29 września 2018

Dlaczego nie wybieram się na "Kler"?

Filmu "Kler" ani nie oglądałem, ani nie wybieram się na niego. Dlaczego? 

Otóż po pierwsze filmy z reguły rzadko odzwierciedlają rzeczywistość, najczęściej stanowią jej skrzywienie w większym lub mniejszym stopniu, a niejednokrotnie zawierają zafałszowania i nieprawdy. Mówię nie o tylko o filmach tzw. społecznych, ale także o innych. Przykładowo jeżeli osoba skacze z powyżej 30 metrów do wody, to raczej nie przeżyje, bo woda wówczas jest jak skała. Takich nieprawd, nieścisłości jest w filmach co niemiara, rzecz w tym że wiele osób nie uzmysławia sobie tego. Jeżeli chodzi o filmy społeczne, to warto zauważyć że człowiek jest osobą złożoną, i tą złożoność trudno z natury rzeczy przedstawić w ciągu 90 minut. Tym bardziej gdy chodzi o  złożoność takiej instytucji jaką jest Kościół Katolicki

Po drugie wiele filmów tworzy się z określoną tezą. Tak było też w przypadku filmu "kler". Celem nie było przedstawienie złożoności Kościoła Katolickiego, ale uderzenie w jego podstawy, wykorzystując skądinąd rzeczywiste zjawiska mające miejsca w kościele. Niedwuznacznie wynika to, z publicznych wypowiedzi reżysera Smarzowskiego, który nie ukrywa antykościelnego nastawienia. Problem w tym, że negatywne zjawiska urosły w jego filmie prawie do rangi istoty kościoła, a nie jego marginesu. Pieniądze, seks, alkohol i pedofilia występują, ale nie to stanowi istotę kościoła katolickiego, w którym występuje także charytatywność, misyjność, i inne pozytywne wartości. Film ten bardzo mnie rozczarował. Nie dlatego, że pokazuje wspomniane zło, ale że czyni to w sposób niesłychanie tendencyjny, wręcz propagandowy. Miałem wrażenie, że scenariusz pisał ktoś, kto zna Kościół katolicki nie z autopsji, ale jedynie z podglądania "przez dziurkę od klucza" lub z opracowań IV Wydziału Służby Bezpieczeństwa, który w czasach komunizmu miał zwalczać "reakcyjny kler" – napisał ksiądz Isakowicz-Zaleski. Tak jak różni są ludzie, różni są księża, jedni ofiarni oddający się pomocy bliźniemu, inni biurokraci i karierowicze, inni nastawieni na kasę, a jeszcze inni ulegających dewiacji czy patologii. Rzecz w tym że widzowie mogą potraktować film nie jako ukazanie indywidualnych postaw, ale jako prawdę objawioną o całym kościele (czy nie dlatego nazwano film - "Kler"?). A taki obraz jest i będzie fałszywy, z racji niepełności.


Po trzecie nie lubię uczestniczyć w sterowanych akcjach, nagonkach, a film "kler" właśnie wpisuję się w obecną nagonkę anty-kościelną. W tej manipulacji uczestniczą tzw. "postępowe" media, świat artystyczny (w którym pedofilia i inne zjawiska dewiacyjne nie są przecież rzadkie) czyli te środowiska, które np. broniły Romana Polańskiego, sprzeciwiały się ustanowieniu rejestru pedofilów itp. A zatem nie chodzi o realność i zwalczanie negatywnych zjawisk, ale jedynie o osłabienie Kościoła. Ciekawe, że o zjawisku pedofilii mówi się już tylko w kontekście duchownych, tak jakby już nie było pedofilów wśród innych zawodów.

Mam wiele zastrzeżeń do działań i niektórych postaw w Kościele. Sam Kościół wymaga moim zdaniem zasadniczych zmian w zakresie form, procedur, prawa kanonicznego. Wiele duchownych zachowuje się jak piąta kolumna w kościele, zachowując się nieprzyzwoicie, by nie użyć mocniejszych słów. To prawda i oczekuję, że Kościół (instytucjonalny) podejmie w końcu w tym zakresie właściwe działania. Ale też nie lubię być manipulowanym i to za własne pieniądze (oprócz ceny biletu, przypomnę iż film był finansowany także ze środków publicznych), a seanse filmowe w kinach są elementem procesu tej manipulacji.

dr Daniel Alain Korona

3 komentarze:

  1. A propos błędów w filmie. Cyt. Jakich błędów nie ustrzegli się twórcy filmu? „Na przykład namaszczenie nie po tej części dłoni, przyjmowanie pieniędzy za sakrament namaszczenia chorych. Akurat spowiedź i sakrament namaszczenia chorych to są takie sakramenty, w których pod żadnym pozorem nie można przyjmować w tych sytuacjach pieniędzy” (Ks. Longchamps de Bérier)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pójdę na film „Kler”. Na początek taka deklaracja. Dlaczego nie pójdę? Bo jako katolik, który stara się być nieco bardziej zaangażowanym, nie zobaczę tam nic, co by było dla mnie czymś nowym. Pozostanie tylko kwestia proporcji dobra i zła. Jak wskazuje wiele recenzji osób, którym ufam proporcje te wydają się być w filmie Smarzowskiego zaburzone. Pozostaje pytanie jak bardzo zaburzone? Na ten film nie pójdę także w odruchu solidarności. W odruchu solidarności z bardzo wieloma księżmi których znam, a którzy w dzisiejszej atmosferze kościelnego kryzysu obrywają za nie swoje grzechy, sami naprawdę starając się żyć święcie. Takich księży znam. I naprawdę jest ich bardzo wielu.
    (Senator Jan Filip Libicki)

    OdpowiedzUsuń
  3. – Mam ważniejsze sprawy na głowie i szczerze, to mam w nosie „Kler” – powiedziała w rozmowie z „Faktem” Grażyna Szapołowska. Aktorka podkreśliła, że jej opinii film Wojciecha Smarzowskiego może być „krzywdzący dla przedstawicieli Kościoła”. – Nie lubię generalizowania i gadek, że wszyscy księża to pedofile i molestują dzieci – powiedziała. – Apeluję o spokój i rozsądek w temacie wylewania pomyj na wszystkich księży i o zajęcie się w życiu czymś pożytecznym, na przykład pójściem na spacer z psem - dodała i podkreśliła, że jest „to zwykła nagonka”.

    OdpowiedzUsuń