Budynek Sejmu (gdy przebywać
będzie w nim prezydent) miał być celem zamachu bombowego 45-letniego pracownika
naukowego Brunona K. z Krakowa zatrzymanego 9 listopada przez ABW. Według
prokuratury, wprawdzie niedoszły zamachowiec nie należy do żadnej partii, ale działał
z pobudek ekstremistycznych, ksenofobicznych i antysemickich. Podobno
znaleziono u rzekomego zamachowca – materiały wybuchowe, amunicję, broń, hełmy,
ubrania maskujące itd.
Wszystko brzmi groźnie. Od rana, media i władze próbują
społeczeństwo zastraszyć, incydentalną sprawę wyolbrzymia się do bardzo dużych rozmiarów.
Wiadomo społeczeństwo w poczuciu zagrożenia, nie będzie pytać o fiasko brukselskiego
budżetu, o kolejne podwyżki podatków (np. od nieruchomości), o wzrastającym
bezrobociu, itd.
W wyniku przeprowadzonych
przeszukań odnaleziono materiały wybuchowe takie jak: heksogen, pentryt,
trotyl, proch czyli materiały które mogą być wykorzystywane przy planowym przez
podejrzanego zamachu. Czy to nie są materiały wysokoenergetyczne,
które można znaleźć w perfumach i i innych produktach, jak mawiał kilka tygodni
temu płk Szeląg w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Dlaczego cały rok służby
potrzebowały do rozpracowania rzekomego zamachowca? Czy potencjalni wspólnicy
przyszłego zamachowca nie byli pracownikami ABW działających pod przykryciem?
Czy cała afera nie została wymyślona i przeprowadzona przez ABW dla
uzasadnienia swoich działań. Cała sprawa dobrze się składa, ABW i inne służby,
krytykowane za masowy wgląd do naszych bilingów, będą mogły uzasadniać teraz
inwigilację obywateli. Wszak jest zagrożenie terrorystyczne.
W rozmowie z portalem
Niezalezna.pl b. szef ABW Bogdan Święczkowski przyznaje: Uważam, że jet to klasyczna metoda działania służb
specjalnych. Mogą o tym świadczyć choćby wypowiedzi prokuratorów
zapewniających, że osoby będące niby członkami grupy zostały przesłuchane w
charakterze świadków, ale nie zostały zatrzymane. Istnieje zatem bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że
była to kombinacja techniczno-operacyjna mająca na celu weryfikację zamiarów
tego człowieka, a także być może i prowokacja mająca na celu sprawdzenie jak
daleko jest on w stanie się posunąć. W związku z tym, że służby przez ponad rok rozpracowywały
tego człowieka, w moim przekonaniu nie było żadnego bezpośredniego zagrożenia
zamachem. Proszę zwrócić uwagę,
że ma on postawione tylko zarzuty przygotowywania zamachu, a
nie usiłowania. Tego typu metody
stosowały służby PRL, gdy w celu wyłapywania opozycjonistów dostarczano im
drukarki i powielacze, a następnie dokonywano zatrzymań. Także dzisiaj podobne
metody stosują służby na całym świecie. Ostatnio w USA gdy złapano osoby
przygotowujące zamach terrorystyczny okazało się, że materiały wybuchowe
dostarczał im funkcjonariusz FBI pod przykryciem. Natomiast w tej sprawie bardzo ważne jest wyjaśnienie, czy
podejrzany nie był namawiany przez funkcjonariuszy ABW do podjęcia działań i
planowania zamachu,
bo gdyby tak było, należałoby to natychmiast wyjaśnić…
A zatem wydaje się, iż znów władza i media mydlą nam oczy. Z
incydentalnej sprawy zrobioną wielką aferę, a cała sprawa być może od początku
do końcu została zmontowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz