11 września 2018

Ucieczka ze Słupska przed aferą pedofilską?

Robert Biedroń oznajmił, że nie będzie ponownie kandydował na prezydenta Słupska i zapowiedział nowy projekt polityczny. W rozmowie w TVN24 z Moniką Olejnik Biedroń chwalił się rzekomym olbrzymim poparciem rzędu 60-80% (kiedyś Komorowskiemu sondażu wykazywało podobny poziom zaufania, a jak w rzeczywistości było - przegrał w I Turze, a następnie w II z Andrzejem Dudą). Skoro tak, to po co rezygnować z ubiegania się o kolejny mandat (wszak prezydentura wcale nie byłaby przeszkodą dla inicjowania nowego projektu politycznego. W trakcie kadencji Biedroń spędził do listopada ubr ponad 206 dni w delegacjach "służbowych", m.in. w ponad 20 krajach, w tym w sprawach LGTB).

Robert Biedroń w rzeczywistości ucieka przed aferą pedofilską. Przypomnijmy, że ujawniły ją media pro-opozycyjne, niechętne PISowi lub prawicy czyli Polityka, Newsweek. W rozmowie z Moniką Olejnik oznajmił, że Afera nie została zlekceważona. Natychmiast, gdy ta afera wybuchła, ten człowiek (instruktor ze słupskiego ośrodka kultury, który miał molestować dzieci) został zwolniony. Czyżby?

Jak informował Newsweek - W maju policja zatrzymała wtedy Pawła K., 34-letniego instruktora tańca w Słupskim Ośrodku Kultury (areszt uchylił sąd II instancji po 2 tygodniach). K. prowadził tam zajęcia z break-dance'u dla dzieci i młodzieży.  Z ustaleń śledczych wynika, że K. współżył z 13- i 14-latką oraz rozpijał dzieci. Ofiar może być więcej, bo przesłuchania dzieci trwają, a ostatnio prokuratura rozszerzyła zarzuty wobec K. o zmuszanie 16-latki „przemocą do innych czynności seksualnych”. Miejscy urzędnicy już w lutym mieli sygnały o tym, że K. wykorzystuje seksualnie nieletnie. Wtedy do ośrodka wpłynął anonim z informacją o podejrzanych relacjach nauczyciela tańca z dziewczynkami. Ale dyrektorka zamiast powiadomić organy ścigania, wezwała do siebie pracownika i zapytała, czy to prawda. Gdy zaprzeczył, nie zawiadomiła policji ani prokuratury. O anonimie, który przyszedł do ośrodka kultury, jego szefowa poinformowała wiceprezydent Słupska Krystynę Danilecką-Wojewódzką. To najbardziej zaufana współpracownica i prawa ręka prezydenta Roberta Biedronia. Także nie uznała sprawy za na tyle ważną, by powiadomić policję czy prokuraturę. Sprawa wyszła na jaw, bo anonim jednocześnie został wysłany na policję. Dzięki temu, że funkcjonariusze zabezpieczyli komputer i telefon mężczyzny, ustalono listę ofiar. Zaraz po wyjściu z aresztu nauczyciel tańca poszedł do ośrodka kultury na spotkanie z dziećmi. Namawiał je do wyjazdu na obóz taneczny. Trwało akurat spotkanie z psychologiem, na którym omawiano także sprawę zarzutów pod adresem trenera i jego aresztowania.

Afera nie została lekceważona - powiada Robert Biedroń. Powiadomiony Ratusz, na czele którego stał, nie poinformował policji, prokuratury, a po wybuchu sprawy, dopuścił by oskarżony miał kontakt ze swoimi ofiarami?

10 września 2018

19 dzielnica. a może lepiej zniesienie dzielnic w Warszawie

Na niedzielnej konwencji wyborczej, kandydat na prezydenta Warszawy z ramienia PIS Patryk Jaki zaproponował utworzenie 19 dzielnicy w Warszawie - dzielnicy obejmującej 800 ha wzdłuż Wisły.

W odpowiedzi prezydent Hanna Gronkiewicz Waltz stwierdziła, że cyt. XIX dzielnica jest już w Warszawie. To Dzielnica Wisła, którą odwiedzają tysiące warszawiaków i turystów, a kandydat Obywatelskiej Rafał Trzaskowski zauważył, że 19. dzielnica Warszawy już de facto istnieje. Jak mówił, w ten sposób nazywane są właśnie tereny Warszawy wzdłuż rzeki.

Po raz kolejny politycy wykazują się niewiedzą. Przypomnijmy dzielnica to jednostka administracyjna miasta, której funkcjonowanie regulowane jest ustawą, statutem miasta i statutem dzielnicy. XIX Dzielnicy wzdłuż Wisły oczywiście nie ma (co prezydent HGW po 12 latach urzędowania powinna wiedzieć). Z kolei Trzaskowski powinien wiedzieć, że tzw. XIX dzielnica to osiedle na Woli, a zatem istnieje tyle że nie wzdłuż rzeki.

Żaden z kandydatów (zarówno głównych jak i pomniejszych) nie zauważył, że problemem Warszawy jest m.in. chora struktura administracyjna miasta, uciążliwa w funkcjonowania, kosztowna i całkowicie nieefektywna. Może zamiast mnożyć dzielnice, należałoby rozważyć propozycję Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE tj. zniesienia przymusowych dzielnic w Warszawie, czyli radnych dzielnic, burmistrzów i wiceburmistrzów dzielni. Projekt ustawy w formie petycji został złożony do senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji, i czeka na rozpatrzenie.

Przypomnijmy w 2015 r wynagrodzenie radnego to  było 2615 zł miesięcznie. W Warszawie jest blisko 469 radnych (dla porównania w Nowym Jorku 51, w Paryżu 172) z czego aż 409 to radni dzielnic. Rady dzielnic mają bardzo ograniczone kompetencje, głównie opiniodawcze. Stowarzyszenie ocenia, że zniesienie dzielnic przyniesienie przynajmniej 100 mln zł w ciągu kadencji oszczędności.

8 września 2018

Szokująca przeszłość znanych polityków - czego się dopuścili?

22 lata więzienia i wpis do rejestru przestępców seksualnych – to wyrok jaki usłyszał niedawno kolejny oprawca dziecka, związany tym razem z brytyjskim lobby LGBT.

David Challenor więził 10 letnią dziewczynkę na strychu. Zwyrodnialec przywiązywał ją do belki, torturował wstrząsami elektrycznymi i biczował a następnie gwałcił. Na czas tortur i molestowania przebierał się za… noworodka i zakładał na siebie pieluchę. W trakcie trwania procesu, pomimo postawionych mu zarzutów katowania i wykorzystywania dziecka, był zatrudniony w sztabie brytyjskiego ruchu LGBT przy Partii Zielonych.

Pedofil był w tym czasie m.in. managerem wyborczym… swojego syna Aimee Challenora, który uważa się za „transpłciową kobietę”. Aimee był przewodniczącym ruchu LGBTIQA + Greens i kandydował do brytyjskiego parlamentu, domagając się kolejnych przywilejów dla homoseksualistów i jeszcze bardziej agresywnej „edukacji” seksualnej w szkołach. 

Pedofil

Dzisiaj powiązania między aktywistami LGBT a pedofilią wychodzą na jaw właśnie przy okazji tego typu makabrycznych wydarzeń. Media coraz częściej donoszą o zatrzymaniach kolejnych pedofilów powiązanych z lobby LGBT, co dla wielu osób jest zaskoczeniem. A przecież jeszcze nie tak dawno temu homoseksualiści i pedofile należeli oficjalnie do jednego i tego samego ruchu. I wcale się z tym nie kryli!

Dobrze widać to na przykładzie Niemiec. Aktywiści niemieckiej Partii Zielonych już na początku lat 80 tych domagali się legalizacji pedofilii. Taki postulat ujęto oficjalnie w ich programie! 

Chcieli usunięcia z niemieckiego kodeksu karnego paragrafów zakazujących seksu z dziećmi. W szeregach partii powstała nawet grupa robocza „Homoseksualiści, Pederaści i Transseksualiści”, która miała się tym zajmować. Jej prace koordynował Dieter Ullmann, który w przeszłości był wielokrotnie karany za przestępstwa seksualne wobec dzieci.

Za legalizacją pedofilii opowiadał się również znany niemiecki polityk Volker Beck, publicznie afiszujący się ze swoim homoseksualizmem. W latach 80 tych postulował zniesienie kar za gwałcenie dzieci, gdyż jego zdaniem „każde dziecko ma prawo do seksualności”. Był nawet współautorem książki o „seksualności pedofilskiej”. A czym zajmuje się teraz?

W ostatnich latach forsował w Niemczech legalizację adopcji dzieci przez homoseksualistów oraz wprowadzenie tzw. „małżeństw” homoseksualnych. Czynnie wspiera również polskich deprawatorów - był dwukrotnie honorowym gościem „parad równości”, które aktywiści LGBT i „edukatorzy” seksualni regularnie organizują w Warszawie.

Nie on jeden ma taką przeszłość. Wielu pedofilów rozpoczynało swoją karierę polityczną od legalizacji seksu z dziećmi a teraz są znanymi aktywistami.

"Żaden mężczyzna, żadna kobieta, jedynie dziecko, a właściwie dziewczynka, jest w stanie zaspokoić moje życzenia i oczekiwania." Pisała w 1980 roku niemiecka polityk Dagmar Döring w książce „.Pedofilia dzisiaj. Raporty, opinie i wywiady na temat seksualnego wyzwolenia dzieci”. W tym samym miejscu opisuje również swoje doświadczenia seksualne z 9 letnią dziewczynką: „W końcu sama usiadła mi na kolanach, mówiła tak miło i wyraziła swoje seksualne życzenia, a ja byłam nią jak odurzona, tak na swój sposób zakochanej, jej wyglądem, jej światem uczuć…”
Między nimi wywiązał się, jak pisze Döring: „długi i intensywny kontakt seksualny”. W latach 80 Döring czynnie angażowała się także w działania „Niemieckiej Grupy Roboczej Studentów ds. Pedofilii” oraz Młodych Demokratów – młodzieżówki partii FDP, która oficjalnie popierała legalizację seksu z dziećmi. Po latach Döring została politykiem FDP a jej partia zamiast pedofilii popiera teraz adopcję dzieci przez homoseksualistów.

Wielu deprawatorów, którzy w latach 80 domagali się legalizacji pedofilii, dzisiaj jest znanymi politykami. Np. Juergen Trittin, który w 1981 roku odpowiadał za program wyborczy proponujący zniesienie kar za współżycie z dziećmi, został później niemieckim ministrem.

Ale najbardziej znany jest Daniel Cohn-Bendit – działacz Partii Zielonych, wieloletni europoseł i jeden z najbardziej znanych europejskich polityków. W 1975 roku opublikował swoją autobiografię, w której pisał:
„W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad 2 lata. Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem.”

W jednym z wywiadów telewizyjnych z 1982 roku otwarcie mówił, że:
„Uczucie rozbierania przez 5-letnią dziewczynkę jest fantastyczne, bo jest to gra o absolutnie erotycznym charakterze.”
Podkreślał również, że:
„Seksualność dziecka jest czymś wspaniałym”

Partia Daniela Cohn-Bendita po kilkunastu latach aktywności wykreśliła ze swojego programu postulat legalizacji pedofilii. To samo zrobili pedofile w innych krajach. Wie Pan dlaczego?

Wizja szybkiego zniesienia kar za molestowanie dzieci przestała być możliwa do zrealizowania. Pomimo zmasowanej propagandy i nacisków politycznych, pedofilia była wciąż nie do zaakceptowania dla społeczeństwa i nie udało się jej przeforsować. Aby osiągnąć ten sam cel – bezkarne gwałcenie dzieci, pedofile musieli zmienić strategię i ukryć swoje prawdziwe zamiary.

Postanowiono oswoić ludzi z homoseksualizmem i innymi zboczeniami seksualnymi, które, choć obrzydliwe, nie wywołują takich kontrowersji jak pedofilia. Właśnie dlatego organizowane są „parady równości” a rozmaite perwersje seksualne promowane są bardzo agresywnie w mediach, kinach, teatrach i instytucjach samorządowych.

Taktyka pedofilów polega na tym, aby ludzie przestali na to reagować i zaakceptowali zboczenia jako coś normalnego i naturalnego. Jako inną „preferencję” czy „orientację”, taką samą jak normalne małżeństwo i rodzina. Jednocześnie chcą mieć nieograniczony dostęp do dzieci.

Domagają się obowiązkowej edukacji seksualnej, w ramach której będą oswajać dzieci ze zboczeniami i rozbudzać je seksualnie już od przedszkola. Chodzi o to aby dzieci jak najwcześniej rozpoczynały współżycie i żeby seks był normalną częścią ich życia, tak jak zabawa czy jedzenie.

W latach 80 tych w Niemczech oficjalnie postulowano legalizację pedofilii. Porzucono go ze względów propagandowych i zamiast pedofilii rozpoczęto promować zboczenia i deprawować dzieci. Dziś „małżeństwa” homoseksualne są w tym kraju legalne i cieszą się poparciem społeczeństwa a programy „edukacyjne” dla dzieci zakładają zaznajomienie maluchów z takimi tematami jak przedwczesny wytrysk, orgazm, sadomasochizm i seks grupowy.

Deprawacyjne zajęcia są w niemieckich szkołach obowiązkowe. Odmowa udziału może skutkować więzieniem dla rodziców lub odebraniem im dzieci. Osoby świadome zagrożenia boją się działać a większość społeczeństwa albo popiera działania deprawatorów albo jest wobec nich całkowicie obojętna.

Mnie najbardziej przeraża właśnie ta obojętność. Mało kto reaguje na to, że dzieci w niemieckich szkołach i przedszkolach czytają takie rzeczy jak:
„Pierwszy raz - uprawianie seksu po raz pierwszy nie musi ani boleć, ani nie musisz przy tym krwawić. Niektóre pierwsze razy są świetne, inne lepiej szybko zapomnieć.
Orgazm - można go odczuwać jako eksplozję we własnym ciele. Tych pięknych odczuć możesz również doznawać, kiedy samemu pieścisz swoją łechtaczkę, piersi, penis lub jądra.”

Pedofile osiągnęli swój cel – prawie nikt już na to nie reaguje, nikomu to nie przeszkadza. Większość ludzi zaakceptowała, że dzieci mają „prawa seksualne”, o których trzeba się uczyć i które trzeba zaspokajać.

Jeśli my również będziemy obojętni, w Polsce będzie tak samo.
Kilka dni temu odbyła się konferencja prasowa aktywistów partii Razem, w trakcie której zaprezentowali swój program wyborczy na nadchodzące wybory samorządowe. Jednym z ich głównych postulatów jest „edukacja” seksualna na wzór zachodnioeuropejski, we wszystkich polskich szkołach. Zapowiedzieli również, że jeśli dojdą do władzy będą rozdawać dzieciom prezerwatywy.

Seksualną deprawację dzieci w szkołach zapowiedział również kandydat PO na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski. Rozbudzanie seksualne najmłodszych mają w swoich programach również Nowoczesna i SLD. 

Jeśli nic nie zrobimy, to tylko kwestia czasu aż ich łupem padną polskie dzieci.

stop pedofilii


Kinga Małecka-Prybyło, Fundacja Pro Prawo do Życia.