25 kwietnia 2021

Szkoła w drugim roku epidemii

Tekst dedykuję pamięci ś.p. prof. Mirosława Handke,

Ministra Edukacji Narodowej w latach 1997-2000, który zmarł 22 kwietnia 2021 r.

Bardzo go szanowałem jako prawego Człowieka, mądrego Lidera. Żal.

 

Trudno zabierać głos w sprawach dotyczących szkolnictwa w czasie epidemii, a stan zagrożenia z tym związany trwa od połowy marca 2020 r. Sytuacja jest tak dynamiczna ale i niepewna, że próba zapisu wniosków jest podszyta dużym znakiem zapytania. To wiedząc podejmuję ten temat, gdyż widać, jak te miesiące wpływają na uczniów i ich rodziców, na nauczycieli i szkoły w ogóle. Pytania, co zrobić, by straty w zdobywanej wiedzy, umiejętnościach (np. w szkolnictwie zawodowym), ale też w zaburzeniach relacji społecznych dzieci i młodzieży, jak i pozycji nauczyciela były jak najmniejsze, należą obecnie do kluczowych.

Wybrane fakty i dane

Aby móc postawić diagnozę, warto najpierw poznać stan obecny, a pojawia się coraz więcej analiz badawczych. Mowa o nich m. in. w kolejnych numerach tygodnika „Do Rzeczy” (np. nr 14/2021). Problemem staje się nie tylko brak pracy etatowej dla absolwentów szkół i uczelni, ale choćby płatnych staży. Nawet, jak pojawia się taka możliwość przy wsparciu przez urzędy pracy, to po ich zakończeniu nie pojawiają się oferty pracy. Wpływa to na wzrost bezrobocia szczególnie w grupie młodych osób (w grupie do 25 roku życia – nawet o jedną piątą). I pomimo iż dane z polskiego rynku pracy nie są porównawczo złe, to już 18% młodych ludzi rozważa podjęcie pracy na emigracji (w 2019 r. było to 8,6 proc.)

Równie poważnym problemem jest zdecydowanie mniejszy procent przyswajanej wiedzy (wg badań Banku Światowego nawet do 70 proc.). Pojawiają się propozycje, aby ów problem nadrobienia zaległości, utrwalenia wiedzy (słowo „niedouczenie” jest mało eleganckie) rozwiązać za pomocą ograniczenia czasu wakacji, gdyby była już pełna możliwość edukacji stacjonarnej. Pomysł ten pewnie spotka się z krytyką.

Zaburzenia procesu dojrzewania młodych ludzi

Problem zasobu wiedzy i umiejętności, przyszłej pracy to jedno, ale wydaje się, że najpoważniejszym problemem obecnie jest odcięcie dzieci, młodzieży od relacji rówieśniczych. To nie tylko podczas lekcji, ale i w czasie przerw, na boisku szkolnym kształtuje się charakter młodego człowieka, jego zdolność do dialogu, tworzenia więzi społecznych, tak ważnej empatii, by nie rosło pokolenie zamkniętych w swym świecie egoistów. Izolacja w domu nie zastąpi nauczyciela, pedagoga szkolnego, którzy są w stanie w ramach obserwacji współuczestniczącej zauważyć, zdiagnozować czasami skrywane problemy uczniów. A więc i pomóc, ukierunkować. W kontakcie zdalnym w dużym stopniu traci się taką możliwość.  

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Dolnośląską Szkołę Wyższą, nawet 44 proc. nastolatków ma objawy depresji. Wzrasta potrzeba szerszej ochrony zdrowia psychicznego, opieki psychologicznej, psychiatrycznej. Na te zaburzenia mają czasami wpływ zachowania tzw. toksycznych rodziców. Czasami nadopiekuńczych, czasami zbyt wymagających. Czasami, mówiąc kolokwialnie, zbyt wszystkowiedzących. Chodzi nie tylko o obcesowe komentowanie zachowań dzieci, nauczycieli, ale i próby nadmiernej pomocy swym pociechom. Dotyczy to między innymi nieuczciwych form podpowiedzi uczniom podczas e-sprawdzianów. Jest to taki rodzaj domowego promowania nieuczciwych postaw, co może wpływać demotywująco na dzieci.

Byłoby oczywiście uproszczeniem i niesprawiedliwością obarczanie jedynie rodziców winą za niedostateczne utrwalanie wiedzy przez dzieci. Sami też przeżywają duże stresy, zagrożenie utratą pracy, wynagrodzeń, co mimowolnie oddziałuje na wszystkich domowników. Niestety, w okresie lockdownu pojawia się problem picia alkoholu przy dzieciach. Pojawia się przemoc domowa, która może przybierać różne, czasami mało zauważalne formy.

Dylematy nauczycieli

Szkoły, nauczyciele w stosunkowo krótkim czasie musieli przejść na nauczanie on-line. Były problemy ze sprzętem, oprogramowaniem (pewnym wsparciem był program dofinansowania ministerialnego). Część nauczycieli była zobowiązana do obecności w szkołach (mało kto pamięta, że praktycznie cały czas były otwarte przedszkola, klasy I-III SP). To rodziło różne lęki. Większość nauczycieli za dobry krok oceniło program szczepień tej grupy pracowniczej tuż po medykach i najstarszych seniorach. Aczkolwiek i tu pojawiła się rysa. Trudno bowiem myśleć o pełnym otwarciu szkoły bez propozycji zaszczepienia całego personelu szkół.  Bezpieczeństwo pracownicze, ale i pewien solidaryzm w jednym zakładzie pracy powinien być zachowany, podobnie jak miało to miejsce w służbie zdrowia. Przecież ludzie w szkole, przedszkolach, nawet przy dużym reżimie sanitarnym, stykają się dziennie z wieloma uczniami, współpracownikami.

A nauczanie zdalne ma swe inne wymogi od lekcji prowadzonych w systemie tradycyjnym. Pojawiły się zarzuty o zbyt opresyjnym wymiarze obecnej edukacji on-line, o podawczy charakter zajęć, o zbyt dużej liczbie e-sprawdzianów. Rodzi się pytanie, co ma robić nauczyciel, na podstawie czego wystawiać wymagane prawem oświatowym oceny okresowe, końcowe? Testy nie są najlepszym sposobem oceny, ale jakie inne formy można zastosować w trakcie nauczania on-line? Trzeba też zauważyć, że testy np. diagnostyczne to przy okazji jest dodatkowa mobilizacja do udziału w zajęciach, a bywa różnie z logowaniem. Wiemy, że dzieci są zestresowane, mają problemy z koncentracją, drażliwością. To nie nauczyciel jest winien ich izolacji w domach. Sprawdziany, a niektórzy bardzo je lubią, są namiastką rywalizacji, dodatkowej mobilizacji, pobudzają pamięć. Czy w tej sytuacji w ogóle odejść od ocenienia?

Wnioski – priorytety szkoły w dobie epidemii

W tej sytuacji epidemicznej nasuwa się kilka wniosków, jeżeli chodzi o szkoły.

  • Szkoła przyjazna ale i wymagająca. Jako kluczowy należy uznać problem dotyczący poziomu wymagań. Czy, jak ktoś proponował wiosną ub. roku, z uwagi na epidemię wszystkim uczniom podnosić oceny o co najmniej jeden stopień wyżej? Czy obniżyć zasady i progi zdawalności matury oraz innych egzaminów? To niebezpieczny dla utrzymania pewnego poziomu polskiego szkolnictwa sposób myślenia i wnioskowania. Trzeba dbać o dyscyplinę szkolną. Musi być rzetelne sprawdzanie od udziału w lekcjach on-line poczynając. Pomysł z tzw. odchudzeniem podstaw programowych jest ważny, tylko to powinno dziać się dużo szybciej. Także obiektywne ocenianie. Szkoła musi stawiać jasne wymagania, nie może być miejscem zbyt łatwych usprawiedliwień. Nie może być elementem demotywującym do porządnej nauki. Skutki tego, jak i w ogóle zamkniętych szkół, uczelni, mogą być nie do odrobienia, a perspektywa „straconego pokolenia” bardzo realna.
  • Finanse w oświacie. Pamiętając o trudnej obecnie sytuacji budżetowej państwa, samorządów, nie należy jednak zbyt oszczędzać na zabezpieczeniu odpowiedniego sprzętu, oprogramowania, czy na wypłacie należnych nadgodzin, zastępstw, np. gdy mamy do czynienia z nauczaniem hybrydowym (część metodą tradycyjną, część on-line). Od strony prawnej warto obecny czas wykorzystać na wprowadzenie, choćby etapami, nowego systemu wynagradzania nauczycieli, ale i przywrócenia w oświacie jasnego wskaźnika mówiącego, że nakłady na oświatę nie mogę być niższe niż 12.8% budżetu państwa (został zlikwidowany w 2003 r.).
  • (…)

Wojciech Książek

(Przewodniczący „Solidarności” oświatowej w regionie gdańskim, wiceminister Edukacji Narodowej w latach 1997-2001)

Ps. Będąc współautorem zmian w edukacji z przełomu wieków, zwanych reformą ministra Mirosława Handke, z tym większym smutkiem w czasie epidemii patrzę, jak zbyt pospieszne było ich odwracanie. (…)

Żarnowiec-Gdańsk, kwiecień, 2021 r.

Całość artykułu jest na str. www.wojciechksiazek.wordpress.com – podstrona: Teksty edukacyjne, pozycja 19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz