31 maja 2016

Wspomnienie o Tadeuszu Buranowskim - czyli o weteranach walki o Niepodległość w III RPRL

Pogrzeb Tadeusza Buranowskiego odbędzie się w środę 1 czerwca  o godz. 12.00 Kościół pod wezwaniem św. Mateusza w Czeladzi ul. Powstańców Śląskich 34. Tadeusza odprowadzimy na cmentarz przy ul. Nowogrodzkiej.


Wspomnienie  Tadeusza Buranowskiego                              
Dowiedziałem się o Jego istnieniu zanim spotkaliśmy się osobiście. Tadeusz był w roku 1981 uosobieniem istnego diabła wcielonego dla komunistycznej propagandy RTV i „Trybuny Robotniczej” w województwie Katowickim. Tadeusz miał w zgodnym przekazie władz PRL-u „dowodzić bojówką ekstremistów z Solidarności i KPN” terroryzując spokojnych towarzyszy pracy socjalistycznej…
Dokładnie pamiętam reportaż w reżimowej Telewizji mówiący o nielegalnym plakatowaniu i napaści cyt: bojówki Buranowskiego na… funkcjonariuszy MO!
Prawda była rzecz jasna odmienna, faktów nie poznaliśmy ale to jedno było pewne: przywódca jawnej „antysocjalistycznej bojówki” musiał to być człowiekiem bardzo, bardzo odważnym. 
Zobaczyłem Tadeusza na katowickim rynku gdy podczas „karnawału Solidarności” uruchomił  pierwszy publiczny tj. samochodowy punkt kolportażu prasy niezależnej m.in. rozdając broszury o sowieckiej zbrodni Katyńskiej. Szef regionu Śląsko – Dąbrowskiego NSZZ Solidarność  Andrzej Rozpłochowski utworzył z pomocą niezmordowanych sióstr Kawalec szeroką sieć kolportażu prasy i książek po zakładach pracy. Tadeusz sięgnął jeszcze dalej w morze czerwonego kłamstwa, wystawił jawny punkt antykomunistycznej bibuły, „księgarnię na kółkach” w samym sercu strategicznego województwa.
Na odpowiedz pachołków Moskwy nie trzeba było długo czekać:  20 października 1981 roku liczni SB-mani oraz funkcjonariusze MO postanowili zlikwidować wyspę wolnego słowa i zaatakowali punkt kolportażu bibuły na katowickim rynku. Napadnięty Tadeusz Buranowski dzielnie się opierał, zamknięty w samochodzie, zyskał trochę na czasie tak by poprosić przechodniów o zawiadomienie Zarządu Regionu „Solidarności”. Został wywleczony przez tajniaków: skopany, skuty i zawieziony na komendę milicji. Wieść o jego zatrzymaniu lotem błyskawicy obiegła region i w kilkanaście minut wielu działaczy zostało powiadomionych „pocztą” alarmową opozycji i w ten sposób także ja, 16 letni uczestnik organizacji młodzieżowej KPN zostałem ściągnięty na katowicki rynek.  Tu uformował się spontaniczny wiec ludzi oburzonych bandycką napaścią „nieznanych sprawców” i  likwidacją „ruchomej księgarni opozycji”. Komunikacja w centrum miasta została sparaliżowana, w efekcie masowo dołączali się kolejni mieszkańcy. Zgromadziło się  około trzech tysięcy ludzi, którzy w pochodzie przeszli pod komendę MO zlokalizowaną na pobliskiej ulicy Pocztowej. Domagaliśmy się natychmiastowego uwolnienia Tadeusza Buranowskiego. Milicjanci nie chcieli rozmawiać i zabarykadowali się. Manifestanci zaczęli wznosić okrzyki „pachołki Moskwy”, uwolnić więźniów politycznych, dość cenzury! Doszło do pierwszych rozmów SB-manów z przedstawicielami Zarządu Regionu, jednak bez rezultatu, gdyż chodziło rzekomo o „poważne przestępstwo kolportażu nielegalnych antyradzieckich wydawnictw”.  Przyjechały milicyjne nyski ze wsparciem dla funkcjonariuszy. Zebrani zablokowali te samochody i przewrócili nyskę pod komisariatem gołymi rekami tak, że stanęła na dachu „kołami do góry”.  Tłum zaczął się coraz bardziej niecierpliwić i w ruch poszły kamienie, setki kamieni, kostki brukowej (zastanawiałem się zawsze skąd ludzie znaleźli tyle kamieni na tej całkowicie asfaltowej ulicy) w efekcie po 10 minutach w komendzie nie pozostała ani jedna cała szyba… Ktoś zapowiedział spuszczenie benzyny z milicyjnych radiowozów grożąc ich podpaleniem.
W efekcie spanikowani SB-mani wypuścili zatrzymanego na innej komendzie Tadeusza Buranowskiego w kilka chwil. Tak dzięki pomysłowości, wytrwałości, determinacji i niezłomności Tadeusza stoczyliśmy tamtą zwycięską batalię o wolne słowo.
Wtedy uzmysłowiliśmy sobie w Katowicach (nazywanym nieprzypadkowo Stalinogrodem) jaką siłą dysponuje zorganizowane społeczeństwo i kompletną bezradność totalitarnej władzy.
Oczywiście Tadeusz Buranowiski ma nie tylko tę osobistą (i wielu innych) historię.
Tadeusz urodził się na kresach wschodnich II Rzeczpospolitej, przyjechał z Borysławia do Gliwic w ramach ostatnich repatriacji. Pracował jako spawacz w Hutniczym Przedsiębiorstwie Remontowym w Gliwicach. W  pamiętnym Sierpniu 1980 roku uczestniczył w zwycięskim  strajku w Hucie Katowice.  Założyciel i wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w swoim HPR. Od 1981 roku szef Komisji Rewizyjnej Gliwickiej Delegatury MKZ Katowice.  Dzięki nawiązaniu kantaku z łódzką strukturą KPN (A. Ostoja-Owsiany) wstąpił do Konfederacji Polski Niepodległej. W lipcu 1981  wybrany przez Walne Zebranie Delegatów NSZZ „S” Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, do władz Zarządu Regionu na stanowisko członka Prezydium odpowiedzialnego za informację. Zorganizował wpierw zwyczajną grupę plakatującą miasta śląska i zagłębia z rożnymi apelami Solidarności i opozycji. Przeszkolił również grupy działaczy KPN i Solidarności z innych regionów m.in. z Warszawy (z Komitetu Katyńskiego).
Mnie głęboko wryły się w pamięć wiszące na mieście w okresie „karnawału Solidarności” karykatury „niedźwiedzia” tj. Breżniewa z Wolnego Związkowca oraz liczne plakaty na 17 września i 11 listopada 1981 roku gdzie sierp i młot podawał sobie rękę ze swastyką. Władze systematycznie  zrywały te plakaty ale nie bardzo mogły nadążyć a pomysłowy Tadek nakleił je dodatkowo na dworcach PKP na niezmywalne szkło wodne! Tysiące ludzi jadących pociągami czytało te strzępy gazetek ściennych i zamalowywane plakaty dosłownie z wypiekami na twarzy. Głód wolnego słowa znów pokazał swoja siłę.  Wściekłość SB-manów, PZPR-owców i ORMO-wców nie miała granic. Stąd wynikała właśnie ta intensywna kampania szkalowania „bojówki Buranowskiego” w oficjalnej propagandzie władz PRL.  4 grudnia 1981 roku w ogólnopolskiej TV PRL podano nawet, iż „grupa Buranowskiego” terroryzowała podczas plakatowania funkcjonariuszy MO i SOK-istów na dworcu PKP Chorzów-Batory. Reżimowy spiker propagandzista poinformował naród, iż terroryści z bojówki Buranowskiego jednemu umundurowanemu funkcjonariuszowi władzy ludowej założyli nawet na głowę wiadro z klejem…  Osobiście wydawało mi się to bardzo przemawiające do wyobraźni i cokolwiek malownicze!
13 grudnia ten festiwal wolności został brutalnie przerwany stanem wojennym. Jedną z pierwszych osób pozbawionych wolności był właśnie Tadeusz Buranowski, przy okazji bestialsko pobity przez SB-manów i ZOMO-wców.  Sam towarzysz Jaruzelski w swoim sławetnym przemówieniu powtarzanym w kółko w telewizji tłumaczył, iż musiał wypowiedzieć wojnę narodowi gdyż stabilizacji PRL-u zagrażały grupy terrorystyczne ekstremistów z Solidarności i KPN-u…
Tadeusz Buranowski został internowany w wiezieniu Zabrze-Zaborze, a następnie osadzony do końca 1982 roku w Nowym Łupkowie, w celi z Tadeuszem Jedynakiem - sygnatariuszem porozumień sierpniowych z Jastrzębia. W czasie internowania funkcjonariuszka SB dokonała bezprecedensowej odmowy widzenie Tadeuszowi z małoletnią córką. Władza trzymała go pod kluczem jak długo się tylko dało, wyszedł na wolność jako jedni z ostatnich.
Dalej uczestniczył w pracy konspiracyjnej szkoląc m.in. drukarzy oraz w naszych demonstracjach: 3 majowych, 11 listopada czy 16 grudnia w rocznicę pacyfikacji  KWK Wujek.
Na  roku 1990 jego działalność niepodległościowa oczywiście się nie zakończyła. A mogła.
Tadeusza dopadła bowiem ciężka, śmiertelna choroba. Dzięki udanej operacji onkologicznej i wsparciu licznego grona przyjaciół, a przede wszystkim wspaniałej żony Teresy był z nami jeszcze wiele lat. Nie uciekł w prywatność, nie wymawiał się ciężkim stanem własnego zdrowia i dramatyczną chorobą córki (co byłonastępstwem jej traumatycznych przeżyć stanu wojennego). Zawsze gdy tylko mógł uczestniczył w okolicznościowych spotkaniach i pracach organizacji weteranów zmagań z komuną np. w IPN czy w stowarzyszeniu Eugeniusza Karasińskiego.
Często dzwonił, doradzał, żywo interesował się bieżąca walką.
Odmówił oczywiście przyjęcia odznaczenia od B.Komorowskiego, który na czele oddziałów ZOMO w 1989 r. osobiście pacyfikował w Katowicach akcję KPN pt.„sowieci do domu”.
Tadeusz doczekał na szczęście dobrej zmiany i odznaczenia Krzyżem Wolności i Solidarności  od Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Tadeusz stoczył też w ostatnich latach znamienną batalię z sądami III RPRL o rehabilitację za przestępcze represje SB, MO, prokuratury, służby więziennej itp. komunistycznych zbrodniarzy. Byliśmy z liczną grupą Niezłomnych na Jego procesach rehabilitacyjnych i zapamiętałem jak prokurator naigrywała się z jego „łamania ówcześnie legalnego prawa Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”.  Oczywiście żaden z jego oprawców nie został ukarany, a wręcz przeciwnie typy te nadal deprawują kolejne pokolenia funkcjonariuszy. Niestety nie-zdekomunizowani sędziowie z nieukrywaną pogardą i szyderstwem zasądzili mu także w ramach „rekompensaty” 24 tysiące złotych  zadośćuczynienia za bestialskie pobicie i za rok nielegalnego uwięzienia!   Warto wspomnieć na marginesie, iż urzędnikowi z Częstochowy ten sam katowicki sąd za rok pozbawienia wolności w luksusowych warunkach III RP (adwokat, ciepła woda, uczciwy proces) przyznał ponad milion złotoch zadośćuczynienia !
Są równi i równiejsi…  Nie przypadkiem piszę tu o pieniądzach w kontekście postawy władz administracyjnych i sądowniczych III RP. Tadeusz potrzebował ich na leczenie. Typowe, niewygórowane cenowo leki. W ostatnich miesiącach Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych przyznał mu wsparcie na opiekę zdrowotną. Dotacja przyznawana maksymalnie na cały rok starczyła tu zaledwie na miesiąc!  Taki jest realny wymiar wsparcia pomimo art. 19 Konstytucji, który mówi o obowiązku roztaczania opieki państwa nad bojownikami zmagań o Niepodległość.

Spij Kolego w ciemnym grobie,
Niech się Polska przyśni Tobie!

/-/  Adam Słomka

p.s. przykład Tadeusza nie poszedł na marne, ruszyłem w 1987 roku Jego tropem  na ten sam katowicki rynek by walczyć o wolność słowa i zgromadzeń, by prowadzić tam pierwsze jawne i coraz liczniejsze wiece opozycji, by rozdawać bibułę…   



30 maja 2016

Linia podziału - Internetowy Kabaret Małgorzaty Todd

Szanowni Państwo!

    Czy da się stwierdzić na czym polega podział między naszymi a obcymi? Mam tu na myśli podział panujący w Polsce, na zwolenników zmian i ich przeciwników. Szczególnie przykre są podziały w rodzinach – na „Mohery”, jak pogardliwie nazwał Tusk swoich przeciwników, oraz na „Lemingów” spod znaku KOD-u, PO, Nowoczesnej, czy dewiantów wszelkiej maści spod tęczowego sztandaru.

    Jedna strona pomawia drugą o głupotę i niedoinformowanie. Z tą informacją, to jest jednak tak, że każda ze stron czerpie wiadomości tylko ze źródeł sobie bliskich, które utwierdzają je w słuszności własnych poglądów.

    Na czym więc polega zasadnicza różnica? Myślę, że w uproszczeniu na stosunku do prawdy. W mojej rodzinie jest jedna kłamczucha i parę osób, którym ta jej cecha nie przeszkadza. Kiedy dochodzi do konfrontacji, nigdy nie wiedzą komu powinni wierzyć. Tak się też składa, że ta sama część naszej rodziny czerpie wiedzę o świecie z TVN-u, POLITYKI i podobnych gadzinówek. Są odporni na rzeczowe argumenty, a kierowanie się logiką uważają za zbędne obciążenie. Takie nastawienie pozwalało im na w miarę wygodne życie w PRL-u i w PRL-u bis. Dopiero ludzie domagający się prawdy zagrozili ich błogostanowi.

 

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd


PS. Zdarzają się jednak masochiści. Pewien ordynarny przygłup zamiast się po prostu wypisać, usiłuje mi ubliżać, nie wiedząc że nie mam zwyczaju czytać niczego co zawiera wulgaryzmy.  Ciekawe, kto kogo przetrzyma.

Od 4 do 6 złotych za polskie truskawki

W sklepach i targowiskach od wielu dni pojawiły się truskawki, nie te hiszpańskie lub tureckie, nafaszerowane chemikaliami, ale prawdziwe polskie. Początkowo ceny odstraszały po kilkanaście złotych kilogram, w zeszłym tygodniu jeszcze były za 8-10 zł, a dzisiaj proszę na targowiskach już można znaleźć za 4 do 6 złotych kilogram (średnio 5-5,5 zł/kg). Portal Sadyogrody.pl twierdzi, że poziom cenowy truskawek w czerwcu będzie analogiczny do ubiegłego roku. Poziom cen truskawek w tym sezonie będzie uzależniony od wielkości ich produkcji w Polsce, która jest liczącym się producentem truskawek w Unii Europejskiej – drugim, po Hiszpanii – ze zbiorami na poziomie ok. 200 tys. ton rocznie - czytamy na stronach portalu - Według danych GUS kwietniowe przymrozki nie spowodowały istotnych uszkodzeń na plantacjach tych owoców, w maju nie wystąpiły również szkody w uprawach w Polsce… truskawek w tym roku nie zabraknie, a ich cena nie będzie wysoka. Dodatkowo, wpływ na cenę truskawek będzie miała sytuacja w sektorze przetwórczym. Szacuje się, że w Polsce ok. 60-70 proc. zbiorów tych owoców trafia każdego roku do przetwórstwa (głównie do produkcji mrożonek i soków). Kolejnym czynnikiem, wpływającym na ceny truskawek w 2016 r. będzie popyt na rynkach eksportowych. Rynek tych owoców w minionym roku znajdował się pod silnym oddziaływaniem rosyjskiego embargo. Polski eksport truskawek, który w ostatnich latach rozwijał się dość dynamicznie głównie ze względu na wzrost sprzedaży na rynek rosyjski, w 2015 r. zmniejszył się o blisko 17 proc. w stosunku do 2014 r. … Obowiązujący wciąż zakaz będzie prawdopodobnie działał w kierunku spadku cen truskawek także w 2016 r.

29 maja 2016

Rosja przygotowuje się na atak niewidzialnych samolotów?

Jak informuje Defense24.pl - Rosja przygotowuje się na atak niewidzialnych samolotów i choć jest w tym trochę przechwałek, tym niemniej jest to kolejny element zbrojenia się i wywarcia jakiejś formy psychologiczno-wojskowego nacisku wobec państw naszego regionu. Defense24 informuje m.in. że Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o dostarczeniu do Zachodniego Okręgu Wojskowego zmodernizowanego radaru 55Ż6U „Niebo-U”, mającego mieć zdolność do wykrywania samolotów bojowych wykonanych w technologii stealth. W rzeczywistości dostarczono stację 55Ż6UM „Niebo-UM”.

Wprowadzony do służby w 1995 r. radar „Niebo-U” (55Ż6U, na zdjęciu, fot. www.nitel-oao.ru) to nowa wersja opracowanej w latach osiemdziesiątych stacji radiolokacyjnej „Niebo” (55Ż6). Oba te urządzenia zaprojektowano w Federalnym Centrum Naukowo Produkcyjnym NNIIRT („Niżegorodskij naućno-isliedowatielskij instytut radiotechniki”) w Niżnym Nowgorodzie. W 2011 r. rozpoczęto program modernizacyjny, który zakończył się opracowaniem stacji oznaczono jako 55Ż6UM, wdrożonej następnie do produkcji w 2016 r. w Niżnogodzkich Zakładach Telewizyjnych. W maju 2016 r. radar przyjęto na uzbrojenie i przekazano do jednego z pododdziałów radiotechnicznych Zachodniego Okręgu Wojskowego.
Główną cechą radarów rodziny „Niebo” jest zdolność do wykrywanie obiektów powietrznych o bardzo małej skutecznej powierzchni odbicia. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu bardzo długich fal radiolokacyjnych (jest to to tzw. radar VHF), których najczęściej nie uwzględnia się przy konstruowaniu nowych samolotów oraz powłok i osłon pochłaniających promieniowanie elektromagnetyczne.


Wybór pasma VHF ma również swoje wady. Przede wszystkim dla zachowania akceptowalnej rozróżnialności radary „długofalowe” muszą mieć bardzo rozbudowane systemy antenowe. W przypadku rosyjskich stacji mają one ogromne rozmiary, ponieważ Rosjanie w jednym kompleksie i na tej samej platformie obrotowej umieścili anteny wysokościomierza VHF (dolny system antenowy rozbudowany w poziomie – składający się z ze 162 dipoli w układzie: 27 x 6) i odległościomierza VHF (górny system antenowy rozbudowany w pionie– składający się ze 144 dipoli w układzie: 6 x 24). Całość ma więc wysokość 43 m.
W ten prosty sposób Rosjanie utworzyli radar trójwspółrzędny reklamując go dodatkowo jako urządzenie z fazowaną anteną ścianową. Jest to o tyle nieścisłe, że w rosyjskim systemie antenowym nie można zmieniać elektronicznie kształtu wiązki, jak również sterować jej położeniem zależnie od sytuacji i potrzeb. Pomiar odległości i kąta azymutu odbywa się poprzez mechaniczny obrót anteny poziomej, a kąta elewacji poprzez zmianę częstotliwości wewnątrz impulsu (wraz ze zmianą częstotliwości zmienia się również położenie w wysokości wiązki antenowej).
Pomimo tych ogromnych rozmiarów systemu antenowego dokładność stacji jest niewielka: rozróżnialność w odległości to nawet 800 m, a w wysokości to w najlepszym wypadku 500 m. Dodatkowo, informacja odnawiana jest co 10 sekund, natomiast do obsługi podczas jednej zmiany potrzeba aż trzech operatorów (pomimo reklamowanej automatyzacji).
Rosjanie twierdzą, że przekazany radar jest urządzeniem mobilnym, ale według dostępnych danych sam rozkładany, ogromny zespół antenowy jest przewożony na trzech półciężarówkach. Do tego należy jeszcze doliczyć pojazd dowodzenia i kontroli oraz pojazdy zabezpieczające (w tym własną stację zasilającą na oddzielnym pojeździe oraz przyczepę z okablowaniem łączącym poszczególne elementy składowe radaru). Zestaw składa się więc z minimum sześciu samochodów, a etatowa obsługa potrzebuje na rozwinięcie stacji minimum 22 godziny.
Strona rosyjska wskazuje, że nowe urządzenie może wykrywać różnego rodzaju cele powietrzne – w tym małe i lecące z prędkością ponaddźwiękową obiekty balistyczne na odległości do 600 km. Może też namierzać stacje zakłócające przeciwnika.
Według oficjalnych danych radar „Niebo-UM” jest w stanie wykrywać obiekty o skutecznej powierzchni odbicia 2,5 m2 na odległości 65 km (na pułapie 500 m), 310 km (na pułapie 10000 m) i 400 km (na pułapie 20000 m). W przypadku ponaddźwiękowych pocisków o skutecznej powierzchni odbicia 0,9 m2 wykrycie jest zapewnione do odległości 250 km (na pułapie 10000 m) i 300 km (na pułapie 20000 m).

Humor: Prezes TK - Istnienie Polski jest niezgodne z konstytucją

z facebook'a

KOD KODowi nierówny?

W mainstreamowych mediach cały czas lansowany jest Komitet Obrony Demokracji kierowany przez Mateusza Kijowskiego. Mało kto jednak zwraca uwagę, że nie ma jednego KODu tylko dwa, jeden kierowany przez pierwszego alimenciarza RP (Kijowskiego), ale też drugi - Komitet Obrony Demokracji przed PISem (KOD PP). Jak twierdzą odeszli w marcu z KODu powodu różnic poglądowych, negują przywództwo Kijowskiego. 28 maja zorganizowali pikietę pod siedzibą prezydenta RP na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Spróbowaliśmy wygoogle'ować informację z mainstreamowych mediów na ten temat. I nic. Jak widać nawet KODy nie są równe w przestrzeni publicznej, ten właściwy Kijowskiego zasługuje na reklamę przy każdej okazji, ten drugi – już nie.

Co prawdę brak reklamy KOD PP nas nie martwi, wszak oba KODy są siebie warte, żądają trwania systemu, który do tej pory funkcjonował, czyli systemu nieprawidłowości, na straży którego stał m.in. Trybunał Konstytucyjny, ale powyższa sytuacja doskonale pokazuje iż mediom mainstreamowym nie zależy na tzw. propagowaniu "sprawy", a jedynie na politycznym lansowaniu jednego z aktorów politycznych.

28 maja 2016

Jakie wiatry będą wiały nad kabacką spółdzielnią?

Otrzymaliśmy mailem informację nt. zmian w spółdzielni na Kabatach. Nie oceniamy konkretnego tego przypadku, ale czas najwyższy by w spółdzielniach wybrać prawdziwych menedżerów dbających o grosz spółdzielni, a nie tylko o interes administracji.

W nocy z 1 na 2 kwietnia br. Rada Nadzorcza SMB Osiedle Kabaty odwołała prezesa Andrzeja Gawlika. Decyzja nie była jednogłośna. 4 członków rady nie chciała odwołania. Sam prezes decyzją rady był zaskoczony.

Czy nadszedł czas, kiedy nareszcie pozbywamy się prezesów nieudaczników, którzy doprowadzili do olbrzymiego zadłużenia spółdzielni? Prezesów, dla których najważniejsza była zieleń utrzymywana za miliony złotych, dostawcy produktów oferujący najwyższe ceny, pracownicy spółdzielni z ich związkami zawodowymi i wiecznymi podwyżkami, a nie właściciele spółdzielni, czyli spółdzielcy?

Najbliższe miesiące pokażą jakie wiatry będą wiały nad kabacką spółdzielnią. Niedługo zobaczymy, czy nowy prezes wybrany zostanie dlatego, że zna prawo spółdzielcze i ma zawód „prezes spółdzielni” czy będzie to prawdziwy menadżer z wizją wyprowadzenia spółdzielców z bardzo trudnej sytuacji finansowej.

Robert Grudziński
Mieszkaniec SMB Osiedle Kabaty

Trybunał Konstytucyjny chce dodatkowy milion złotych, by móc dalej wydawać na różne imprezy

Kilka dni temu prezes Trybunału Konstytucyjnego zwrócił się do premier Beaty Szydło o dodatkowy milion złotych, których niby zabraknie w budżecie Trybunału na uposażenia sędziów TK w stanie spoczynku i świadczenia rodzinne. Dziwnym trafem nie zbrakło pieniędzy na pseudo wyjazdy służbowe (faktycznie turystyczne, opisywaliśmy wyjazdy sędziów w http://serwis21.blogspot.com/2016/03/trybunalskie-biuro-podrozy-sedziow-tk.html) np. ostatnio prezesa Rzeplińskiego do USA, czy też na huczną imprezę pożegnalną sędziego Mirosława Granata, która kosztowała podatników ponad 9 tys. zł. Przypomnijmy, że budżet Trybunału na rok 2016 wynosi 30,65 mln zł (budżet z 2015 r. - 31 mln zł), w trakcie prac budżetowy TK żądał 34 mln zł w tym milion złotych na balangę z okazji 30lecia Trybunału. 

Może zamiast prosić o dodatkowe pieniądze, Trybunał zacznie oszczędzać, przeznaczyć pieniądze na właściwe cele a nie wydawać na różne fanaberie. Jak odniesie się rząd do prośby prezesa Rzeplińskiego? Nie pojawiły się żadne nowe okoliczności, aby zwiększać budżet Trybunału Konstytucyjnego o milion złotych – stwierdził rzecznik rządu Rafał Bochenek. I słusznie.


(Nie)ekonomika procesowa sądu, czyli spór o 30 złotych

W wyniku sporów o wieczyste użytkowanie, wiele osób zetknęło się z sądem, z pismami sądowymi. Dla wielu to przerażające, niby język polski, a język niezrozumiały, do tego dochodzi wtórny analfabetyzm naszych rodaków. Obywatele mają poczucie bezradności wobec sądu i władzy samorządowej.

Ale są też obywatele, którzy nie dają się sądom, sami inicjują różne skargi i wnioski, absorbujące pracę sądu. Gdy Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście zaczął naruszać w postępowaniu prawa pana Jerzego, m.in. w kwestii udziału organizacji społecznej w postępowaniu dot. wieczystego użytkowania (Sąd nie dopuścił ani Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE ani Stowarzyszenie Polskie Euro 2012), zaczął systematycznie składać wnioski o wyłączenie. Sąd oczywiście negatywnie odnosił się do wniosków, ale pan Jerzy nie dał za wygraną i dalej skarżył żądając wyłączenia sędziów I wydziału, co zmusiło do zajęcia się sprawą także VI wydziału. Od zażaleń są opłaty sądowe, ale skoro i tak je odrzucą, to po co je płacić. Zatem pan Jerzy złożył kolejne zażalenia tym razem na opłaty sądowe określone w wezwaniach, a także awansem na same wezwania (nawet jeżeli nie wskazano opłat). W efekcie powstają postanowienia sądu jak poniżej.

W sprawie nikt już nie zliczy pism sądowych, które wytworzono w postępowaniu. Oczywiście nie ma już w tym żadnej zasady ekonomiki procesowej. Koszt postępowań ubocznych dot. opłat związanych z zażaleniem na odmowę wyłączenia sędziów wielokrotnie przekroczył sporne 30 złotych. Czy zatem nie było lepiej od razu zrezygnować z opłaty, przyjąć zażalenie i rozstrzygnąć sprawę?




W lokalnych wyborach z 22 maja, bez większych niespodzianek

Referendum ws. odwołania Stanisława Maciaszka (PIS) - burmistrza miejscowości Koło w Wielkopolsce w mainstreamowych mediach przeszedł prawie niezauważenie. Ale jak tu się rozwodzić, skoro burmistrz wygrał tą referendum, czyli "wredny" PIS (zdaniem tych mediów) dalej rządzi. Frekwencja była niska, oddano 2408 oddanych głosów (ok. 13% uprawnionych) na 18 345 uprawnionych osób. Nie uzyskano wymaganego progu wyborczego, referendum zatem było nieważne. Także inne referendum w Krajence ws. odwołania burmistrza Stefana Kitela okazało się nieważne. Z kolei w wyborach na burmistrza Trzebiatowa wygrał kandydat PO Józef Domański w miejsce odwołanego w referendum Zdzisława Matusewicza (KW Dobry Samorząd). Zatem bez większych niespodzianek.

27 maja 2016

Nie unieważniono postępowania, mimo braku zdolności sądowej strony

Czy w sprawie, w której podmiot nie mający zdolności sądowej uczestniczył w postępowaniu, był podmiotem orzeczenia ws. solidarnego poniesienia kosztów sądowych i składał apelację, co zostało ujawnione na rozprawie w II instancji, może zapaść prawomocne orzeczenie w/s częściowego uwzględnienia wyroku? Otóż zgodnie z art.379 pkt.2 kpc w takiej sprawie następuje nieważność postępowania. Jednakże Sąd Okręgowy w Warszawie całkowicie tego nie chciał tego dostrzec.

21 kwietnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczyła się rozprawa na skutek apelacji powódki i Stowarzyszenia Interesu Społecznego "Wieczyste" od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa dot. ustalenia opłaty wieczystego użytkowania. Skarżący kwestionowali m.in. brak uwzględnienia w wyroku art.77 ust. 2a u.g.n. (kroczący charakter podwyżki), niejasność dot. charakteru opłaty (w wypowiedzeniu dorzucono +VAT, a wyrok Sądu I instancji ustalił opłatę, nie odnosząc się do kwestii podatku VAT) oraz brak wskazania w wypowiedzeniu osoby prawnej w imieniu której dokonano czynności. Sąd  II instancji podzielił pierwszy argument ws. kroczącego charakteru podwyżki, orzekł także opłatę bez VATu ale uznał, iż było oczywiste, iż wypowiedzenie dokonano w imieniu M.St.Warszawa (sygn. akt V Ca 3454/14)

Na rozprawie jednak Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE podniósł nowy istotny argument procesowy, że uczestniczył w postępowaniu, jest przedmiotem orzeczenia i składał apelację, a to oznacza iż została spełniona przesłanka art.379 pkt.2 kpc o niedopuszczalności postępowania, albowiem w świetle orzeczenia Sądu Najwyższego stowarzyszenie zwykłe (a takim jest Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE) nie ma zdolności sądowej (prawo zmieniło się w tym zakresie 20 maja), a zatem nie mogło być stroną postępowania. Można było się spodziewać zatem unieważnienia całego postępowania i zwrot do I instancji, tyle że bez udziału Stowarzyszenia. Nic z tych rzeczy, Sąd nie odniósł się do tej kwestii, uznał jedynie iż Stowarzyszenie jako interwenient uboczny nie jest zobowiązany do solidarnego opłacenia kosztów.

Czyżby zatem niedopuszczalność postępowania nie zachodziła, mimo braku - w świetle orzeczenia SN - zdolności sądowej strony? Czyżby jednak stowarzyszenia zwykłe posiadały zdolność sądową w świetle art.61 kpc. Sąd Okręgowy jednak nie ucieknie od rozpatrzenia zagadnienia, albowiem w innej sprawie, gdzie zachodziły podobne okoliczności, powódka zapowiedziała wznowienia postępowania z tego względu, a Stowarzyszenie - także skargę na orzeczone koszty sądowe względem Stowarzyszenia (jak tylko otrzyma uzasadnienie wyroku).

Wpadka prezydenta, której nie było

Prezydenta, jego kancelarię gdy popełnia błędy można a nawet należy krytykować. Tak ostatnio uczyniliśmy w/s odmowy wszczęcia procedury ułaskawiającej dot. Zygmunta Miernika (odwołano się do art.560 kpk podczas gdy wniosek był w trybie art.139 konstytucji, czyli zupełnie w innej procedurze). W tej krytyce warto być uczciwym, a nie wymyślać fałszywe fakty i okoliczności.

Gazeta "Fakt" wymyśliła rzekomą wpadkę prezydenta Andrzeja Dudy w Norwegii. Autor tekstu w gazecie przytoczył wypowiedz prezydenta, która miała paść podczas konferencji prasowej. – Bardzo byśmy chcieli, aby relacje pomiędzy Polską a państwami BAŁTYCKIMI zostały podniesione na poziom strategiczny (czyli miał pomylić państwa bałtyckie z nordyckimi). Jednak na nagraniu z konferencji wyraźnie słychać, że Andrzej Duda mówi o państwach NORDYCKICH. Internauci szybko rozpoznali kłamstwo dziennikarza, artykuł zniknął już ze strony.

26 maja 2016

Spór o Trybunał Konstytucyjny jak Moda na Sukces, czyli nudny serial

Każda telenowela ma to do siebie, iż z czasem powtarzają się te same schematy, ale w nowych odsłonach osobowych. Np. w Modzie na sukces, główni bohaterowie serialu Brooke i Ridge są razem, później się rozstają, później na nowo razem, ten sam schemat przenosi się na kolejnych bohaterów itd. Trochę podobnie jest ze sporem o Trybunał Konstytucyjny. Politycy opozycji spotykają się by umówić nowe spotkanie, na którym zapada decyzja o kolejnym spotkaniu. Na nich poza twierdzeniem, że należy zaprzysiąc trzech sędziów i opublikować wyrok (który wyrokiem w świetle ustawy i konstytucji nie jest) nie usłyszymy nic nowego. Strona PISowska przedkłada kolejne propozycje kompromisu, co do których wiadomo że opozycja ich nie przejmie. Trybunał Konstytucyjny niby coś orzeka, tyle że nie budzi to żadnego zainteresowania (i nie będzie ogłoszone w Dzienniku Ustaw). Cały czas te same opowieści, te same sceny w nieco innej konfiguracji, scenerii, ale w sumie to samo. Każda telenowela z czasem staje się nudna. Tak jest też ze sporem o Trybunał. A jednak media cały czas nas informują o kolejnych odsłonach sporu, co kto powiedział, co inny odpowiedział itp. A większość naszych obywateli ma to serdecznie w d...
Czy nie czas zatem zakończyć serial, pogonić cały Trybunał, przynajmniej zabrać im szmal a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na leczenie osób ciężko chorych?

Petycja wspierania MEN w walce z homoseksualną propagandą

CitizenGO rozpoczął zbieranie podpisów pod petycją do MEN w obronie rodziny w nowej podstawie programowej. Jak informuje dyrektor kampanii CitizenGo Polska - Magdalena Korzekwa-Kalisiuk, autorką petycji jest pani Magdalena Trojanowska oraz inni rodzice skupieni wokół cennych inicjatyw jak Stop Deprawacji w EdukacjiStop Seksualizacji Naszych Dzieci Koalicja Obywatelska DLA RODZINY.

W petycji czytamy, że: dziękujemy za wiele dobrych działań ze strony Ministerstwa oraz prosimy o konkretne decyzje w sprawach, które nas niepokoją. M.in. prosimy o usunięcie ze strony Ministerstwa Edukacji telefonu zaufania grupy Ponton, która reprezentuje proaborcyjną i propagującą swobodę seksualną Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Prosimy też o to, aby nowa podstawa programowa była wolna od ideologicznych sformułowań "antydyskryminacji" itp., pod którymi od lat aktywiści gejowscy forsują przywileje dla par homoseksualnych. Zapisy te można zastąpić używanymi poprawnie w języku polskim pojęciami szacunku wobec ludzi, niekoniecznie rozpropagowując wśród dzieci, w bezpiecznym środowisku szkolnym język, który ma służyć prowadzeniu propagandowych działań. Autorzy wyjaśniają problem bardzo precyzyjnie: "Tzw. programy „antydyskryminacyjne” prowadzone przez tą ("Kampanię Przeciw Homofobii" - przyp. CGO) i podobne organizacje przepełnione są treściami i ćwiczeniami mającymi na celu zaburzenie świata postrzeganego na heteronormatywny sposób przez dzieci, często zawierają wulgarne treści erotyczne, mające przybliżyć dzieciom świat homoseksualizmu."

Zachęcamy do zapoznania się z petycją i podpisania jej:

Na Podkarpaciu nie dokonuje się już aborcji

Sukcesem może pochwalić się Fundacja Pro Prawo do Życia, po  dwuletnich walkach z aborcją w szpitalu Pro-Familia w Rzeszowie, wszyscy lekarze tej placówki podpisali klauzulę sumienia i odmówili zabijania dzieci. Ale jak informuje Fundacja - Okazało się, że jest jeszcze lepiej niż myśleliśmy! Gazeta Wyborcza rozpaczliwie napisała "Na Podkarpaciu nie ma już ANI JEDNEGO szpitala, w którym można zrobić legalną aborcję", a posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer na trybunie sejmowej wykrzykiwała, że aborcja to niezbywalne prawo kobiet, które na Podkarpaciu nie jest już realizowane. Sytuacja na Podkarpaciu, to niewątpliwy sukces obrońców życia (pro-life) i porażka środowisk pro-aborcyjnych (pro-choice).

25 maja 2016

Wymiana Nadii Sawczenko na 2 rosyjskich żołnierzy

Nadia Sawczenko wróciła na Ukrainę. Została wymieniona na dwóch rosyjskich więźniów – żołnierzy GRU skazanych na 14 lat więzienia za terroryzm na terenie Ukrainy. Ukraińska porucznik, pilot-nawigator, ochotniczka batalionu Ajdar była przetrzymywana w rosyjskim więzieniu przez blisko 2 lata. Została oskarżona o świadome naprowadzenie ukraińskiego ognia na rosyjskich dziennikarzy i nielegalne przekroczenie granicy rosyjskiej. W marcu została skazana na 23 lat łagru.
Wymiana Sawczenki na rosyjskich więźniów jest korzystna dla stron. Rosja pozbawia się problemu, co ułatwi zniesienie sankcji, Ukraina odzyskuje swoją bohaterkę, która wykazała niezłomność wobec Rosji. Sawczenko odzyskuje wolność, a być może także i życie, 2 rosyjskich żołnierzy wraca zaś do swojej ojczyzny. Konflikt w Donbasie natomiast trwa nadal.

Terroryzm zawitał do naszego kraju

Terroryzm zawitał do naszego kraju. W ubiegłym tygodniu w autobusie nr 145 we Wrocławiu, młody mężczyzna pozostawił torbę z ładunkiem wybuchowym. Właściwa reakcja kierowcy autobusu, który wyniósł pakunek, pozwoliła uniknąć tragedii. Ranna i to lekko została jedna przypadkowa osoba. Z kolei przy komisariacie Warszawa Włochy przy ul. 17 stycznia pod dwoma radiowozami próbowano podłożyć bomby. W pierwszym przypadku sprawcę 22 letniego studenta chemii zatrzymano po 4 dniach, w drugim - 3 osoby związane ze środowiskiem anarchistycznym zostały zatrzymane na gorącym uczynku. Postawiono im zarzuty, wiele lat spędzą za kratami.

Terroryzm dotarł do naszego kraju, to już nie luźne dywagacje ws. popełnienia zamachów, nawet nie potencjalne przygotowania, to wprost próby ich przeprowadzenia. Na razie tylko rodzime, pojedyncze. Jednakże otwartość granic w ramach UE powoduje, że do Polski mogą wjechać także potencjalni terroryści islamscy, których jest na zachodzie całkiem sporo. Pomimo zagrożenia, niewiele się czyni, nie przywrócono kontroli granicznych, a posłowie (zarówno opozycji jak i pro-rządowi) w sejmowej komisji petycji odrzucili projekty ustaw Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE zmierzające do zakazu do Polski osób wyznających świętą wojnę czy innych niebezpiecznych osób. 

Terroryzm zawitał do naszego kraju, ale nie podejmuje się działań prewencyjnych, by zmniejszyć skalę zagrożenia. Owszem jest projekt ustawy antyterrorystycznej, ale jest on spóźniony, ponadto nie uwzględniono w nim - ograniczenia otwartości naszych granic.

Polecamy także:
http://serwis21.blogspot.com/2016/04/terrorysci-z-wiza-schengen-lub-wnoszacy.html
http://serwis21.blogspot.com/2016/04/posowie-i-rzad-za-prawem-do-wjazdu-do.html

Napaści na aktywistów Fundacji Pro Prawo do Życia



W Warszawie i Gdyni podczas pikiety doszło do wulgarnego obrażania uczestników oraz zniszczenia megafonów przez agresywnych przechodniów. W obu przypadkach na szczęście sprawę udało się oddać w ręce policji. Niestety znów poniesiemy koszty zakupu nowego sprzętu.

Dzień później w stolicy doszło do ataku na wolontariusza zbierającego podpisy.Tym razem w jego obronie stanął przechodzień, który chwilę wcześniej złożył podpis. Dzięki temu ponownie udało się zatrzymać agresora i oddać go w ręce policji. Dawid, który uczestniczył w obu wydarzeniach w Warszawie powiedział:
"Na każdej pikiecie spotykamy się z agresją. Najczęściej jednak jest to agresja słowna. Tym razem napastnik użył siły. Dzięki Bogu nikomu nic się nie stało. W walce o życie zawsze należy się spodziewać, że wróg zaatakuje. Przy okazji agresji najważniejsze jest to, że zawsze mogę liczyć na pomoc innych ludzi, przechodniów, tych którzy podchodzą się podpisywać. Pozwala mi to znieść wszystko, dodaje mi determinacji i sił do dalszego działania. Dziękuję tym ludziom".

Również w Krakowie wolontariusze stykali się z agresją i przeszkadzaniem w zbieraniu podpisów. Zdarzały się tam incydenty w postaci oblewania kart napojem, ale i groźniejsze akcje. Podczas stawiania wystawy pojawił się mężczyzna, który używając wulgaryzmów zagroził spaleniem plakatów, a następnie zaczął dusić jednego z naszych ludzi. Sytuacja wyglądała groźnie, ale szczęśliwie wolontariuszom, w tym naszej koleżance w stanie błogosławionym, udało się uciec, a napastnik został zatrzymany przez policję. Innego dnia nasz wolontariusz Tomek dostał od napastnika pięścią w twarz.

Oprócz wymienionych incydentów, zdarzały się też mniejsze, jak groźby pomazania plakatów w Ustroniu, nieudane próby zasłaniania plakatu w Poznaniu oraz życzenia gwałtu złożone przez kobietę trzymającą za rękę małego chłopczyka.
Ja, tak jak Dawid, uważam że najważniejsze jest to, że ataki aborcjonistów wielokrotnie były torpedowane przez przechodniów opowiadających się za życiem. Ich ofiarna pomoc daje nam wiarę w przebudzenie sumień Polaków.

Kinga Małecka-Prybyło
Fundacja Pro - Prawo do życia

Nie ma podstaw prawnych, aby zmuszać nauczycieli do prowadzenia dodatkowych zajęć dydaktycznych.

KOMUNIKAT
Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”
ze spotkania Prezydium Rady KSOiW z Anną Zalewską – Ministrem Edukacji Narodowej - 19 maja 2016 r.

Minister edukacji Anna Zalewska będzie gościem Walnego Zebrania Delegatów Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” we Wrocławiu. W ramach  Dialogu Społecznego powstanie specjalny zespół ds. edukacji. MEN oświadcza, że nie ma podstaw prawnych, aby zmuszać nauczycieli do prowadzenia dodatkowych zajęć dydaktycznych. 

Minister Anna Zalewska będzie gościem WZD KSOiW we Wrocławiu. Dzień wcześniej, podczas  ogólnopolskiej konferencji  „Standardy pracy nauczyciela” Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie reprezentować wiceminister Teresa Wargocka.
Przewodniczący KSOiW Ryszard Proksa przypomniał postulat NSZZ „Solidarność”  o wzroście wynagrodzeń nauczycieli od stycznia 2017 r. i zwrócił uwagę na konieczność doprecyzowania art. 42 ust. 2 pkt 2 po likwidacji tzw. godzin karcianych.
Minister Anna Zalewska poinformowała, że zwróciła się do Piotra Dudy – przewodniczącego Rady Dialogu Społecznego o utworzenie „podstolika” do spraw edukacji z udziałem MEN, przedstawicieli korporacji samorządowych i związków zawodowych. Ten specjalny zespół zająłby się m.in. tematem wynagrodzeń w oświacie i realizacją art. 42 ust. 2 pkt 2 Karty Nauczyciela. Jednocześnie minister Anna Zalewska oświadczyła, że nie ma podstaw prawnych, aby nauczyciele prowadzili nieodpłatnie dodatkowe (poza pensum) zajęcia dydaktyczne. O przypadkach nadużyć w tym zakresie NSZZ „Solidarność” będzie informował Ministerstwo Edukacji. Ewentualne przypadki zarządzeń organów wykonawczych jednostek samorządu terytorialnego nakłaniające dyrektorów szkół do planowania dodatkowych godzin zajęć dydaktycznych w arkuszach organizacyjnych na rok szkolny 2016/2017 powinny być zaskarżane do wojewodów. Minister Zalewska zadeklarowała, iż w sprawie zmienionego art. 42 ust. 2. pkt. 2 Karty Nauczyciela i pojawiających się informacji o nadinterpretacji tego artykułu po likwidacji „godzin karcianych” będzie rozmawiała 2 czerwca br. podczas konferencji z udziałem samorządów.
Minister Anna Zalewska poinformowała także, że MEN pracuje nad zmianą ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w kierunku objęcia sześciolatków subwencją oświatową i wsparcia małych szkół. Przygotowywana jest odr(a)ębna ustawa o nadzorze pedagogicznym. Do 15 czerwca br. kuratorzy oświaty mają przygotować założenia do tej ustawy. Członkowie Prezydium KSOiW postulowali zwiększenie kompetencji kuratorów oświaty,  m.in. w zakresie opiniowania arkuszy organizacji pracy szkół.
Przewodniczący  Ryszard Proksa przypomniał o sprawie przywrócenia ustawowego zapisu o wysokości pensum nauczycieli specjalistów: pedagogów, psychologów, logopedów. Pani minister Anna Zalewska stwierdziła, że trwają rozmowy w tej sprawie z tą grupą nauczycieli. NSZZ „Solidarność” przedstawi swoją propozycję wysokości pensum tych pracowników oświaty.
Członkowie Prezydium KSOiW poruszyli także kwestię wynagrodzeń pracowników administracji i obsługi szkół, w tym niekorzystnego, zwłaszcza dla dłużej pracujących, wliczania dodatku za wysługę lat do ustawowego minimalnego wynagrodzenia. Minister Anna Zalewska ma rozmawiać na ten temat z minister Rodziny, Pracy  i Polityki Społecznej Elżbietą Rafalską.
Ponadto przedstawiciele KSOiW poruszyli: 
-  problem pensum nauczycieli wspomagających w oddziałach integracyjnych, których obowiązkowy wymiar czasu pracy, zdaniem NSZZ „Solidarność”, powinien być taki sam jak nauczycieli prowadzących,
- kwestię objęcia świadczeniem kompensacyjnym nauczycieli Centrów Kształcenia Praktycznego,
- sprawę objęcia Kartą Nauczyciela nauczycieli placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” na spotkaniu reprezentowali: przewodniczący Ryszard Proksa, Henryk Ślusarski, Jolanta Kornel, Danuta Utrata, Lesław Ordon, Jerzy Ewertowski, Zbigniew Świerczek, Andrzej Piegutkowski i Wojciech Jaranowski.

                                                                       Rzecznik prasowy KSOiW NSZZ „S”

                                                                            Wojciech Jaranowski

Wyniki wyborów prezydenckich w Austrii sfałszowane?

Pewnie ktoś z PSL - u liczył głosy!, PSL powinien jeździć do Austrii na korepetycje, 600% Ostro. Putin, a nawet Kim, muszą się jeszcze wiele nauczyć, i to od demokratów! Putin przy tym głosowaniu to pi*da. Mam nadzieje że będzie powtórne głosowanie bo najprawdopodobniej, serio były tu jakieś przekręty - to kilka komentarzy na portalu pikio.pl po wyborach w Austrii. Wyniki ostatnich wyborów zostały sfałszowane. Dowodem i przekręty są wyniki z komisji wyborczych, gdzie frekwencja wielokrotnie wyniosła ... ponad 100%. Tylko w jednej z komisji w mieście Waidhofen an der Ybbs 147%, a w Linz frekwencja wyniosła 598%.

Emotikon griOstro. Putin, a nawet Kim, muszą się jeszcze wiele nauczyć, i to od demokratów! 
Emotikon grin
Tak jak przy naszych wyborach samorządowych, okazało się iż wiele głosów uznano za nieważnych. Tyle tylko, że były to głosy oddane na Norberta Hofera. W sieci pojawia się także coraz więcej fotografii pokazujących stosy poprawnie wypełnionych kart do głosowania i uznanych przez komisje za nieważnych.


Sprawdza się stare powiedzenie - nieważne jak głosował, ważne kto liczy głosy. I jak sądzicie, czy Komisja Europejska uruchomi procedurę praworządności, w związku z fałszerstwami wyborczymi w Austrii? Skądże, przecież szef Komisji Europejskiej jednoznacznie się wypowiadał, kto ma być wybranym prezydentem Austrii i nie był nim Norbert Hofer. A ponadto mógłby on posłuchać głosu narodu, a przecież zdaniem Junckersa politycy nie powinni kierować się tym głosem.

24 maja 2016

Konsultacje jako atrapa


Jak informuje Fundacja ICPPC - Władze wolą słuchać garstki przedstawicieli agrobiznesu niż wielu milionów swoich wyborców?

Do 27 maja trwają konsultacje rządowego projektu  ustawy  o zmianie ustawy o paszach...TEORETYCZNIE TE KONSULTACJE TRWAJĄ bo wyborcy wysyłają listy do Rządu PiS,Posłów i Senatorów domagając się,  podjęcia natychmiastowych działań w celu zdemonopolizowania rynku paszowego w Polsce oraz wdrożenia procesu odchodzenia od GMO w paszach.

DLACZEGO TEORETYCZNE KONSULTACJE? Bo już 19 maja (!) na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi jej uczestnicy usłyszeli jasne stwierdzenie "Na pewno zakaz stosowania soi GM będzie przesunięty do 2021 roku"...I to nie było stwierdzenie osoby, która mogłaby nie wiedzieć co mówi. Powiedziała to Pani Ewa Lech, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa. A właśnie wnioskodawcą projektu ustawy  o zmianie ustawy o paszach jest Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

"...A więc to całkowite ignorowanie wyborców! Nie ma żadnych konsultacji - to tylko parawan i to przeźroczysty bo wszystko widać jak na dłoni: wszystko już zostało zdecydowane. Dramatyczne jest to, że robi to rząd PiS na który głosowało wielu Polaków, przeciwników GMO, bo uwierzyli, że PiS jest przeciw GMO..." - podsumowuje Sir Julian Rose, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC)

W 2012 roku, A NAWET JESZCZE PRZED WYBORAMI, posłowie PiS mówili podobnie jak my, członkowie Koalicji POLSKA WOLNA OD GMO: "Dalsza zgoda na korzystanie z pasz GMO w jeszcze większym stopniu uzależnią polską hodowlę od importu komponentów białkowych z innych kontynentów. Polska importuje soję GMO, wydając na ten cel ok. 4 mld zł rocznie. To są środki, które mogłyby pozostać w polskim rolnictwie, zwiększyć dochody polskich rolników..." - dodaje Edyta Jaroszewska-Nowak, rolniczka z Zachodniopomorskiego, prezes Stowarzyszenia EKOLAND o/Zachodniopomorski.

Wszystkie badania opinii publicznej (nawet te robione przez UE) pokazują, że około 70% Polaków (podobnie jak inne społeczności UE) nie chce GMO.
"...Znane mi badania opinii na reprezentatywnych próbach dla ludności Polski wykazały, że na pytania:
Czy dokonał(a)by Pan/i zakupu mięsa, jaj lub produktów mlecznych, wiedząc, że  do ich wytworzenia użyto paszy zawierającej składniki modyfikowane genetycznie (GMO)? 48% respondentów odpowiedziało  Zdecydowanie nie, a 31% Raczej nie. Czyli 79% Polek i Polaków była na NIE wobec pasz z GMO (badanie PBS we wrześniu  2005 r.)..." - mówi dr Jacek J. Nowak, em. prof. SW, niezależny ekspert, który uczestniczył w posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi 19 maja.

TO SKANDAL! NOWA PROPOZYCJA USTAWY O GMO TO WYRAŹNY GEST POPARCIA DLA KORPORACJI KOSZTEM ZDROWIA, NIEZALEŻNOŚCI I WOLNOŚCI POLAKÓW. MÓWIMY DOSYĆ! NIE MA NA TO POZWOLENIA OD WYBORCÓW!

DODATKOWE INFORMACJE:

GMO - NOWA ODSŁONA PIS:
ROK 2012:
''...PiS i SP zgłosiły wniosek o odrzucenie poselskiego (chodzi o posłów PO) projektu nowelizacji ustawy o paszach. Zakłada on wydłużenie okresu, w którym nie obowiązuje zakaz stosowania pasz GMO w żywieniu zwierząt, do 1 stycznia 2017 r., czyli o kolejne cztery lata... http://www.portalspozywczy.pl/zboza/wiadomosci/pis-i-sp-zglosily-wniosek-o-odrzucenie-projektu-noweli-ustawy-o-paszach,72128.html

ROK 2016 Nowy  projekt ustawy (projekt rządu PIS!!!) o paszach wnosi tylko jedna zmianę - przesuwa na dzień 1 stycznia 2021 r. termin wejścia w życie zakazu stosowania pasz GMO, czyli o kolejne 4 lata!

iTV Sejm - transmisje - Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi 19 maja 2016

Propozycja ustawy:

Info o tzw. konsultacjach społecznych:

Rząd negocjuje naszą suwerenność z Komisją Europejską?

W czwartek przegłosowano w polskim parlamencie uchwałę ws. suwerenności Polski. Opozycja totalna, histeryczna była oczywiście przeciw, gdyż de facto opowiadają się za podległością naszego kraju wobec Brukseli. Wymownym tego świadectwem było podarcie uchwały przez posłankę Pomaskę (z PO) ale także i codzienne wyrażane stanowiska.

Wiele osób liczyło, że PIS będzie bronić naszych interesów. Owszem nie jest tak wiernopoddańczy wobec eurokracji jak PO-PSL, jednak rząd PIS wykazuje wciąż brak właściwej stanowczości wobec Komisji Europejskiej. Jak pisała Rzeczpospolita i jak potwierdzają teraz fakty, rząd prowadzi dialog czyli faktyczne negocjacje z Komisją nt. sprawy Trybunału Konstytucyjnego. Potwierdzają to obie strony. Jak powiedział rzecznik KE Margaritis Schinas cały czas trwają konstruktywne rozmowy z polskimi władzami... Mamy nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie. Minister Waszczykowski z kolei przyznał, że prowadzone były rozmowy na poziomie eksperckim i roboczym, był w nie zaangażowany minister Konrad Szymański. Jak stwierdził minister - Nas interesuje dialog, perspektywa wyjaśnienia sprawy i doprowadzenia do szczęśliwego końca. Jeżeli ten dialog się toczy, to jesteśmy zadowoleni. Dziś do Warszawy z panią premier przyjeżdża wiceprzewodniczący KE Franz Timmermans.

W sprawie już nie chodzi o spór ws. Trybunału Konstytucyjnego, choć z pozoru tak to może wyglądać. On jest jedynie symbolem, egzemplifikacją ważniejszego problemu - zakresu naszej suwerenności w relacjach z instytucjami europejskimi. Jeżeli wewnętrzną sprawę (niezależnie jak kontrowersyjną) uzgadniamy z Komisją Europejską i na dodatek rząd ugnie się pod presją z jej strony, oznacza to że już zrezygnowaliśmy z naszej niepodległości. Następnym krokiem może być bowiem np. narzucenie nam islamskich imigrantów lub kar za ich nie przyjęcie. Kapitulacja, nawet warunkowa, ubrana w lepsze szaty, dla Polski będzie miała negatywne skutki.

Sześć nowości w Księgarni ANTYK ! oraz zaproszenie na wtorkowe ważne spotkanie z dr Stanisławem Krajskijm


Szanowni Państwo serdecznie zapraszam:


Po kliknięciu na link otworzy się szeroki opis proponowanych, nowych pozycji w naszej ofercie.



1. Radosław Sikora, Radosław Szleszyński - Husaria Rzeczpospolitej [Les Hussards Alles, Winged Hussars] (Piękny album ukazujący źródła historyczne, opisy, obrazy język francuski i niemiecki)



2. Iwo Cyprian Pogonowski - Poland. An Ilustrated History (polecam szczególnie ze względu na masy turystów i pielgrzymów, którzy odwiedzą w tym roku Polskę)



3. Krystian Kratiuk - Synod papieża Franciszka (jak doszło do wypaczenia katolickiej nauki o nierozerwalności małżeństwa i jak się przed tym obronić)



4. Waldemar Łysiak - Królewicz i minstrel (najnowsza powieść Waldemara Łysiaka)



5. Szymon Nowak - Dziewczyny wyklęte 2 (o polskich kobietach dzielnie walczących z sowiecką okupacją Ojczyzny. Część druga.)



6. Andrzej Witkowski - Szukając sprawców zła (Wywiad z prokuratorem wyjaśniającym sprawę zamordowania Ks. Jerzego Popiełuszki)



7. Stanisław Krajski Spisek przeciwko Matce Bożej (i Polsce). Czy Matka Boża wzywa nas do walki?



Poniżej przesyłam zaproszenie na spotkanie organizowane przez zaprzyjaźnione wydawnictwo dra Stanisława Krajskiego, podczas spotkania będzie można nabyć tę powyżej oferowaną książkę i zapoznać się z jej przesłaniem:




Szanowni Państwo,



Parafia Najświętszego Serca Jezusowego w Warszawie, Oratorium św. Jana Bosko, Ul. Kawęczyńska 53 oraz dr Stanisław Krajski historyk filozofii, publicysta, prozaik i tłumacz mają zaszczyt zaprosić na prelekcję pt. Objawienia Maryjne ważne dla Polski. Czy Matka Boża wzywa nas do walki?



24 maja, wtorek, godz. 19.00, Oratorium św. Jana Bosko, Ul. Kawęczyńska 53



Objawienia Maryjne w Kęble koło Wąwolnicy w 1278 r.
Objawienia, z których Giulio Mancinelli dowiaduje się od Matki Bożej, że jest Ona Królową Polski (przełom XVI i XVII w.)
Śluby Lwowskie Jana Kazimierza w 1656 r.
Objawienia w Gietrzwałdzie w dniach 27-29 czerwca 1877
Objawienia na polach Bitwy Warszawskiej w dniach 14 i 15 sierpnia 1920 r.




To są fakty, które ściśle wiążą się ze sobą. To są drogowskazy dla Polski. W nich znajdziemy przesłanie Matki Bożej dla nas i odczytamy swoje narodowe i państwowe wartości, cele i obowiązki.



Ta prelekcja tego właśnie dotyczy, ale opowiada również o ciągu spisków trwających do dziś, których celem jest fałszowanie tych faktów, rozmydlanie ich, wreszcie usuwanie ich z naszej świadomości.



Pozdrawiam

Marcin Dybowski