10 lutego 2023

Kiedy rząd wystąpi o zastosowanie klauzuli ochronnej, w związku z niekontrolowanym importem ukraińskiego zboża?

 


Popyt na biura w Warszawie jak przed pandemią. W 2022 r. wyniósł 860 tys. mkw.

Biura w Warszawie rozchodzą się jak przed pandemią. W 2022 r. popyt wyniósł 860 tys. mkw., o 33 proc. więcej niż rok wcześniej i niemal tyle samo co w rekordowym 2019 r. Natomiast podaż jest na najniższym poziomie od dekady. W ubiegłym roku na rynek dostarczono 236,8 tys. mkw. powierzchni, a 179,7 tys. mkw. pozostaje w budowie
– wynika z danych CBRE. Pojawiająca się na rynku nierównowaga między podażą i popytem sprawia, że czynsze idą do góry, ale jest to szansa dla budynków klasy B, w których znajduje się znaczna część pustostanów. Ogólnie wskaźnik pustych biur w stolicy wynosi 11,6 proc.

- Raczej nie ma wątpliwości, że niska aktywność deweloperów na rynku w Warszawie doprowadzi do luki podażowej. Natomiast aktualnie trudno jeszcze ocenić, czy za jakiś czas znajdziemy się w punkcie równowagi czy niedoboru. Popyt z zeszłego roku oraz rosnące stawki czynszu raczej wskazują na niedobór, ale trzeba brać pod uwagę także to, że firmy są teraz na etapie ugruntowywania swoich strategii pracy w nowej rzeczywistości hybrydowej. Wiemy już, że pracodawcy zawalczą o powrót pracowników do biur, ale dopiero za jakiś czas firmy będą mogły ocenić, jaka jest ostatecznie frekwencja. Pewne jest, że rola biura ewoluuje – mówi Katarzyna Gajewska, dyrektor w dziale doradztwa i badań rynku w CBRE.

Z najnowszego raportu CBRE wynika, że w 2022 r. na warszawski rynek biurowy trafiło ok. 236,8 tys. mkw. powierzchni, z czego trzy czwarte jest już wynajęte. Całkowita podaż biurowa w Warszawie to w sumie 6,26 mln mkw. W budowie pozostaje 179,7 tys. mkw., większość w centrum miasta. To najmniej od ponad dekady. Dla porównania, w 2012 r. w stolicy budowało się 620 tys. mkw. powierzchni biurowej, natomiast w latach 2016-2017 ta wartość przekroczyła 850 tys. mkw.

Ze względu na niższą aktywność po stronie podaży, możliwości wynajmu powierzchni w nowym budynku w latach 2023-2024 są ograniczone. To prowadzi do obniżenia poziomu pustostanów, wzrostu czynszów i zmiany równowagi w kierunku rynku wynajmującego. Polaryzacja rynku stanie się bardziej wyrazista. Zwłaszcza, że w kontraście do niskiej podaży pozostaje popyt, który jest tak wysoki jak przed pandemią. W 2022 r. firmy wynajęły 860 tys. mkw. powierzchni biurowej, o 33 proc. więcej w porównaniu rok do roku i niemal tyle samo co w przedpandemicznym 2019 r. Wtedy popyt przekroczył 878 tys. mkw. powierzchni biurowej i był najwyższy w historii. W tym samym czasie w budowie pozostawało 692 tys. mkw. powierzchni biurowej. W ubiegłym roku to tylko 179,7 tys. mkw. W ciągu 2022 r. znacznie wzrósł udział nowych umów najmu i ekspansji, czemu towarzyszył spadający w stosunku do ubiegłego roku udział renegocjacji.

- Nadal największym zainteresowaniem cieszą się budynki klasy A w najlepszych, centralnych lokalizacjach. Natomiast niższy przyrost nowej powierzchni może doprowadzić do wzrostu zainteresowania biurami klasy B, których właściciele coraz częściej podejmują prace modernizacyjne w celu zwiększenia ich atrakcyjności – mówi Katarzyna Gajewska.

Współczynnik pustostanów w warszawskich biurach w 2022 r. znajdował się na poziomie 11,6 proc., czyli o 1,1 pp. mniej w porównaniu rok do roku. 


Monika Banyś, Biuro Prasowe CBRE

9 lutego 2023

Obietnice dopłat do sprzedaży pszenicy, a problemu nadpodaży zbóż nie rozwiązano

– Aby wesprzeć rolników w obecnej, trudnej sytuacji na rynku zbóż spowodowanej wojną w Ukrainie, szczególnie w województwach do niej przyległych, występuję z wnioskiem do Rady Ministrów w sprawie uruchomienia dla nich pomocy – poinformował wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podczas dzisiejszej konferencji prasowej. 

Jak poinformował wicepremier Kowalczyk, wysokość dopłat będzie uzależniona od odległości danego województwa od portów, ponieważ ta wpływa na cenę zbóż. Najwyższe będą więc dopłaty dla rolników z województwach graniczących z Ukrainą, w których sytuacja jest najtrudniejsza: podkarpackiego i lubelskiego. Tam rolnicy będą mogli otrzymać 250 zł do sprzedanej tony pszenicy. W województwach: małopolskim, świętokrzyskim, mazowieckim, podlaskim rolnicy otrzymają dopłatę 200 zł. Rolnicy z pozostałych województw otrzymają 150 zł. 

– Kwota pomocy będzie zależała od zadeklarowanych wcześniej w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) powierzchni upraw pszenicy i kukurydzy. Pomoc będzie udzielana do 60 proc. plonu i do powierzchni 50 hektarów upraw – poinformował szef resortu rolnictwa. 

Maksymalne kwoty dopłat do hektara będą także zależały od województwa i będą wynosiły:

  • lubelskie, podkarpackie: 825 zł do ha pszenicy, 1050 do ha kukurydzy;
  • małopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie, podlaskie: 660 zł do ha pszenicy, 840 do ha kukurydzy;
  • pozostałe województwa: 495 do ha pszenicy, 630 do ha kukurydzy.

Jak podkreślił wicepremier, wniosek będzie można złożyć w dowolnym momencie do końca maja br.

– Jedynym dokumentem, które będzie należało złożyć oprócz wniosku będzie dowód sprzedaży w postaci faktury. Będą uznawane faktury wystawione od 15 grudnia 2022 r. do 31 maja 2023 r. Dzięki temu rolnicy nie będą musieli czekać ze sprzedażą zboża na uruchomienie mechanizmu – powiedział minister rolnictwa i rozwoju wsi i wyjaśnił, że data 15 grudnia 2022 r. wynika z tego, że tego dnia doszło do znaczącego spadku cen zbóż na rynkach światowych.

Wbrew oczekiwaniom resortu projekt został źle przyjęty przez środowiska rolnicze, o czym świadczą komentarze pod artykułami w internecie. Michał Kołodziejczak z AgroUnii stwierdził, że rząd nie próbuje rozwiązywać problemy, a sypie jałmużną.


Krytycznie odnoszą się także eksperci. Dr Daniel Alain Korona, były prezes Elewarru zauważa: Szkoda, że pan minister nie przedyskutował to z ekspertami od rynku, tylko znów zaskoczył kolejną medialną wrzutkę.

Zdaniem Korony może okazać się, że nie uzyska się pozytywnego efektu cyt. Dopłaty mają skłonić rolników do sprzedaży swojego ziarna, a zatem do oferowania ich firmom, które są dziś zapchane zbożem, a zatem które po pierwsze nie mają gdzie magazynować, po drugie mają już ograniczone możliwości finansowe w związku z zaciągniętymi i niespłaconymi kredytami, a po trzecie, które nie mają komu odsprzedać i nie chcą realizować strat (w związku z zasadą księgową FIFO). Zatem zwiększona oferta sprzedażowa, bo rolnicy będą chcieli skorzystać z dopłat, przy równoczesnym ograniczonym popycie może spowodować spadek cen skupowych. Jeżeli spadek będzie niewielki, wówczas nie spowoduje efektu zdynamizowania popytu, a jeżeli będzie znaczny to podważa trochę sens tych dopłat. 

Wątpliwości budzą kryteria dopłat: Zapomniano że pszenica czy kukurydza to nie są towary homogeniczne. Nie sprecyzowano czy taką samą dopłatę uzyska się za pszenicę konsumpcyjną i paszową, czy kukurydzę niezależnie od stopnia połamania ziarna, liczby donów (mniej niż 2, do 3 tys. i więcej) itd. Ponadto rolnicy sprzedawali kukurydzę mokrą (do grudnia), a teraz do sprzedaży oferowany jest towar już przetworzony - kukurydza sucha tj. po suszeniu. Pominięto inne zboża jak żyto, pszenżyto, jęczmień (kilkanaście milionów ton) i rzepak, który przecież mocno ucierpiał wskutek ukraińskiej konkurencji. 

Przyjęto jako datę graniczną 15 grudnia, tymczasem ceny w Polsce, ale także na giełdzie MATIF spadają od początku listopada, z małym krótkotrwałym odbiciem na przełomie roku. W przypadku pszenicy konsumpcyjnej cena spadła o ok. 200 zł do 15 grudnia, i ok. 100-120 zł od 15 grudnia. 

A zatem wiele kwestii wymagają wyjaśnienia. Całą operację ma przeprowadzić ARiMR, tak jak przy dopłatach do nawozach. A zatem operacja potrwa wiele miesięcy, zaangażuje się mnóstwo urzędników, no i trzeba będzie się modlić by aplikację tym razem działały poprawnie - konkluduje Korona.