16 lipca 2012

ELEWARRGATE: PRZYCHODZI ŁUKASIK DO SERAFINA

ZAPIS TAŚMY OPUBLIKOWANEJ PRZEZ PULS BIZNESU
Art. 1 prawa prasowego nakłada na prasę w demokratycznym państwie prawa podstawowe zadanie, jakim jest urzeczywistnianie prawa obywateli do rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej. Zasada ta, obecna na co dzień w działaniach „Pulsu Biznesu”, ujawniła swój szczególny wymiar i płynący z niej obowiązek, gdy w posiadaniu redakcji znalazł się publikowany dzisiaj materiał.
Nie byliśmy inicjatorami powstania tego materiału, nie jest on efektem dziennikarstwa śledczego ani prowokacji dziennikarskiej. Nie dociekamy również przyczyn, dla których rozmowa ta została utrwalona. Dla redakcji treść tej rozmowy jest po prostu społecznie doniosłym faktem. Gdy zapoznaliśmy się z jej treścią, ujawniającą wypowiedzi dwóch osób zaufania publicznego, opisujących pozbawione kontroli społecznej mechanizmy zjawisk na styku polityki i biznesu, uznaliśmy, że upublicznienie tego materiału jest naszą powinnością.
Nie oceniamy ani nie komentujemy treści tej rozmowy. Oczekujemy reakcji ze strony uprawnionych organów państwowych, które — jak ufamy — podejmą działania w celu wyjaśnienia opisywanych faktów. Ocenę pragniemy pozostawić czytelnikom, zapowiadając jednocześnie, że będziemy monitorować przebieg i jawność społecznej kontroli dotyczącej zjawisk opisywanych w opublikowanym dzisiaj materiale. Będziemy kontynuować ten temat, zadając pytania opisywanym osobom, i dążyć do pełnej transparentności w sprawie, która budzi uzasadniony najwyższy niepokój.
Tomasz Siemieniec
redaktor naczelny Pulsu Biznesu
Patricia Deyna
prezes Bonnier Business (Polska)
Władysław Łukasik, były szef Agencji Rynku Rolnego, w rozmowie z Władysławem Serafinem, szefem kółek rolniczych.
Występują m.in.:
Marek Sawicki, minister rolnictwa
Andrzej Śmietanko, dyrektor generalny Elewarru, wcześniej sprawował wiele ministerialnych funkcji oraz zasiadał we władzach agencji rolniczych
Bronisław Tomaszewski, prezes Elewarru
Anita Szczykutowicz, dyrektor departamentu promocji i komunikacji ministerstwa rolnictwa
Artur Balazs, były prezes Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, poseł czterech kadencji, minister rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka
Andrzej Łuszczewski, pełniący obowiązki prezesa ARR, były wiceminister rolnictwa, wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych
Andrzej Zarajczyk, prezes i dyrektor generalny Pol-Mot Holding
Marek Zagórski, prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, prezes Stronnictwa Konserwatywno-Liberalnego, były wiceminister rolnictwa
WS- WŁADYSŁAW SERAFIN ur. w 1950 r. Od 1999 r. prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. W 2010 r. został wybrany na kolejną, piecioletnią kadencję. Wcześniej wielokrotnie zasiadał w Sejmie. Z ramienia PZPR w 1989 r. zdobył mandat poselski X kadencji Sejmu. W latach 1991–97 był posłem I i II kadencji z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. W 2010 r. zdobył mandat radnego Sejmiku Województwa Śląskiego. Od lat zasiada też we władzach PSL, m.in. w Radzie Naczelnej. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Współwłaściciel telewizji TVR.
WŁ- WŁADYSŁAW ŁUKASIK ur. w 1955 r. Były pracownik m.in. Urzędu Rady Ministrów, Ministerstwa Przekształceń Własnościowych, Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, ARiMR. W latach 2002-03 kierował Krajową Spółką Cukrową. W latach 2003-07 był dyrektorem w ministerstwie rolnictwa. W grudniu 2007 r. został wiceprezesem KRUS. W maju 2008 r. został szefem ARR. Wówczas trafił do rady nadzorczej spółki Elewarr. Pod koniec grudnia 2011 r. został odwołany z funkcji. Z wykształcenia jest doktorem nauk ekonomicznych.
WS: Oj Boże, siadaj sobie tutaj...
WŁ: Dziękuje ci, że znalazłeś chwilę czasu.
WS: No.
WŁ: Jestem zmęczony. Tak to się potoczyło niespodziewanie. Ja to w ukryciu robię, trzymam.
WS: Tylko zrobię to... piloty położę.
WŁ: Widzę, że ty tu masz zegar fajny i rzeźbę. Poczekaj, wziąłem ci jakąś butelkę, żebyś po prostu, przy okazji, wziąłem taką większą, żeby się szybko nie skończyła.
WS: Ty samochodem jesteś dzisiaj?
WŁ: Tak, tak, ja samochodem, to ja dzisiaj nie mogę. Zaskoczył mnie, to prawda.
WS: Dlaczego, co się stało? Władek, bo k...a dla mnie to jest przeżycie.
WŁ: Każdy mnie o to pyta. Nic się nie stało. Wszystkie rzeczy, co ja robiłem i z prezydencją idealnie wyszły, nad podziw dobrze. Ja nie chodziłem się chwalić, ale jak już ktoś pilnował, czy z Brukseli czy coś… Ja mam takie wszędzie pochwały i ze środków na promocję aż 18 proc. unijnego budżetu my bierzemy, bo tam nie ma kwoty krajowej. Czyli po prostu w każdym obszarze, czy w konferencji jednej, czy drugiej bezbłędnie. Nawet żeśmy dostali wyróżnienie, w tym zielonym sztandarze, jest to wypisane w tym świątecznym, różnego typu, za przyjazny urząd, za system zarządzania, za przyjazny...
WS: Dobra, ale co kopnęło Marka, że cię jednego dnia hyc? Ta sprawa w Białymstoku?
MAREK SAWICKI
ur. 1958 r. Od 2007 r. minister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska. Od 1993 r. poseł na Sejm, polityk PSL. Od 2008 r. wiceprezes Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL. W latach 1990-96 wójt gminy Repki. W latach 1996-97 wiceminister łączności w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. W 2006 r. obronił pracę doktorską poświęconą uprawie ziemniaka na Akademii Podlaskiej w Siedlcach.
SPRAWA BIAŁYSTOK
Prokuratura Okręgowa w 2009 r. skierowała do Sądu Rejonowego w Białymstoku (sygn. VII K 959/09) akt oskarżenia przeciwko dwóm byłym szefom ARR — Władysławowi Ł. i Bogdanowi Ludwikowi T. Obydwaj są oskarżeni o przekroczenie uprawnień. Prokuratura zarzuca im wydawanie w 2008 r. poleceń zatrudniania bądź zwalniania konkretnych osób Andrzejowi S., ówczesnemu szefowi białostockiego oddziału ARR. Miało to się odbywać wbrew ustawie o ARR i organizacji rynków rolnych. W sprawie zeznawał minister rolnictwa Marek Sawicki. Zaprzeczył on kilkakrotnie, aby naciskał na oskarżonych prezesów ARR w celu zatrudnienia w sgencji konkretnych osób. Chodziło m.in. o działacza PSL, który przed laty był uczniem Sawickiego w Sokołowie Podlaskim i mieszkał w sąsiedniej miejscowości. Minister przyznał tylko, że kilka razy rozmawiał z tą osobą o jej „planach i problemach” oraz poszukiwaniu pracy. Podkreślał jednak, że nie rozmawiał na temat jego zatrudnienia w ARR. Ów działacz zeznawał jednak, że rozmawiał na temat zatrudnienia z Markiem Sawickim, który miał go w tych staraniach popierać. — Nie przypominam sobie, abym z tą osobą rozmawiał na temat jej zatrudnienia w ARR czy w jakimś innym konkretnym miejscu — mówił przed sądem minister rolnictwa. Podczas ostatniej rozprawy na początku lipca nie stawił się świadek — szefowa kadr Agencji Rynku Rolnego. W tej sytuacji sąd przerwał proces i kolejną rozprawę wyznaczył na 24 sierpnia na godz. 9.00. Jeśli świadek się stawi, zaplanowane są też mowy końcowe.
WŁ: W tajemnicy, w tajemnicy… Nie, słuchaj w Białymstoku to ja mu kryję, kurde dupę po prostu. Ja tam pół milimetra nie zawiniłem.
WS: No to o co chodzi, że cię tam wymieniają Władysław Ł.?
WŁ: To ja wiem, wymieniają, ale to wiesz, on dobrze wie, że ja tam pół milimetra tam nie zawiniłem i wszystko jest dobrze. Sądzę, że dwie rzeczy, aczkolwiek zrobił to w ukryciu, wielkim ukryciu robił, bo nikt nie wiedział, w tajemnicy: Śmietanko i Szczykutowicz.
ANDRZEJ ŚMIETANKO
ur. 1955 r. Dyrektor generalny Elewarru i członek rady nadzorczej jej spółki córki — TDM Arrtrans. Wcześniej prezes Elewarru. W przeszłości sprawował wiele ministerialnych funkcji oraz zasiadał we władzach agencji rolniczych. W latach 1993-95 minister rolnictwa w rządzie Waldemara Pawlaka. Potem pełnił funkcję wiceministra przekształceń własnościowych (1996) i wiceministra skarbu (1997). W 1998 r. trafił do kancelarii prezdenta Aleksandra Kwaśniewskiego, gdzie objął stanowisko podesekretarza stanu. Był też wiceprezesem ARR. W latach 2001-02 kierował ARiMR. W latach 2002-03 związany z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym (zasiadał we władzach kontrolowanych przez niego spółek).
ANITA SZCZYKUTOWICZ
ur. 1977 r. Dyrektor departamentu promocji i komunikacji ministerstwa rolnictwa kierowanego przez Marka Sawickiego. Zasiada też w radzie nadzorczej TDM Arrtrans (spółki córki Elewarru) i Hodowli Ziemniaka Zamarte, należącej do Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin nadzorowanej przez resort rolnictwa.
WS: A jednak Śmietanko. Tak myślałem.
WŁ: Śmietanko, bo on po prostu co chwilę wymyślał jakieś pomysły.
WS: A powiedz mi, skąd się bierze wpływ Andrzeja? Co to k...a jest?
WŁ: No to jest...
WS: … zagadka?
WŁ: Może nie zagadka, ale po prostu… oni są tam zaprzyjaźnieni towarzysko, myślę, że biznesowo i w każdym innym obszarze. Także razem imprezują i w różny sposób to raz. On traktuje ten Elewarr jako swoją spółkę.
ELEWARR
Spółka istniejąca od 1992 r. należy do ARR. Zajmuje się handlem zbożem, zarządza elewatorami i magazynami zbożowymi o pojemności 644 tys. ton. Elewarr jest właścicielem m.in. TDM Arrtrans i Zamojskich Zakładów Zbożowych. Posiada też udziały w Elewatorze Sieradz i Elewatorze w Koronowie. Ze skonsolidowanego sprawozdania finansowego za 2010 r. wynika, że Elewarr zanotował blisko 203 mln zł przychodów, a zysk wyniósł 4 mln zł. W roku wcześniejszym przychody wyniosły ponad 235 mln zł, a zysk ponad 5,6 mln zł.
WS: Ale on jest tam tylko wiceprezesem.
WŁ: Bo im tak wygodniej.
WS: A faktycznie on kręci tym mecenasem? Tak?
WŁ: Mecenas to jest słup. Był taki artykuł, to ci mogę przynieść, a może go mam z sobą. Także mecenas to jest słup. Ja nie chciałem się na to zgodzić, wymusili to na mnie z ministrem, że on ustępuje z prezesa. Bo ja wolę, żeby on był prezesem, a nie słup. A w ten sposób to słup wszystko mu firmuje. A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować… On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał. Miesięcznie...
BRONISŁAW TOMASZEWSKI
ur. 1953 r. Prezes Elewarru i członek rady nadzorczej spółki córki — Zamojskich Zakładów Zbożowych, prawnik.
WS: Ja p......ę …
WŁ: Jak ja się dowiedziałem to spowodowałem, że do 30 [tysięcy zł — red.] mu tam obniżył. Ale wiesz, ale wiesz, ale to było już wiesz... kontrola NIK-u. Wszystko wiesz kurde jest jakaś odpowiedzialność. Ale nie tylko to sobie wpisał. On sobie wpisał, na przykład, że nie 1 proc. udziału w zysku, tylko 3 proc. będzie miał. Albo teraz to on uważa, że 10 proc. powinien mieć. W ogóle, że te pieniądze — tam jest 90 milionów na koncie — że to w ogóle wszystko jest jego. I on to, powiedzmy, w sposób bardzo taki różny to eksploatuje. Ale ja już tam całkowicie na przeszkodzie nie stałem tego. Tylko po prostu, jak chciałem na przykład jesienią…
WS: Pokaż…
WŁ: O ten artykuł, że jest słup. Jak chcesz to sobie skopiuj.
WS: Jest słupem… Skąd to, z „Farmera”?
„FARMER”
pismo dla rolników
WŁ: Tak. Twoja branża. To jakiś czas temu było. Ale akurat mi się wzięło, to ci wziąłem. Ale skoro interesujesz się, to ci mówię. Natomiast…. (pukanie do drzwi).
WS: Ale to jest o Maksymiuku, nie?
JANUSZ MAKSYMIUK
ur. 1947 r. Poseł trzech kadencji (I, II i V). W latach 2005-07 wiceszef klubu parlamentarnego Samoobrony.
WŁ: Nie…
WS: Mięso, mięso, słupy?
WŁ: Co?
WS: Mięso, słupy?
WŁ: Jak mięso, słupy?
WS: Byli nimi bezdomni z dworca kolejowego w Krakowie. Transakcję zrobiono w oparciu o nich. Mięso pozostało w kraju. To jest to?
WŁ: Poczekaj, poczekaj… Elewarr, tak.
WS: To oni mają to samo na łbie co Maksymiuk i Zdunowski?
KAZIMIERZ ZDUNOWSKI
były szef ekspertów Samoobrony
WŁ: Masz, ale słup jest słupem.
WS: Ale mięso pozostało w kraju. O to mi chodzi, nie?
WŁ: Bo on pokazuje, że taki typ, taki typ sprawy. Tu jest, tu masz. Zrób sobie kopię jak chcesz.
WS: No, zaraz zrobię. Aaa, rozumiem. Masz rację.
WŁ: Chodziło o typ słupa. Wiesz, że słup tu był, tu słup jest. Oni to wymyślili jako słupa.
WS: Aaa, nie chodzi o mięso, ale o słup. Bo to jest odniesienie do Maksymiuka i Zdunowskiego.
WŁ: Tak, tak, tak jest.
WS: To jest… Kto to pisał? Ten tłuścioch?
WŁ: Chyba tak, nie wiem, nie wiem.
WS: On by się odważył? No tak, on jest naczelnym teraz „Farmera”. On wszystko wie. Jak on się nazywa?
WŁ: Iwanicki. [Faktycznie Radosław Iwański — red.]
RADOSŁAW IWAŃSKI
redaktor naczelny „Farmera”, były rzecznik prasowy ARiMR
WS: No, Iwanicki, przecież twój rzecznik były.
WŁ: Były, były. Tak zgadza się.
WS: Czas płynie pogoda się zmienia. Dobra, a zobacz ten artykuł. Dostałem dzisiaj. Układ Balazsa. No, czytelny układ Balazsa, nie?
ARTUR BALAZS
ur. 1952. Były prezes Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego (SKL). Działacz opozycji antykoministycznej w PRL. Potem poseł czterech kadencji (X, I, III i IV) oraz senator III kadencji. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego był ministrem ds. warunków życia na wsi, a w gabinecie Jana Olszewskiego ministrem ds. kontaktów politycznych. Potem pełnił funkcję ministra rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka. Doradzał m.in. Samoobronie.
WŁ: Gdzieś słyszałem o tym artykule, tak. Powiem ci więcej zaraz. Jak będziesz kopiował, to możesz i ten skopiować. To ja ci powiem. Tu jest więcej. Mnie odsunęły te dwie osoby, ale Sawicki, one mają duży wpływ na Sawickiego. Ta Szczykutowicz też. Zaraz ci powiem więcej. I teraz pełni obowiązki, nie dali ... zastępcy Zwolakowi, co jest prawnikiem, co jest z ruchem ludowym związany, co jest z ZMW i uczciwy facet i ten tylko Łuszczewskiemu, co ma tylko średnie wykształcenie, co po prostu, ale to o to chodzi, co jest od Balazsa i z SKL-u. I on jest taki, jak tutaj piszą: Mielniczuk, Kabaciński
ANDRZEJ ŁUSZCZEWSKI
ur. 1956 r. Aktualnie pełniący obowiązki prezesa ARR. Jest też członkiem rady nadzorczej TDM Arrtrans (spółki córki Elewarru). Od grudnia 2009 r. wiceprezes SKL. W latach 1997-2000 wiceminister rolnictwa. Doradzał też prezesowi ARiMR, a także był wiceprezesem Agencji Nieruchomości Rolnych. Posiada wykształcenie średnie — absolwent Technikum Ogrodniczego w Sochaczewie.
MIROSŁAW MIELNICZUK
ur. 1958 r. Działacz SKL, w latach 1995-98 burmistrz Wolina. Były prezes ARiMR. Przez rok (2006-07) pełnił funkcję wiceministra pracy.
KABACIŃSKI
prawdopodobnie chodzi o Jerzego Kabacińskiego, p.o. dyrektora Biura Koordynacji ARR
WS: Ta cała banda…
WŁ: To wszyscy ci teraz awansowali…
WS: Wojtyła
WOJTYŁA
nie udało nam się ustalić, o kogo chodzi
WŁ: Ci rządzą, to tak...
WS: Niwelowski, Szile, Zagórski, Poślednik, Krzysiek Oksiuta. Ludzie Balazsa.
KRZYSZTOF OKSIUTA
ur. 1961 r., Działacz SKL. Poseł dwóch kadencji (III i IV).
NIWELOWSKI, SZILE, POŚLEDNIK
— pisownia fonetyczna, nie udało nam się ustalić o kogo chodzi
MAREK ZAGÓRSKI
ur. 1967 r. Prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, prezes Stronnictwa Konserwatywno-Liberalnego. Wcześniej poseł IV kadencji. Kierował też gabinetem politycznym ministra rolnictwa Artur Balazsa. W latach 2006-07 był wiceministrem rolnictwa.
WŁ: Więc oni wszyscy traktują to jako swój folwark teraz. Czy tam Mielniczuk taki, to teraz gabinet mu szykują.
WS: W ministerstwie?
WŁ: Nie, u mnie w agencji [Agencji Rynku Rolnego — red.]
WS: Za co?
WŁ: No, Mielniczuk, bo to jest czołowy doradca Łuszczewskiego.
WS: Ja p......ę…
WŁ: Taki Wójciak Michał, nie wiem, czy wiesz który?
WS: No wiem… Dariusz Rohde.
WŁ: On taki dziadyga, partolił mi robotę. Rohde to przy KRUS-ie jak ja byłem w KRUS-ie to on partolił nieźle. Ale to na inną okazję. Taki Wójciak, co ja go musiałem odsunąć, bo tyle napartolił, to teraz awansował na dyrektora. Czyli on całą bandę, od razu pierwszego dnia… Chociaż formalnie według ustawy, to żebyś wiedział, to nie jest całkiem legalne p.o. [pełniącym obowiązki, chodzi o Łuszczewskiego — red.]. Dlatego, że w ustawie nie przewidziano czegoś takiego jak p.o. i premier właściwie powinien najpierw ogłosić konkurs, a potem dopiero zrobić, albo zmienić przepis. Ale tam pal sześć. Zrobili, jak zrobili. To będzie trwać dłużej, oni się nie będą śpieszyć z konkursem. Dlatego, że wygodnie jest dla Śmietanki, wygodnie jest dla tej całej bandy, tej grupy, żeby oni rządzili. On mnie to ostatniego dnia roku wręczył praktycznie. Ostatniego roboczego.
KONKURS
Od końca grudnia, gdy ze stanowiska został odwołany Władysław Łukasik, nie udało się jeszcze wyłonić prezesa ARR. W efekcie agencją od blisko siedmiu miesięcy jako pełniący obowiązki kieruje wiceprezes Andrzej Łuszczewski. Pierwszy konkurs na szefa ARR został nierozstrzygnięty. Od maja procedura trwa ponownie. Na początku lipca Marek Sawicki, minister rolnictwa, ujawnił, że najwięcej punktów w konkursie uzyskało dwóch kandydatów: Ryszard Smolarek (były prezes Zakładów Mięsnych Łmeat-Łuków) i Bogusław Nadolnik (wiceprezes ARiMR. Nominację na stanowisko nowemu szefowi ARR wręczy premier.
WS: Uniemożliwił ci nawet nagrodę roczną.
WŁ: Ale to w ogóle pal sześć nagrodę roczną. Za pierwszy rok jakąś tam niewielką dostałem. Potem to nie. Teraz też ja nie będę go na wiesz… czy on… bo teraz wiesz odprawa jest taka, że to teraz on decyduje. On czy tam prezes. Dobra nie chcę, w cholerę… Zachował się jak cham. Ja bym mu w lipcu, bo w lipcu, ale w listopadzie podszedłem i mówię, że tam współpracownicy różnie mówią o przemeblowaniu, przewietrzeniu. Jak ma tutaj minister jakiś inny pomysł…
WS: Do Marka tak mówiłeś?
WŁ: Ja tak powiedziałem. Jego pracownicy tak pieprzyli…
WS: Dobrze, ale byłeś z Markiem na „pan”, czy per „ty”?
WŁ: Ja byłem na „ty” byłem. Jak przy innych to mówiłem na „pan”, a jak bezpośrednio to mówiłem na „ty”. Mówiłem, że jak coś, to ja mogę złożyć rezygnację, bo ja jestem ambitny, ja chcę dobrze robić, ale nie chcę się upierać, że mam być. On mówi: nie słuchaj plotek, pracuj, jak coś, to będziemy rozmawiać. Na tej zasadzie to dobra, ja plotek nie słucham. Wychodziło mi wszystkie rzeczy... Między świętami zaproszenie, zaproszenie, przyjął ostatniego dnia praktycznie starego roku [2011 r. — red.], roboczego dnia, zaproszenie, że mam być u ministra. Ale Łuszczewski niby też ma, ale pytam, czy jedziemy razem. Nie, nie. On pojedzie wcześniej.
WS: Wiedział?
WŁ: Wiedział dużo wcześniej, bo przed świętami na przykład ja przygotowałem podział nagród rocznych i ja nie mam tajemnic, więc zastępcy coś, ja tutaj, jakaś pula niewielka, nie taka mała zaoszczędzona jest, że propozycje pracowników takie, dla dyrektorów, to tutaj bym skonsultował z wami. No to tu w zasadzie nie mają uwag, Łuszczewski, ale po świętach byśmy to zrobili. No dobra, jak nie ma w zasadzie do tego propozycji, ale byśmy to zrobili po świętach, to niech będzie. Po świętach to właściwie tego dnia, to nie, to jutro to zrobimy, a on wiedział to wszystko, nie. Jutro z rana? Nie, po południu. Ponieważ ja nie miałem takiego interesu, żeby to forsować, bo przecież sam mogłem to podpisać bez, nie potrzebuję tam tego. No, a w południe dał mi to odwołanie, no to on skorygował i wszystkich balazsowców wiesz, wsiuu, w górę od razu awanse. Tego samego dnia praktycznie przemeblowanie totalne. Wiceprezesi zmieniają się tam po kolei, dyrektorzy... Robią tam dla Kabacińskiego — to jest albo pijaczyna, albo chory, po prostu taki w ogóle nie istniejący, też ze średnim wykształceniem — gabinet dla niego. On będzie dyrektorem gabinetu. Mielniczuk, kolejny. To tam dyrektorzy, wiceprezesi mogą się przenieść dalej, bez sensu. Do mnie nie ma żadnych zarzutów. Nie może być. Jeśli byś usłyszał, proszę cię, jeśli byś gdzieś słyszał, że jest zarzut, daj szansę, żebym był odpowiedzialny ja.
WS: Yhm… Włodek, zastanawiam się, co legło u podstaw w takim razie decyzji Marka? Czy tylko Sawicki... tylko ten…
WŁ: Nie legła, to ja ci powiem. Nie legła, co więcej…
WS: Rywalizacja o pieniądze?
WŁ: Nie…
WS: A powiedz mi, na ile tam idzie rola Sikory za te fundusze promocyjne?
WŁ: Zaraz, zaraz lepiej powiem ci. Żeby było chociaż cień troski o rolnictwo, o funkcjonowanie to w całej Unii, to w skali Unii, to ja miałem… ja ci mogę pokazać… publicznie, jak mi dziękowali tutaj za konferencje dwieście osób na sali, wszystkie kraje, a oni wymieniają jako wzór prowadzonych dobrych działań. Imiennie, połowę dyrekcji z tej [niezrozumiałe] Ten dyrektor [niezrozumiałe] Borczak, co ma rynki rolne, płatności bezpośrednie, promocję to, kurde, czy taka od audytu, czy zastępca generalnego, Niemiec, bo ja jeździłem, byłem aktywny. Mnie zapraszali do tego, to ja naprawdę coś zrobiłem dla Polski. Ale pal sześć. Tak samo w kraju. Kurde, wszystkie audyty bym ci pokazał, wiesz, jakie ja mam audyty? Nie wyznacza się terminu na usunięcie nieprawidłowości, bo żadnych nieprawidłowości nie ma. Takie mam audyty, rozumiesz z tego, z no… z komisji. Natomiast co… latem pojawiają się takie sygnały. Najpierw w przypadku Elewarru, jak po ten ciągle cisną, chociaż miał duże wynagrodzenie, żeby zwiększyć. Ja nie bardzo chciałem i dobrze, bo by mnie ten NIK, czy coś innego, by mnie utopili. Tak to wszystkie decyzje dotyczące zarządu były przede mną. Albo po mnie, albo przede mną. Ja najwyżej nie zmieniłem, ale sam nie kombinowałem. On wymyślił, że on odejdzie z tego prezesa, bo tu go ustawa kominowa hamuje. Chociaż też ją tam całkiem nie przestrzegano w tym wypadku, bo on miał dziewięć średnich w sumie, dziewięć średnich plus udziały w zysku — uważał, że to jest mało — i nieograniczoną ilość kosztów, jakie sobie chcesz. Od Honolulu po wszystkie wyjazdy, cały świat, co chcesz. Nie wiadomo, co wszystko. Nieograniczona liczba. Jak coś, to refakturujesz jako usługi prawnicze, czy coś, bo tam są podpięte, wiesz, kilka firm, jeszcze jest Zamość podległe i te w Łodzi Atlas, czy dowolna ilość. Ale dobra, to tam ja taki upierdliwy nie byłem. Wymyślił, że on sobie wynagrodzenie praktycznie podwoi. I to było w tajemnicy przede mną. Więc jak ja usłyszałem, to dosyć szybko to wymusiłem jednak skorygowanie do i chyba tylko za grudzień poprzedniego roku.
WS: Ile Tomaszewski ma? Jak on ma 50 [tys. zł — red.]?
WŁ: Tomaszewski ma mniej. On ma 50 [tys. zł — red.]. Natomiast Tomaszewski ma mniej, bo ustawa kominowa. Po drugie…
WS: Czyli zastępcy mogą mieć więcej niż szef? Bo nie mają… to zastępców komin nie obejmuje?
WŁ: Tak, tak. On nie jest w zarządzie teraz, bo on się zrobił dyrektorem generalnym, czyli on nie ma limitu, czyli jemu teraz wynagrodzenie nie ja wyznaczam tylko Tomaszewski. A Tomaszewski wyznacza mu każde, jakie chce. Rozumiesz? Ale ci tylko dopowiem. No to był jeden, to jakoś przebolał, no jakoś zapomniał, ale nie był zadowolony, bo do końca procent z zysku sobie zmienił z 1 na 3. To potem wyszła sprawa, wymyślili latem, tego poprzedniego roku [2011 r. — red.] w Mołdawii spółkę. Będzie Mołdawię tworzył i tam trzy czy ileś milionów trzeba wytransferować.
WS: Byłem na tym spotkaniu w Poznaniu z ministrem z Mołdawii.
WŁ: To byłeś, ale nie było tej samej kwestii utworzenia spółki.
WS: Tak była, wtedy byliśmy razem.
WŁ: Tak, tak śliznęła się, albo ja byłem moment. Tam za dużo przy mnie nie było. On wymyślił tą spółkę, żeby tworzyć. Elewarr będzie tworzył. Ja mu tu, tu składasz koncepcję prywatyzacji Elewarru, tu kombinacje struktur… Na spółkę za granicą trzeba mieć jakieś przemyślane działania, jakieś dokumenty, co będziemy robić, jaki będzie zysk. Po co mam tworzyć spółkę? No bo będziemy zboże kupować. Kurde, kupno zboża za państwowe pieniądze spółka wyposażona po to, żeby zboże sprowadzać do kraju? Nie bardzo to pasuje. Zróbmy jakiś taki sensowniejszy…
WS: I zrobił spółkę czy nie?
WŁ: Czekaj. Spółka wymagała zgody walnego, czyli mojej zgody wtedy. I ja mówię wtedy, że …
WS: Bo ty byłeś walnym jako prezes agencji.
WŁ: Tak, jednoosobowo do Elewarru. Więc ja mówię zgodę nie za bardzo na to. To trzeba byłoby mieć to dobrze przemyślane, uzasadnione. On wymyślił, skoro w takim razie ja się nie spieszę z tą zgodą, on nawet nie chciał jakiejś koncepcji tego działania. Zaraz ci powiem, dlaczego nie chciał dać. To on wymyślił, że będzie to robił Arrtrans w Łodzi, spółka wnuczka, czyli Arrtrans w Łodzi podległa jemu spółka, utworzy, przerzuci tam trzy miliony do tego, do Mołdawii i tam utworzy spółkę. No… wtedy zgoda walnego ode mnie nie jest potrzebna, ale tam się dopatrzył prawnik ode mnie, że jednak mimo wszystko, mimo wszystko jest potrzebna zgoda, w statucie by trzeba zmienić coś. No to zmiana statutu znowu by do mnie trafiła, a poza tym ja zamieniłem dwa zdania z Łuszczewskim, który jest w tej radzie, aż siedem osób jest, aż siedem osób jest w tej radzie…
TDM Arrtrans
spółka córka Elewarru z siedzibą w Łodzi
WS: Elewarru?
WŁ: Arrtransu w Łodzi.
WS: Arrtransu. WŁ: Który ma zresztą tylko dwunastu pracowników.
WS: Ile w tej radzie mają dietę?
WŁ: Trzy tysiące albo i więcej, bo w tej chwili to nawet już nie wiem jeśli chodzi o Arrtrans. I po prostu wziął ten, wziął też w tajemnicy, ja się po tym dowiedziałem. Rada nadzorcza Elewarru, czyli Łuszczewski, Groszek i tam jeszcze Śmietanko, Szczykutowicz, o i tam jeszcze znajomi od niego są. Sąsiad do tej rady, on takich pobrał w tajemnicy pojechali do Mołdawii, tam była rada nadzorcza. Utworzyli przedstawicielstwo. No przedstawicielstwo mogli otworzyć. Pracownika zatrudnili tak jakiegoś tam. Natomiast, natomiast nie, samego kapitału nie wytransferowali. Ja zresztą rozmawiałem z tą prezes z Łodzi i mówiłem, że powinna mieć jakieś dokumenty trochę lepsze na… bo wiesz wysłać za granicę kilka milionów to ja się nie spieszę. Więc powiedziałem, że ja takiej zgody dla Elewarru nie daję. Ona jak chce niech sobie działa. Nie utworzyli tej spółki. Potem, za miesiąc się wygadał Śmietanko, jaki interes popsułem. On chciał te kilka milionów, żeby ta spółka w Mołdawii powstała i natychmiast przeniosła do innej spółki jako wkład 20 procent w spółce, gdzie byłby Polski Cukier, Pol-Mot i jeszcze ktoś i Elewarr miałby…
GROSZEK
nie udało nam się ustalić, o kogo chodzi
POLSKI CUKIER
Krajowa Spółka Cukrowa to kontrolowany przez skarb państwa największy w Polsce i siódmy co do wielkości w Europie producent cukru
POL-MOT
Pol-Mot Holding to grupa kapitałowa, której początki sięgają 1968 r. Wówczas powstało Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego Pol-Mot, które przejęło obsługę wszystkich kontaktów zagranicznych polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Potem firma została sprywatyzowana. Dziś oprócz motoryzacji zajmuje się m.in. budownictwem, energią odnawialną, a także branżą chemiczną.
WS: Pol-Mot Holding ten? Zarajczyka?
ANDRZEJ ZARAJCZYK
ur. 1950 r. Prezes i dyrektor generalny Pol-Mot Holding. Z grupą związany od 1977 r., od 1989 r. stoi na czele firmy. Jest również prezesem Polsko-Bałkańskiej Izby Handlowej oraz członkiem rady powierniczej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie.
WŁ: Tak, tak, Zarajczyka… i po… i on miałby tylko 20 procent. To wiesz, to już kompletnie tracisz kontrolę, a jemu o to chodzi, żeby poszły pieniądze, i tak nikt nie zrobi, to w Elewarze nie chciał nic nie zrobi bo spółka będzie. Więc to tej, ja mu to odradzałem, no to potem to wróciło, że popsułem, że popsułem imprezę, bo chciał. Teraz wymyślił gwałtownie, że będzie budował biurowiec w Śródmieściu Warszawa. Tysiąc metrów za dziesięć milionów. I może żeby ten, to jeszcze jakiś silos wybuduje tam w zachodniej Polsce…
WS: Elewarr, po co biurowiec?
WŁ: Masz… strategia rozwoju spółki Elewarr, grudzień 2011 i na stronie, zobacz, budowa…
WS: Zakup własnej siedziby spółki.
WŁ: I tu masz gdzieś kwota dziesięć milionów złotych, tu gdzieś…
WS: Jest, jest tutaj. Wyniesie 10 milionów złotych. (Dzwonek telefonu: Karolina jestem w biurze już. Tak, dziękuję ci.)
WŁ: I jemu jest potrzebna góra 300 metrów, to jest niepotrzebne. 700 będzie miał przychód i rozumiesz i jest pomysł i tu jest, ale ważna rzecz, że on od razu na tą budowę tej siedziby i na budowę własnej siedziby plus… ja ci powiem…
WS: Daj se to pstryknę…
WŁ: To jest dużo... ja ci dam tą całą stronę…
WS: To daj tę stronę…
WŁ: Tylko nie mów, że to ode mnie.
WS: Nie, nie, nie. No co ty?
WŁ: [niezrozumiałe]
WS: Nie, to tam gdzie jest strategia…
WŁ: [niezrozumiałe]
WS: Magda, Magda…
WŁ: To wystarczy te dwie strony…
WS: Magda, Magda… (dzwonek telefonu: Marek, jeszcze nie mogę gadać) Odbij mi to, dwa razy mi to odbij, ok? Magda: Ok.
WŁ: I rozumiesz sama siedziba to nic, bo on by jeszcze do jakiś mały elewator, gdzieś tam, taki wiesz, do 15 tysięcy ton na zachodzie Polski wybudował, ale wszystko musi być jeden generalny wykonawca, który wszystko zrobi. Czytaj, on to nie powiedział wyraźnie, ale sądzę, że to chodziło o Pol-Mot albo którąś spółkę Pol-Motu, bo Pol-Mot ma wiesz wielką strukturę. O, patrz, mam, mam… Pol-Mot, strukturę Pol-Motu, to jest taka. Więc widzisz, więc…
WS: [niezrozumiałe]
WŁ: Więc sprawa jest taka, że on sam w tej chwili buduje dom. On buduje, ten Kluza jego sąsiad buduje, wiceprezes ARiMR koło siebie budują domy. Tam trzy domy, taki Gołąb — bardzo ważna osoba w tym układzie — też buduje dom nad Zalewem Zegrzyńskim i wiesz jest potrzebny generalny wykonawca.
WS: I te domy im buduje spółka Zarajczyka pewnie?
WŁ: No, nie wiem, bo ja tam nie byłem przy tym, ale…
WS: Jak ona się nazywa? Pol-Mot Development Serbia, Chorwacja [niezrozumiałe]
POL-MOT DEVELOPMENT (SERBIA)
Spółka zależna Pol Mot Holding, deweloper budowlany. Zarejestrowana w Belgradzie.
WŁ: Oni mają różne… i tutaj na Mołdawię też go chcieli wziąć. Czyli rozumiesz wytransferować tam i potem, rozumiesz, wnoszą dalej i potem już możemy, możemy się bujać. To ci przykładowo podaję jakie pomysły były, co i mnie średnio pasowały, ale jak nigdy nie mówiłem… on jak przyszedł to uzgodnienie z ministrem, ten, tylko mówię tylko, żeby tak były zrobione dokumenty, żebym nie musiał chodzić, tłumaczyć się, jak za ten pieprzony Białystok, bo ja tam pół milimetra nie zawiniłem. To, kurde, żebyś wiedział, to pociotek tego, pociotek ministra tam był, nie mój…
WS: Marka?
WŁ: Tak…
WS: Ten zwolniony?
WŁ: Ten zwolniony, czy tam zatrudniony, czy teraz zwolniony w każdym razie to ja tam… to… tam jest idealnie. Ja się dziwię, że minister to zrobił, bo normalnie biorąc to jakbym miał naturę bardziej złośliwą to wysadzić w… po prostu…
WS: No, no, no...
WŁ: [niezrozumiałe]
WS: [niezrozumiałe]
WŁ: Rozumiesz, bo ja tam pół milimetra złego nie zrobiłem. To jego pieprzony pociotek. To nie ja z nim tyle razy rozmawiałem tylko… Jak on w ciągu dwóch miesięcy sto razy z ministrem na telefon, na komórkowy, domowy, tu służbowy, stacjonarny…
WS: Śmietanko?
WŁ: Nie ten…
WS: A tamten…
WŁ: Ten z Białegostoku się kontaktuje, to wiesz, to mówić, że to mój, nie moja broszka.
WS: No tak… Ty byś się w to nie wpieprzał.
WŁ: No tak…
WS: A powiedz mi Władek, jak to jest…
WŁ: Już, tylko dopowiem ci jedno. Plus, czyli Śmietanko ma w tym udział jeden, drugi… bo on uważa, że cały, że cała ta spółka... On chce się tam okopać i uwłaszczyć. Tam w tej chwili jest około 80 milionów na koncie. Spółka jest warta, nie wiem, około 150-160 milionów, spółka ta Elewarr, nie...
WS: To ma być prywatyzowana?
WŁ: On de facto tak to chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to było nieodwołalne i wiecznie jego. Czyli każda ich koncepcja jest dobra, w którym to się staje jego.
WS: Własna?
WŁ: Tak.
WS: Własność jego?
WŁ: Tak.
WS: Na jakiej zasadzie, a skąd on weźmie miliony, żeby to kupić?
WŁ: Ale to tak chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to nie kupować, żeby legalizować. W tej chwili on to uważa, że to jest jego i tak to traktuje. Czyli jak coś to usługa faktura na mnie, na usługi prawne, na coś, jest parę firm. Piszą i wszystkie koszty są dozwolone. A i tak non stop wraca, nie wiem z San Francisco, jedzie do Meksyku, z Meksyku będzie… wszystko jest na koszt Elewarru. Jedzie z żoną, jedzie z synem, jedzie z córką…
WS: Żartujesz?
WŁ: Nie nie żartuję to…
WS: K...a…
WŁ: Nie żartuję…
WS: I się nie boi kontroli?
WŁ: No, ale jakiej? No, skąd?
WS: No, NIK-u, no, nie wiem, kogokolwiek. CBA?
WŁ: NIK Za bardzo, wiesz. NIK za bardzo się tego nie wnika. NIK tam patrzy, czy nie przekroczył ustawy kominowej. CBA itd. i ci inni, oni się tam takimi rzeczami tam na razie… [niezrozumiałe]. To jest totalnie bezkarne, to ci mówię. Ja to trochę próbowałem hamować… to masz pierwszy sygnał...
WS: Włos mi dęba staje na głowie, Władek.
WŁ: Teraz ich najbliższy wyjazd to będzie chyba z San Diego przez Kanał Panamski do Miami dwa tygodnie, czy trzy.
WS: Sam, czy z kimś lata?
WŁ: Różnie, w różnych konfiguracjach. Czasami... Często był w składzie delegacji ministra, ale to nie znaczy, że uczestniczył w jakiś punktach programowych, to znaczy, że tylko był w składzie. A na punkcie mógł trzeźwieć, mógł coś robić, mógł coś innego, tak że to tak różnie mogło być. Natomiast wszystko idzie po prostu bez najmniejszego umiaru. Ja nie jestem zazdrosny, niech tam mu będzie jak chce. Natomiast mówię ci, że to była jedna z przyczyn. Druga to jest Szczykutowicz i dobrze ci znajomi, grupa typu Sikora i Zagórski.
WS: Ta...
WŁ: Otóż oni wymyślili... eee, dam ci jeszcze jedną rzecz.
WS: No?
WŁ: Akurat jak szedłem do ciebie, to wziąłem w pośpiechu, ale wziąłem parę rzeczy. Oni wymyślili sobie, że te pieniądze, co ma Zagórski w tym w Europejskim, tym, tym funduszu...
WS: Wsi...
WŁ: To jest mało, według kontroli NIK, mieli 86 milionów w sumie jeszcze niedawno. Oni… (?) głównie sobie sami ich używają, eee, eee, możesz tą pierwszą stronę sobie, pierwszą stronę, z tego skserować.
WS: No, no...
WŁ: To było sprzed paru... sprzed kilku lat, ale to jest wszystko aktualne. Oni sobie te pieniądze głównie używają, używają. Oni sobie wymyślili, że to jest jeszcze mało i trzeba się już podpierać z funduszu promocji i złożył, ponieważ ten nie mógłby sam złożyć, złożył Sikora jako taki wiesz jako słup...
WS: ...wynajęty przez nich...
WŁ: A to to to ci pokażę, zobacz, to żebyś wiedział. Minister wypowiadał się łącznie z wypowiedzią gdzie indziej, że on nie ingerował. A zobacz, oryginał nie kopia... „Proszę o rozważenie możliwości...”, a ja mam kilku takich...
WS: O Jezu [niezrozumiałe]
WŁ: Ale ja mam kilka takich adnotacji, ja je trzymam dla siebie, ale po prostu nie godzę, żeby mi to... [niezrozumiałe] WŁ: Rozumiesz... tego typu... tego typu rzeczy, rozumiesz.
WS: A tam się pałęta jeszcze pułkownik…
WŁ: Jeszcze jakiś czas temu wiesz, ale jak sobie to robiłem porządki ,odłożyłem dlatego, że wtedy w Białymstoku to minister mówił, że on mi nigdy nic nie mówił.
WS: Więc w razie czego mu to położysz i masz…
WŁ: Więc nie, nie, ja jako świadek zeznawałem co innego.
WS: A o co ta sprawa była w tym sądzie?
WŁ: O zatrudnienie referenta, który wiesz, plótł, jak potłuczony plótł, że wiesz o spotkaniach z ministrem, że wszyscy go popierają i to wynikało, że że po prostu, że była naruszona procedura. Nie była naruszona, no ale wiesz, jak sam zainteresowany takie...
WS: ...opowiada głupoty...
WŁ: ...no to...
WS: To podał ktoś do sądu…
WŁ: To... tak, to się ta durna zakiszona... prokuratura, później CBA...
WS: ...
WŁ: ...dopowiem i ten fundusz Sikorę użył jako słupa. Sikora jako federacja składa na sześć milionów z funduszy promocji pod hasłem: „Na kuchnię polską w czasie Euro”. Idzie to, Szczykutowicz to firmuje, ministerstwo ten, no... ale podpisać wniosek mam ja, wypłatę znaczy się, podpisać wypłatę i potwierdzić, że jest to zgodne z ustawą, prawidłowe i legalne, tak jak wiesz, wymóg przy finansach publicznych. No bo... hee... ja spojrzałem na to i mówię, że to, co oni złożyli, to co najpierw te hasłach gadali i teraz to co chcą do wypłaty, to jest kompletnie co innego. Więc albo niech to wróci na te komisje zarządzające, albo niech chociaż poprawią, czy wyjaśnią cokolwiek, żeby to nawiązywało do tego, bo oni, ja to wziąłem kopię, mam tą kopię, bo oni sobie wymyślili... na komisjach mówili tak: oni dokładają, czyli ten Zagórski dokłada tyle samo co najmniej, czyli cena dwa razy tyle, ale co najmniej tyle samo, czyli na przykład tu bierze trzy miliony z funduszy, to trzy bierze...
WS: ...swoich...
WŁ: ...dalej co najmniej swoich albo więcej, w którym dziale zlecone przez niego to było z działających, istniejących funduszy. Tak te bzdury opowiadał, nie wiadomo co. Tamtych większość przyjęła. Większość pod naciskiem czy to Szczykutowicz chodzi i tak dalej. Jak przyszło co do czego, to oni się wycofali, że to, co oni robią, to kiedy i gdzie, to nie wiadomo, kiedy i gdzie i co nie wiadomo. Na razie to oni chcą, żebym nie trzy, tylko cztery miliony, cztery dwieście, to ja wypłacił. Na te działania to oni sobie pozmieniali, mam wypłacić na oprogramowanie do... na... zaraz ci poszukam, na co... na urządzenia mobilne, na druk informatora o hotelach. A jak zapytałem już, a jaki klucz wybierania tych hoteli... i druk jakiegoś przewodnika gastronomicznego, czyli po restauracjach. Na takie pieniądze to ja mówię tak: przewodnik po hotelach za Boga się...
WS: ...pieniądze pod... o Jezu...
WŁ: ...z funduszu promocji, no i to... i... no to... i ja powiedziałem, że na to to musimy, trzeba to cokolwiek poprawić to, to wyszło wielki szum. To ci pokażę. Natomiast stosują rożne triki. Wiesz... Teraz ta Szczykutowicz jedzie z Różańskim do San Francisco na targi, w ramach targów, ale to ja... mnie zaprosił na, zapraszał kiedyś, na... do Chin i zobacz, co odpisałem...
RÓŻAŃSKI
prawdopodobnie chodzi o Włodzimierza Różańskiego, zastępcę dyrektora oddziału ARR w Szczecinie
WS: mhm... Różański też zaczął kręcić.
WŁ: Kręci, słuchaj, ale tu chodzi o większe pieniądze, ja mu trochę przyhamowałem, więc, więc zobacz, ja mu uprzejmie dziękuję, że ten, że ja nie jadę, ja mu mówię, że ja, by osobę inną wskazał to chętnie tylko nie...
WS: ...nie ma?
WŁ: …nie, inny... e... Z uwagi na bliski termin wyjazdu i szczupłą wiedzę o programie, występuję tu o wskazanie i z właściwym przyzwoleniem innej osoby. Bo, jak wiesz, program jest nie, nie... mętny, to ja nie wiem, nie muszę wysyłać innej osoby. Z takich durnowatych wyjazdów to ja się nie chciałem wpisać. Byłem pary razy z ministrem... Przykładowo masz jak i... Borczak, albo w ogóle to zastępca, dyrektor generalny z Komisji Europejskiej... zaprasza go jako eksperta to tam jest takie zdanie, że, że do wybitnych ekspertów, tylko kilkunastu chłopaków... gdyby tam związkowcy… Dam ci zaraz Sikorę, dam ci zaraz Sikorę.
WS: Sikorę, k...a, popatrz.
WŁ: Jak zapytałem, gdzie będą te działania promocyjne, to mi dali coś takiego.
WS: Farba jakaś, k...a...
WŁ: Ta...
WS: ...sekretarka.
WŁ: Ona jest dyrektorem, ta sekretarka tak. Ona mnie... Oni poinformują o, no wiecie [niezrozumiale] cały mój... nie było sprzeciwu, oni potem zrezygnowali z tego. Natomiast pokażę ci, co oni, co oni chcieli... O, jego wniosek.
WS: I co, i teraz myślisz, że jak ciebie nie ma, to oni przepchną to?
WŁ: Nie, tego już nie przepchną, bo to już wiesz upadło, ale inne tego typu będą...
WS: ...podejmować?
WŁ: ...przepychać. Tak... i to co ty wiesz i jakby...
WS: …ale też kontrola mogłaby też się do tego dochrapać, do tych wniosków, ich przyczesać, czy nie? Już po ptokach?
WŁ: I tak, i nie. On chciał, zobacz. On chciał. To jest fragment wniosku Sikory.
WS: Taa... szczegółowa kalkulacja kosztów...
WŁ: Taa, bo ja go poprosiłem o szczegółowe...
WS: ...przy łącznej kwocie milion siedemset przedstawia się następująco, druk „Kulinarnego przewodnika po Polsce” milion egzemplarzy. Oj k...a, co drugi Niemiec dostanie.
WŁ: No...
WS: Za milion dwieście dziewięcdziesiąt, milion egzemplarzy po złoty dwadzieścia trzy... Druk księgi kucharskiej pięć tysięcy. Komu to potrzebne? Wydarzeń promocyjnych związanych z Euro. Koszt druku sto pięćdziesiąt dwa tysiące. Aplikacja na urządzenia mobilne, geolokalizacyjne... tworzenie pozycji dań z posiadanych składników,czyli komputerowo będzie sobie zupę pomidorową robił.
WŁ: A i zobacz, ode mnie wpadło zapytanie takie: w związku ze złożonym wnioskiem...
WS: Kampania promocji kuchni polskiej, proszę o doprecyzowanie poszczególnych działań, wskazanie sposobu, określenie parametrów, określenie zależności...
WŁ: No tak. No, bo wiesz, to, że przewodnik drukuje po hotelach... Jaki to ma wpływ na promocję mięsa. W ustawie jest: promocja, tam jest promocja mięsa wieprzowego, promocja mięsa wołowego, tam drobiu i owoców, warzyw i muszą być działania promujące owoce i warzywa, mięso owcze czy końskie. No, jakie jest przełożenie pomiędzy tymi? Jak ja go zapytałem, jaki będzie tego dobór? I on na to wszystko, ponieważ nie umiał odpowiedzieć, to narobili szum, że ja go blokuję, co więcej — w międzyczasie się okazało, że jak oni taki szum zrobili, że to wszystko pod Euro i tak dalej, hasła tu podoprawiali, że to pod Euro. Ja spotkałem przy innej okazji tego Korzeniowskiego, z... tego biegacza. On jest w tej spółce Euro. On mówi: Co? McDonald’s jest wybrany. Żadnej nazwy. Oni nie...
WS: Nie wpuszczą.
WŁ: Oficjalnie mnie ostrzegł, mówi, nigdy nie możecie żadnej nazwy użyć na Euro...
WS: Tylko McDonald’s...
WŁ: ...bo McDonald’s gastronomicznie może. Jak chcecie coś innego, to trzeba z UEFA uzgodnić, a z UEFA nie uzgodnisz tak łatwo, bo tam są wiesz, układy, coś...
WS: Nie, no, nie dostaniesz zgody... co ty no...
WŁ: Więc mówi, więc oni, jak to, jak ja im to powiedziałem, że przecież w ogóle nie róbcie picu, bo to na Euro nic nie w ogóle… No to oni będą w innych miastach robić. I ja odpisałem, no to mi odpisała...
WS: Na terenie całego świata jest nazwa Euro zastrzeżona, no!
WŁ: To mi odpisała, gdzie, twardo odpisała, że potem te miejsca wybiorą, niestety, jeszcze (nie dali?)...
WS: To głupia piz..czka, no...
WŁ: Oni sobie pół miliona wpisali z tych, co tutaj widziałeś, to wychodzi jeszcze pół miliona na koszty administracyjne ich. Bo te, co łącznie było tam w pierwszej transzy dwa i trzy, oni chcieli... z jednego roku dwa, trzy i w sumie tam dojść do czterech i pół i trzy. Do czterech dwieście chcieli dojść. Bo to pierwsza transza. Bo to tylko pierwsza transza. Pięćset tysięcy na koszty administracyjne u Sikory. Czyli Sikora za pośrednictwo pięćset tysięcy na swoje koszty administracyjne. Bo te działania miał robić, finansować ten fundusz. Czyli mało, nie dość, że ten fundusz, wiesz, niewiele, że tak powiem, robi, bo sam, w tej kartce co ci dalem, z NIK-u, tam jest, że za jeszcze ministra Broniarka, za AWS-u oni się kompletnie, wiesz, po zmianach uniezależnili, od... że minister już niewiele może w tym funduszu zrobić. I Balazs zaprosił, żebyś wiedział dalej... I Balazs zaprosił, dogadał się ze Śmietanką i z ministrem i był związany w fundacji Handel Władza. W fundacji jest Śmietanko... u Balazsa.
WS: I tam siedzi?
WŁ: I tam siedzi Śmietanko... Żeby, o widzisz, ano, i teraz w konsekwencji...
WS: A wiesz, w ilu on jest radach nadzorczych?
WŁ: Nie wiem. Tego nie wiem. No i jest w radzie nadzorczej w Arrtransie, w Arrtransie w tym, w Łodzi, no bo tam jest.
WS: Śmietanko?
WŁ: Śmietanko, tak w Arrtransie w Łodzi.
WS: Śmietanko, we własnej radzie?
WŁ: Tak tak tak, k...a. W Arrtransie i jeszcze w kręgu znajomych.
WS: Władek, a jak może być tak, że on jest dalej prezesem Brasco?
BRASCO
Aleksander Gudzowaty kontroluje dwie spółki o podobnej nazwie, w których władzach zasiadał Andrzej Śmietanko — Brasco (firma działała w branży biopaliw, znajduje się obecnie w stanie likwidacji) i Akwawit-Brasco (obecnie Akwawit- Polmos, firma działa w branży alkoholowej).
WŁ: Już chyba nie jest...
WS: No jest! W KRS-ie wczoraj wyjąłem.
WŁ: Ale to widzisz, to może ci wykreślone, może ten? Także to, a to jest u niego, to jest możliwe.
WS: We wszystkich tych trzech spółkach zasiada w radach nadzorczych Gudzowatego i jest prezesem Brasco.
ALEKSANDER GUDZOWATY
ur. 1938 r. Biznesmen, prezes Bartimpeksu, zaliczany do grona najbogatszych Polaków.
WŁ: No cóż, no może już teraz, może już nie być, teraz już może nie być, faktycznie, może to jest nie wykreślone. W każdym razie ale wiesz...
WS: ...po dwóch tygodniach to już jest nieprawomocne, jak to się mówi. Dwa tygodnie ma spółka na wykreślenie, nie? A to się ciągnie. Ile miesięcy? On już jest kilka lat prezesem ARMiR-a, tego Elewarru.
WŁ: No pamiętam, tak tak. No w każdym razie tutaj sobie zrobił z tego eldorado i mówię, niechby tam nawet było, ale były wystąpił przeciwko, przeciwko mnie, ja bym nawet słowa nie powiedział. Dobra, byłem, odchodzę, tylko żeby powiedzieli dobra, mamy inną koncepcje, przygotujmy, ja bym się delikatnie przygotował do tego, tam sobie poszedł...
WS: …przekazał...
WŁ: …przekazał te... A tak, teraz wchodzi w to Łuszczewski i zobacz, nie, nie inny, drugi zastępca na przykład Zwolak związany z ZMW, prawnik i tak dalej. Tylko Łuszczewski, że średnie wykształcenie... czytałeś?
WS: Tak tak...
WŁ: I natychmiast, wiesz, jakie są zarzuty? No, bo ten minister, który powiedział: ano, nie najlepiej premie rozdzielałem... no teraz… To on skorygował. Oczywiście! Wójciak, Kabaciński, Mielniczuk, ci dostali raptem w górę! Czyli SKL, no to kurde, o co chodzi? SKL wcisnął tutaj prawda, do Warszawy, do centrali z dziesięć co najmniej osób na stanowiska, wiesz, takie co nic nie robią. Siedzą tacy i nic nie robią. I mamy wielu w terenie wicedyrektorów. I to niby poszło, że to Platforma, a to właściwie była nie Platforma, tylko z PIS-u. Bo SKL wiesz jak startuje? Zagórski z PIS-u, Oksiuta z Nysy z PJN, a niektórzy z list Platformy. Więc oni po wszystkich możliwych opcjach. I teraz niektórzy z wciśniętych do agencji to są, to są z PiS-u, nawet nie z PJN.
WS: I co, Marek nie reaguje na to?
WŁ: Nie, on to popiera. On tak każe robić. Tak każe robić. No to, żebyś wiedział. To, to, to, to, no, to przecież na... Mielniczuka zatrudniono w tym na jego, na jego polecenie... po prostu, a teraz on awansuje, no bo wiesz, bo to jest tak, żebyś wiedział. A Łuszczewski ze Śmietanką robią wspólne interesy. No... No to teraz Łuszczewski jest bardzo wygodny dla Śmietanki.
WS: Decyzyjny.
WŁ: Bo na przykład kupuje działki od niego, sobie tam razem coś handlują. Mnie kiedyś tam namawiali na jakieś tańsze samochody. Bo mówił, że Pol-Mot dostarcza samochody do ARiMR-u, że to będzie, wiesz… że dzieci Śmietanko mają supertanie samochody. Gdybym ja potrzebował, to sobie można wziąć supertanio, tam dadzą użyczenia, albo coś. A ja mówię, a ja tam nie potrzebuję, jak będę potrzebował,to jakoś tam sobie, jakoś sobie poradzę. Więc ja wolę przejrzyste układy. Kurde, pracowałem już kilkadziesiąt lat. Nigdy się za mną smród nie ciągnął, nie ciągnął się, bo gdzie nie byłem, a robiłem trudne, robiłem trudne, czy ten ARiMR kiedyś robiąc, czy Heos [niewyraźnie — red.] spółkę wielką, i innym tworząc, którzy sądzili, że nie powstanie, kurde, ja determinacją stworzyłem. Łącznie robiąc z Ostrowską, która to wiesz, Kaczmarkiem ministrem, który to wiesz.. opóźniali, dwa lata, nie ma środków, nie ma niczego, nie ma rozporządzenia k...a, niczego nie ma, po prostu. I jak dało się to zrobić.
MAŁGORZATA OSTROWSKA
Była wiceminister skarbu w okresie rządów Leszka Millera. Była posłanka SLD.
WIESŁAW KACZMAREK
ur. 1958 r. Były polityk lewicy, wieloletni poseł (1989-2005), sprawował wiele funkcji, m.in. ministra przekształceń własnościowych (1993-96), gospodarki (1997) i skarbu (2001-03). Po odejściu z polityki trafił do biznesu. Kierował m.in. jedną ze spółek kontrolowanych przez Aleksandra Gudzowatego.
WS: I Marek z tobą nie rozmawiał...
WŁ: Nie...
WS: ...od grudnia?
WŁ: I wiesz, jaki pomysł. Nie zaprasza mnie przed przed świętami, tam poszedłem kurtuazyjnie, z trudem się do do do dobiłem, ale nie ten. Ale jakąś tam chwilę znalazłem przed świętami, jakieś tam życzenia, coś tam takie wiesz, gadżety, jak to wszystko, tak jak na święta, jak wypada, żeby, żeby było to zrobione. Poszedłem. No i czasu tak za bardzo nie miał. No... tam byliśmy... jak teraz nie ma czasu, to może po świętach ja sobie przyjdę. No to może po świętach. Dzwonię po świętach, nie, nie ma potrzeby, nie ma możliwości — tak mi odpowiada ta jego z gabinetu. Jak nie ma potrzeby, nie ma możliwości no to, no to nie. No to czekam. To kolejne dni po świętach...
WS: ...sam zaprosił?
WŁ: Zaprasza. No ten już pojechał, no to ja przyjechałem sam i po prostu w progu w tych, tych w trakcie stoi z... partner, kobieta z...
WS: ...zdjęcia robi...
WŁ: ...zdjęcia robi z fotografem. No i ten, minister wychodzi w pełni uśmiechnięty, zaprasza. No to ja wchodzę, no, no, bo tamten był wcześniej wyszedł i z nim, i ze mną...
WS: Łuszczewski?
WŁ: Tak, tak...
WS: Już dostał nominację?
WŁ: Nie, nie. No niby nie dostał, bo dostał po mnie, ale było tak, że on wcześniej rozmawiał. A jak ja wszedł, to Łuszczewski jest, nie. No to, to minister mówi, rok się kończy, taki radosny, mówi rok się kończy, czas podsumowań, bardzo proszę, premier podjął decyzję. Dziękuje za współpracę. No to ja w miarę kultur... no też...
WS: To cię zaskoczył totalnie?
WŁ: Totalnie. No to ja mówię, no to cóż mi, mówię zaskoczony jestem, no cóż, ale tu przyjmuję, nie będę dyskutował, mówię...
WS: Łuszczewski siedzi?
WŁ: Siedzi, tak. No to ja mówię też dziękuję, to ja też dziękuję za ten...
WS: O k...a.
WŁ: Nawet nie prosiłem o ten jeden dzień. Bo ten jeden dzień to oznaczał rok czasu, zmianę roku. W CV gdzieś na początku roku, ten jeden dzień oznaczał zmianę roku. Ale i to, nie mówię, strasznie kolidowało z tym Białymstokiem, że ludzie za was kojarzą tak dalej i jak się tłumaczą z tego, ale już byłem tak ambitny, mówię, dobrze [niezrozumiałe] podpisał wszystko i było już nie wiem, trzeba było godzinę, datę trzeba, podpisałem, dziękuje. No to, czy zdjęcie chcę. Ja mówię, no to już z następcą. No to więc ja wyszedłem, a ten, zdjęcie...
WS: I zero rozmowy?
WŁ: Wszystko, to wszystko. Dlatego za sposób, za takie chamstwo, dlatego, że ja tak dużo zrobiłem, tyle się angażowałem, naprawdę osiągnąłem dużo, w ten sposób mnie potraktować. A pół zdania było powiedziane, przy Łuszczewskim, że oczywiście mogę wrócić do resortu, bo ja mam urlop bezpłatny w ministerstwie, na czas pełnienia funkcji.
WS: Z tej funkcji dyrektora?
WŁ: Z wicedyrektora, bo ja akurat miałem dyrektora, potem połączyli, byłem wicedyrektorem. A te funkcje znajomym przetrzymali, nawet najgorsze czasy przetrzymali. Bo tam coś ktoś musiał, więc nie za wysoko, no to wicedyrektor, radca ministra, taką funkcję miałem ostatnio, że na tą funkcję mogę, mogę wrócić. No to wiesz takie coś to i ja wiem, że mogę wrócić, bo to ustawa, przepis. No to mówię, no to dziękuję, zobaczę, nie wiem.
WS: Ile masz? Trzy miesiące?
WŁ: No, no, do marca.
WS: P......ę.
WŁ: Ludzi, którzy znają dzisiaj rolnictwo i znają trochę unijne sprawy...
WS: ...Proszę pani na Solec 18 przez 20, na szlaban, chciałem prosić za dziesięć minut, gotówka... Serafin, tak, dziękuję. Muszę zamówić taksówkę. Jadę do Sejmu, bo jest...
WŁ: Gdzie do Sejmu? Ja do Sejmu jadę.
WS: Tak?
WŁ: No, to cię odwiozę.
WS: No to już odwołuję.
WŁ: Odwołuj. Jedziemy.
WS: Już odwołuję... No pani...
WŁ: Zadzwoniłem do tego... Prośba tutaj, żeby mnie jakiegoś, żeby ja na jakiegoś, nie wyszedł na jakiegoś, co robi szum.
WS: Nie, nie. Ja dziś po prostu dzisiaj będę się wiedział, jak się zachować co do niektórych ludzi. No co ty, powiedziałeś mi tutaj bardzo dużo spraw.
WŁ: Ja nie zrobiłem pół milimetra źle. Więcej. Po prostu w skali Unii takie oceny za różne działania, powiedzmy jeżdżąc tam po agencjach, albo wcale, albo w ogóle głosu nie zabiorą, więc jak mnie zaprosili...
WS: Proszę pani chciałem odmówić na nazwisko Serafin, bo już... tak... tu koleżanka mnie zawiezie... no, dobra... dziękuję...
WŁ: Idziemy.
WS: Władek, już sekundkę, wypij sobie herbatkę ja tylko z Magdą uzgodnię i już... (po kilku sekundach) WŁ: Ale oni tak to nazwali, że jest klub.
WS: Jest klub, a potem są imieniny.
WŁ: Mietka, czyje są?
WS: Imieniny są wicemarszałka Grzeszczaka i wiceministra Burego Janka. Nacisnę... [niezrozumiałe] Tak słucham cię... Władek... choć jeszcze na chwilę, coś zobaczysz... A jak jest z energetyką, Elewarrem i biogazem, nie wiesz... [niezrozumiałe]
EUGENIUSZ GRZESZCZAK
ur. 1954 r. Polityk PSL, wieloletni senator i poseł, aktualnie wicemarszałek Sejmu.
JAN BURY
ur. 1963 r. Polityk PSL, wieloletni poseł, aktualnie wiceminister skarbu.
WŁ: Zaczął podpisywać umowę z taką spółką Bierg-Jorg [niezrozumiale — red.], potem z Dobrzańskim tutaj z taką wspólną [niezrozumiałe] spółką na budowę jakiejś biogazowni, ale coś to gdzieś przemknęło, ale teraz skupi się na budowie biurowca.
BIERG-JORG
nazwa spółki, pisownia fonetyczna
STANISŁAW DOBRZAŃSKI
ur. 1949 r. Polityk PSL, były minister obrony (1996-97), w latach 2001-06 prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
WS: Biurowca w Warszawie...
WŁ: Teraz tak [niezrozumiałe]
WS: ...na biogazie [niezrozumiałe]
WŁ: Co?
WS: [niezrozumiałe]
WŁ: On zaczął z nimi taki list intencyjny, umowę, no to mówię ci. ...dyskretnie [niezrozumiałe] trochę skorzystał... Żebyś wiedział, że pół milimetra nigdzie źle nie zrobiłem...
WS: Ok, Władek, dobrze, nie ma problemu.
WŁ: Ja się nie bronię. [niezrozumiałe] Ja po prostu... jest w tej chwili na Polski Cukier konkurs. Ja nie wiem czy się nie zgłoszę. Wiem, że Sawicki nie będzie mnie popierał, ale a nuż [niezrozumiałe]...
POLSKI CUKIER
Trwa konkurs na prezesa Krajowej Spółki Cukrowej. O stanowisko ubiega się 16 chętnych. Wśród nich Władysław Łukasik, który ostatecznie zdecydował się złożyć papiery. W sobotę z kandydatami spotkali się członkowie rady nadzorczej KSC. Obecnie spółką kieruje p.o. prezesa Marek Dereziński.
WS: Ja w ogóle to ja Waldkowi to zasygnalizuję.
WŁ: ...to jest...
WS: Waldkowi zasygnalizuję, to wiesz...
WŁ: Słuchaj, bo mamy mało czasu.
WS: Już idę.
ARIMR
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
KRUS
Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego
NIK
Najwyższa Izba Kontroli
UEFA
Unia Europejskich Związków Piłkarskich (Union of European Football Associations)
SKL
Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe, partia centroprawicowa, działająca w latach 1997-2003. Reaktywowana w 2007 r. przez Artura Balazsa.
ARR
Agencja Rynku Rolnego to powstała w 1990 r. agenda rządowa sprawująca nadzór nad krajowym rynkiem rolnym poprzez m.in. możliwość dokonywania interwencyjnego skupu płodów rolnych. Administruje też część mechanizmów Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej. Prezes ARR jest powoływany przez premiera na wniosek ministra rolnictwa w porozumieniu z ministrem finansów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz