20 czerwca 2015

Fundacja Mamy i Taty: Minister Fuszara chciałaby cenzurować nasze kolejne kampanie!

  W poniedziałek 8 czerwca, ruszyła nasza nowa kampania społeczna „Nie odkładaj macierzyństwa na później”.
Jej celem było wywołanie debaty na temat macierzyństwa jako coraz trudniej dostępnego dobra osobistego i społecznego oraz niezaspokojonego pragnienia wielu współczesnych kobiet.
Pokazujemy w niej macierzyństwo jako szczególną wartość. Nie jako obowiązek czy opresję, ale naturalne pragnienie, które dzisiejszy świat mocno ogranicza. Chcemy też za jej pomocą osadzić antykoncepcję hormonalną w kontekście w jakim rzadko pojawia się w mediach. Nie jako źródło wolności, ale jako narzędzie opresji wobec pragnienia bycia mamą.
Spot kampanijny i przekaz kampanii okazał się niezwykle angażujący odbiorców. W niecałe 4 dni obejrzało go blisko 300 tysięcy osób. Wywołał także ogromną falę krytyki. Jednakże cel jaki sobie postawiliśmy, by rozpocząć jak najszerszą debatę o wartości macierzyństwa, uważamy za osiągnięty. Sama kampania stała się bowiem tematem głównych wydań programów informacyjnych we wszystkich stacjach telewizyjnych i wielu rozgłośniach radiowych. Artykuły o kampanii pojawiły się na wszystkich portalach informacyjnych, w prasie oraz na ogromnej liczbie blogów. Nigdy i żadna kampania społeczna w Polsce nie była tak szeroko komentowana i nie zdobyła takiego zasięgu oddziaływania w tak krótkim czasie. Dziękujemy Panu i wszystkim darczyńcom, dzięki którym było to możliwe.
Do grona krytyków dołączyła w ostatnich dniach Pani Pełnomocnik Rządu ds. równego traktowania prof. Małgorzata Fuszara. W swoim liście zarzuciła nam posługiwanie się stereotypami, polaryzowanie społeczeństwa oraz utrudnianie budowania „społeczeństwa opartego na poszanowaniu godności i praw człowieka”. Posunęła się też dalej, próbując narzucić nam uwzględnianie sformułowanych przez siebie ideologicznych wytycznych w naszych przyszłych kampaniach.
Taką postawę urzędnika polskiego rządu uważamy za chęć cenzurowania przekazu Fundacji, a szerzej za próbę ograniczania wolności słowa w Polsce oraz reglamentowania debaty publicznej, w tak ważnej społecznie sprawie jaką jest macierzyństwo.
Napisaliśmy krótką odpowiedź do Pani Pełnomocnik, pod którą może Pan zamieścić również swój podpis. Uważamy, że w żadnej sprawie nie można przyzwalać urzędnikom na dyktowanie, co nam, jako obywatelom, wolno mówić, a czego nie.
Wolność głoszenia własnych poglądów jest i musi pozostać sprawą fundamentalną, dlatego

Serdecznie dziękując za pomoc łączę pozdrowienia.

Paweł Woliński

18 czerwca 2015

"Solidarność" żąda dymisji ministra zdrowia

- Jeżeli ktokolwiek z pracowników w moim szpitalu podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony - powiedział wczoraj w TVN Marian Zembala, nowy minister zdrowia. "Solidarność" żąda od premier Kopacz zdymisjonowania ministra oraz jednoznacznego odcięcia się od tej wypowiedzi.
 
Wypowiedź miała miejsce przy okazji rozmowy o strajku pielęgniarek z Wyszkowa. Minister stwierdził - Jeżeli ktokolwiek z pracowników w Śląskim Centrum Chorób Serca, czyli w moim szpitalu podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony. Przyznał, że pielęgniarki zarabiają za mało, ale nie zamierza prowadzić rozmów "pod szantażem strajków i odejścia od łóżek pacjentów".
 
"Solidarność" skierowała pismo do premier Ewy Kopacz, w którym podkreśla, że  "prawo do organizowania się w związki zawodowe, w tym prawo do strajku to jedno z podstawowych praw obywatelskich zapisanych nie tylko w polskiej konstytucji, ale też w prawie unijnym i konwencjach Międzynarodowej Organizacji Pracy, które Polska ratyfikowała. Szkoda, że w roku 35-lecia powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” musimy to przypominać Pani rządowi i ugrupowaniu, które chwali się przynależnością do Europejskiej Partii Ludowej. "
 
- Prawo do organizowania się w związki zawodowe, w tym prawo do strajku są zapisane w Konstytucji RP, a obowiązkiem ministra jest przestrzeganie konstytucji - zwraca uwagę Piotr Duda, szef Związku - Ta wypowiedź dyskwalifikuje Zembalę nie tylko jako ministra, ale również jako dyrektora publicznej, utrzymywanej przecież za nasze podatki, placówki.
 
NSZZ "Solidarność" żąda od premier Kopacz zdymisjonowania ministra zdrowia oraz jednoznacznego odcięcia się od tej wypowiedzi.
 
hd
 
List "Solidarności" do premier Kopacz dostępny TUTAJ

(za www.solidarnosc.org.pl)

Kasa dla prof. Zembali

Jedną z głównych bolączek obecnej służby zdrowia jest, iż lekarze pracują na wielu etatach, w dużej mierze fikcyjnych. Niby pracują 8 godzin, a ich praktycznie nie ma, kasę zaś biorą, kasy których zabrało w odpowiednim czasie na leczenie chorego Pawełka Janysza cierpiącego na tetralogię Fallota z artezją zastawki tętnicy płucnej z ubytkiem między komorami. Prof  Marian Zembala (dziś minister zdrowia) wówczas uznał, iż NFZ nie powinien finansować operacji w USA. 
Okazuje się przy tym, iz sam od kasy nie stroni. Jest wszędzie i nigdzie, ale kasę zgarnia całymi garściami. I tak jak wynika z jego oświadczenia majątkowego w 2014 r. był radnym PO (diety), pracował w Śląskim Uniwersytecie Medycznym (5,5 tys. zł/mc),  w Śląskim Centrum Serca w Zabrzu (prawie 14 tys. zł/mc), miał zlecenie z Ministerstwa Zdrowia (13 tys. zł), a z indywidualnej praktyki (brutto 1,2 mln zł, netto 1,09 mln zł). 
Prof. Zembala wprawdzie przyjął stanowisko ministra, ale nie ma zamiaru zrezygnować z kasy. Dlatego blokuje etaty, a ministrem zgodnie z jego własnymi zapowiedziami będzie tylko 3 dni w tygodniu, w piątki zamierza nadal pracować w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, a w czwartki będzie jeździł po kraju.