20 marca 2017

Jak przestępstwo prawem się staje

 Przeczytałam artykuł „Państwo służb specjalnych”. Dorzucę swoje trzy grosze w sprawie toczącej się tu i teraz  a dotyczącej  być może, milionów Polaków nieświadomych zagrożenia.

 Mówię o ustanawianiu własności odrębnej spółdzielczych lokali, z którego uczyniono proceder gigantycznego oszustwa  pozbawiający obywateli domów, mieszkań, lokali wybudowanych ich własnymi nakładami  w ramach spółdzielni mieszkaniowych.
Przypomnijmy sobie; spółdzielnia, to dobrowolne zrzeszenie osób, które chcą własnymi nakładami zrealizować wspólne zamierzenie--tu; wybudować domy, mieszkania, lokale dla siebie
 i swoich rodzin.
Właścicielem rzeczy jest ten (lub jego poprzednik prawny) kto pokrył koszty wytworzenia lub uzyskania rzeczy. Ale komuniści własności „nie lubili”--w każdym razie naszej – i mogliśmy uzyskać tylko  nieznane nigdzie w świecie,„prawo własnościowe spółdzielcze” , które jest ograniczonym prawem rzeczowym  pozwalającym  „użytkować” a nie „mieć” lokale. Mimo,że pokryliśmy koszty ich budowy wraz z kredytami i odsetkami.
Spółdzielnie działały na podstawie ustawy Prawo Spółdzielcze ale w grudniu 2000 r.  pojawiła się ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych. Zniesiono ustanawianie praw spółdzielczych własnościowych  do  lokali na rzecz po prostu własności. Cieszyliśmy się niedługo...Po dojściu do władzy SLD już w grudniu 2002r przywrócono komunistyczne pojęcia prawa własnościowego spółdzielczego i ograniczonego prawa rzeczowego .
Każdy, kto uzyskał prawo własnościowe spółdzielcze do mieszkania lub lokalu posiada dokumenty potwierdzające, że pokrył koszty budowy  (wraz z kredytami i odsetkami)  mieszkania oraz przypadające na niego koszty części wspólnych budynku 
i przynależnych do budynku gruntów.
Pokryliśmy koszty budowy nieruchomości i urządzeń stanowiących tzw. mienie wyłącznie spółdzielcze a więc pawilonów handlowych, usługowych, budynków administracyjnych.

 Mimo to i mimo zapisu art.3 ustawy Prawo Spółdzielcze, który stanowi; „ majątek  spółdzielni jest prywatną własnością jej członków”,mimo zapisu art.64  Konstytucji RP, który gwarantuje nam prawną ochronę własności, mimo Art.1 Protokołu Nr1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, Trybunał Konstytucyjny nie dopatrzył się naruszenia naszych praw. Ba, to my żądając własności, żądamy prawa silniejszego od  przyznanego nam użytkowania
Na szczęście, pozostała nam możliwość ustanowienia własności odrębnej lokali czyli przeniesienia  własności  lokalu z własności (jakiej?) spółdzielczej we własność (jaką?) odrębną.
Jestem członkiem SM im. Wł. Jagiełły w Łodzi. W listopadzie 2007r.  wystąpiłam do zarządu spółdzielni z wnioskiem o ustanowienie własności odrębnej mojego mieszkania. W grudniu 2009r pracownica spółdzielni telefonicznie podała mi adres kancelarii notarialnej i datę podpisania aktu notarialnego ustanowienia własności odrębnej. Tyle, że przez te 2 lata zapoznałam się z działaniami zarządu w tej mierze i stało się jasne, że podpisanie  aktu notarialnego  podsuwanego  przez zarząd oznacza utratę mieszkania.
Ustanawianie własności odrębnej regulują ustawy. Zgodnie z art.42 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych dla każdego budynku,w którym ustanawia się własność odrębną zarząd powinien sporządzić uchwałę określającą;
--oznaczenie nieruchomości ( budynku i przynależnych do niego gruntów),w której ustanawiana jest własność odrębna
– rodzaj, położenie oraz powierzchnię lokali i pomieszczeń przynależnych  przypisanych danemu lokalowi
– przypadających na każdy lokal udziałów we współwłasności nieruchomości wspólnej
--oznaczenie osób, którym ustawowo przysługuje prawo własności odrębnej lokalu
--wielkość udziałów we współwłasności nieruchomości wspólnej należy określić zgodnie z art.3 ustawy o własności lokali.
Poza tym ustawa nakazuje przyjąć budynek wraz z przynależnym gruntem, jako podstawową jednostkę przy ustanawianiu własności odrębnej. Nieruchomość wielobudynkową można przyjąć tylko wtedy gdyby jej podział pozbawiał budynki dostępu do dróg.
Uchwała, którą dostałam od zarządu to była kpina i z prawa i z nas. Nie spełniała żadnego wymogu ustawy a mój udział w nieruchomości wspólnej podano mi w odrębnym piśmie, dotyczącym spraw finansowych.
Nie dość, że bezpodstawnie przyjęto jako jednostkę ewidencyjną nieruchomość  czterobudynkową, to udział w nieruchomości wspólnej obliczono w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi, jako stosunek powierzchni mieszkania do powierzchni użytkowej czterech budynków!
Właściwie określony udział we współwłasności nieruchomości wspólnej ma zasadnicze znaczenie przy ustanawianiu własności odrębnej; wskazuje bowiem   wielkość i rodzaj powierzchni wyodrębnianej w budynku na rzecz własności odrębnej uprawnionego  lokatora.
Mamy prawo do własności mieszkania lub mieszkania i tzw. pomieszczenia przynależnego do lokalu więc udział określa stosunek powierzchni mieszkania do sumy powierzchni mieszkalnych całego budynku lub powierzchni mieszkania i pomieszczenia przynależnego do sumy tych powierzchni całego budynku.
 I nie może być inaczej...Wyobraźmy sobie; mamy prawo do 100g tortu z jasnego ciasta. Jeśli dzielony tort jest cały z jasnego ciasta sprawa jest prosta-wystarczy odkroić sobie 100g.Jeśli jednak tort składa się np. z warstwy jasnej i warstwy ciemnej, w odkrojonych 100g znajduje się nieznana nam ilość ciasta jasnego  i ciemnego i z całą pewnością nie dostajemy należnych nam 100g ciasta jasnego!
 Tak jest w przypadku  podanego przez Zarząd udziału w nieruchomości wspólnej. W przyznanej mi powierzchni, równej wielkości mieszkania znajduje się nieznana ilość powierzchni mieszkalnej, piwnicy, klatki schodowej i każdej innej, które tworzą powierzchnię użytkową budynku.
Ten absurd zostaje  wpisany do Księgi Wieczystej.
Wiarygodność KW polega na tym, że wpis do KW ma wyższość nad stanem posiadania (art.4 ustawy o KW i hipotece).Mamy prawo tylko do tego, co nam w KW wpisano. Ale pod naszym adresem mieszkanie odpowiadające wpisowi w KW, nie istnieje!
Poza tym, akt notarialny ustanawiający naszą własność odrębną posiada błędy prawne więc z mocy art.58KC jest nieważny! W każdej chwili możemy stracić  posiadany lokal  nie uzyskując innego!
 Wylądujemy na ulicy nim dotrze do nas sens tego co się dzieje... Z moich doświadczeń wynika,że na pomoc obecnie funkcjonującego wymiaru sprawiedliwości liczyć nie możemy...
Opowiem o swoich doświadczeniach; dwukrotnie składałam zawiadomienie do prokuratury-oczywiście bez efektu. Trzykrotnie wystąpiłam  do sądu z pozwem przeciwko zarządowi spółdzielni. Dwukrotnie sąd bezpodstawnie pozwy zwrócił bo ja naiwnie odbierałam każdą przesyłkę z sądu.  Oczywiście, mogłam pozwy odesłać ale nie chodziło o grę w ping-ponga. Za trzecim razem byłam ostrożniejsza ..
25 marca 2014r złożyłam do Sądu Okręgowego w Łodzi pozew o ustalenie czy wskazane przeze mnie działania zarządu są zgodne z obowiązującym prawem. Tego samego dnia wniosłam na konto sądu opłatę pozwu.  Wezwaniem z 01 kwietna Sąd nakazał mi uzupełnienie braków formalnych pozwu;1) Nr PESEL,2) sprecyzowania jakiego prawa lub stosunku prawnego dotyczy pozew,oraz3) podania wartości przedmiotu sporu. Czyli czego? Poprosiłam o wyjaśnienie..
Dostałam, a jakżeby inaczej, zarządzenie o zwrocie pozwu! .Z uzasadnienia dowiedziałam się, że  można ustalić wartość mieszkania w sprawie dotyczącej własności odrębnej. Jasne, wartość mieszkania można ustalić tylko sprawy sądowej w tej kwestii być nie może! Prawo do własności odrębnej daje nam ustawa a zapisy ustaw nie mogą być przedmiotem spraw sądowych.
 Złożyłam zażalenie na zarządzenie o zwrocie pozwu do Sądu Apelacyjnego. Ten uznał zażalenie za zasadne. .Nawet nie wspomniano o samowolnej zmianie istoty mojego pozwu -- z pozwu o ustalenie istnienia lub nieistnienia prawa w działaniach Zarządu na pozew „wymyślony” przez Sąd. Pozew, który czyni sąd władnym zmian w zapisach prawa a moje mieszkanie stało się przedmiotem sporu sądowego!
Sąd apelacyjny Zarządzenie Sądu Okręgowego o zwrocie pozwu uchylił a Sąd  Okręgowy przysłał mi następne Zarządzenie (z 06 listopada) o zwrocie pozwu-tym razem z powodu rzekomego nieopłacenia pozwu. Wysłałam kolejne potwierdzenie przekazania  na konto sądu, w dn.25 marca 2014r.,  kwoty 600zl tytułem opłaty pozwu wraz z wyjaśnieniem, że nie odpowiadam za niedbałą pracę urzędników sądowych . Do tej pory Sąd milczy...
No cóż, przykład idzie z góry...
Wpadła mi w ręce opinia Krajowej Rady Sądownictwa z 18.05 2013r dotycząca senackiego projektu zmian w ustawie o sm. Rzecz dotyczy  kosztów procesu związanych z   art..491  ustawy o sm: który mówi, że  „osoba, która na podstawie ustawy może żądać ustanowienia prawa odrębnej własności lokalu może wystąpić do sądu z powództwem....”, ale znalazły się tu przedziwne sformułowania. Czytamy np.o   kosztach procesu „dla osób występujących przeciwko spółdzielni mieszkaniowej z roszczeniem o ustanowienie odrębnej własności lokali (roszczenie stricte majątkowe)”.
 Nieporozumienie - do sądu występujemy w razie bezczynności spółdzielni w zakresie ustanawiania prawa własności odrębnej,  z roszczeniem wykonania przez sąd zapisu ustawy,który nam tę własność gwarantuje a  który zarząd sp-ni zlekceważył. I jako takie
z pewnością nie jest to roszczenie majątkowe.. Również dlatego,że nie występujemy o własność lokalu tylko o prawo własności- takie ,jakie posiadają właściciele  całej „reszty świata”.Autorzy opinii,autorytety sądownicze z najwyższej półki, dobrze to wiedzą ale w sprawach materialnych opłata sądowa stanowi 5 % wartości przedmiotu sporu. A na to nas nie stać...
Najwyraźniej Sąd Okręgowy w Łodzi przyjął sposób rozumowania zawarty w opinii KRS za wzór do naśladowania i z procesu o ustalenie istnienia prawa, zrobił sprawę o   własność odrębną mieszkania czyli sprawę o charakterze majątkowym. Taką, która nie leży w gestii sądów.
W przytoczonej opinii mamy jeszcze ciekawsze sformułowania. Czytamy, że zwolnienia od kosztów „nie funkcjonują np. w sprawach z powództwa  osoby fizycznej przeciwko deweloperowi o przeniesienie prawa własności lokalu...........a sytuacja powodów różni się w zasadzie tylko przynależnością do spółdzielni mieszkaniowej”.
Takiego sformułowania można użyć, jeśli przyjmuje się  istnienie spółdzielni- właściciela majątku- odrębnej od członków spółdzielni, którzy są tylko jej pokornymi petentami..Z samej definicji spółdzielnia  to ogół członków i to oni budowali te lokale i to oni są „deweloperami” a nie pokornymi petentami proszącymi o lokale. Pokryli koszty budowy i mają prawo
do ich własności.
Nie ma spółdzielni bez członków spółdzielni. Określa to wyraźnie  Prawo Spółdzielcze.
Od lat obserwujemy w literaturze dotyczącej spółdzielni mieszkaniowych manipulowanie pojęciami, które doprowadziło do stworzenia  rzeczywistości urojonej, której  granice wyznacza wyobraźnia - a może raczej chciwość autorów-- nie ograniczona  prawami i regułami świata rzeczywistego, sprzeczna z ideą spółdzielczości.
Rzeczywistość urojoną zaprezentowano w uzasadnieniu do wyroku TK z 17.12.2008r, sygn. akt P 16/08. Znajdujemy tam określenie spółdzielni: „spółdzielnia, osoba prawna, odrębna od członków sp-ni”. I to ta osoba prawna  jest właścicielem naszego majątku. Sprawdźmy, jak  to się ma do rzeczywistości.
 Żyjemy w świecie ludzi i to człowiek jest podmiotem praw i obowiązków.
„Osoba prawna” nie jest osobą ani osobowym podmiotem czegokolwiek. To skrót myślowy, który informuje nas, że ustawa przyznała określone cechy, zdolności (podmiotowość prawną, zdolność prawną i sądową, majątek własny)oznaczonej grupie osób tworzących jednostkę organizacyjną, która działa poprzez określone osoby, Cechy, zdolności bez podmiotu są abstrakcją.
 Z definicji spółdzielni wynika jasno: podmiotem zrzeszenia tworzącego spółdzielnię są członkowie sp-ni.  Lub mówiąc inaczej; ogół członków spółdzielni jest spółdzielnią. Podmiotem spółdzielni z pewnością nie jest zarząd  Członkowie Zarządu to pracownicy sp-ni, zatrudnieni na podstawie umowy o pracę lub powołania przez Radę Nadzorczą. Nie muszą być członkami sp-ni.
Byt zwany sp-nią, odrębny od członków sp-ni czyli swego podmiotu ludzkiego, w świecie rzeczywistym nie istnieje. Taki byt to fikcja,  urojenie. Ale ten bezcielesny urojony twór, spółdzielnia odrębna od członków spółdzielni uznawana jest za właściciela naszego majątku! Mimo zapisu art.3 ustawy Prawo Spółdzielcze; „Majątek spółdzielni jest prywatną własnością członków spółdzielni”. Nie odwrotnie... Ale właśnie dobro tego urojonego tworu   mają na względzie nasi decydenci i wymiar sprawiedliwości. Widać to nie tylko na przykładzie wskazanego wyżej uzasadnienia wyroku TK i opinii KRS.
Czemu służyły wieloletnie  manipulacje pojęciami ? Ograbieniu nas z majątku stworzonego w ramach spółdzielni ! Przy pomocy „prawa”!.
W czasie rządów PO przygotowano 3 projekty ustaw o spółdzielniach mieszkaniowych .Jeden „lepszy” od drugiego. Ostatni, zawarty w druku sejmowym nr 819, opracowany pod kierownictwem poseł Lidii Staroń, to najkrócej mówiąc szczegółowy scenariusz ograbienia nas z majątku stworzonego naszymi nakładami w ramach spółdzielni mieszkaniowych.
Grabieżcami są: Skarb Państwa, jednostki samorządu terytorialnego oraz niezidentyfikowane „inne osoby fizyczne i  prawne”. Z wykorzystaniem sądów...Kiedy zabrakło podstawy prawnej do działania to ją wymyślono jak np. przejmowanie gruntów przez „przemilczenie”.
Grabieżca stawał się właścicielem budynku. W ciągu roku członkowie spółdzielni tracili członkostwo i prawa spółdzielcze do lokali - pozostawała spółdzielnia widmo, właściciel naszego majątku – ale lokatorzy  mieli z własnych dochodów pokrywać  zobowiązania finansowe właściciela. Jak nie będą mieli z czego, to można wyrzucić ich na bruk...Gotowano nam los jaki mają lokatorzy reprywatyzowanych przedwojennych kamienic.
Zadbano również o „bezpieczeństwo” prezesów spółdzielni. Posłowie PO znieśli art.267 Prawa Spółdzielczego nakładający odpowiedzialność zarządu za działania na szkodę spółdzielni. Wprowadzili § 4a do art.296 Kodeksu Karnego  Z mocy § 4a art.296 KK osoby prowadzące na podstawie ustawy sprawy majątkowe innych osób, nie będą ścigane z urzędu za krzywdy wyrządzone osobom prywatnym a tylko na żądanie tych osób. W polskiej rzeczywistości oznacza to, że nie będą ścigane w ogóle..
I już wiadomo dlaczego zarządy  podsuwają do podpisania nieważne akty notarialne, notariusze ich nie odrzucają,  sądy nie dostrzegają bezprawia a ustanowienie własności odrębnej to fikcja...Nie możemy przecież uszczuplić majątku grabieżcy...
To chyba jedyny w cywilizowanym świecie przypadek, kiedy państwo razem z gangsterami chce pozbawić dachu nad głową miliony obywateli kradnąc ich dorobek przy pomocy  stworzonego w tym celu „prawa”.
Zorganizowano nawet tzw. wysłuchanie publiczne. Przyznam, że włos jeżył się na głowie kiedy członkowie spółdzielni powtarzali oficjalną , propagandową opinię jakoby była to nowoczesna, dobra ustawa.
Dziś, kiedy widzę protestantów domagających się państwa prawa zadaję sobie pytanie czy aby na pewno wiedzą  jak wyglądało to „państwo prawa” pod rządami PO?  Czy są tylko marionetkami w rękach cwaniaków realizujących własne cele?
 Z pewnością nie jestem „twardym” fanem PiS , ale jest jedyną partią, która wprowadziła do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych  korzystne dla nas zapisy.. I jedyną partią, która ma  odwagę  czyścić stęchłe bajoro jakim jest  polska  pokomunistyczna rzeczywistość.
Stworzyliśmy własnymi kosztami ogromny majątek. Najwyraźniej są tacy , którzy  nie tylko przedwojenne kamienice chcą „reprywatyzować”.Kim są?
W latach 2002 i 2005 zostałam zmuszona do „sprzedania” za śmieszną cenę dwóch nieruchomości. Skromnych ale dla mnie stanowiły dorobek życia. „Dowodził” pułkownik WSI. Już w 2002r usłyszałam ,że mieszkanie też oddam...
Jak szybko sprawdzić czy  rzeczywiście uzyskaliśmy własność odrębną? Do aktu notarialnego powinien być dołączony załącznik; rzuty odpowiednich kondygnacji  budynku z zaznaczonymi na nich powierzchniami lokalu i pomieszczenia przynależnego do lokalu, dla których jest ustanawiana własność odrębna. (art.2p.5 ustawy o własności lokali)
Brak  takiego załącznika wskazuje na nieprawidłowości. Fikcyjnych powierzchni nie da się umieścić na rzutach kondygnacji. Nawet analfabeta  to zauważy.
Poza tym, grunty przynależne do budynku również są współwłasnością więc akt notarialny powinien podawać również powierzchnię gruntów wyodrębnianą  wraz z lokalem.
Pozostanie przy prawie spółdzielczym do lokalu jest jeszcze groźniejsze; w 2002r SLD wprowadziło do ustawy o sm, zapis art.16ust.1 i art.1718ust.1,na mocy których odpowiadamy nieruchomościami  za długi spółdzielni  narobione przez zarząd. W myśl zasady;  „kowal ukradł, Cygana powiesili.”I to  się dzieje...
Jak grabieżca już  dostanie budynek rozprawi się z tymi, którzy sądzą ,że są właścicielami swoich lokali. Tylko dokumentów potwierdzających ich prawo do lokalu nie mają...
Nie  wolno tego lekceważyć... Mamy to, na co się godzimy.

                                                               Małgorzata Solarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz