Podczas kampanii wyborczej Donald Tusk obiecywał: "Każdy polski nauczyciel, każda polska nauczycielka dostaną podwyżkę do zasadniczego minimum 1500 zł, to znaczy 30 procent podwyżki".
W rzeczywistości podwyżka minimalnej stawki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli z pierwszej grupy zaszeregowania płacowego, tj. mających tytuł zawodowy magistra z przygotowaniem pedagogicznym wyniesie:
- 1218 zł brutto - dla nauczycieli nieposiadających stopnia awansu zawodowego, czyli tzw. nauczycieli początkujących,
- 1167 zł brutto - dla nauczycieli mianowanych,
- 1365 zł brutto - dla nauczycieli dyplomowanych.
Skąd ta różnica. Otóż ministerstwo przyjęło ponad 1500 zł dla średniego wynagrodzenia (czyli uwzględniając oprócz wynagrodzenia zasadniczego wszelkie dodatki, odprawy itp). Innymi słowy MEN odnosi się tak samo jak za poprzedniego ministra Przemysława Czarnka.
Dodajmy, że część tej podwyżki to są środki jeszcze zagwarantowane przez rząd PIS.
Nie oceniamy jaką podwyżkę powinni otrzymać nauczyciele (znamy także głosy nieprzychylne wobec środowiska nauczycielskiego), ale faktem jest że inaczej brzmiała obietnica w trakcie kampanii wyborczej a realizowana jest nieco inaczej, i stąd rozczarowanie wśród nauczyciei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz