WNIOSEK O KURATORA W ELEWARRZE
Pismem z dn. 13.10.2009 r. Stowarzyszenie Interesu Społecznego zwróciło się do Krajowego Rejestru Sądowego o sprostowanie z urzędu oczywistych błędów we wpisach w rejestrze poprzez wykreślenie błędnie wpisanych członków zarządu i rad nadzorczych oraz na podstawie art.253§2 kodeksu spółek handlowych, o ustanowienie kuratora w ELEWARR spółka z .o.o.
Podstawą wniosku Stowarzyszenia jest fakt, iż uchwały Walnego Zgromadzenia Wspólników powołujące członków zarządu i rad nadzorczych nie zawiera żadnych innych danych identyfikujących osoby poza nazwiskiem i imieniem, a tym samym nie sposób ustalić jakich osób one dotyczą. Nie wiadomo zatem na jakiej podstawie prawnej (skoro uchwała tego nie wskazuje) wpisany został w charakterze prezesa – działacz PSLu Andrzej Śmietanko urodzony w 1955 roku, a nie np. Andrzej Śmietanko ur. w 1952 roku. Uchwały powołujące mogą opierać się na domniemaniu pod warunkiem jednak, że osoba była uprzednio zidentyfikowana (np. jest udziałowcem spółki imiennie wpisanym). Natomiast w przypadku braku takiej identyfikacji, dokonywanie we wnioskach do KRS wpisów PESEL, w warunkach gdy uchwały powołujące nie zawierają żadnych danych identyfikujących, należy uznać za niezgodne z prawem.
Wobec faktu, iż obecny zarząd i rada nadzorcza spółki Elewarr wpisano na podstawie wadliwych (jako nie zawierających danych identyfikujących osoby) uchwał Walnego Zgromadzenia Wspólników, tym samym zachodzi sytuacja określona w art.253§2 kodeksu spółek handlowych czyli powołanie kuratora w spółce w związku z brakiem zarządu zdolnego do działania. W przypadku potwierdzenia racji Stowarzyszenia, podobny los czeka wiele innych spółek.
DECYZJA KOMICZNA, CHOĆ TRAGICZNA
Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego 13.10.2009 wydał decyzję o cofnięciu uprawnień na kierunku zarządzenie na AHE w Łodzi z końcem semestru zimowego, nie później niż do dnia 28.02.2009. Decyzja MNiSW o cofnięciu uprawnień jest wydana z rażącym naruszeniem prawa, jest nieprawomocna i nie podlega wykonaniu (do ponownego rozstrzygnięcia).
Decyzja Ministerstwa jest wręcz komiczna (gdyby nie niosła tak tragiczne skutki). Np. zdaniem Ministerstwa i PKA w kanonie zarządzania nie mieszczą się specjalności: ekonomia menedżerska, rachunkowość, finanse firmy i bankowość. Abstrahując już od zdrowego rozsądku (którego najwyraźniej profesorowie PKA i Minister nie posiadają), warto zauważyć iż w standardach kształcenia na kierunku zarządzenie określone przez Ministerstwo w drodze załącznika do rozporządzenia, wśród treści kierunkowych dla studiów pierwszego stopnia są następujące przedmioty: rachunkowość finansowa (czyli rachunkowość), finanse przedsiębiorstwa (słowo przedsiębiorstwo i firma są synonimami), a dla studiów drugiego stopnia – rachunkowość zarządcza. Wśród przedmiotów kierunkowych rozporządzenie wymienia również FINANSE, a w ramach treści kształcenia tego przedmiotu można przeczytać „Struktura systemu bankowego. Bank centralny i banki komercyjne. Rynki finansowe.” (czy przypadkiem bankowość nie zawiera podobne, nawet rozszerzone treści w tym zakresie). Natomiast z nazwy przedmiotu Ekonomia Menedżerska wynika iż dotyczy zarządzania albowiem Management znaczy tyle co zarządzanie (słowo Menedżer jest spolszczeniem terminu angielskiego). Skoro przedmioty z rachunkowości, finansów, finansów przedsiębiorstw należą do przedmiotów kierunkowych na zarządzaniu, to trudno zrozumieć dlaczego specjalności nawiązujące do tych przedmiotów kierunkowych nie są uznawane przez PKA i Ministerstwo.
Inny zarzutem jest fakt iż dla 200-osobowej grupy studentów kształconych w republice Czeskiej, nauczanie odbywało się w języku czeskim i było prowadzone przez czeskich wykładowców. A w jakim języku miano nauczać – w chińskim? Ministerstwo i PKA najwyraźniej nie wie, iż językiem urzędowym w Czechach jest język czeski. Oczywiście przed podjęciem decyzji nie zbadano obowiązujące w Czechach przepisy prawne.
DZIENNIK ZWYKŁEGO OBYWATELA
POLICYJNY KRAJ: Gdy rządziło PIS, gwałtownie krytykowano rząd, że stwarza atmosferę państwa policyjnego, który wszystkich podsłuchują. Sam widziałem jak tzw. biznesmeni wyjmowali baterie w telefonach, bojąc się podsłuchu. Dzisiaj rządzi PO, która obiecywała inne standardy. Tymczasem okazało się, iż ABW podsłuchuje dziennikarzy, a stenogramów z tych podsłuchów rozmów prywatnych, nie mających związku z prowadzonymi sprawami nie są niszczone. Na domiar złego prokuratura odtajnia te stenogramy i udostępnia na prywatne potrzeby pozwu cywilnego wiceszefa ABW. Ale już ABW, prokuratura twierdzi, że wszystko było zgodne z prawem.
CISZA NAD AFERAMI: Żadnych afer – jak wiemy od działaczy PO – w Polsce nie ma. Nie było afery stoczniowej, ale dziwnym trafem cała operacja sprzedaży zakończyła się totalnym fiaskiem, inwestor katarski (prawdziwy czy urojony) nie wpłacił pieniędzy. Nie było afery hazardowej – były tylko niefortunne wypowiedzi 2 polityków z PO z lobbystami branży hazardowej. Nie ma też afery podsłuchowej – przecież były decyzje prokuratury, itd. Słowem wszystko jest etyczne i praworządne. Przypomina się stare powiedzenie: Skoro jest tak dobrze, zatem dlaczego jest tak źle.
DAK
ZŁO ZWYCIĘŻAJ DOBREM
Męczeńska śmierć Sługi Bożego księdza Jerzego Popiełuszki to szczyt kapłaństwa i chrześcijaństwa. On wiedział, z kim ma do czynienia i co może Go spotkać, a mimo to nie odstąpił od obranego programu, którego dewizą było Pawłowe "zło dobrem zwyciężaj". Skąd czerpał odwagę i siłę? Z Ewangelii, Eucharystii, posługi kapłańskiej. W Jego osobie jak w soczewce skupiło się wiele cech charakterystycznych dla ludzi, którzy obrali najlepszą cząstkę w oddaniu swojego życia Bogu. Wiele o księdzu Jerzym mówi się i wspomina, a wszystko jest istotne, bo pozwala na ciągłe odkrywanie przez następne pokolenia człowieka niezłomnego, dobrego i wiernego aż do śmierci. (Nasz Dziennik)
W OBRONIE TATY – LECHA WAŁĘSY
Córka byłego prezydenta RP Lecha Wałęsy uznała, że książka Pawła Zyzaka "Lech Wałęsa. Idea i Historia" narusza jej dobro osobiste oraz poczucie godności osobistej. Pozew Anny Domińskiej z domu Wałęsa przeciwko spółce ARCANA, która wydała książkę, trafił … do sądu. Dzieci Lecha Wałęsy wielokrotnie występowały w obronie dobrego imienia swojego Ojca. W styczniu 1989 roku na łamach „Na Przełaj”, 19-letni wtedy Bogdan Wałęsa, tłumaczył „przykręcaniem śruby z obu stron” konieczność wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
"Ojciec nigdy nie był agentem SB, TW "Bolek" czy też jakimkolwiek innym agentem" - stwierdza w swoim pozwie do krakowskiego sądu córka Lecha Wałęsy Anna Domińska. W uzasadnieniu pisze również, że książka „narusza jej dobra osobiste, jakimi są jej sfera uczuciowa wyrażająca się szacunkiem i miłością do osoby ojca oraz poczucie godności osobistej”. Według niej, książka jest pełna inwektyw i kłamstwa na temat Lecha Wałęsy. Dlatego domaga się zamieszczenia przeprosin w ogólnopolskim dzienniku za wszystkie nieprawdziwe i obraźliwe sugestie pod adresem jej ojca. Domińska żąda również zakazu druku i rozpowszechniania pracy magisterskiej Pawła Zyzaka, oraz domaga się 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia na rzecz Fundacji "Sprawni Inaczej" w Gdańsku.
Książka jest wciąż dostępna w Internecie, patrz tutaj.
http://www.poczytaj.pl/120883?sesja=55417298130
Przypomnijmy, publikacja Pawła Zyzaka od początku wywołała wielkie emocje, patrz tutaj. http://mariuszromangdy.blogspot.com/2009/03/gdynia-promocja-kolejnej-ksiazki-o.html Wałęsa zagroził nawet po ukazaniu się książki, że wyjedzie z Polski. Autora pracy atakowano za rzekome „zlecenie z IPN”. Cytowano fragmenty publikacji z relacjami mówiącymi o tym, iż Wałęsa miał w swej rodzinnej miejscowości nieślubne dziecko, a jako dziesięciolatek miał w parafialnym kościele „sikać do kropielnicy”.
W rezultacie, po ukazaniu się publikacji o Lechu Wałęsie nie przyjęto Pawła Zyzaka na studia doktoranckie. Stracił też pracę w IPN, bezowocnie szukał pracy w swoim zawodzie w szkołach publicznych. By utrzymać swoją rodzinę pracuje fizycznie w supermarkecie. Tymczasem, książka ma bardzo dobre dwie recenzje profesorskie oraz została obroniona na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autor zwraca uwagę, że jego praca została dobrze udokumentowana, także przez dziennikarzy, którzy poszli jego śladem, patrz tutaj.
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090403/REGION/299859110
Nie sposób obok tej nagonki i ostracyzmowi, jakiemu poddawany jest Paweł Zyzak przejść obojętnie. Zwłaszcza, że warto przypomnieć wywiad, jakiego udzielił 20 lat temu Bogdan Wałęsa, najstarszy syn polskiego noblisty. On także, w wydawanym w PRL piśmie dla młodzieży „Na przełaj”, bronił na swój sposób postawy swojego Ojca. Fragmenty tego wywiadu opublikowało w drugim obiegu, pismo „Szaniec”, za którym cyt.:
- A rok 1981? Jego zakończenie było klęską Ojca.
- To było przykręcanie śruby z obu stron. Robotnicy w pewnym momencie chcieli za dużo i to musiało się tak skończyć.
- Za dużo, czego?
- Chcieli więcej pieniędzy niż była warta ich praca i nie umieli opanować anarchii. Wydaje mi się, że w pewnym momencie Ojciec stracił kontrolę nad tym wszystkim. Tylko czy był ktoś, kto mógłby to kontrolować? Z tego, co wiem, z tego, co mówią nasi znajomi, cały ruch posunął się wtedy za daleko. To nie była skuteczna droga, jeśli nie chciało się niepotrzebnych ofiar.
- Co stanowiło granicę?
- Żądania. Nie można było zaspokoić wszystkich żądań na raz. I ekonomicznych i politycznych. Byli tacy, którzy chcieli osiągnąć wszystko od razu, nie dając w zamian nic.
- Mówiłeś o utracie kontroli. Ta wątpliwość podnoszona jest i dzisiaj. Nikt nie chce wisieć na drzewach, zamiast liści.
- Są tacy ludzie, którzy chcą szybkich, całościowych przemian. Oni podburzają tych, którym ciężko się żyje i pragną jakiejś odmiany. Ojciec spotkał w stoczni ludzi, którzy mówili, że nie posłuchają go, nie przerwą strajku. Rozmawiał z nimi, powiedział: słuchajcie teraz musimy przerwać, bo nic więcej nie zwojujemy, będzie tylko rosnąć zmęczenie i niechęć. A jak nic się nie zmieni, to pójdziemy dalej. Trzeba zachować siły na później. Nie ma, co liczyć na to, że ktokolwiek w tym kraju może strzelić palcami i już wszystko będzie, złote życie. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Ale jeśli nie podejmie się dzisiaj radykalnych decyzji, to każda zwłoka, każde odwlekanie, będzie nas pogrążało, aż zabrniemy w sytuację już naprawdę bez wyjścia.
- Nie wszyscy tak myślą. Są ludzie, którzy byli kiedyś związani blisko z twoim ojcem a dziś występują przeciwko niemu. Zarzucając mu na przykład sprzeniewierzenie pieniędzy z Nagrody Nobla.
- Pamiętam, jeszcze przed rokiem 1980, chodziliśmy do Kościoła Mariackiego w Gdańsku na takie spotkania, modlitwy za aresztowanych. Ci wszyscy, którzy się tam spotykali, próbowali zorganizować coś, co spowodowałoby, że będzie lepiej. I gdy ojciec się wybił, stał się tym, kim jest dzisiaj, oni cały czas chcieli tego samego – też przewodzić, też mówić, co jest dobre, a co złe (...).
- I jak to oceniasz?
- Sądzę, że to nic nie zmienia. Oni na szczęście nie mają większego wpływu. To jest posunięcie anarchistyczne przeciwko temu, co się teraz dzieje i co może przynieść zmiany na lepsze. Będą patrzeć, co Ojciec robi i jeśli nie będzie szło po ich myśli, znowu zaczną podgryzać. Ale mam nadzieję, że on sobie z tym poradzi (...).
za: „Szaniec”, pismo młodzieży Polskiej Partii Niepodległościowej, nr 1.04.1989.
Według informacji, jaką podało „Na Przełaj” wywiad został sprawdzony i zaakceptowany przez „jednego ze współpracowników Ojca”. Uderzają jednak prezentowane przez Bogdana Wałęsę tezy nt. oceny wprowadzenia stanu wojennego w Polsce czy ocena samych robotników i działaczy Solidarności. Przecież, 19-letni wówczas syn Lecha Wałęsy, swoją ocenę musiał wynieść z domu rodzinnego i nie sposób pozbyć się wrażenia, że była one powielaniem schematu propagandowego lansowanego wtedy przez komunistów. Dlatego, po raz kolejny zadajmy sobie pytanie, jak to naprawdę było z tym Lechem Wałęsą i jego wkładem w odzyskanie przez Polskę niepodległości?
Polecam również fragment zapisu wideo ze spotkania autorskiego z Pawłem Zyzakiem w Gdyni: http://www.youtube.com/watch?v=1zMVhIZSRMc
Mariusz A. Roman http://mariuszromangdy.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz