4 sierpnia 2016

Trybunał Konstytucyjny radzi jak złamać prawo

Prezes Trybunału Konstytucyjnego radził jak łamać prawo. Sprawę opisuję Stanisław Janecki w wpolityce.pl. Poniżej obszerne fragmenty.
W poniedziałek 1 sierpnia prezes Andrzej Rzepliński zarządził, aby sędziowie Trybunału Konstytucyjnego przerwali urlopy i przybyli na naradę. Ci nie bardzo chcieli wracać do Warszawy na podstawie nieformalnego zaproszenia prezesa TK, więc zarządził on powrót powołując się na kodeks pracy. I godząc się tym samym na zwrot kosztów, ale przecież to nie jego pieniądze. A to spore sumy, gdyż np. sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka spędzała urlop we Włoszech. Przyleciała 2 sierpnia, a 4 sierpnia ma wracać do Włoch. W naradzie 3 sierpnia nie uczestniczyli sędziowie Julia Przyłębska i Zbigniew Jędrzejewski, co nie przeszkadza prezesowi Rzeplińskiemu, żeby uczestniczyli oni w posiedzeniu (w składzie dwunastoosobowym). Zresztą, kiedy prezes TK wzywał sędziów do powrotu z urlopu, w trybunale nie było nawet jeszcze wniosków skarżących ustawę, ale prezes trafnie antycypował, że takie wpłyną. I wpłynęły.
Nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym została przyjęta przez parlament 22 lipca 2016 r., zaś prezydent Andrzej Duda podpisał ją 30 lipca 2016 r., po czym 1 sierpnia 2016 r. została opublikowana. W życie ma wejść 14 dni od momentu publikacji... .Prezes Andrzej Rzepliński uważa nową ustawę o TK za zło wcielone. Głównym powodem jest to, że znosi ona przepisy przyjęte 25 czerwca 2015 r., a ta z kolei ustawa jest wiekopomnym dziełem samego Andrzeja Rzeplińskiego, wzorcem z Sevres... Nowa ustawa nie tylko dlatego jest zła, że to zamach na pomnik legislacyjny, ale też zawiera bardzo wiele przepisów pochodzących z ustawy z 1 sierpnia 1997 r. Jeśli nowa ustawa ma się okazać w całości niekonstytucyjna, do czego Andrzej Rzepliński nieuchronnie zmierza i chce, by TK stwierdził to już za kilka dni, okazałoby się, że przez 18 lat trybunał orzekał na podstawie przepisów ustawy sprzecznej z konstytucją.
Aby nie dopuścić do wejścia w życie nowej ustawy, prezes Rzepliński chce, by trybunał orzekł to w okresie vacatio legis. Problemem jest to, że nie może tego zrobić na jawnej rozprawie, gdyż nie pozwala na to nawet pomnikowa ustawa z czerwca 2015 r. (art. 82 ust. 2).Wyznacza ona termin dwóch miesięcy dla uczestnika postępowania na przedstawienie swego stanowiska. Wprawdzie jako prezes TK Andrzej Rzepliński może w uzasadnionych przypadkach ten termin skrócić, ale pomnikowa ustawa przewiduje, że od zawiadomienia o rozprawie do jej przeprowadzenia musi być zachowany termin 14 dni (art. 87 ust. 1). I tego w żaden sposób nie da się ominąć, tym bardziej że pisma o zajęcie stanowiska prezes wysłał 2 sierpnia, a termin odesłania wyznaczył na 8 sierpnia. W związku z tym Andrzej Rzepliński postanowił wszystko przeprowadzić na posiedzeniu niejawnym, które ma się rozpocząć 9 sierpnia. Projekt orzeczenia ma być gotowy już 8 sierpnia (choć dopiero wtedy mija termin nadsyłania stanowisk uczestników postępowania, zresztą wzięty z sufitu), zaś orzeczenie, tym razem publiczne, powinno nastąpić w czwartek 11 sierpnia. Sędzią sprawozdawcą będzie Andrzej Wróbel, wybrany do TK z rekomendacji SLD.
Postawienie na posiedzenie niejawne daje prezesowi Rzeplińskiemu trochę większe możliwości, ale nie do końca. Muszą być bowiem spełnione dwie przesłanki wynikające z art. 93 pomnikowej ustawy: pisemne stanowiska uczestników postępowania oraz pozostałe dowody zgromadzone w sprawie stanowią wystarczającą podstawę do wydania orzeczenia lub sprawa dotyczy zagadnienia prawnego, które zostało wystarczająco wyjaśnione we wcześniejszych orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego. Pierwsza przesłanka jest nierealna do spełnienia, gdyż stanowisk uczestników w spodziewanym czasie nie będzie. Druga przesłanka też nie zachodzi, a to z tego powodu, że rozpatrywana ma być całkiem nowa ustawa o TK, która nigdy nie była zaskarżona do trybunału, zatem nie była też przedmiotem jego orzekania.
We wtorek 2 sierpnia w gabinecie prezesa Rzeplińskiego radzono nad kłopotami z nową ustawą w oryginalnym gronie. Radzili prezes Andrzej Rzepliński, wiceprezes Stanisław Biernat oraz poseł PO i były minister sprawiedliwości Borys Budka. Ten ostatni przyszedł do trybunału, żeby złożyć wniosek o rozpoznanie niekonstytucyjności nowej ustawy, a przy okazji wpadł na herbatkę do prezesa. A potem (3 sierpnia) ujawnił publicznie informacje, które mógł znać tylko od prezesa Rzeplińskiego i mógł się tego dowiedzieć właśnie podczas tej herbatki. W gronie trzech mędrców wykoncypowano, że trzeba uznać kwestię nowej ustawy za zbadaną, ponieważ TK wydał wyroki w sprawie ustawy z 25 czerwca 2015 r., co ma być tożsame z zajmowaniem się ustawą z 22 lipca 2016 r. Ten „myk” ma pozwolić na orzeczenie niekonstytucyjności nowej ustawy w ekspresowym tempie i nie dopuścić, by była ona podstawą orzekania oraz organizacji pracy trybunału. Tyle tylko, że takiej tożsamości nie można stwierdzić, choćby dlatego, że niektóre instytucje przywołane w ustawie są całkiem nowe, nieznane polskiemu systemowi prawnemu, a przez to nigdy niebędące przedmiotem orzekania. Chodzi np. o mechanizm dwukrotnego odwlekania wydania orzeczenia na wniosek czterech sędziów czy mechanizm przenoszenia sprawy na pełny skład na wniosek trzech sędziów TK.
Prezes Rzepliński podczas konsultacji przekonywał sędziów TK, że powinno się odrzucić całość ustawy z 22 lipca 2016 r., a nie tylko część jej przepisów. Nie wiadomo, ilu sędziów dało się do tego przekonać. Nie wiadomo też, co w tej sytuacji zrobi parlamentarna większość PiS oraz rząd. Andrzej Rzepliński chce przecież złamać ustawę, którą uważają oni za w pełni zgodną z prawem i konstytucją, np. odmawiając powołania wskazanego w ustawie trzynastoosobowego składu orzekającego. Jeśli sędziowie TK przyjmą punkt widzenia swego prezesa, złamią też pomnikową ustawę z czerwca 2015 r., którą Andrzej Rzepliński uważa za obowiązującą i wręcz genialną. Nie wspominając o tym, że nie ma żadnych przesłanek i podstaw do orzekania na posiedzeniu niejawnym.
W dodatku Andrzej Rzepliński przyjął wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich skarżący nową ustawę o TK, choć nie jest na nim podpisany Adam Bodnar. Wniosek podpisał zastępca rzecznika Stanisław Trociuk - z upoważnienia, co jest w oczywisty sposób niezgodne z konstytucją i kompromituje prezesa Rzeplińskiego jako jej strażnika. Konstytucyjne uprawnienie do składania wniosków skarżących ustawę ma wyłącznie rzecznik i nie może tego scedować na zastępcę, sprzątaczkę czy kierowcę. Konstytucja takiej osoby jak zastępca rzecznika w ogóle „nie widzi”. Co oznacza, że TK nie ma prawa takim wnioskiem Rzecznika Praw Obywatelskich się zajmować.
Wszystko wskazuje na to, że prezes Rzepliński oraz zgodni z nim sędziowieTK doprowadzą do ogłoszenia 11 sierpnia 2016 r. „orzeczenia” o niekonstytucyjności nowej ustawy, choć zrobią to wbrew przepisom i w trybie, jakiego nie mają prawa zastosować. Ale uznają to za prawomocne i będą się domagać publikacji tego „orzeczenia”, co oznacza kolejną fazę kryzysu wokół TK. I o to chodzi Andrzejowi Rzeplińskiemu oraz parlamentarnej opozycji, by tego króliczka nieustannie gonić...

1 komentarz:

  1. Trybunał konstytucyjny występujący jako kreator prawa, a nie instytucja, która ocenia zgodność z prawem.... kto by to przewidział...

    OdpowiedzUsuń