11 sierpnia 2018

Ścibor Rylski "Motyl" nie był nieskazitelny

Nie chcieliśmy pisać o generale Ściborze-Rylskim, "Motylu". Odszedł z tego świata. Ale skoro niektóre media zniekształcają historię generała (a w rzeczywistości majora - taki stopień miał w 1944 r.) i wyrażają oburzenie z powodu nieobecności prezydenta, premiera czy ministra obrony narodowej na pogrzebie, to warto przypomnieć kilka faktów:

Jak czytamy w Wikipedii - 7 maja 1945 zameldował się płk. Mazurkiewiczowi i postanowił zakończyć działalność konspiracyjną, po czym pod zmienionym nazwiskiem wyjechał do Poznania, gdzie rozpoczął nowe życie. Znając aktualne wydarzenia w kraju, wiedząc także o represjach, jakie spotykały dawnych członków Polskiego Państwa Podziemnego oraz żołnierzy Armii Krajowej, nie ujawnił przez wiele lat swojej prawdziwej tożsamości, a także faktu uczestnictwa w konspiracji i powstaniu warszawskim. Dzięki temu nie był represjonowany przez władze stalinowskie. Nie podjął także przez długi czas żadnej działalności społecznej ani politycznej.

Ten opis jednak kłóci się jednak z innymi faktami cyt. za wikipedia - według akt Instytutu Pamięci Narodowej gen. Zbigniew Ścibor-Rylski był tajnym współpracownikiem poznańskiego UB pod pseudonimem TW „Zdzisławski” w latach 1947–1964, a potem, po przeprowadzce z rodziną do Warszawy (1963), miał podjąć współpracę z wywiadem, którą kontynuował aż do 1981.  Według zachowanych dokumentów Ścibor-Rylski został w 1947 zarejestrowany przez Wydział I Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Przynajmniej od 1956 współpracować miał z I i II Departamentem MSW, gdzie zajmował się ponoć inwigilacją swojej żony. Oprócz tego miał rozpracowywać środowiska polonijne w USA i Międzynarodowe Targi Poznańskie. 


Nie znaleziono teczki personalnej, dokumentu potwierdzającego przystąpienie Zbigniewa Ścibor-Rylskiego do współpracy z UBP, ani też potwierdzenia, że brał za tą współpracę pieniądze, Został odnotowany w ewidencji operacyjnej UB/SB fakt rejestracji TW „Zdzisławskiego”. W różnych wywiadach, rozmowach aż do ujawnienia w 2012 r. całej sprawy, gen. Ścibor-Rylski nie wspominał słowem o pracy wywiadowczej i  o pozyskiwaniu informacji z UB celem ratowania kolegów. 

Gdy sprawę ujawniono, sam gen. Ścibor-Rylski nie zaprzeczył swoim związkom z UB, ale próbował przekonywać że był wtyką w bezpiece, dzięki którem uratował wielu kolegów z AK przed aresztowaniem. cyt. Moje zadanie polegało m.in. na zbieraniu informacji, na kogo mają haki oraz na kim im zależy. Nie ma jednak dowodów lub świadków, którzy mogliby potwierdzić tą wersję. 

Czyli siedział cicho jak mysz pod miotłą, ale miał kontakty z UB, dzięki której ratował ludzi? Ta wersja się nie trzyma.  Druga wersja o jego działalności wywiadowczej i pozyskaniu informacji w UB też jest nieprawdopodobna. Nawet jeżeli rzeczywiście nawiązał kontakty w celu uzyskania informacji (to możliwe), to nie było  jednak możliwości długoletnich kontaktów bez współpracy lub wykrycia przez służby podwójnej roli (a wówczas kończyli marnie). Tymczasem współpraca trwała przez co najmniej kilkanaście lat.



Trudno oceniać postawy z tamtych czasów, zwłaszcza tym którzy je nie doświadczyli, i nie chcemy tego czynić. Ale też nie chcemy fałszywej historii.

10 sierpnia 2018

Pedofile wybrali to polskie miasto jako kolejny cel ataku




W sobotę w Poznaniu dojdzie do ogromnego zgorszenia, gdyż jego ulicami ma przejść tzw. „marsz równości”. W jego trakcie aktywiści i lobbyści LGBT będą domagać się m.in. deprawacji seksualnej dzieci w szkołach oraz legalizacji „małżeństw” homoseksualnych i aborcji na życzenie. Parada będzie centralnym punktem obchodów tzw. „Poznań pride week”, w ramach którego z całej Europy zjechały się do Polski osoby z zaburzeniami seksualnymi. Imprezę objął honorowym patronatem prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. To w ostatnim czasie już drugie miasto, po Gdańsku, którego władza w tak mocny sposób angażuje się w deprawację. A zwykli mieszkańcy najczęściej nie zdają sobie sprawy z zagrożenia...

Na jednym z kanadyjskich portali znalazłam instrukcję dla rodziców, którzy po raz pierwszy chcą zabrać swoje dzieci na „paradę równości”. Jej autorka, lesbijka wychowująca syna wraz ze swoją „partnerką”, radzi aby mieć otwarty umysł i przypomina, że na paradzie będą rozebrani ludzie i dzieci zobaczą ich nagie genitalia.
„To rozwija inteligencję emocjonalną mojego dziecka i wspiera jego rozwój” mówi cytowany w poradniku ojciec 3 letniego chłopca. Jeszcze nie tak dawno ekshibicjoniści i inni zboczeńcy, którzy obnażali się przed dziećmi na ulicy, byli ścigani przez policję i stanowczo traktowani przez sądy. Teraz wspierają oni „rozwój” dzieci…


Autorka radzi również aby na paradę ubrać dzieci w tęczowe koszulki i gadżety z symboliką LGBT aby od małego oswajały się z odpowiednimi kolorami i symbolami oraz utożsamiały się z organizatorami tego typu wydarzeń. 

Jeszcze inny portal tłumaczy, że dzieci mogą zadawać rodzicom pytania odnośnie tego, co zobaczą w trakcie parady, np.: „Dlaczego ten chłopczyk w slipkach chłosta pejczem Pana w skórzanej masce”? Oglądanie przez najmłodszych ohydnych zboczeń i sadomasochizmu przedstawiono jako coś całkowicie normalnego i nie budzącego kontrowersji. Deprawatorzy na wszelkie sposoby zachęcają rodziców do zabierania swoich dzieci na tego typu wydarzenia. I to już bardzo małych dzieci. 

W tym roku w Norwegii mini-parady równości zaczęto organizować… w przedszkolach! W kilku norweskich placówkach trzylatki zmuszono do maszerowania z tęczowymi flagami i świętowania „seksualnej różnorodności”. Co najgorsze, zdecydowana większość rodziców dzieci poparła ten pomysł i nie widziała w tym niczego niepokojącego…

Jeżeli nic nie zrobimy to niedługo to samo będzie w Polsce. Na razie deprawatorzy domagają się u nas „tylko” seksualnej „edukacji” w szkołach oraz możliwości zawierania związków partnerskich i „małżeństw” homoseksualnych z adopcją dzieci. Takie hasła będą wznosić już w sobotę w Poznaniu. Po co? Bo to pierwszy krok do wykorzystywania seksualnego dzieci.

Kilka lat temu głośna była sprawa z USA. Dwóch mężczyzn, funkcjonujących oficjalnie jako homoseksualne „małżeństwo”, adoptowało aż dziewięciu chłopców. Dzieciństwo z dwoma „tatusiami” okazało się prawdziwym koszmarem. Mężczyznom postawiono zarzuty napaści seksualnej, wykorzystywania seksualnego oraz spowodowanie obrażeń ciał dzieci. Jeden z chłopców, który składał zeznania w trakcie procesu swoich „rodziców”, miał blizny od pasa w dół po zgwałceniu i prosił aby sąd nie godził się na żadne ugody wobec jego oprawców. Kolejny chłopiec (nastolatek) zeznał, że był fizycznie, psychicznie i seksualnie wykorzystywany przez homoseksualnych „rodziców” od szóstego roku życia. W trakcie procesu przyznał: „oni po kolei gwałcili mnie w kółko”.

Do równie potwornej sytuacji doszło w Australii, gdzie dwóch homoseksualistów adoptowało 6 letniego chłopca tylko po to, aby wykorzystywać go seksualnie. Co więcej, „wypożyczali” chłopca innym pedofilom, którzy gwałcili go i nagrywali filmy pornograficzne z jego udziałem.

Takich przypadków jest o wiele więcej ale nie wychodzą na światło dzienne gdyż służby i urzędnicy nie chcą ścigać homoseksualnych pedofilów gdyż albo im sprzyjają albo boją się zarzutów o homofobię i nietolerancję!

W Wielkiej Brytanii opiekunami 9 letniego Andy’ego Cannona zostało dwóch homoseksualistów. Przez 8 lat chłopiec był przez nich molestowany ale opieka społeczna nie chciała przyjmować jego doniesień aby nie narazić się na krytykę. „Gdyby mój ojciec był heteroseksualistą brytyjskie służby od razu zareagowałyby na nadużycia seksualne, których dopuszczali się względem mnie moi opiekunowie” mówi Cannon, który dziś ma 28 lat. Te dwa przypadki, to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Bliski związek homoseksualizmu z pedofilią potwierdzają nie tylko tragiczne historie, o których powoli dowiaduje się opinia publiczna, ale również badania naukowe

50 % przypadków molestowania dzieci przez przybranych rodziców w USA miało charakter homoseksualny. 31% dzieci wychowanych przez lesbijki i 25% wychowanych przez pederastów jest molestowanych seksualnie. Jeszcze inne badania mówią, że odsetek homoseksualistów wśród pedofilów może wynosić nawet 40%.

Właśnie dlatego aktywistom homoseksualnym i LGBT tak bardzo zależy aby mieć bliski kontakt z dziećmi. Zaczyna się niewinnie od paradowania po ulicy z tęczowymi flagami i lekcji w szkole o „różnorodności” i „tolerancji”. Później będzie przymusowe oglądanie gołych ekshibicjonistów na „marszach równości” i nauka masturbacji w przedszkolu. W kolejnym kroku zostaną zalegalizowane „małżeństwa” homoseksualne i zezwoli się im na adopcję dzieci. Aż na końcu nikt nie będzie reagował na gwałty których będą się masowo opuszczać na rozbudzonych seksualnie dzieciach. Właśnie taki scenariusz pedofile chcą zrealizować w Polsce. Tylko od nas zależy czy im się uda...



Kinga Małecka-Prybyło
Fundacja Pro Prawo do Życia

8 sierpnia 2018

Polskie sądy skazują antyaborcyjnych działaczy

W ostatnim czasie wolontariusze Fundacji Pro Prawo do Życia coraz częściej są szykanowani i prześladowani w podobny sposób. Bawer Aondo-Akaa, niepełnosprawny wolontariusz z porażeniem mózgowym, otrzymał kolejny wyrok. Sąd skazał go za wywieszenie antyaborcyjnego billboardu.

Adam, koordynator Fundacji na zachodnią Polskę, dostał wyrok i 600 zł grzywny za zorganizowanie modlitwy różańcowej pod szpitalem w Kędzierzynie-Koźlu, w którym zabija się dzieci. Oprócz modlitwy w intencji uratowania maluszków działacze pokazywali tam również prawdę o aborcji.

Adrian, jeden z kierowców Fundacji, usłyszał wyrok i otrzymał grzywnę 600 zł za jazdę antyaborcyjnym samochodem po Kielcach. Prowadzona jest tam kampanię w obronie prof. Bogdana Chazana, wściekle atakowanego przez zwolenników aborcji za to, że został tamtejszym konsultantem wojewódzkim ds. ginekologii i położnictwa. Drugą, taką samą grzywnę, Adrian dostał za jazdę antyaborcyjnym autem po Warszawie.

Wyroki i skazania wolontariuszy to efekt zmasowanej kampanii donosów, jaką organizują aktywiści skrajnie proaborcyjnej partii Razem, domagającej się legalizacji aborcji na życzenie. Wiedzą, że warunkiem koniecznym do upowszechnienia aborcji jest zmanipulowanie i okłamanie Polaków co do tego zjawiska. Dlatego tak bardzo boją się pokazywania prawdy o zabijaniu dzieci na billboardach, plakatach i samochodach.

Aborcjoniści w szczególności nienawidzą antyaborcyjne akcje pod szpitalami, w których dokonuje się rzezi na dzieciach... Pod największymi w Polsce ośrodkami śmierci stoją antyaborcyjne samochody, które 24 godziny na dobę pokazują prawdę o aborcji Są głównym obiektem ataków i pozwów sądowych zwolenników dzieciobójstwa.

źródło: Fundacja Pro Prawo do Życia