14 marca 2017

Unijny absurd na polskich torach

Media, politycy, urzędnicy wmawiają że Polska na członkostwie w Unii Europejskie jest beneficjentem, wszak rzekomo otrzymujemy ponad 100 md Euro w ciagu 7 lat (przy składce ok. 40 mld Euro, ponadto wykorzystanie tych środków wymaga najpierw wkładów własnych w stopniu 1/4 do 1/3, a przy ich braku zaciąganiu kredytów, które kiedy trzeba będzie spłacić).

Jeszcze opłacalne, ale pod warunkiem że środki te wydatkowane są racjonalne, a z tym jest problem. Podstawą regułą w takich zasadach jest że środki niewykorzystane zgodnie z planem i harmonogramem muszą być zwrócone. Zatem nie ma możliwości przesunięcia środków. Zazwyczaj kończy się to wydawaniem w sposób bezmyślny np. na remonty rzeczy nie wymagających remontu lub budowy zbędnych obiektów.

Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna - Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe chce w czerwcu rozpocząć modernizację linii E20 między Warszawą i Poznaniem. Prace pochłoną ok. 2,2 mld zł. Tym kosztem kolejarze osiągną skrócenie czasu przejazdu dla ekspresów jadących z Warszawy do Poznania o zaledwie... pięć minut. Prezes Fundacji Pro Kolej Jakub Majewski twierdzi, że PKP zaplanowały tę inwestycję w rozdmuchanej skali po to tylko, by przerobić pieniądze z UE. Gdyby remontu nie wykonano, środki trzeba by zwrócić... Kontrowersje polegają na tym, że kolejarze z PKP Polskich Linii Kolejowych zaplanowali, iż do wymiany pójdą m.in. tory i trakcja, które mają zużycie na poziomie jedynie 30–40 proc. Czyli jeszcze przez wiele lat mogłyby przenosić obecny ruch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz