9 października odbyły się wybory do Sejmu. PKW, Platforma Obywatelska uznały przebieg wyborów za prawidłowy. Także Biuro Ochrony Wyborów PiS nie wykryło większych nieprawidłowości wyborczych. Nie mamy sygnałów o próbach drastycznego naruszenia ordynacji – powiedział szef komitetu wykonawczego PIS Joachim Brudziński. Otóż mężowie zaufania nie byli wszędzie i wydaje się, że wybory te jednak do miana uczciwych trudno zaliczyć w świetle okoliczności przywołanych w protestach wyborczych. W sumie do 24.10 do godz. 16.00 złożono 141 protestów (więcej niż w 2007 roku), z czego 12 poza terminem. Protesty złożył m.in. Nowy Ekran (podpisany przez 790 wyborców), PJN, Nowa Prawica a także Akcja Protest Wyborczy (znana z ubiegłorocznej akcji protestów wyborczych w związku z nieogłoszeniem stanu klęski żywiołowej). Co stwierdzono w protestach?
W Wałbrzychu i w woj. Dolnośląskim - osoby, które otrzymały prawo do lokalu socjalnego wykreślono ze stałej listy wyborców bez powiadomienia. Podobnie było z osobami wyrzuconymi do przytułku. A przecież Konstytucja daje każdemu obywatelowi prawa wyborcze.
WIĘCEJ GŁOSÓW NIŻ WYDANO?
Tym niemniej, jak wynika z obwieszczenia Państwowej Komisji Wyborczej w wyborach do Sejmu wydano 15.053.754 kart do głosowania, a z urny wyjęto 15.063.945 kart, czyli o ponad 10 tys. więcej, ale już ważnych kart było tylko 15.050.027, w tym były także głosy nieważne. Zasadniczo wydawano każdemu 2 karty do głosowania: do sejmu i senatu. Dziwne, ale w wyborach do Senatu wydano kart 15,053.061 czyli o prawie 700 mniej niż do Sejmu. I również było więcej kart w urnie wyjętych niż wydanych, nie mówiąc już o kartach nieważnych. Te rozbieżności liczbowe trudno zrozumieć? Okazało się jednak, że nie wprowadzono kontroli i nadzoru druku kart wyborczych w drukarniach, które by uniemożliwiły kradzież i bezprawny dodruk kart wyborczych. Karty były niejednokrotnie przechowywane w miejscach niewłaściwych, nie posiadających zabezpieczeń przed dostępem do nich osób nieuprawnionych i przed kradzieżą kart wyborczych – co powoduje, że możliwe było fałszowanie wyników wyborów poprzez podłożenie wypełnionych wcześniej kart wyborczych.
BŁĘDNE KARTY DO GŁOSOWANIA
W niektórych lokalach na kartach do głosowania zabrakło nazwisk kandydatów a nawet całych list z kandydatami PJN. W Szczecinie na ok. 200 kartach do głosowania zabrakło nazwisk kandydatów PJN. Do podobnych nieprawidłowości miało dojść nie tylko w Szczecinie. Sprawa dotyczy zarówno Szczecina, jak i m. in. Warszawy, Torunia i Suwałk.
Problemy były nie tylko z brakiem list. Mimo, że ludzie oddawali głos na określonych kandydatów, gdy sprawdzali na stronie internetowej Państwowej Komisji Wyborczej okazywało się, że nie mają oni żadnych ważnych głosów. Dotyczyło to kandydatów różnych opcji.
UNIEWAŻNIANIE GŁOSÓW
Znikające głosy łatwo daje się wytłumaczyć poprzez unieważnianie głosów poprzez dopisywania krzyżyka. Akcja Protest Wyborczy zwróciła uwagę, iż liczba głosów nieważnych w wyborach do Sejmu była ponad 2-krotnie wyższa (4,52%) niż w 2007 roku, mimo że sposób głosowania do tej Izby nie uległ zmianie. Czyżby nagle więcej wyborców zapragnęło wyrazić w ten sposób swoje niezadowolenie? Przypomnijmy, iż przewodniczący jednej z obwodowych komisji wyborczych w Skarżysku-Kamiennej (Świętokrzyskie) podejrzewany jest o unieważnienie 11 kart do głosowania. Mężczyzna podczas liczenia głosów po zamknięciu lokalu wyborczego zakreślił dodatkowe krzyżyki na pięciu kartach do głosowania do Sejmu i sześciu kartach do głosowania do Senatu, przez co głosy te stały się nieważne. Można podejrzewać, że ten przypadek nie był odosobniony.
W jednym z protestów stwierdzono, że w obwodowej komisji wyborczej 346 w Warszawie na Żoliborzu doszło zdaniem skarżących do sfałszowania protokołów, a okoliczności były następujące: nie zgadzała się ilość podpisów wyborców z ilością wyjętych kart z urny - o 70 kart do Senatu było mniej niż podpisów. Wszystkie karty liczone były po cztery razy, a mimo to nadal nie zgadzało się. Ponieważ komisja nie mogła w żaden sposób wypełnić protokołu, to o godzinie 7 rano zabrano wszystkich członków tej komisji do urzędu dzielnicy Żoliborz, gdzie jeden z urzędników, po wcześniejszym porozumieniu się z jedną z członkiń komisji - wspólnie zabrali się do ponownego przeliczenia kart z głosami Pani Borys-Damięckiej, kandydatki PO. Ku zdziwieniu wszystkich Pan urzędnik nagle oświadczył, że znalazł te 70 kart i wszystko się już będzie zgadzało, po czym BEZ POMOCY I ZGODY PRZEWODNICZĄCEJ KOMISJI ORAZ ZASTĘPCY, udał się do innego pokoju, by wydrukować protokół. Protokół z głosami kandydatów do sejmu również został sfałszowany, gdyż te same, nie zgadzające się ze sobą liczby zostały zmienione tak, aby wszystko zgodziło się w protokole. Inne nieprawidłowości, zgłaszane przez wyborców wskazują, że łamanie prawa wyborczego w tym zakresie miało charakter powszechny.
Inny przykład w okręgu nr 13 (Kraków II) unieważniono kandydata z miejsca 18 na liście SLD, a głosy na niego oddane nie doliczono do głosów KW SLD, co przy stosowaniu metody d’Honta mogło spowodować uzyskanie 1 mandatu więcej dla PO kosztem SLD. W innym okręgu podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Ruchu Palikota.
Ustalenie wyników wyborów do Sejmu nastąpiło z wykorzystaniem komputerowego systemu przetwarzania danych. Wynik wyborów ogłoszony przez PKW odbiega od ustalonych zgodnie z algorytmem określonym Kodeksem wyborczym na podstawie wyników głosowania z obwodowych komisjach wyborczych. Ponadto w Ottawie w Kanadzie loginami i hasłami do komputerowego systemu liczenia głosów i przetwarzania danych dysponowały osoby nieuprawnione. Nieuprawnione osoby także wprowadzały dane do systemu. Ambasadorowie RP i Konsulowie RP w krajach pozaeuropejskich oraz członkowie Okręgowych Komisji Wyborczych nie korzystali przy przetwarzaniu danych i przesyłaniu danych dotyczących wyników głosowania w wyborach z zabezpieczonego przed ingerencją osób z zewnątrz systemu informatycznego, ale ze zwykłych, nie kodowanych arkuszy kalkulacyjnych. Nie wiemy, zatem, czy przesłane wyniki do PKW były zgodne z rzeczywistością czy nie zostały zmienione przez urzędników ambasad i konsulatów lub zatrudnionych w OKW w Warszawie.
ZŁAMANIE CISZY WYBORCZEJ
W dniu samego głosowania 9 października wielokrotnie złamano ciszę wyborczą poprzez wielokrotną publikację w stacjach telewizyjnych TVP1, TVP2 i TVN spotu wyborczego, w którym osoby kojarzone z Platformą Obywatelską (m.in. Jerzy Owsiak) pod patronatem Prezydenta Bronisława Komorowskiego namawiały telewidzów do udziału w wyborach i głosowanie na „wszystko jedno kogo”. Spot podpierał się osobami, które mogły być uznane za autorytety tylko przez wyborców Platformy Obywatelskiej i nawet sposób prezentowania treści dowodził, że ten właśnie elektorat był namawiany do udziału w wyborach.
PRZED GŁOSOWANIEM:
Przywołane ww. nieprawidłowości zdarzają się w większości przy każdych wyborach. Trudno zresztą zmierzyć ich realną skalę. Być może zmieniono nawet kilkaset tysięcy głosów, ale przecież góra tylko kilka tysięcy będzie wykazanych. Najpoważniejsze jednak nieprawidłowości miały miejsce jeszcze przed samym głosowaniem. Organa urzędowe nie zachowywały ostrożności, ba nawet uczestniczyły w kampanii wyborczej np. Polska ambasada w Berlinie rozesłała w piątek 7.10 do wybranych polskich korespondentów w Niemczech e-mail, w którym zachęca do zajęcia się - w nurcie kampanii wyborczej - rzekomymi protestami po słowach prezesa PiS o kanclerz Angeli Merkel. O wiele poważniejszy wydaje się jednak fakt, iż organa zobowiązane do przeprowadzenia wyborów same naruszyły przepisy i reguły gry wyborczej.
ZARZĄDZENIE WYBORCZE BEZPRAWNE?
Postanowienie o zarządzeniu wyborów oraz ustawa Kodeks wyborczy winny być opatrzone podpisem Prezydenta Rzeczypospolitej. Objęcie urzędu przez Prezydenta następuje po złożeniu określonej Konstytucją przysięgi. Tymczasem Bronisław Komorowski w trakcie złożenia ślubowania pomylił się, jednak protokół Zgromadzenia Narodowego z danego posiedzenia nie odzwierciedla stanu faktycznego. Uznano sprawę za nieistotną. Tymczasem w USA prezydent Obama, który miał podobną wpadkę musiał powtórzyć tekst przysięgi. Zatem czy Bronisław Komorowski sprawuje urząd prezydenta zgodnie z prawem i czy nie nastąpiło tzw. przestępstwo fałszowania dokumentu? Nie mnie rozstrzygać, ale gdyby tą okoliczność uznać za prawnie istotną, to wszystkie akty prawne podpisane przez prezydenta mogłyby być dotknięte wadą nieważności.
Przyjmując zawiadomienia o utworzeniu komitetów wyborczych wyborców oraz wnioski o rejestrację list kandydatów do Sejmu i kandydatów do Senatu Komisje Wyborcze dokonywały niezgodnego z okolicznościami faktycznymi ustalenia braku wymaganej liczby prawidłowo złożonych podpisów wyborców opierając się na chybionej własnej wykładni przepisów Kodeksu wyborczego. Sąd Najwyższy w postanowieniu o sygn. Akt III SW 10/11 stwierdza, że przy ocenie prawidłowości wpisania danych osobowych do wykazu poparcia należy stosować metodę przeciwną tej, która jest stosowana przez PKW”. Sąd uznał bowiem, że dane mają pozwolić identyfikację osoby, a nie spełniać warunki restrykcyjnej czytelności danych. Tymczasem, część List Wyborczych do Sejmu złożonych przez Komitet Wyborczy Nowej Prawicy – Janusza Korwin-Mikke, oraz Komitet Wyborczy Prawica, a także kandydaci w wyborach do Senatu tacy jak Anna Kalata i Marek Król zgłoszeni przez Komitet Wyborczy Wyborców Unii Prezydentów Miast – Obywatele do Senatu, nie zostało zarejestrowanych przez Okręgowe Komisje Wyborcze właśnie z powodu zastosowania niekonstytucyjnej metody weryfikacji podpisów poparcia, co skutkowało zakwestionowaniem przez OKW nawet kilkuset 600 podpisów poparcia. W ocenie Sądu Najwyższego, który zwrócił uwagę na niekonstytucyjność zbyt rygorystycznych metod weryfikacji podpisów dotyczących kandydatów i komitetów wyborczych wyborców, które tą sprawę podnosiły, znacząca część danych kwestionowanych przez okręgowe komisje wyborcze powinny być uznane za prawidłowe i skutkować zarejestrowaniem kandydatów.
Przyczyny odrzucenia podpisów były subiektywne oceny urzędników. Odrzucano podpisy gdyż odczytywano inny numer PESEL (liczby 0 i 6), bo następujące po sobie osoby na liście miały takie samo nazwisko i zamieszkiwały pod tym samym adresem, bo posłużono się powszechnie przyjętym skrótem miasta Wa-Wa zamiast Warszawa. Odrzucano także podpisy osób, które wpisały zgodnie z Kodeksem Wyborczym miejsce zamieszkania, podczas gdy Urząd weryfikował miejsce zameldowania. W wyniku podobnych działań zakwestionowano bezprawnie szereg podpisów i odmówiono rejestracji list do Sejmu i kandydatów do Senatu, a w przypadku Nowej Prawicy spowodowało przewlekanie postępowania, co doprowadziło do kolejnej sprawy – nie przyjęcia zgłoszenia list wyborczych w ponad 20 okręgach wyborczych
SWOBODNE TERMINY POPARCIA
Państwowa Komisja Wyborcza także dość swobodnie operowała terminami wyborczymi. Bezprawnie przedłużono jednemu z komitetów wyborczych (Komitet Wyborczy Wyborców Obywatelskich List Wyborczych Nowego Ekranu) termin zgłaszania list wyborczych do Sejmu oraz kandydatów do Senatu. Otóż PKW w dniu 23 sierpnia 2011 r. odmówiła przyjęcia zawiadomienia o utworzeniu Komitetu Wyborczego, co było przedmiotem skargi do Sądu Najwyższego. Postanowieniem z dnia 31 sierpnia 2011 r. (sygn. akt III SW 10/11) Sąd Najwyższy uznał skargę za zasadną. W tej sytuacji PKW uznał Komitet Wyborczy i nie mając żadnych prerogatyw ustawowych w tym zakresie samodzielnie w uchwale ustalił indywidualny termin zgłaszania kandydatów do dnia 7 września 2011 r. w sposób niezgodny z załącznikiem Kalendarz wyborczy do postanowienia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 4 sierpnia 2011 r. w sprawie zarządzenia wyborów do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Co gorsza przyjęto także zasadę nie weryfikacji podpisów pod listami Nowego Ekranu i jedynie liczenie Kart przez OKW. Równocześnie jednak na stronach internetowych PKW zniknęły wszystkie wzory dokumentów i nieopublikowano (pomimo wezwania) komunikatu w powszechnie dostępnych mediach, że jeden z komitetów wyborczych ma wyjątkowe prawo (w ocenie PKW) do zbierania podpisów do dnia 7.09.2011. W sposób rażący zatem doszło do naruszenia uprawnień głowy państwa i zasad równości wyborczej.
O ile w sprawie Nowego Ekranu przedłużono termin, o tyle w przypadku KWW Romana Sklepowicza postąpiono odmiennie, a 2 września Komitet w trybie przewidzianym przez Kodeks Wyborczy zaskarżył decyzję Państwowej Komisji Wyborczej dotyczącą uniemożliwienia mu zbierania podpisów poparcia dla kandydata w terminie o 30 dni dłuższym powołując się na casus wyroku SN w sprawie rejestracji KWW Obywatelskich List Wyborczych Nowego Ekranu. Skarga jednak nie została rozpatrzona przez Sąd Najwyższy, a zainteresowany otrzymał prywatną odpowiedź przewodniczącego Wydziału III Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, że Sąd Najwyższy nie jest właściwy do nakazania PKW udzielania dodatkowych dni na zebrania podpisów poparcia.
Ale też rejestrowano listy kandydatów mimo braku wniesienia prawidłowo wymaganej liczby podpisów. Wśród złożonych podpisów wyborców znajdują się podpisy osób, które nigdy tych podpisów nie skreślały. Ponadto Państwowa Komisja Wyborcza potwierdziła, że nie jest stosowany nadzór ani żaden tryb zabezpieczenia i kontroli działań Okręgowych Komisji Wyborczych w kwestii prawidłowości zarejestrowania List Wyborczych (sprawdzenia czy przedłożone min 5000 podpisów poparcia wyborców w każdym okręgu zostało przedłożone prawidłowo) przez komitety, które zarejestrowały listy w całym kraju. Przykład: Komitet Wyborczy Ruchu Poparcia Palikota nie był widoczny w trójmieście podczas zbierania podpisów pod listą wyborczą w tym Okręgu Wyborczym, a jednak bez problemu jego lista kandydatów w wyborach do Sejmu została bez żadnych problemów zarejestrowana przez OKW na tym terenie. Nie twierdzę, iż fałszerstwo było, ale w przypadku znacznej skali fałszerstw, przedkładając dużo więcej podpisów w każdym z minimum okręgów wyborczych, prawidłowość podpisów wyborców mogła nie byc wtedy badana przez OKW ani kontrolowana przez PKW.
Największym skandalem wydaje się jednak uniemożliwienie startu w wyborach Komitetowi Wyborczemu Nowej Prawicy, który złożył w terminie podpisy pod listami wyborczymi w 21 okręgach. Zatwierdzenie takiej liczby list umożliwiało ich rejestrację w całym kraju. Termin upływał 30 sierpnia o północy. W tym terminie PKW zarejestrowała listy Komitetu Wyborczego Nowej Prawicy tylko w 19 okręgach wyborczych, a w 2 pozostałych dokonała tej czynności dopiero we wrześniu, mimo że listy złożono do 30 sierpnia. PKW zatem uznała, że nie została spełniona okoliczność art.201§3 Kodeksu Wyborczego i odmówiła wydania zaświadczenia uprawniającego do zgłoszenia dalszych list poparcia. Tymczasem faktycznym momentem rejestracji list jest moment zgłoszenia listy przez komitetu wyborczego, a fakt ten zostaje potwierdzony lub nie w momencie sporządzenia protokołu. Zatem bezsporne jest że Komitet Wyborczy Nowej Prawicy posiadał listy wyborcze zarejestrowane w 21 okręgach wyborczych, czyli w więcej niż w połowie okręgów wyborczych. Co prawda w 2 przypadkach PKW sporządziła protokół po dniu 30 sierpnia, ale wobec faktu zgłoszenia tych list w terminie, należy uznać że rejestracja 21 Komitetów wyborczych nastąpiła w terminie o którym mowa w art. 211 § 1 Kodeksu wyborczego, bez względu na to kiedy nastąpiło sporządzenie protokołu rejestracji listy. PKW odmówiła także wydania zaświadczenia o rejestracji list w więcej niż połowie okręgów wyborczych, mimo że termin na złożenie wniosku został zachowany. PKW uznało, iż termin nie został zachowany, gdyż złożono wniosek za pośrednictwem poczty. Kodeks Postępowania Administracyjnego jak widać organy administracyjne nie uznają. Obowiązkiem PKW było wydanie zaświadczenia i przyjęcia zgłoszenia list KW Nowej Prawicy w pozostałych 20 okręgach wyborczych. PKW odmawiając tej czynności dopuściła się naruszenia art.210§2 Kodeksu Wyborczego, co miało istotny wpływ na wynik wyborów i to również w tych 21 okręgach, w których listy Nowej Prawicy były obecne. Większość wyborców głosuje bowiem w sposób użyteczny, czyli na listy mające większe szanse na zdobycie mandatów. Pozbawiania prawa startu w połowie okręgu oznacza, iż dana lista ma mniejsze szanse na zdobycie mandatów, a zatem część wyborców przerzuca swoje głosy na inne listy, a część rezygnuje w ogóle z udziału w wyborach. Ta okoliczność mogła mocno zawyżyć na wynik wyborów i przebieg samej kampanii wyborczej.
Reasumując w wyborach parlamentarnych doszło do wielu nieprawidłowości. Ale czy Sąd Najwyższy odważy się postąpić w sposób praworządny i stwierdzić nieuczciwość tych wyborów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz