10 kwietnia 2015

Powrót do PRLu - głosowanie ustawy bez poprawek (ustawa o weteranach opozycji przyjęta)

Minęło 25 lat od zakończenia PRL, zdawało się, iż epoka głosowania bez skreśleń (w wyborach) czy głosowania bez poprawek (w parlamencie) odeszła do lamusa. Nic bardziej błędnego, jak można było się przekonać w trakcie prac senackich nad projektem ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej i osobach represjonowanych z przyczyn politycznych. 8 i 9 kwietnia br. "prace" nad ustawą toczyło się, aż w 3 komisjach senackich. Czy nie można było zwołać jedną połączoną komisję, zwłaszcza iż miały ten sam scenariusz zdarzeń?

Marszałek Wyrowiński przedstawiał ustawę, przedstawiciel rządu ją popierał, a spór był nie tyle pomiędzy senatorami w sprawie (choć niektórzy senatorowie twierdzili, iż sejm popsuł projekt ustawy, który wyszedł pierwotnie z senatu), co bardziej z przedstawicielami stowarzyszeń weteranów, którzy nie kryli swego krytycznego stosunku do tejże ustawy, niby uchwalonej dla nich. Przedstawiciel Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89 dr Daniel Alain Korona wskazywał na 3 zasadnicze kwestie:
Pierwsze - w zakresie zapisu uzależniającego przyznania statusu działacza od wymogu braku zachowanych dokumentów dot. tajnej współpracy z SB. W świetle tego dokumentu, nie można by odmówić statusu działacza - osobie, która była TW, jeżeli nie zachowały się dokumenty IPN, i na odwrót mogłaby nastąpić odmowa przyznania statusu działacza osobie, co do której istnieje dokument informujący o fakcie współpracy, nawet jeżeli byłby fałszywy (np. casus Kaczyńskiego). Nie oceniając czy był czy nie był TW, Lech Wałęsa w świetle zapisu nie mógłby ubiegać się o status działacza opozycji. Stąd też SWN 1956-89 popiera propozycję Biura Legislacyjnego Senatu rozszerzenia katalogu dowodowego dla oceny faktu współpracy lub nie (co nie zmieniłoby sytuacji, iż Lech Wałęsa nadal nie mógłby uzyskać statusu działacza).
Drugi zarzut - dotyczył nie przestrzegania zasady legalizmu. Projekt przewidywał zwolnienie z wymogu przedstawienia dokumentu z IPN w przypadku osób posiadających Krzyż Wolności i Solidarności. Nie wiadomo czemu akurat tą kategorię osób wyłączono, gdy inne np. osoby, które uzyskały orzeczenia sądowe w drodze unieważnienia orzeczeń wydanych w PRL w związku z działalnością polityczne lub osoby które otrzymały z Urzędu Kombatantów decyzję potwierdzające świadczenie pracy na rzecz nielegalnych organizacji w okresie PRL - już nie. Czyżby zatem odznaczenie ważyło więcej niż orzeczenie sądowe czy decyzję Urzędu Kombatantów. Stąd propozycja rozszerzenia o te kategorie osób.
Najpoważniejszy zarzut jednak dotyczył naruszenie przepisów konstytucyjnych art. 19 i 32. Projekt stwarza bowiem sytuację dyskryminowania osób walczących o niepodległość w zależności od okresu. Osoby które walczyły po 1956 roku mają zatem inne, mniejsze uprawnienia niż te które walczyły przed tym okresem, natomiast uczestnicy wydarzeń z 1956 i 1970 roku znaleźli się w podwójnym stanie prawnym - ustawy kombatanckiej i ustawy o działaczach opozycji. Zapisy ustawowe także nie dają się pogodzić z art.19 konstytucji, który nakłada na państwo obowiązek opieki nad weteranami walki o niepodległość.
Również przedstawicielka Stowarzyszenia Polskiej Partii Niepodległościowej Alina Cybula Borowińska wskazywała na fakt, iż ustawa nie przyznaje praktycznie żadnych praw - np. chociażby do domu kombatanta czy nawet honorowych uprawnień (nawet w samej nazwie ustawy - wpisano słowo działacza zamiast weterana), zaś prześladowcy z okresu PRL, którym żyje się dostatnio, nadal mogą śmiać się z ich ofiar, którzy żyją w biedzie.

Mocna krytyka obu stowarzyszeń stwarzało pewne zakłopotanie i stąd może dla równowagi zaproszono na 9 kwietnia na komisje także przedstawicieli Stowarzyszenia Wolnego Słowa, którzy wcześniej opowiadali się za projektem. Tym razem jednak władza się przeliczyła, bo nawet Wojciech Borowik z SWS wyraził żal w jakim kierunku poszły prace ustawowe i wskazał na niekonsekwencje w wypowiedziach rządowych, w którym raz powołuje się na konieczność korelacji z ustawą kombatancką dla uzasadnienia wysokości świadczenia w kwocie 400 zł (dodajmy - korelacji w rzeczywistości nie zrealizowanej, skoro dodatki kombatantów nie są uzależnione od dochodów), a z drugiej wskazuje się, iż po uzyskaniu pierwszych danych odnośnie liczby osób korzystających, będzie możliwość zwiększenia świadczenia. 

Na wszystkich 3 komisjach jednak padła propozycja głosowania bez poprawek, bo w przypadku choćby jednej - ustawa wróci do Sejmu, a wówczas w świetle zasady dyskontynuacji, ustawy mogłoby nie być, gdyby Sejm nie zdążył (do września!!!) z przegłosowaniem. Jak zaproponowano, tak się stało, komisje senackie (stosunkami 6:4, 3:2 oraz 6:0:1) przyjęły propozycję. Taki przebieg - na co zwrócili uwagę przedstawiciele SWN 1956-89 i Stowarzyszenia PPN - ma na celu jedynie ogłoszenie sukcesu przed najbliższymi wyborami (prezydenckimi i parlamentarnymi). Nie głosowano zatem 20 poprawek biura legislacyjnego poprawiających ustawę (w wielu miejscach jest bowiem nieścisła, wadliwie napisana), nie głosowano 2 poprawek proponowanych przez SWN 1956-89, w tym poprawki przyznającej weteranom takie same świadczenia jak kombatantom i osobom represjonowanym do 1956 roku. Prawdopodobnie taki sam scenariusz można oczekiwać na posiedzeniu plenarnym Senatu (15/16 kwietnia) i ustawa trafi do prezydenta, który ją podpisze. Przegłosowano zatem ustawę wadliwą, która będzie wymagać nowelizacji (co przyznają senatorowie) i niezgodną z konstytucją (co może oznaczać jej zaskarżenie). Czy zatem nie można było od razu uchwalić właściwej ustawy?

9 kwietnia 2015

SEJM CHCE ZNISZCZYĆ STOWARZYSZENIA ZWYKŁE?

W Sejmie trwają prace w podkomisji nad prezydenckim projektem ustawy o zmianie ustawy o stowarzyszeniach. Od samego początku projekt budzi zastrzeżenia organizacji pozarządowych. W sposób szczególny dotknie on tzw. stowarzyszeń zwykłych. Do tej pory każde 3 osoby, które chciały powołać stowarzyszenia dokonywały zgłoszenia i jeżeli w ciągu 30 dni nie zakazano działalności, mogło ono funkcjonować. Stowarzyszenie zwykłe uzyskiwało dochody tylko ze składek członkowskich. W teorii co prawda było zobowiązane do sprawozdawczości finansowej, ale większość stowarzyszeń zwykłych tego wymogu nie przestrzega, chociażby dlatego iż niektóre z nich nie pobierają składek, a także dlatego iż w świetle orzecznictwa sądowego, stowarzyszenia zwykłe nie mają organów, czyli organu zatwierdzającego w rozumieniu ustawy o rachunkowości.

Nowa ustawa ten stan całkowicie wywraca. Po pierwsze nie ma już zgłoszenia, ale jest wniosek o wpis do ewidencji, co oznacza iż dopóty podmiot nie został wpisany, nie może on rozpocząć działalności. Stowarzyszeniom zwykłym przyznano zdolność prawną, prawo do dotacji, darowizn, ofiar publicznych i innych form działalności finansowej. W efekcie stowarzyszenia nie uciekną przed sprawozdawczością finansową, a to oznacza, iż część osób zrezygnuje z uczestnictwa. Najgorsze jednak, iż ustawodawca chce wpisać do ustawy odpowiedzialność subsydiarną członków, czyli członkowie stowarzyszeń mieliby odpowiadać finansowo za zobowiązania stowarzyszenia w przypadku gdyby stało się niewypłacalne. Tymczasem w stowarzyszeniach zarejestrowanych odpowiedzialności członków nie ma, odpowiada tylko zarząd i to w świetle przepisów jedynie za zobowiązania podatkowe.

Mimo głosów wskazujących, iż proponowane rozwiązania faktycznie likwidują stowarzyszenia zwykłe w perspektywie 2 lat, w podkomisji przyjęto proponowane zapisy. Pytanie tylko po co zostawić pozór prawny w postaci stowarzyszeń zwykłych, skoro docelowo przy tych zapisach w większości znikną z powierzchni?


TRANSMISJA Z PODKOMISJI 8.04.2015

8 kwietnia 2015

NIE MA REALNEGO NADZORU KNF NAD SKOKAMI?

W sejmie powołano obradującą w trybie niejawnym podkomisję zajmującą się sprawami SKOKów. Politycy PO i część mediów sugeruje, oskarża PIS, Andrzeja Dudę że próbowali uniemożliwić a przynajmniej opóźnić nadzór Komisji Nadzoru Finansowego nad Kasami. Tymczasem prawda jest taka, iż realnego nadzoru KNF nad SKOKami nadal nie ma (mimo, że ustawa weszła w życie w 2012 roku), skoro Komisja wciąż nie dokonuje podstawowej oceny nadzorczej Kas.

Z dniem 27 października 2012 r. spółdzielcze kasy oszczędnościowo – kredytowe (SKOK–i) miały zostać objęte państwowym nadzorem, sprawowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Realizując ten nadzór w ubiegłym roku Komisja zobowiązała podała, 42 z 52 kas do realizacji programu postępowania naprawczego, a w przypadku 23 SKOK-ów KNF prowadziła postępowania w przedmiocie ustanowienia w kasie zarządcy komisarycznego. Komisja także odmówiła zatwierdzenia 7 prezesów SKOK. Jako powód podano brak rękojmi ostrożnego i stabilnego zarządzania kasą. Wszystko brzmi groźnie.
Jednak powyższe działania wcale nie świadczą, że istnieje realny nadzór KNF nad SKOKami. Są to bowiem działania urzędnicze, które powinny być następstwem realnych działań nadzorczych w postaci badania i oceny SKOKów. Innymi słowy KNF powinien dokonać najpierw tzw. oceny BION (Badanie i Ocena Nadzorcza).

Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, iż KNF przyjął przed laty system nadzoru opartego na analizie ryzyka. Jak informuje KNF na swojej stronie internetowej:
Nadzorowane instytucje finansowe są w systemie ciągłym oceniane na bazie ryzyka, z wykorzystaniem metodyki BION. Od oceny BION jest uzależniona intensywność działań nadzorczych, w szczególności o charakterze inspekcyjnym. Umożliwia to efektywniejszą alokację zasobów UKNF, które są kierowane do obszarów i podmiotów generujących najwyższe ryzyko. W toku oceny BION wykorzystuje się wszelkie dostępne nadzorowi informacje, pozyskane m.in. w czasie inspekcji, wizyt i spotkań nadzorczych, postępowań licencyjnych, kontaktów z właścicielami, analizy sprawozdawczości okresowej i odpowiedzi na dodatkowe zapytania UKNF (kwestionariusze, wezwania nadzorcze, ankiety itp.). Proces BION jest wspierany przez systemy informatyczne UKNF służące do wymiany informacji nadzorczych z instytucjami finansowymi. Efektem BION jest dokonanie przez nadzór oceny:
• poziomu ryzyka w instytucji finansowej, 
• jakości procesu zarządzania przez instytucję finansową istotnymi ryzykami, 
• poziomu kapitału pokrywającego ryzyko w instytucji finansowej, 
• zgodności działalności instytucji finansowej z przepisami prawa i regulacjami wewnętrznymi.

Co jest badane w ramach BION banków?
- ryzyko kredytowe, czyli ryzyko nieoczekiwanego niewykonania zobowiązania lub pogorszenia się zdolności kredytowej zagrażającej wykonaniu zobowiązania.
- ryzyko rynkowe, czyli ryzyko utraty wartości aktywów, wzrostu poziomu zobowiązań lub negatywnej zmiany wyniku finansowego w rezultacie wrażliwości na zmienność cen na rynku. 
- ryzyko płynności, czyli niewywiązania się z bieżących zobowiązań w wyniku niedopasowania przepływów finansowych. 
- ryzyko operacyjne, czyli prawdopodobieństwo wystąpienia straty związanej z niedostateczną efektywnością działań ludzi, systemów, procesów zachodzących w podmiocie oraz czynnikami zewnętrznymi. 
- ryzyko modeli (wdrożenia nieprawidłowo zdefiniowanych modeli, taryf lub parametrów), 
- ryzyko biznesowe (nieosiągnięcia założonych i koniecznych celów ekonomicznych z powodu niepowodzenia w rywalizacji rynkowej),
- ryzyko kapitałowe (wynikające z niezapewnienia kapitału wystarczającego do absorpcji strat nieoczekiwanych), 
- ryzyko zarządzania (związane z niewłaściwym zarządzaniem, złą identyfikacją i ograniczaniem ryzyka prowadzonej działalności, brakiem lub niewystarczającym działaniem kontroli wewnętrznej, nieodpowiednim stosowaniem procedur wewnętrznych lub ich nieprzestrzeganiem).

Jak wyjaśnia KNF - Korzyścią z BION jest stworzenie mechanizmu stosowania wobec danej instytucji środków nadzorczych adekwatnych do oceny, zmierzających do poprawy sytuacji w obszarach generujących nadmierne ryzyko. Podstawowym kryterium określenia priorytetu i częstotliwości działań nadzorczych jest poziom ryzyka.

Należałoby się zatem spodziewać, iż taka ocena BION jest przeprowadzana chociażby dla bezpieczeństwa klientów SKOK, a wszelkie działania KNF w/s SKOKów wynikają m.in. z dokonanej oceny BION. Tymczasem tak nie jest. 30 marca Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE zwróciło się do KNF o udzielenie informacji ws. oceny BION SKOKów za lata 2012-2014, ze szczególnym uwzględnieniem SKOKu Wołomin i SKOKu Wspólnota (czyli 2 SKOKów, których ogłoszono upadłość). W odpowiedzi z dn. 31.03.2015 r. nr DKS/0511/41/2/2015/MB Komisja Nadzoru Finansowego stwierdziła jednak, iż nie może zadośćuczynić wnioskowi, gdyż Ocena BION nie była dotychczas nadawana Spółdzielczym Kasom Oszczędnościowo-Kredytowym.

Przypomnijmy, iz BION jest podstawowym instrumentem oceny nadzorczej. Skoro nie dokonywano ocen BION, to rodzą się kolejne pytania: Dlaczego KNF nie dokonuje oceny BION SKOKów, tak jak w przypadku innych instytucji finansowych? Na czym polega nadzór KNFu, skoro ten ostatni nie dokonuje oceny BION? I wreszcie jak można mówić o tym, iż blokowano, opóźniano nadzór, skoro KNF tego nadzoru wciąż nie wykonuje, mimo że ustawa przewidująca nadzór Komisji nad SKOKami weszła w życie 3 lata temu.

Dr Daniel Alain Korona