Blog nr 33
Polskie wigilie, wartości
i życzenia
Czas
grudniowy, to czas opłatkowy. Trochę się rymnęło, ale coś w tym jest. Wiele
jest okazji do spotkań w szkołach, w kręgu różnych organizacji. Tylko co
powiedzieć w takich chwilach?
Co powiedzieć
tym bardziej wtedy, gdy nie chce się mówić banałów, nie chce się być hipokrytą
mówiącym coś, w co się nie wierzy, gdy
wyznaje się zasadę, iż „tylko prawda
jest ciekawa” (to słowa bodajże Józefa Cata-Mackiewicza)?
Właśnie owa
prawda, którą nosimy w sobie, jakoś nie przystaje w obecnej przedświątecznej sytuacji.
Tu adwentowy czas, kolędy, lampki, przygotowania domowe, a w sobie są jakieś
pokłady wątpliwości, buntu, czasami cichej rozpaczy. Dlaczego? Skąd?
Wynika to z
odbioru rzeczywistości. Trudno ominąć, zapomnieć o takich odczuciach, iż
obecnie w Polsce, ale w części i w Europie, na świecie:
- Następuje atak na wartości, na składowe
polskości czy tradycji narodowej. Polska przestaje być zbudowana na skale.
- Dominuje prowizorka, brak jest szerszej
wizji państwa, gospodarki, relacji społecznych.
- Narasta poczucie, że ludzie stają się balastem,
są niepotrzebni władzy (korzystającej do woli z przywilejów – np.
służbowych samochodów, samolotów). Stąd występuje lęk, poczucie zagrożenia
utratą pracy, środków do życia – także nauczycieli, pracowników szkół.
- Skutkiem likwidacji stoczni, obumierania
przemysłu motoryzacyjnego, zamykania szkół jest nie tylko uwiąd innowacji,
myśli technicznej, ale i dramatyczne bezrobocie, które w sposób szczególny
dotyka absolwentów szkół i uczelni. Brakuje perspektyw, tymczasem Polska nie
była i nie jest tylko krajem kelnerów (oczywiście nie obrażając ludzi tego
ciekawego zawodu). Trzeba wytwarzać, żeby móc korzystać.
- Odtwarza się podział na Polskę A i B i
to nie tylko w sensie geograficznym, czy w podziale na ludzi mieszkających
na wsi, małych miasteczkach, czy dużych miastach. Dla edukacji gorszy jest
podział na dzieci urodzone w rodzinach biednych (a ponad dwa miliony ludzi
żyją w ubóstwie) i tych z rodzin zamożnych, bo nie to kryterium powinno
stanowić o dostępie do jak najwyższej edukacji. Bez poczucia narastających
obszarów wykluczenia społecznego.
To opis
krytyczny, ale trudno zmienić swoje poczucie, że Polska staje się wydmuszką, że
polityka staje się pusta, zapełniona przez aktorskie gesty, tzw. pijar bez
oparcia na wartościach, idei „Pro
publico bono”. Jak w tej sytuacji dzielić się opłatkiem z kimś, kto
potrafi powiedzieć na drugiego człowieka, i to pod pełną kontrolą emocji,
rozumu, nawet najgorsze kalumnie, bo media lubią wyrazisty przekaz, bo to może
wpłynąć na notowania wyborcze? Dzisiaj miłe gesty – a jutro, czy zaraz po
spotkaniu? Znowu pogarda, intrygi?
W tej
sytuacji sam bardziej wolę dziękować niż życzyć. Bo jest za co chociażby w
edukacji. To dobro mniej się przebija do mediów, gdzie dominują tzw. afery, ale
ono tworzy się każdego dnia, szczególnie podczas spotkań nauczyciela z uczniem.
A życzenia? Za
Conradem opowiadam się za heroizmem trwania, realizacją swoich obowiązków,
nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach. W sytuacjach trudnych,
wśród nawałnic i kryzysów, żeby do końca nie tracić ducha i wiary. Wracam też do
niezwykłego opisu naszego charakteru narodowego, źródła słabości ale i niezwykłej
siły, który dokonał w III części „Dziadów” Adam Mickiewicz. Te trudne, ale
jakże ważne słowa to: „Nasz
naród jak lawa,/Z wierzchu zimna i twarda, sucha
i plugawa/Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,/Plwajmy
na tę skorupę i zstąpmy do głębi”.
Warto w tym szczególnym dla polskiego
zegara czasie Świat Bożego Narodzenia zejść do głębi siebie, najbliższych, poczuć
polskość i wartości. Wrócić pamięcią do wielkich polskich zmarłych, jak chociażby
Karol Levittoux, jak tych 44 zabitych w grudniu 1970 na Wybrzeżu po to, aby
przypomnieć sobie ich testament, który powinien być zobowiązaniem dla naszej przyzwoitości,
pracowitości. Przypomnieć sobie zapominany często sens słów ECCE HOMO, czyli
czym jest człowieczeństwo. I starać się to przenieść na swoje życie już w 2013
roku. Czego moim współbraciom (i współ-siostrom oczywiście tyż) i sobie życzę.
Wojciech
Książek
Ps. Pewnym elementem trudnego, ale jednak optymizmu jest
to, iż w obecnej Polsce, nawet w sytuacji zaskakujących zmian personalno-właścicielskich
w jednym czasopiśmie („Uważam Rze”), można powołać nowe („W Sieci”). Tylko
trzeba mieć „kapitał” na rozruch i to nie ten, od Marksa i Engelsa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz