Gdy nie wie się co uczynić w danej sprawie, zazwyczaj najlepiej powołać komitet. W tym duchu działa marszałek Komorowski, który zwołuje Rady najpierw Bezpieczeństwa Narodowego, a następnie Gabinetową. Wprawdzie z tych Rad nic nie wynika, bo wynikać nie może, ale przynajmniej stwarza się pozór działania, co przed wyborami prezydenckimi ma swoje znaczenie. Oficjalne media będą wciskać kit nt. tych Rad, i jakaś grupa osób może da się przekonać.
KLĘSKA ALE NIE STAN KLĘSKIPolska polityka już od dłuższego czasu to gra pozorów. Co gorsza ma to miejsce nawet w obliczu nieszczęść ludzkich jak tragedia smoleńska i śmierć 96 przedstawicieli narodu i powódź. Premier Donald Tusk przyznał w telewizji, że kraj został dotknięty klęską żywiołową, ale stanu klęski żywiołowej jednak nie ogłosi. Premier twierdzi, iż przez ogłoszenie stanu klęski działanie przeciwpowodziowe nie będą bardziej skuteczne. Gdyby tak było jak oznajmia premier, to w konstytucji i ustawie nie stworzono by możliwości wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
Zgodnie z ustawą przez klęskę żywiołową rozumie się przez to katastrofę naturalną lub awarię techniczną, których skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu w wielkich rozmiarach albo środowisku na znacznych obszarach, a pomoc i ochrona mogą być skutecznie podjęte tylko przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków, we współdziałaniu różnych organów i instytucji oraz specjalistycznych służb i formacji działających pod jednolitym kierownictwem. W czasie stanu klęski żywiołowej właściwy wójt (burmistrz, prezydent miasta), starosta, wojewoda kieruje działaniami prowadzonymi na danym obszarze w celu zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia. Zaletą stanu klęski żywiołowej jest możliwość zgodnego z prawem efektywniejszego mobilizowania sił i środków przez jednolite kierownictwo. A zatem stwarza możliwość lepszego działania w walce z powodzią lub jej skutkami. Ponadto wiele umów gospodarczych ma szczegółowe warunki w przypadku stanów nadzwyczajnych np. klęsk żywiołowych. Brak ogłoszenia stanu klęski żywiołowej powoduje dla tych przedsiębiorców niemożność powoływania się na te warunki, a w następstwie stawia ich w trudnej sytuacji, w której firmy poniosły poważne straty. Brak ogłoszenia stanu klęski żywiołowej powoduje też sytuację bałaganu i nierówności powodzian wobec prawa, w zależności od regionu.
ZASIŁEK UZALEŻNIONY OD DOCHODÓW
Jedni powodzianie otrzymują zasiłek powodziowy (6 tys. zł), a inni w części lub wcale. Rozbieżności wynikają z nieścisłości przepisów. Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej powodzianie występujący o pomoc muszą wypełnić jednostronicowy kwestionariusz oraz złożyć dwa zaświadczenia: o dochodach i o stratach wyrządzonych przez powódź. Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej rozstrzygające o wysokości wszelkich zasiłków jest kryterium dochodowe, czyli należy przedstawić odcinek emerytury/renty albo zaświadczenie o wysokości wynagrodzenia. Powodzianie mieli być z tych rygorów wyjęci, ale urzędnicy wobec braku nowych przepisów lub urzędowych aktów stosują dotychczasowe. Wielu powodzian, mimo że tyle straciło, nie otrzymuje żadnych pieniędzy.
STOŁKI WAŻNIEJSZE OD POWODZIANJednak równość wobec prawa, pomoc bliźniemu czy nawet sprawniejsze działanie administracji w kwestiach przeciwpowodziowych nie jest dla obecnych władz priorytetem. Ważniejsze okazuje się wybór prezesa NBP (czyli układ PO z SLD), skok PO na funkcję rzecznika praw obywatelskich, nie przyjęcie sprawozdań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (czyli odwołanie Rady i skok obecnej koalicji rządzącej na ten organ) oraz wybory prezydenckie. Te ostatnie mają się odbyć, mimo że powodzianom w głowie żadne wybory, bardzo wiele gmin zalanych nie ma możliwości ich realnego przeprowadzenia. Owszem punkt wyborczy można ustawić gdziekolwiek, z tym że wiele osób nie ma już dokumentów tożsamości, nie wie gdzie będzie punkt wyborczy i gdzie dowiedzieć się o tym, abstrahując już od faktu, iż co innego mają do roboty (stracili przecież dobytek całego życia). Ale dla rządzących nie to żadnego znaczenia. Po raz kolejny pokazują, że nie obchodzą ich ludzie, interes społeczny, interesują ich jedynie stołki (do tego się spieszą) i własne korzyści.
KLĘSKA ALE NIE STAN KLĘSKIPolska polityka już od dłuższego czasu to gra pozorów. Co gorsza ma to miejsce nawet w obliczu nieszczęść ludzkich jak tragedia smoleńska i śmierć 96 przedstawicieli narodu i powódź. Premier Donald Tusk przyznał w telewizji, że kraj został dotknięty klęską żywiołową, ale stanu klęski żywiołowej jednak nie ogłosi. Premier twierdzi, iż przez ogłoszenie stanu klęski działanie przeciwpowodziowe nie będą bardziej skuteczne. Gdyby tak było jak oznajmia premier, to w konstytucji i ustawie nie stworzono by możliwości wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
Zgodnie z ustawą przez klęskę żywiołową rozumie się przez to katastrofę naturalną lub awarię techniczną, których skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu w wielkich rozmiarach albo środowisku na znacznych obszarach, a pomoc i ochrona mogą być skutecznie podjęte tylko przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków, we współdziałaniu różnych organów i instytucji oraz specjalistycznych służb i formacji działających pod jednolitym kierownictwem. W czasie stanu klęski żywiołowej właściwy wójt (burmistrz, prezydent miasta), starosta, wojewoda kieruje działaniami prowadzonymi na danym obszarze w celu zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia. Zaletą stanu klęski żywiołowej jest możliwość zgodnego z prawem efektywniejszego mobilizowania sił i środków przez jednolite kierownictwo. A zatem stwarza możliwość lepszego działania w walce z powodzią lub jej skutkami. Ponadto wiele umów gospodarczych ma szczegółowe warunki w przypadku stanów nadzwyczajnych np. klęsk żywiołowych. Brak ogłoszenia stanu klęski żywiołowej powoduje dla tych przedsiębiorców niemożność powoływania się na te warunki, a w następstwie stawia ich w trudnej sytuacji, w której firmy poniosły poważne straty. Brak ogłoszenia stanu klęski żywiołowej powoduje też sytuację bałaganu i nierówności powodzian wobec prawa, w zależności od regionu.
ZASIŁEK UZALEŻNIONY OD DOCHODÓW
Jedni powodzianie otrzymują zasiłek powodziowy (6 tys. zł), a inni w części lub wcale. Rozbieżności wynikają z nieścisłości przepisów. Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej powodzianie występujący o pomoc muszą wypełnić jednostronicowy kwestionariusz oraz złożyć dwa zaświadczenia: o dochodach i o stratach wyrządzonych przez powódź. Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej rozstrzygające o wysokości wszelkich zasiłków jest kryterium dochodowe, czyli należy przedstawić odcinek emerytury/renty albo zaświadczenie o wysokości wynagrodzenia. Powodzianie mieli być z tych rygorów wyjęci, ale urzędnicy wobec braku nowych przepisów lub urzędowych aktów stosują dotychczasowe. Wielu powodzian, mimo że tyle straciło, nie otrzymuje żadnych pieniędzy.
STOŁKI WAŻNIEJSZE OD POWODZIANJednak równość wobec prawa, pomoc bliźniemu czy nawet sprawniejsze działanie administracji w kwestiach przeciwpowodziowych nie jest dla obecnych władz priorytetem. Ważniejsze okazuje się wybór prezesa NBP (czyli układ PO z SLD), skok PO na funkcję rzecznika praw obywatelskich, nie przyjęcie sprawozdań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (czyli odwołanie Rady i skok obecnej koalicji rządzącej na ten organ) oraz wybory prezydenckie. Te ostatnie mają się odbyć, mimo że powodzianom w głowie żadne wybory, bardzo wiele gmin zalanych nie ma możliwości ich realnego przeprowadzenia. Owszem punkt wyborczy można ustawić gdziekolwiek, z tym że wiele osób nie ma już dokumentów tożsamości, nie wie gdzie będzie punkt wyborczy i gdzie dowiedzieć się o tym, abstrahując już od faktu, iż co innego mają do roboty (stracili przecież dobytek całego życia). Ale dla rządzących nie to żadnego znaczenia. Po raz kolejny pokazują, że nie obchodzą ich ludzie, interes społeczny, interesują ich jedynie stołki (do tego się spieszą) i własne korzyści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz