W mediach słyszymy cały czas o kolejnych przerwanych wałach, miastach i wsiach zalewanych, konieczności ewakuacji, zniszczonego dobytku i 14 ofiarach śmiertelnych w wyniku powodzi. W obliczu katastrofy pierwszą reakcją jest współczucie i chęć pomocy poszkodowanym. Wykazują je zwykli obywatele i politycy różnych opcji. Słychać także w sytuacji katastrof i klęsk potrzebę jedności. Tak było po katastrofie smoleńskiej tak jest i teraz. Wspólnota w obliczu tragedii to rzecz cenna, ale nie może ona przesłonić win i odpowiedzialności za zaniechania władzy.
Zaniedbania w zakresie działań przeciwpowodziowych dotyczą wszystkich rządów. Jednak w 2007 roku rząd PIS przygotował projekty inwestycji przeciwpowodziowych, wystarczyło je zrealizować. W 2008 roku 44 projekty dot. systemów retencyjnych, przygotowanych za czasów rządów PIS, zostało jednak skreślonych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. W województwie opolskim nie ostał się ani jeden projekt, choć było zaplanowanych 18 inwestycji za 2,2 mld zł. Podkarpackie też należy do najbardziej poszkodowanych województw, bo na liście nie został żaden z jego projektów (było ich 21 o wartości 2,9 mld zł). Rząd Platformy Obywatelskiej zrezygnował z inwestycji przeciwpowodziowych, ale znalazł je na program orlików, czyli boisk sportowych. Przeznaczono zatem pieniądze na zabawę, a nie na bezpieczeństwo.
Dziś premier Donald Tusk i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski pojawiają się na terenach powodziowych, oczywiście w towarzystwie kamer, obiecują pomoc i nowe ustawy przeciwpowodziowe. Jednak Rząd zwleka z ogłoszeniem stanu klęski żywiołowej. Jeśli to nie jest klęska żywiołowa, to co nią jest?! Połowa kraju jest pod wodą, zniszczone zostały duże miasta i małe wsie, zginęli ludzie, straty będą liczone w miliardach euro, a pan premier nie kwapi się z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej. Co jeszcze musiałoby się stać, by do świadomości Donalda Tuska dotarła konieczność podjęcia tej decyzji? Ile jeszcze miast ma być zalanych, ile gospodarstw rolnych ma zostać zniszczonych, ile wałów przerwanych? – pyta na swoim blogu Marek Migalski. Także kandydaci na prezydenta Kornel Morawiecki czy Marek Jurek wzywają do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej.
Wiadomo, że zarządzenie stanu klęski żywiołowej ułatwiłaby powodzianom możliwość uzyskania odszkodowań i stworzyłaby lepszą podstawę prawną do uzyskania stosownych ulg np. podatkowych. Rząd odmawia, gdyż oznaczałoby to przesunięcie wyborów prezydenckich o ponad 3 miesiące, a marszałek sejmu w świetle prawa nie mógłby jednak dalej pełnić rolę prezydenta po 60 dniach od przejęcia władzy. A zatem znów interes partii przeważył nad interesem kraju i zwykłych obywateli.
Zaniedbania w zakresie działań przeciwpowodziowych dotyczą wszystkich rządów. Jednak w 2007 roku rząd PIS przygotował projekty inwestycji przeciwpowodziowych, wystarczyło je zrealizować. W 2008 roku 44 projekty dot. systemów retencyjnych, przygotowanych za czasów rządów PIS, zostało jednak skreślonych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. W województwie opolskim nie ostał się ani jeden projekt, choć było zaplanowanych 18 inwestycji za 2,2 mld zł. Podkarpackie też należy do najbardziej poszkodowanych województw, bo na liście nie został żaden z jego projektów (było ich 21 o wartości 2,9 mld zł). Rząd Platformy Obywatelskiej zrezygnował z inwestycji przeciwpowodziowych, ale znalazł je na program orlików, czyli boisk sportowych. Przeznaczono zatem pieniądze na zabawę, a nie na bezpieczeństwo.
Dziś premier Donald Tusk i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski pojawiają się na terenach powodziowych, oczywiście w towarzystwie kamer, obiecują pomoc i nowe ustawy przeciwpowodziowe. Jednak Rząd zwleka z ogłoszeniem stanu klęski żywiołowej. Jeśli to nie jest klęska żywiołowa, to co nią jest?! Połowa kraju jest pod wodą, zniszczone zostały duże miasta i małe wsie, zginęli ludzie, straty będą liczone w miliardach euro, a pan premier nie kwapi się z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej. Co jeszcze musiałoby się stać, by do świadomości Donalda Tuska dotarła konieczność podjęcia tej decyzji? Ile jeszcze miast ma być zalanych, ile gospodarstw rolnych ma zostać zniszczonych, ile wałów przerwanych? – pyta na swoim blogu Marek Migalski. Także kandydaci na prezydenta Kornel Morawiecki czy Marek Jurek wzywają do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej.
Wiadomo, że zarządzenie stanu klęski żywiołowej ułatwiłaby powodzianom możliwość uzyskania odszkodowań i stworzyłaby lepszą podstawę prawną do uzyskania stosownych ulg np. podatkowych. Rząd odmawia, gdyż oznaczałoby to przesunięcie wyborów prezydenckich o ponad 3 miesiące, a marszałek sejmu w świetle prawa nie mógłby jednak dalej pełnić rolę prezydenta po 60 dniach od przejęcia władzy. A zatem znów interes partii przeważył nad interesem kraju i zwykłych obywateli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz