1 czerwca 2017

Zaginęły w sądzie dyski z dokumentami Amber Gold

Dokumenty w sądach nie są bezpieczne. Dobrze mieć zatem ich kopie u siebie. Do takiego wniosku można dojść w związku ze sprawą AmberGold. 

Według informacji reportera Radia Gdańsk trwają poszukiwania trzech dysków z najważniejszymi dokumentami spółki. Gdański sąd poszukuje ich już od miesiąca. Według nieoficjalnych informacji,chodzi o cały serwer Amber Gold. Na trzech dyskach - o pojemności 1 terabajta każdy - była m.in. poczta mailowa z komputerów Marcina i Katarzyny P. oraz wszystkich pracowników spółki, programy do obsługi księgowo- finansowej oraz dane osobowe tysięcy klientów, którzy zainwestowali pieniądze w Amber Gold. To pliki, które ABW skopiowała na zewnętrzne nośniki, w sierpniu 2012 roku, kiedy weszła do siedziby spółki małżeństwa P. przy Długich Ogrodach. Dyski potem przekazano prokuraturze, analizowali je biegli i na płyty CD zgrali część dokumentów... W tym zakresie dysponujemy stosownym pokwitowaniem. Nośniki wraz z aktami sprawy zostały wyekspediowane bezpośrednio z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Znajdowały się w dwóch kartonach, zapakowanych dodatkowo w jeden zbiorczy karton. Przed ich spakowaniem i wysyłką nośniki zostały przeliczone i potwierdzono ich zgodność z opisem nośników zawartych w wykazie - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej Prokuratury Okręgowej... Wszystko wskazuje na to, że jeśli nie uda się odszukać dysków, to dane nie zostaną odzyskane, bo komputery zostały sprzedane przez syndyka.

PS: w czwartek Sąd Okręgowy w Gdańsku poinformował, iż dysponuje oryginałami nośników elektronicznych ws. Amber Gold. Zaginęły kopie 7 nośników.

Sąd Najwyższy nie rozróżnia kodeksu postępowania karnego od konstytucji

O tym, że Polska nie jest (mimo zapisu konstytucyjnego) państwem prawa ani państwem sprawiedliwości, przekonujemy się codziennie. Niestety sądy często swoimi orzeczeniami, uchwałami tylko potwierdzają ten stan.

31 maja br. Sąd Najwyższy w składzie poszerzonym (siedmiu sędziów) rozpoznał zagadnienie prawne przedstawione do rozstrzygnięcia przez skład trzech sędziów Sądu Najwyższego w dniu 7 lutego 2017 r., w sprawie II KK 313/16. dot. art. 139 Konstytucji RP tj. zakresu normowania zwrotu „prawo łaski” i skutków jakie wywołuje przekroczenie zakresu normowania dla dalszego toku postępowania karnego?

Sad Najwyższy uznał, iż prawo łaski, jako uprawnienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej określone w art. 139 zdanie pierwsze Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, może być realizowane wyłącznie wobec osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem sądu (osób skazanych), a zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych. 

Prawo łaski ma charakter historyczny, pochodzi z czasów królewskich, król jako monarcha absolutny w każdym czasie mógł darować karę, prawomocną czy nie, bo to była jego dobra wola. W Rzeczpospolitej Obojgu Narodów, prawo łaski miał sąd sejmowy. Króla absolutnego dziś nie ma, prerogatywę  ma prezydent. Art.139 Konstytucji wyraźnie wskazuje, że prezydent stosuje prawo łaski, a zawiera tylko jedno ograniczenie w stosunku do osób skazanych przez Trybunał Stanu (i to zarówno nieprawomocnego jak i prawomocnego wyroku TS). Skąd to ograniczenie, bo Trybunał Stanu orzeka politycznie. Co innego ułaskawienie na podstawie Kodeksu Postępowania Karnego? W tej procedurze prezydent rzeczywiście ułaskawia jedynie osoby, które są prawomocnie skazane. Sąd Najwyższy w swej uchwale próbował ingerować w kompetencje przypisane konstytucyjnie do prezydenta, interpretując prawo łaski w trybie kpk. Tymczasem art.139 Konstytucji nie odwołuje się do ustawy, jak ma to miejsce w innych przypisach. Aż dziw, że Sąd Najwyższy nie rozróżnia procedury określonej KPK od trybu w ramach bezpośredniego stosowania przepisu konstytucyjnego bez delegacji ustawowej - zauważa dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE.

Stosując i interpretując prawo należy mieć także na uwadze jego efektywność. Jeżeli prezydent chce ułaskawić daną osobę, czyli zwolnić go od kary (nie tylko więzienia, ale kosztów, pozbawienia praw publicznych) to zastosowanie tego przed prawomocnym wyrokiem jest o tyle słuszne, że zwalnia państwo z ponoszenia niepotrzebnych kosztów, bo celem postępowania jest w przypadku winy - ukaranie danej osoby. Jeżeli kara i tak nie będzie wykonana, to dalsze postępowanie nie ma absolutnie sensu. Wykładnia, że należy najpierw wydatkować pieniądze, po to by następnie kary orzeczonej nie wykonywać - to absolutnie zaprzeczenie jakiejkolwiek logice i zasadzie efektywności. A przecież mówimy o wydatkowaniu publicznych pieniędzy.

31 maja 2017

Socjotechnika czy przypadek? O planowanym walnym zgromadzeniu członków WSM na warszawskim Żoliborzu

Co bardziej aktywni mieszkańcy WSM na warszawskim Żoliborzu protestują? Przeciw terminowi i porządkowi obrad mającego się odbyć Walnym Zebraniu Członków WSM na osiedlu Żoliborz III i fikcji demokratycznej spółdzielczości. Informowaliśmy już o naruszeniu terminu zwołania WZ. I część WZCz na osiedlu Żoliborz III przewidziano na 06.06.2017 r. Tymczasem zawiadomienia o WZCz zostały wywieszone na drzwiach wejściowych do budynków w dniu 19 mają br., czyli bez zachowania terminu przewidzianego prawem (przypominamy - 21 dni).

Przewrotnie, Zawiadomienia o WZCz WSM wywieszono tuż obok Zawiadomienia o ... POWTÓRNYM Zebraniu Mieszkańców z powtórzeniem wyborów kandydatów do Rady Osiedla Żoliborz III. Dwa różne zawiadomienia obok siebie. Mieszkańcy Osiedla Żoliborz III są zdezorientowani i prawdopodobnie o to właśnie chodzi. Sytuacja ta jednak stanowi podstawę wniesienia skargi do zarządu Spółdzielni, wywodząc, że doszło do uchybień formalnych w zakresie terminu podania do wiadomości o WZCz, które pozostają w sprzeczności z przepisami ustawy, a w przypadku nieuwzględnienia skargi można skierować sprawę do sądu.

O innej nieprawidłowości informują mieszkańcy Koloni XVI Żoliborz II, a konkretnie chodzi o punkt 12 WZ WSM - głosowanie nad udzieleniem/nieudzieleniem absolutorium zarządowi w osobach prezesa Macieja Stasiełowicza i członków Adama Walczaka i Urszuli Grzybowieckiej. Problem w tym, że już w 2016 roku Walne Zgromadzenie WSM, nie udzieliło absolutorium pani Grzybowieckiej, która winna być odwołana przez RN WSM z zajmowanego stanowiska.

Czemu zatem służy głosowanie nad absolutorium, skoro i tak jest ono ignorowane? Jak stwierdzają mieszkańcy - Brak zaufania dla tej pani, jaki zasygnalizowali Spółdzielcy, wykazuje arogancję władzy WSM, która nie uwzględniła naszego spółdzielczego głosu. (Czym jest zatem WZ WSM? To jest pytanie nad którym warto się pochylić) Czemu służy pozór demokracji i próba uprzedmiotowienia nas członków WSM? 

Otóż mimo braku absolutorium, pani wiceprezes nie tylko nie utraciła funkcji, ale pobiera comiesięczne (całkiem spore jak na polskie warunki honorarium). Pecunia non olet. Wskazane byłoby, aby Spółdzielcom udostępniono wiedzę, ile kosztowała nas osoba, której Członkowie WSM nie udzielili swojego poparcia już w 2016 roku - pytają mieszkańcy.

Zarządowi należy złożyć "gratulacje" za dobór godziny i terminu zebrania - ironicznie zauważają mieszkańcy. WZy zwołano we wtorki i czwartki (4 części) zawsze o godz. 17. Zawsze tak, aby jak największa liczba Spółdzielców nie mogła uczestniczyć w tym ważnym zgromadzeniu. Większość z nas pracuje w tygodniu do 17-18, a dojazd to kolejna godzina - zauważają mieszkańcy. Jeżeli dodatkowo uwzględnić, że następny dzień jest roboczy, a że zebranie potrwa wiele, ale to wiele godzin - to wiemy, że przyjdą sami swoi i bez trudu zostaną "wybrani"! Socjotechnika, czy przypadek?