zmianach. - Proszę zwrócić uwagę na zmianę autorstwa i na zmianę małą również tytułów. Również kontent (treść - red.) będzie inny trochę, dlatego, że jak żeśmy to składali (...) to nie były skończone badania - uprzedza. Dwa tygodnie przed konferencją w Warszawie Cieszewski przedstawił swoje analizy na temat brzozy na konferencji naukowej w Luizjanie, którą organizowała prestiżowa organizacja zrzeszająca naukowców zajmujących się leśnictwem - IUFRO. W tej prezentacji również nie posłużył się nazwiskiem Mishry. Informacje o tym nie znalazły się w artykule "Gazety Wyborczej"(Rzeczpospolita, http://www.rp.pl/artykul/459542,1059991-Cieszewski-klamie-wedlug-Gazety-Wyborczej--Sprawdzilismy.html, aktualizacja z godz. 11.44).
Po tych informacjach Gazeta Wyborcza, zamiast przyznać się do błędu, dokonała małej korekty swych informacji, ale nadal manipuluje i bezczelnie posługuje się kłamstwem, próbując wmówić rzekome kłamstwo prof. Cieszewskiego. Na stronie tytułowej GW wydanie internetowe wciąż można przeczytać iż Ekspert PiS od brzozy kłamał. Powołał się na naukowca z USA. "Nie brałem udziału w analizie Cieszewskiego". W tekście (aktualizacja godz. 12.37) czytamy już nieco zmieniony opis: Cieszewski, który pracuje na wydziale leśnym, zgłaszając swój referat, powołał się, że w pracach nad analizą zdjęć uczestniczyło kilku wybitnych naukowców z USA: Arun Kumar, Deepak Mishra, Roger Lowe i Pete Bettinger. Nazwisko Mishry znalazło się na oficjalnej stronie konferencji, i w programie jest do dziś. Jednak rozpoczynając swój poniedziałkowy wykład Cieszewski stwierdził, że "autorstwo jest inne niż było oryginalne". Już nie wymienił Mishry. http://wyborcza.pl/1,75478,14846403,Mamy_dowod_na_klamstwo_eksperta_PiS_od_brzozy.html#ixzz2ipKKmNkp
A zatem uczciwie przyznawano, od początku iż Deepak Mishra nie uczestniczył w badaniach (choć pierwotnie zamierzano się do niego zgłosić). Ale przecież Gazecie Wyborczej nie chodziło o prawdę, chodzi o wmawianie czytelnikom i szerzej obywatelom, że eksperci podważający oficjalną teorię katastrofy smoleńskiej to bądź oszołomy bądź cyniczni kłamcy. Wiadomo, że w świadomości w szczególności utkwi tytuł, a nie treść artykułu.
Ale w całej tej sprawie chodzi jeszcze o jedno, o próbę szkodzenia profesorowi za granicą. Wiadomo, że Deepak Mishra zdziwiony tą sytuacją będzie chciał wyjaśnień. Oczywiście można domyśleć, iż usłużne osoby będą donosiły mu całkowite wymyślone historie w tej sprawie. Być może w pierwszej chwili nie uwierzy, ale po wielu mailach zasieje się ziarno niepewności i nieufności między naukowcami. Inni naukowcy, którzy zauważają takie działania mogą zrezygnować z badań nad katastrofą smoleńską, tak dla świętego spokoju. Przypominam jak dr Daniel Alain Korona kiedyś pisał o swojej przygodzie na Uniwersytecie Warszawskim, gdy na pewnej rozmowie kwalifikacyjnej zapytano go o kontakty z Andrzejem Melakiem. Żadnych kontaktów z wymienionym Daniel nie miał, ale mogło to być skutek jego artykułów wskazujących fałsz oficjalnego dochodzenia ws. katastrofy smoleńskiej. Dodajmy, że pracy oczywiście na UW wówczas nie otrzymał.
Media nawet te opozycyjne informując o kłamstwach Gazety Wyborczej dot. wypowiedzi profesora, pomijają inne jawną manipulację. Otóż cały czas gazeta twierdzi, iż prof Chris Cieszewski jest ekspertem PIS. O ile nam wiadomo, PIS ani zespół parlamentarny nie zatrudnili jako eksperta prof. Cieszewskiego, nie podpisali z nim żadnej umowy, ani też nie nadali mu jakiejś funkcji choćby doradcy społecznego.
Czemu GW posłużyła się kłamstwem w swoim artykule. Otóż cała oficjalna teoria katastrofy smoleńskiej wskutek prac różnych naukowców, w tym ostatnich prof. Cieszewskiego wzięła w łeb. I stąd wściekłość i atak mainstreamowych mediów i służalczych dziennikarzy.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz